Myśleli, że on nie ma o niczym zielonego pojęcia, ale tak nie było. Wiedział o wszystkim, choć żona by go o to nie posądzała. Pochodziła z Coventry i to było według niego źródłem problemów. Powinien wrócić do Indii i znaleźć sobie kobietę, która byłaby mu posłuszna. Matka go ostrzegała i miała rację. Zeuropeizowana żona oznacza kłopoty. Gorszył się i wściekał z powodu upokorzeń, jakie musiał znosić przez dzieci.
Miał nadzieję, że Benny Ryan skopie jego synowi dupę. Byłoby to dla niego niezłą nauczką.
Dezzy siedział w skradzionym bmw, trzęsąc się ze strachu Benny spojrzał na niego i uśmiechnął się, co jeszcze bardziej pogorszyło samopoczucie Dezzy’ego. W oczach Bena dostrzegł błysk szaleństwa.
– Jak się ma Abul?
Odpowiadając, Dezzy jąkał się ze strachu.
– Nie wiem… ty go widujesz… częściej niż ja.
Benny uśmiechnął się i jakby toczyli zwykłą rozmowę, powiedział lekko:
– Mam zamiar rozciąć mu brzuch i wyjąć wątrobę. A jeśli nie odpowiesz na moje pytania, zmuszę cię, żebyś ją zeżarł.
Dezzy zemdlał, a Benny nadal się śmiał, śmigając przez kolejne skrzyżowania na czerwonych światłach. Zachowywał się dzisiaj jak furiat. Sam uznał poziom własnej agresji za niepokojący. Była to dla niego nowość i jeszcze jeden powód, żeby obwiniać dawnego przyjaciela, Abula Haseema.
Nie mógł się doczekać, kiedy go zabije.
Dezzy zaczął odzyskiwać przytomność i Benny uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
– Zrób mi przysługę, co? Rusz mózgownicą i powiedz, gdzie znajdę Abula, a wtedy ja, twój dobry stary kumpel, nie wyślę cię na wieczne odpoczywanie… jak Cashę.
Dezzy znowu zemdlał.
Benny zarechotał. Kuzyn Abula nigdy nie należał do odważnych, ale to tylko ułatwi sprawę. Pod warunkiem, że uda się go na dłużej ocucić.
Rozdział 22
Maura słuchała, jak matka gawędzi z dwoma policjantami siedzącymi w kuchni przy herbacie. Jeden z nich, Tennant, czuł się najwyraźniej bardzo swobodnie, jak we własnym domu.
Był przyjazny, co oznaczało, że znajdował się na ich liście. Maura była pod wrażeniem zręczności, z jaką prowadził wywiad, i miała zamiar powiedzieć Garry’emu, żeby dał mu ekstragratyfikację. Matka wprost się w nim zakochała, trudno było tego nie zauważyć.
– Doskonale rozumiem, pani Ryan. Tak, taka jest prawda… jeśli ktokolwiek zna tego chłopca, to pani.
Wiedział, kto mu płaci, i zamierzał utrzymać te lewe zarobki jeszcze przez długi czas. Sarah pławiła się w jego pochlebstwach.
– Zawsze był trudnym dzieckiem, a od śmierci matki żył cały czas w napięciu. To się chyba w dzisiejszych czasach nazywa stresem. Ale tak naprawdę to kochany chłopiec.
Partner Tennanta, Tom Kenning, był zszokowany. Benny Ryan miał ewidentnie nie po kolei w głowie, a oni mówili o nim jak o normalnym facecie. Zastanawiał się, do czego tacy ludzie są zdolni. Może dla rozrywki podpalają sierocińce albo torturują kocięta? Nic by go nie zdziwiło, jeśli o nich chodzi. Nawet ich starej matce brakowało piątej klepki.
Pił w milczeniu herbatę i słuchał uważnie. Znał plotki na temat komisarza Tennanta, a teraz miał dowód.
Ale Maura Ryan wydała mu się urocza, i to go zaskoczyło. Patrząc na garnitur Tennanta z ekskluzywnego domu mody i przypominając sobie jego opowieści o wakacjach i weekendowych wyjazdach zagranicznych, zastanawiał się, czemu sam ma pozostać głupcem, który nie wykorzystuje szansy poprawienia sobie życia. W końcu jeśli Ryanowie mieli w kieszeni tylu ludzi i jeśli prawdziwe były plotki, że to oni decydowali, kto awansuje, a kto nie, też powinien zadbać o swoją karierę.
Posłał staruszce najbardziej czarujący ze swoich uśmiechów i zapytał przymilnie:
– Można jeszcze trochę tego wspaniałego ciasta? Jeżeli była choć trochę podobna do jego własnej babki, to te słowa powinny mieć magiczną moc. I miały. Sarah zerwała się z krzesła i ukroiła mu następny kawałek. Tennant skinął głową na znak aprobaty i puścił oko do Maury, która uśmiechnęła się.
Wygląda na to, że mają nowego rekruta. Najlepiej było werbować młodych, bo przyzwyczajało się ich do pobierania dużej kasy, zanim zdążyli się zorientować, czego się od nich wymaga za te pieniądze.
– Jeśli się pokaże, to skontaktujecie się z nami? – zapytał Tennant.
Maura i Sarah przytaknęły.
– Oczywiście. Martwimy się o niego tak samo jak wy – powiedziała Maura.
Rzeczywiście się martwiła. Może znowu kogoś zabił, tym razem w biały dzień? Wiedziała, że jest do tego zdolny.
Sarah nadal się uśmiechała, kiedy odprowadzały dwóch młodych mężczyzn do wyjścia. Gdy wyszli, przedrzeźniała ich, chichocząc:
– „Jeśli się pokaże, skontaktujecie się z nami?”. – Nie przejmując się lekko zgorszoną miną Maury, dodała: – Akurat! Jezu, ten chłopak będzie musiał wyjechać z kraju, żeby się z tego wyplątać, ktokolwiek by za nim stał. Załamanie nerwowe! Jeśli w to uwierzą, da się im wcisnąć wszystko.
Maura uśmiechnęła się.
– Mogę mu kupić opinię medyczną, jaką zechcę, mamo powinnaś to wiedzieć.
– Oczywiście, że możesz, ale czy zrobiłabyś mądrze? On jest całkiem świrnięty, to pomyleniec Garry do kwadratu… co można więcej powiedzieć. Boże, wybacz mi, przecież Gal jest moim dzieckiem, ale zawsze miał nie po kolei w głowie.
Maura przytuliła ją i powiedziała wesoło:
– Mamo, w tej rodzinie wszyscy jesteśmy trochę zwariowani.
Sarah wywinęła się z jej objęć i rzekła bardzo poważnie:
– Cóż, to dziedzictwo po linii ojca. Oni rzeczywiście byli trochę dziwni. Jego matka miała manię wielkości. Kiedy mój ojciec zobaczył ją po raz pierwszy, zapytał: „Kim jest ta macadamia?”.
Pokiwała głową dla podkreślenia wagi swoich słów i zirytowała ją reakcja Maury, która padła na krzesło w przejściu i ryczała ze śmiechu. Histeryczny śmiech, pomyślała Sarah. Jeśli ktokolwiek żyje w prawdziwym napięciu czy stresie, jak to nazywają teraz w czasopismach, jest to na pewno jej córka – kochana, zagubiona i z gruntu dobra.
– Chodź, chodź, zrobię jeszcze herbaty, chociaż mamy już jej po dziurki w nosie.
Maura potulnie poszła za matką.
Gdy siedziały razem w kuchni, Sarah z zaskoczeniem stwierdziła, że nie ma dla niej znaczenia, czy wróci do swojego domu, czy nie. Córka jej potrzebowała, więc pozostanie tu tak długo, jak Maura będzie chciała. Ich przywrócona na nowo bliskość została przypieczętowana raz na zawsze. Dobrze jej było przez te kilka ostatnich dni. Czuła się znowu użyteczna i kochana. Miłość córki otuliła ją jak płaszcz, a niczego nigdy bardziej nie pragnęła, niż czuć się kochaną przez własne dzieci i być im potrzebną.
Carla leżała w łóżku w domu Sarah w Notting Hill i rozmyślała nad swoim życiem. Wydawało jej się, że po awanturze z Maurą o Toma powoli wychodzi z jakiegoś transu. Dlaczego zrobiła to, co zrobiła? Aż tak rozpaczliwie pragnęła mężczyzny, że sięgnęła po cudzego? Bawiło ją, że to był facet Maury? Postanowiła zapomnieć o bolesnej sprawie. Podobnie jak ciotka miała wybiórczą pamięć. I tak jak ciotce doskonale jej to służyło.
Całe życie żyła w cieniu Maury i nikt z rodziny nie traktował jej poważnie. Powinna pracować, spróbować wziąć własne życie w swoje ręce, to prawda. Ale uzależniła się od opieki Maury, pieniędzy bez pracy i pozycji. Gdy ludzie dowiadywali się, do jakiej należy rodziny, traktowali ją jak księżniczkę. W pewnym sensie rozumiała Bena. Rozpaczliwie pragnął być taki jak Michael, jak „chłopcy”, jego wujowie, i nadrabiał swoje kompleksy brutalnością. Chciał w ten sposób prześcignąć Michaela. Jednak nie miał jego zalet – powstała więc niebezpieczna mieszanka.
Carla szukała dla siebie usprawiedliwienia, ale nie zmieniało to faktu, że postąpiła źle, bardzo źle. Jednak od lat żywiła do Maury urazę. Gdy dostała od niej nowy samochód i pochwaliła się nim przed ojcem, uderzył ją wyraz jego twarzy. Nagle zrozumiała, że i on, i matka uważają ją za darmozjada. Janine spojrzała na samochód i powiedziała, że wygląda na bardzo drogi. Ojciec nic nie powiedział, tylko odszedł, co bardzo Carlę zraniło i zarazem rozzłościło. Pocieszyła się wtedy tym, że Benny, zachwycony autem, wyprosił przejażdżkę, żeby się pochwalić kolesiom. Szczerze mówiąc, też lubiła się popisywać przed wszystkimi, czym tylko mogła.