– Nie puszczę cię samej – oświadczyła Madame z płonącymi oczami.
– A zatem wyjaśnię cesarzowi, że nie jestem w stanie wypełnić jego rozkazów.
Danina przeciwstawiała się jej z determinacją, której Madame nigdy wcześniej w niej nie zauważyła, była więc bardziej niż kiedykolwiek niezadowolona. Uśmiech zniknął z jej twarzy, z oczu wiało chłodem.
– A więc dobrze. Możesz jechać na miesiąc. Nie obiecuję jednak, że będziesz nadal primabaleriną, kiedy we wrześniu otworzymy sezon Giselle. Dobrze się nad tym zastanów, Danino, zanim zdecydujesz się na to ryzyko.
– Nie mam się nad czym zastanawiać, Madame. Jeżeli taka jest pani decyzja, zniosę to.
Obie jednak wiedziały, że dziewczyna tańczy teraz lepiej niż kiedykolwiek. Odzyskała wszystkie siły i całą zręczność, zyskując nawet na nowej i bardziej wyszukanej technice. Do jej dyscypliny i talentu doszła teraz dojrzałość, a wyników nie sposób było zlekceważyć.
– Zaczynamy próby pierwszego września. Masz być tutaj ostatniego dnia sierpnia – tyle tylko wykrztusiła Madame, po czym wypadła z gabinetu, pozostawiając Daninę samą.
W dwa tygodnie później Danina bez przyzwoitki jechała pociągiem do Liwadii, myśląc o przyjaciółce, którą straciła w swojej preceptorce. Miała teraz niezbitą pewność, że Madame nigdy jej nie wybaczy zdrady baletu. Nie odezwała się ani słówkiem do Daniny aż do dnia wyjazdu, celowo też uniknęła spotkania, kiedy Danina wstąpiła się pożegnać. Ich przyjaźń legła w gruzach, i to tylko z powodu miłości Daniny do Nikołaja. Danina jednak nie zamierza się wyrzec ani jego. ani sposobności do spędzenia z nim czasu. Nic nie jest dla niej ważniejsze. Nawet balet.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Wspólny pobyt w Liwadii był dla Daniny i Nikołaja sielanką. Zamieszkał z nią, tym razem otwarcie, w małym, ustronnym pawilonie gościnnym, a cesarz i cesarzowa traktowali ich jak męża i żonę. Wydawali się ich rozumieć.
Pogoda była piękna, dzieci ucieszone, że znowu widzą Daninę, Aleksy zaś, wierny obietnicy, nawet „uczył” ją pływać, przy czym Nikołaj „troszkę” pomagał.
Nikołaj żałował tylko, że dziewczyna nie może poznać jego synów. Było to jednak obecnie niemożliwe. Marie nadal nie zgadzała się na rozwód, w końcu jednak wybrała się na lato w odwiedziny do ojca w Hampshire i wzięła chłopców ze sobą. Nikołaj miał nadzieję, że pobyt ten uprzytomni Marie, jak kocha tamte strony, i że zdecyduje się tam zamieszkać, ze znacznie mniejszym optymizmem zapatrywał się jednak na odmianę jej serca. Miała chyba niezłomny zamiar pozostania jego żoną, choćby po to, żeby go dręczyć.
– To nic, kochanie. Jesteśmy i tak szczęśliwi, prawda? – przypominała mu Danina, kiedy o tym mówił.
Byli szczęśliwi w tym wspólnym domku. Codziennie rano jedli śniadanie we dwoje, na swoim tarasie, a do pozostałych posiłków siadali wraz z rodziną carską. W jej gronie spędzali cały dzień, a dla siebie mieli długie, namiętne noce.
– Chcę ci dać coś więcej niż domek użyczony z łaski cara – ponuro powiedział kiedyś Nikołaj; tego dnia bardziej niż zwykle nienawidził Marie za to, że nie chce mu zwrócić wolności.
– Kiedyś będziemy mieli więcej, a na razie pozostanę w balecie, jak długo będę musiała.
Danina bardziej niż Nikołaj skłonna była kapitulować przed losem. On jednak martwił się o nią.
– Ta kobieta cię zabije, jeżeli dłużej pozostaniesz w zespole – utyskiwał. O Madame miał nie lepsze zdanie niż ona o nim. Odkąd zaś Danina wróciła do tańca cztery miesiące temu, wyglądała szczuplej niż kiedykolwiek; po przyjeździe z Petersburga była wyczerpana. To nieludzkie tak ciężko pracować.
Tym razem przestrzegała dyscypliny codziennych ćwiczeń, sprawność jej mięśni nie ucierpiała więc w czasie pobytu w Liwadii, Aleksy zaś uwielbiał obserwować jej taniec i wielogodzinne ćwiczenia. Cesarzowa kazała sporządzić dla Daniny drążek. Po ćwiczeniach chodzili na długie spacery z Nikołajem. Pod koniec miesiąca Danina była w świetnej formie, lecz po tym jeszcze jednym miesiącu wspólnej sielanki nie mogła znieść myśli o ponownym rozstaniu.
– Nie możemy tak żyć wiecznie – powiedziała ze smutkiem – widując się przez parę minut raz w miesiącu pod czas twoich odwiedzin. Nie mam zamiaru porzucać tańca, ale nie mogę znieść rozłąki z tobą.
Nie czekała już jej żadna przerwa wakacyjna aż do Bożego Narodzenia. Rodzina carska zaprosiła ją na święta do Carskiego Sioła. Miałaby nawet do dyspozycji swój dawny pawilon, zamieszkaliby tam razem. Wszystko to jednak miało nastąpić dopiero za niemal cztery miesiące, a Danina z przerażeniem myślała o tym, co będzie musiała wycierpieć przez ten czas w Petersburgu. Cztery miesiące piekła pod okiem madame Markowej, podczas których ma pokutować za miłość do mężczyzny silniejszą niż umiłowanie tańca. Od takiego życia można oszaleć.
– Chcę, żebyś skończyła z baletem od Bożego Narodzenia – powiedział wreszcie Nikołaj ich ostatniej wspólnej nocy. – Znajdziemy jakiś sposób, żeby to załatwić. Zapewne mogłabyś uczyć tańca wielkie księżniczki albo niektóre damy dworu. Może uda mi się znaleźć dla ciebie małą willę w pobliżu pałacu, byłabyś więc przy mnie.
To ostatnia nadzieja, jeżeli Marie nie da mu rozwodu.
– Zobaczymy – odpowiedziała Danina cierpliwie. – Nie możesz z mojego powodu rujnować sobie życia. Jeżeli Marie posunie się za daleko, może ci przysporzyć kłopotów na dworze albo wywołać potworny skandal. To ci niepotrzebne.
– Porozmawiam z nią raz jeszcze, kiedy wróci z Anglii, a później zajrzę do ciebie.
Jednakowoż zaraz po powrocie Daniny do Petersburga Aleksy poczuł się źle, Nikołaj musiał więc dyżurować przy nim godzinami, dzień w dzień, przez sześć tygodni z rzędu. Dopiero w połowie października zdołał się wreszcie z nią zobaczyć. Tymczasem Madame, ku wielkiej uldze Daniny, zachowała dla niej rolę primy, dziewczyna więc zgodnie z przyrzeczeniem tańczyła Giselle.
Natomiast Nikołaj przywiózł tym razem wyłącznie złe wiadomości. Aleksy nadal chorował, chociaż jego stan z wolna się poprawiał, na tyle przynajmniej, by doktor mógł go opuścić na kilka godzin. Dwie wielkie księżniczki zapadły jednak na influencę, co też przysporzyło mu zajęć. Daninie wydał się bardzo zmęczony i smutny, choć oczywiście uszczęśliwiony jej widokiem.
Marie wróciła z Anglii przed dwoma tygodniami, bardziej niż kiedykolwiek niezłomna w kwestii rozwodu. Zaczęła dawać posłuch plotkom o Daninie i groziła, że wywoła potężne zamieszanie, które może kosztować doktora stanowisko, a nawet przekreślić wszelkie jego związki z rodziną carską. Właściwie po prostu go szantażowała, czyniąc zeń swojego zakładnika, kiedy zaś spytał o powód, odparła, że jest jego obowiązkiem traktować ją z szacunkiem i nie przysparzać kłopotów jej i dzieciom, chociaż nie omieszkała dodać, że nigdy go nie kochała. Teraz jednak za wszelką cenę chciała go zatrzymać. Uważała że byłoby czymś kompromitującym stracić go na rzecz innej kobiety, i to tancerki. W jej ustach brzmiało to tak, jakby Danina była prostytutką. Przyprawiało to doktora o furię. Kłócili się bez przerwy, ale bez zgody żony nie mógł nic zrobić. Był tym bardzo przygnębiony, co Daninie nietrudno było dostrzec.
Pojawił się znowu w listopadzie, a madame Markowa omal nie zabroniła mu widzenia z Daniną, był jednak tak stanowczy, że rozpłynęła się wreszcie w przeprosinach. Z uwagi na próby pozwoliła jednak Daninie tylko na pół godziny sam na sam z Nikołajem. Ulgę przynosiła im jedynie myśl o trzech tygodniach, które mają spędzić razem w okresie świąt i Nowego Roku. Tylko ta nadzieja trzymała ich przy życiu.
Doktor przyjeżdżał poza tym w miarę możności na wszystkie występy Daniny. Na jeden przybył też jej ojciec, jak zresztą czynił co roku, niestety, jednak nie zetknęli się na tym samym przedstawieniu, dziewczyna nie mogła więc przedstawić ojcu Nikołaja.