Выбрать главу

Gertrudis Lama ucieszyła się widząc ją w laboratorium, a inspektorka tobie to dobrze, to odchodzisz, to wracasz, zmieniasz pracę jak rękawiczki. Przez pierwsze dni pastylki jej się wymykały i flakoniki ślizgały się w rękach, ale po tygodniu znów była tak samo zręczna jak kiedyś. Señora Rosario mówiła: musisz go zaprowadzić do lekarza, przecież on ciągle wygaduje jakieś głupstwa. Nieprawda, tylko przy jedzeniu trochę bredził i jeśli była mowa o jego pracy, poza tym był taki jak dawniej. Kiedy zjadł, wkładał sobie palec do ust, póki nie zwymiotował, i wtedy mówił kochana, jestem chory. Ale jeśli Amalia nie zwróciła na to uwagi, tylko szybko po nim posprzątała, to raz i drugi zapominał o chorobie, pytał co tam w laboratorium i nawet były żarciki i pieszczoty. Przejdzie mu, myślała, modliła się, płakała Amalia za jego plecami; będzie jak dawniej. Ale jemu nie przechodziło i do tego jeszcze czasem tak go napadało, że ‘stawał w drzwiach od ulicy i wymyślał przechodniom od żółtków. Któregoś wieczoru zaczął wymiotować, chociaż wcale nie wkładał sobie palca do gardła. Zrobił się taki blady i następnego dnia Amalia zaprowadziła go do szpitala robotniczego. To nerwowe, powiedział lekarz i kazał mu brać łyżeczkę czegoś tam, ile razy go zaboli głowa, i od tej pory Trinidad ciągle mówił głowa mi pęka. Więc zaraz lekarstwo i mdłości. Udawałeś chorego, udawałeś, aż zachorowałeś naprawdę, dogadywała mu Amalia. Zrobił się zarozumiały, uparty, wyśmiewał się ze wszystkiego i już prawie nie mogli ze sobą rozmawiać. Kiedy wracała z pracy: coś takiego, jeszcze mnie nie rzuciłaś? A córeczka? mówi Santiago. Leżał nieruchomo na łóżku, jak się nie ruszam, to się dobrze czuję, albo pogady wał z don Atanasiem, i już wcale nie pytał o dziecko. Kiedy Amalia mówiła jestem coraz grubsza albo już czuję ruchy, on na nią patrzył, jakby nie wiedział, o co jej chodzi. Jadł bardzo mało, z powodu tych wymiotów. Amalia zabierała z laboratorium papierowe torebki i prosiła wymiotuj do torebki, nie na podłogę, a on, kiedy go zerwało na wymioty, rozwalał usta nad stołem albo nad łóżkiem i tym nieznośnym zduszonym głosem: jak się tak brzydzisz, to sobie idź. Córeczka została w Pucallpa, paniczu. Ale potem żałował, przepraszam, kochana, jestem taki niedobry, wytrzymaj ze mną jeszcze trochę, bo umieram. Czasami szli do kina. Amalia chciała go zachęcić, żeby poszedł na stadion, ale on się łapał za głowę: nie, przecież jest chory. Wychudł jak szczapa, spodnie, których nie mógł dopiąć w rozporku, teraz na nim wisiały, już nie prosił Amalii, jak kiedyś, przystrzyż mi włosy. A czemu ją zostawili w Pucallpa? Nie rozczarowałaś się do niego, że po pierwszym niepowodzeniu nie próbuje walczyć, wszystko rzuca, wariuje i daje się utrzymywać kobiecie? pytała Gertrudis. Nie, na odwrót, odkąd zrobił się z niego taki strzęp człowieka, kochała go jeszcze bardziej. Cały czas o nim myślała, świat się dla niej kończył, kiedy on zaczynał bredzić. Kiedy ją rozbierał w ciemnościach, czuła zawrót głowy. Jedna kobieta, co się tam zaprzyjaźniła z Amalia, wzięła dziewczynkę na wychowanie, paniczu. Bóle głowy przechodziły i wracały, i znowu mijały i wracały, a ona nigdy nie wiedziała, czy to prawda, czy jego wymysły albo przeczulenia. A poza tym Ambrosio wpakował się w taką historię, że musiał wyjechać z Pucallpa. Tylko wymioty nigdy się nie kończyły. To twoja wina, mówiła Amalia, a on to winajółtych, kochanie, on by jej przecież nie okłamywał.

Któregoś dnia Amalia spotkała na rogu ulicy panią Rosario, ręce na biodrach, oczy jak płomienie: zamknął się z Celeste, chciał ją wykorzystać, onyorzył drzwi dopiero, jak mu zagroziłam policją. Przy Amalii Trinidad zaczął się użalać, pani Rosario uprzedziła się do niego, wołać policję, kiedy wie, że on ma z policją na pieńku, a to jędza, co go to obchodzi ta gruba beczka Celeste, on tylko chciał pożartować. Bezwstyd-nik, niewdzięczny, wymyślała mu Amalia, utrzymanek, wariat, i w końcu cisnęła w niego butem. A on bez słowa protestu znosił te krzyki i szturchańce. W nocy rzucił się na ziemię ściskając głowę rękami i Amalia razem z don Atanasiem wyciągnęli go na ulicę i wsadzili do taksówki. W Opiece Społecznej zrobili mu zastrzyk. Wracali na Mirones krok za krokiem, Trinidad szedł pośrodku i na każdym rogu zatrzymywał się, żeby odpocząć. Położyli go do łóżka i zanim zasnął, rozczulił Amalię do łez: zostaw mnie, i niech ona sobie nie marnuje z nim życia, on jest skończony, poszukaj sobie kogoś, kto ci będzie lepiej odpowiadał. Malutką nazwali Amalita Hortensja i będzie jej już z pięć czy sześć lat, paniczu.

Pewnego dnia po powrocie z laboratorium zastała Trinidada w świetnym humorze: skończyła się nasza bieda, dostał pracę. Ściskał ją i pieścił, był szczęśliwy. No ale twoja choroba, mówiła oszołomiona Amalia, a on choroby już nie ma, wyleczyłem się. Spotkał na ulicy towarzysza Pedro Floresa, mówił jej, to jest aprista, siedzieli razem w więzieniu, i kiedy Trinidad mu opowiadał o sobie, Pedro na to chodź ze mną, i zaprowadził go na Cálao, przedstawił innym towarzyszom i jeszcze tego samego dnia dostał pracę w warsztacie meblarskim. Widzisz, Amalio, tacy są towarzysze, czuł się aprista do szpiku kości, niech żyje Víctor Raúl. Zarobi niewiele, ale to nieważne, najważniejsze, że go podnieśli na duchu. Trinidad wychodził bardzo wcześnie, ale wracał przed Amalia. Humor mu się poprawił, już mnie i głowa mniej boli, towarzysze zaprowadzili go do lekarza, który nic nie wziął i robił mu zastrzyki, no więc widzisz, Amalio, mówił, partia się o mnie troszczy, partia to moja rodzina. Pedro Flores nigdy nie przychodził na Mirones, ale Trinidad często wychodził wieczorami, żeby się z nim spotkać, i Amalia była zazdrosna. Myślisz, że mógłbym cię zdradzić i nie pamiętać, że mi tak pomagałaś? śmiał się Trinidad, przysięgam, że chodzę na potajemne zebrania z towarzyszami. Nie mieszaj się do polityki, mówiła mu Amalia, następnym razem cię zabiją. Przestał mówić o żółtych, ale wymioty dręczyły go w dalszym ciągu. Często zastawała go leżącego na łóżku, z zapadniętymi oczyma; nie chciał jeść. Pewnego wieczoru, kiedy wyszedł na zebranie, do Amalii zajrzał don Atanasio; powiedział chodź, i zaprowadził ją aż na róg. Tam był Trinidad, samiuteńki, siedział na chodniku i palił papierosa. Amalia go śledziła i kiedy wrócił, no jak tam było, a on na to, dobrze, pogadaliśmy sobie. Amalia pomyślała: ma jakąś kobietę. Ale jeśli tak, to czemu był taki czuły? Po pierwszym tygodniu pracy czekał na Amalię nie otwierając nawet koperty z pieniędzmi, chodź, kupimy coś dla pani Rosario, żeby jej przeszła złość, wybrali dla niej perfumy, a potem: co byś chciała ode mnie, kochana? Lepiej zapłać komorne, powiedziała Amalia, ale on chciał wydać te pieniądze na nią, tak chcę, kochana. Amalia po matce, paniczu, a Hortensja po jednej pani, u której Amalia kiedyś pracowała, którą bardzo lubiła i która też umarła. Jasne, że po tym, coś zrobił, musisz odejść, ty biedny głupcze, powiedział don Fermín. To ty mnie ocaliłaś, mówił jej Trinidad, powiedz, co byś chciała. I Amalia na to chodźmy do kina. Obejrzeli film z Libertad Lamarque, smutny film, przypominał ich życie, Amalia wzdychała wychodząc, a Trinidad jakaś ty uczuciowa, kochanie, prawdziwy skarb z ciebie. Teraz już żartowali i on przypomniał sobie o dziecku, dotykał jej brzucha, patrz, jaki okrągły. Pani Rosario na widok perfum wybuchnęła płaczem i powiedziała do Trinidada nie wiedziałeś, co robisz, no chodź, uściskaj mnie. Na drugą niedzielę Trinidad: chodźmy do twojej ciotki; na pewno złagodnieje, jak się dowie o dziecku. Pojechali na Limoncillo i Trinidad wszedł pierwszy, a ciotka zaraz wybiegła i z otwartymi ramionami witała się z Amalia. Zostali u niej na obiedzie i Amalia myślała złe minęło, wszystko się jakoś ułożyło. Była już bardzo ciężka, Gertrudis Lama i inne koleżanki z laboratorium robiły jej koszulki dla dziecka.