Выбрать главу

– Zastanawiam się, jak Kenny poradzi sobie z Vikiem. Powiedział, że Tommy też tam będzie – mruknął Garry.

Sprawiał wrażenie zmęczonego, a i ona czuła się tak, że najchętniej położyłaby głowę na stole i spała przez miesiąc. Zobaczyła lustrzane odbicie własnego wyczerpania na twarzy brata i posłała mu ciepły uśmiech.

– Jeśli ktokolwiek może przekonać Vica do czegoś, to tylko Kenny. Chciałabym wiedzieć, co zrobi Benny, kiedy dowie się o Abulu.

Garry pokręcił głową.

– Nie mogę w to uwierzyć. Ale to musi być prawda, inaczej Abul przywiózłby tutaj Rifkinda.

Przytaknęła.

– Myślałem, że to wszystko robota Rifkinda, a ty?

– Prawdopodobnie działali razem. – Maura potrząsnęła głową i dodała: – Ale przynajmniej wiemy, kto załatwił młodego Tony’ego Dooleya. Tylko Abul mógł nie wzbudzić w nim podejrzeń. Towarzysze broni, obaj chronili Ryanów.

Garry milczał przez chwilę.

– Uważałem Abula za wzór zdrowego rozsądku. Jedyny człowiek spoza rodziny, który potrafił radzić sobie z Bennym. Lepiej się czułem, wiedząc, że chłopak z nim jest. Wiadomo było, że uchroni Bena przed wpadkami, porozmawia z nim, przekona go. Niech mnie diabli, sam chciałbym mieć takiego kumpla jak Abul. Nastały takie czasy, że nikomu nie można ufać.

Maura kiwnęła głową.

– Na to wygląda. Mam nadzieję, że Vic nie zrobi nic złego Kenny’emu.

– Kto wie? Ale na razie nie zrobił. Jeszcze trochę rozumu mu zostało.

– Chciałabym, żeby to się już skończyło.

Garry roześmiał się.

– Mamy asa atutowego, kochana, i dlatego Vic chce się spotkać z Kennym. Dopóki mamy Justina, trzymamy Vica za jaja.

Skończył zwijać skręta.

– Vic będzie chciał z nami ubić jakiś interes, lecz to my ubijemy interes z nim. – Przypalił skręta, zaciągnął się mocno i dodał: – Potem go zabiję, oczywiście razem z tym wypierdkiem Abulem.

– A co z Tommym?

Garry wzruszył ramionami.

– On już nie żyje, Maws. Jeśli Vic albo Abul jeszcze go nie załatwili, to my go dopadniemy, jak tylko wychyli głowę. Nie musisz się w to angażować. Po prostu spróbuj o nim zapomnieć.

Maura wiedziała, że nie zdoła, ale Garry nie słuchałby żadnych babskich zwierzeń.

– To była cholernie długa noc, Gal – powiedziała tylko.

Uśmiechnął się.

– Jeszcze się nie skończyła. Słońce już wstało i dla wszystkich zaczyna się dzień, ale nie dla nas. Ta gra polega na czekaniu, więc będziemy czekać. Tylko tyle możemy zrobić.

***

Cashę Haseema obudził bolesny cios w twarz. Gdy otworzył oczy, zobaczył nad głową wymierzoną w niego pięść. Próbował się uchylić, ale cios dosięgnął kości policzkowej.

Wtedy zorientował się, kto go atakuje.

Benny Ryan wyszczerzył zęby i jeszcze raz uniósł potężną pięść.

– Co ty do cholery wyrabiasz, Benny?

Casha był równie zdziwiony, co przerażony. Stał nad nim najlepszy kumpel jego brata.

– Rozkwaszam twoją pieprzoną gębę. Takiś tępy, że sam nie potrafisz pokapować, co się dzieje?

Chłopak usiadł i zasłonił twarz rękami, żeby osłabić kolejne ciosy. Benny walił go raz po razie.

– Gdzie, do kurwy nędzy, jest Abul? Ostrzegam, lepiej mi powiedz, bo zabiję najpierw ciebie, a potem całą twoją rodzinę.

Casha zastanawiał się, czy to nie sen. Groził mu facet, którego jego brat kochał jak nikogo innego.

– A skąd mam to wiedzieć? On mi nigdy nic nie mówi, dobrze wiesz.

Był bliski płaczu ze strachu. Benny zobaczył, że jego twarz puchnie, i uderzył jeszcze raz.

– Człowieku, na litość boską! Co w ciebie wstąpiło?

Benny dźgnął go palcem w czoło.

– Gdzie jest twój brat? Pytam po raz ostatni.

Cashę aż mdliło ze strachu.

– Nie wiem. Przysięgam, że nie wiem. Może być wszędzie.

Benny wiedział, że chłopak mówi prawdę, było oczywiste, że w ogóle nie ma pojęcia, o co chodzi. Był zasranym tchórzem. Gdyby wiedział, toby powiedział.

– A kto może to wiedzieć? Z kim się kumpluje oprócz mnie?

Widział, że Casha gorączkowo szuka odpowiedzi.

– No, gadaj. Nie mam zamiaru przepieprzyć tu całego dnia.

– Dezzy… Zapytaj tego cholernego Dezzy’ego, często wałęsają się razem.

– Mówisz o kuzynie Dezzym?

Casha przytaknął i Benowi nagle zrobiło się go żal.

– Nic do ciebie nie mam, Casha, OK?

Ten kiwnął głową, czując ulgę, że już po wszystkim.

– O co tu, do cholery, chodzi, Ben? Co się za tym kryje?

Benny popatrzył na mały stolik przy łóżku i wziął stamtąd budzik. Był bardzo ciężki, cały mosiężny, z rzymskimi cyframi. Uderzył nim chłopaka w głowę, a potem powtórzył to wielokrotnie. Każdy cios był silniejszy od poprzedniego.

Obserwował swoją ofiarę obojętnie. Casha wiedział, że umiera, i walczył o życie. W końcu przestał się ruszać. Benny był pewien, że nie musi sprawdzać, czy oddycha.

To miała być wiadomość dla Abula. Eks-przyjaciel wypełza z najgłębszej nory, gdy rozejdą się wieści o śmierci brata. Przejrzał rzeczy Cashy i znalazł jeszcze jeden numer Abula. Schował karteczkę do kieszeni i zszedł na dół. Aż dygotał z podniecenia. Rozwiąże to wszystko sam, a wtedy Maura i Garry przekonają się, że potrafi kontrolować sytuację i samego siebie, kiedy trzeba.

Natychmiast zapomniał o zwłokach Cashy stygnących w sypialni. Zrobił sobie w kuchni kawę i grzanki. Włączył przenośny telewizor i zobaczył, że mówią o nim w wiadomościach. Biedny Jonny został oskarżony o pomaganie mu w ucieczce. Trzeba będzie dopilnować, żeby dostał gratyfikację. Załatwi tę sprawą, kiedy to wszystko się skończy. Przełączył na talk-show Trisha i jedząc śniadanie, oglądał ludzi, którzy poddali się badaniu DNA w celu ustalenia ojcostwa.

Uwielbiał takie programy i zawsze go dziwiło, że ludzie sami sobie szykują taki podły los. Nigdy nie przyszło mu do głowy, żeby przyjrzeć się sobie. Szczerze wierzył, że jest absolutnie normalnym facetem, że jest w porządku. Oglądając tych biednych durniów w telewizji, nie mógł zrozumieć ani ich samych, ani ich pogmatwanego życia, ale tragedie innych go fascynowały.

Pomyślał o dziecku i nagle ogarnął go żal. Gdyby Carol nie była tak cholernie wścibska, gdyby nie grzebała w jego szafie, można byłoby uniknąć kłopotów.

Tak bardzo zgłodniał, że musiał zrobić sobie więcej grzanek i kawy, zanim się nasycił. Przypomniał sobie, że nie jadł od poprzedniego wieczoru, więc miał prawo być bardziej głodny niż zwykle. No i w końcu miał za sobą wyczerpującą noc. Był zmęczony i zdenerwowany. Niedobra kombinacja w przypadku Bena Ryana. Ale uważał, że upora się ze wszystkim, a potem przekima parę godzin i wstanie jak nowo narodzony, jak mawiała babcia.

Wziął szybki prysznic i pogwizdując, ruszył w dalszą drogę. Tym razem wziął samochód Cashy. Było to sympatyczne małe bmw i w nim czuł się świetnie za kierownicą, zwłaszcza po przejażdżce lichym peugeotem. Spaliłby się ze wstydu, gdyby ktoś znajomy zobaczył go w tamtym gruchocie. Na wieki okryłby się hańbą. Za to bmw było takim świetnym autkiem, że pomyślał, czy nie warto kupić takiego dla siebie.

Śmiertelnie wystraszył innego kierowcę, przejeżdżając na czerwonym świetle i przecinając mu drogę. Wkurzył go ten człowiek, ale nie miał czasu, aby się z nim rozprawić. Misja, jaką miał do wypełnienia, nie pozwalała na zwłokę.

W takim stanie umysłu Benny Ryan wyruszał na poszukiwanie dawnego przyjaciela.

***

Jack płakał z bólu, a Tony Dooley Senior powtarzał w kółko: