Выбрать главу

— Skąd? — spytała Michi. — Ze stacji wormholowej?

Eskadra właśnie przemknęła obok stacji, która straciła kontakt ze swoim odpowiednikiem w Seizho, gdyż wormhol został przesunięty z linii prostej. Jak przypuszczał Martinez, możliwe, że Naksydzi zignorowali bezużyteczną stację i że lojaliści nadal ją zajmują. Uważał jednak, że to niezbyt prawdopodobne.

— Nie. — Coen przyłożył dłoń do boku hełmu, jakby to miało wspomagać słyszenie.– Wiadomość słychać wyraźnie, jest przesyłana laserem komunikacyjnym z asteroidy. Ma być od chorążego Severina ze Służby Eksploracji.

— Wysłuchajmy — powiedział Martinez, a potem skrzywił się: zapomniał, że to nie on dowodzi i nietaktownie ubiegł swego dowódcę.

Coen nie czekał, aż Michi potwierdzi rozkaz, ale wysłał wiadomość do wszystkich osób na stacji oficera flagowego. W rogu displeju Martineza pojawił się miniaturowy Severin — kudłaty, brodaty mężczyzna w niebieskim mundurze Służby Eksploracji. Kiedy zaczął mówić, Martinez powiększył obraz.

— Chorąży pierwszej klasy Shushanik Severin do dowolnego wchodzącego okrętu — mówił brodacz. — Moja załoga i ja stacjonowaliśmy na stacji przy Protipanu Dwa, gdy wybuchła rebelia. Kiedy fregata „Korona” przelatywała przez układ do Seizho, kapitan Martinez ostrzegł mnie, że w odległości kilku godzin goni go eskadra Naksydów. Dlatego poleciłem przesunąć wormhol o siedem średnic od płaszczyzny ekliptyki, a potem załadowałem swą załogę do szalupy, którą przycumowałem do asteroidy. Od tego czasu mamy wyłączone silniki i obserwujemy wroga.

Brodacz nachylił się do kamery, a jego głos stał się niecierpliwy:

— Milordowie, Naksydzi nigdy nie opuścili Protipanu. Do początkowych ośmiu okrętów dołączyły jeszcze dwa. Rozmieściły w całym układzie około stu dwudziestu wabików. Uaktualnialiśmy obserwacje co godzina; do tej wiadomości dołączam standardowy wykres nawigacyjny z ostatnimi informacjami. Pozycje są nieco przybliżone. Gdybyśmy zastosowali radar, zdemaskowalibyśmy się, więc musiałem używać wykrywaczy wizualnych, które szukały żagwi silników. Potem interpolowaliśmy trajektorie okrętów, ale na ogół nasze obliczenia okazywały się dokładne.

Martinez widział, że oddech Severina zamieniał się w parę.

— Czekamy na ewentualne pytania, ale prosimy o jak najszybsze pozwolenie na lot ku Seizho, gdyż… no tak, Naksydzi chyba nas teraz zauważą, a jesteśmy nieuzbrojeni i bezradni. Czekamy na odpowiedź. Mówił chorąży Severin.

— Wiadomość od kapitana Fletchera, milady — odezwała się lady Ida Li, drugi porucznik sygnałowy i daleka krewna Richarda Li. — Kapitan sugeruje, że wiadomość może być naksydzką dezinformacją.

— Nie sądzę, milady — powiedział Martinez. Zerknął na wizerunek Severina, owijającego się właśnie srebrzystym kocem termicznym. — Pamiętam Severina z przejścia „Korony” przez układ. To ten sam człowiek.

Przez pięć miesięcy miał przymarznięty tyłek do tej skały, pomyślał z niedowierzaniem. A na jego wąsach to chyba szron?

— Powiedz kapitanowi Fletcherowi — poleciła Michi Li — że kapitan Martinez spotkał pana Severina już wcześniej i za niego ręczy.

Martinez niezupełnie tak się wyraził, ale nie był na tyle głupi, żeby poprawiać zwierzchnika.

— Łączność, odpowiedź na wiadomość pana Severina — poleciła Michi. — Potwierdź odbiór i powiedz mu, by był w kontakcie.

— Potwierdzić wiadomość Severina — powtórzył Coen. — Ma być w kontakcie. Czy mam przekazać mu pozwolenie na opuszczenie układu?

— Tak — zgodziła się Michi. — Czemu nie?

— Sprawdziłem dołączony plik — oznajmił Coen. — Bez wirusów, żadnego sabotującego oprogramowania.

Martinez załadował plik Severina w komputer taktyczny: i prawie pusty układ Protipanu rozkwitł jasnymi obiektami; do wszystkich przyczepiono małe etykiety informacyjne, podające kurs, szybkość i opis. Obiektów było zbyt wiele, by ogarnąć je na raz. Martinez uznał, że displej wirtualny będzie użyteczniejszy i na jego komendę rozległe przestrzenie układu Protipanu rozkwitły mu w umyśle. Siedział w centralnym punkcie brązowego karła i uważnie oglądał odległe ognie, krążące wokół niego po orbitach.

Ewentualna wroga eskadra — jeśli istniała — znajdowała się w dwu trzecich drogi przez układ, między gazowymi gigantami Olimandu i Aratiri. Poruszała się po tej samej orbicie wokół Protipanu, co Siły Chen, i gdyby przyśpieszyła dognałaby je po czterech lub pięciu dniach.

Inne ikony, opisane jako wabiki, rozproszone po całym układzie, okrążały Protipanu w różnych kierunkach. Wszystkie ustawiono tak, by wyglądały na wrogie eskadry, i jeśli oceny Severina były poprawne, Siły Chen powinny natrafić na jedną z tych pseudoeskadr — lecącą im naprzeciw — za jakieś czternaście godzin.

Problem polegał na tym, że na razie nic nie potwierdzało tych informacji. Sygnały radarowe Sił Chen jeszcze do niczego nie dotarły, więc nie wróciły z wiadomościami. Martinez nie wiedział, czy informacje Severina nie są w gruncie rzeczy naksydzką dezinformacją.

Martinez wyrzucił z mózgu wirtualny układ słoneczny i przekazał swoją analizę dowódcy eskadry.

— Gdybyśmy zwiększyli przyśpieszenie, moglibyśmy prawdopodobnie dotrzeć do Protipanu Trzy, zanim Naksydzi zdołaliby nas zatrzymać — powiedział.

Michi pokręciła głową.

— Nie, nie rozpocznę misji z wrogimi siłami na ogonie. Chcę pobić ich tutaj, przy Protipanu.

Martinez spojrzał w jej ciemne oczy i w nerwach mu zagrało. Za nasze polowanie!

— Tak jest, milady — powiedział. Spojrzał na schemat na swym displeju, a potem umieścił diagram na displeju ściennym, żeby widzieli go obydwoje. — Jeśli Severin podał nam prawidłowo położenie przeciwnika, zanim przystąpimy do walk upłyną dni, ale jedną decyzję będziemy musieli podjąć już niedługo. — Martinez pokazał na displeju przypuszczalne wabiki, na które się natkną za czternaście godzin. — Czy potraktujemy je jak wabiki czy jak prawdziwe okręty? Na rzeczywiste okręty zużylibyśmy o wiele więcej pocisków.

Michi zmrużyła oczy.

— Jaką korzyść odniesiemy udając, że wierzymy, że są prawdziwe?

— Jeszcze nie wiem — przyznał Martinez. — To zależy, co Naksydzi chcą zrobić z tymi wabikami.

Michi zastanowiła się.

— Mamy kilka godzin na zastanawianie — powiedziała. — Zobaczmy, czy informacje Severina się potwierdzą.

— Transmisja! — zawołał Coen. — Transmisja radiowa ze Stacji Wormholowej Dwa. — Spojrzał nachmurzony na swój display. — Sygnał jest fragmentaryczny i o niskiej jakości. I zakodowany.

Sygnałowi wysłanemu przez radio, a nie przez potężny laser komunikacyjny bardzo trudno było przedrzeć się przez radioaktywny ogon „Prześwietnego”. Naksydzi w stacji wormholowej nadawali raczej do wszystkich w układzie, a nie do pojedynczego statku.

— Wyślij wiadomość do analizy kryptograficznej — poleciła Michi. — Niech się wprawiają. — Spojrzała na Martineza. — Mamy więc następny problem.

— Tak, milady?

— Musimy zniszczyć wszystkie trzy stacje wormholowe. Nie chcę, żeby do naksydzkiego dowództwa dotarła wiadomość o naszej taktyce.

Zapadła krótka cisza. Martinez myślał o załogach stacji, obserwujących mknące ku nim pociski, galopującą śmierć, której w żaden sposób zatrzymać nie mogli.

— Tak jest, milady — powiedział Martinez. — Czy mam poprosić Severina o potwierdzenie, że stacje przekaźnikowe są zajęte przez nieprzyjaciela?

— Najpierw zniszcz Stację Dwa — powiedziała Michi. — Wiemy już, że należy do wroga.