Выбрать главу

A więc buntowniczki także o tej przyjaźni pamiętały. Do czego zamierzały ją wykorzystać? Najprawdopodobniej do szpiegowania. Yukiri musi się dowiedzieć, w jaki sposób Meidani miała przekazać zdobyte informacje. Buntowniczki bez wątpienia dostarczyły jakiegoś narzędzia, które Yukiri będzie umiała wykorzystać.

— Alviarin zeszła ci już z drogi — oznajmiła drugiej Szarej. — Opuściła Wieżę wczoraj czy może przedwczoraj... Nikt nie ma co do tego pewności, jej służebne twierdzą jednak, że zabrała zapasowe ubranie, więc przypuszczalnie wróci dopiero za kilka dni. Najprędzej za kilka dni...

— Dokąd mogłaby się udać w taką pogodę? — przerwała jej Meidani, marszcząc brwi. — Sypie od wczoraj rana, a już wcześniej zbierało się na śnieżycę.

Yukiri zatrzymała się, chwyciła drugą kobietę za ramiona i obróciła ją ku sobie.

— Ciebie, Meidani, powinno interesować jedynie, że wyjechała — oświadczyła ostro. „Dokąd właściwie ta Alviarin pojechała?” — zastanowiła się. — Masz prostą drogę do Elaidy i skorzystasz z niej. Sprawdzisz przy okazji, czy możesz dotrzeć do papierów Elaidy. Chcemy mieć pewność, że nikt cię nie obserwuje. — Talene twierdziła, że Czarne Ajah znają wszystkie wnioski wypływające ze studiów Amyrlin, zanim zostaną one ogłoszone, toteż Yukiri potrzebowała kogoś, kto zbliży się do Elaidy i odkryje ich szpiegowskie metody. Było jasne, że każdy dokument przed podpisaniem go przez Elaidę ogląda Alviarin, która posiadała większą władzę niż jakakolwiek Opiekunka Kronik przed nią, nie istniały wszakże żadne dowody na poparcie ewentualnej tezy, że Alviarin jest Sprzymierzeńcem Ciemności. Oczywiście, nie było też żadnych argumentów poświadczających jej potencjalną niewinność, chociaż dokładnie zbadały jej przeszłość. — Będziesz się musiała strzec Opiekunki, gdy powróci, jednak wierz mi, że papiery Elaidy są dla nas bardzo ważne.

Meidani westchnęła i niechętnie kiwnęła głową. Wiedziała, że musi okazać posłuszeństwo, miała jednak także świadomość, jak wielkie grozi jej niebezpieczeństwo, jeżeli Alviarin okaże się Sprzymierzeńcem Ciemności. W dodatku sama Elaida mogła być Czarną, przy czym upierały się Saerin i Pevara. Sprzymierzeniec Ciemności jako Zasiadająca na Tronie Amyrlin! Od tej myśli aż przestawało bić serce.

— Yukiri! — rozległ się kobiecy głos w górze korytarza.

Yukiri, Zasiadająca w Komnacie Wieży, o mało nie podskoczyła niczym przerażony kozioł na odgłos swojego imienia. Gdyby nie przytrzymała się Meidani, pewnie by upadła, na szczęście obie zatoczyły się jedynie jak pijani rolnicy w tańcu żniwnym.

Yukiri szybko się otrząsnęła z zaskoczenia, wygładziła szal i przybrała nachmurzoną minę. Kiedy zobaczyła, kto do niej spieszy, jej rysy bynajmniej nie złagodniały. Seaine nie powinna się zbytnio oddalać od własnych pokojów, podobnie jak wiele innych Białych, chyba że znajdowały się właśnie w otoczeniu Yukiri lub jednej z innych Zasiadających, które wiedziały o Talene i Czarnych Ajah, ta jednak pędziła korytarzem jedynie w towarzystwie krępej Tarabonianki nazwiskiem Bernaile Gelbarn i innych „kawek” Meidani. Leonin odsunął się na bok, kłaniając się formalnie Seaine i dotykając koniuszkami palców piersi w okolicy serca. Meidani i Bernaile okazały się na tyle głupie, że wymieniły uśmiechy. Były przyjaciółkami, lecz w miejscach publicznych nie należało się tak jawnie przyznawać do pewnych znajomości.

Yukiri z pewnością nie była w nastroju do uśmiechów.

— Wyszłaś zaczerpnąć powietrza, Seaine? — spytała cierpko. — Saerin będzie niezadowolona, kiedy jej o tym powiem. Bardzo niezadowolona! I mnie się to nie podoba, Seaine.

Meidani jęknęła cicho, a Bernaile szarpnęła głową tak gwałtownie, aż zagrzechotały liczne paciorki wplecione w jej wąskie warkoczyki. Obie kobiety zaczęły pilnie studiować gobelin, który najprawdopodobniej pokazywał poniżenie Królowej Rhiannon. Mimo obojętnych obliczy Meidani i Bernaile wyraźnie żałowały, że nie mogą się nagle znaleźć gdzieś daleko stąd, w jakimś zupełnie innym miejscu. Przypuszczalnie w ich opinii wszystkie Zasiadające powinny być sobie równe. Zresztą, były sobie równe... Tyle że w normalnej sytuacji. Mniej więcej równe. Leonin chyba nie słyszał ich rozmowy, wyczuł jednakże nastrój Meidani i odsunął się od nich jeszcze o krok. A równocześnie nie przestawał się uważnie rozglądać po korytarzu. Dobry człowiek. Mądry człowiek.

Seaine wykazała się bystrością i natychmiast się speszyła. Nieświadomie wygładziła obszytą śnieżnym haftem wzdłuż brzegu i na staniku sukienkę, ale prawie od razu złapała w obie ręce szal i gniewnie zmarszczyła czoło. Seaine znano z uporu — od dnia, w którym przybyła do Wieży. Była córką wytwórcy mebli z Lugard, która namówiła swego ojca na opłacenie przejścia dla niej i jej matki. Dla obu w górę rzeki lub dla jednej w dół. Miała silną wolę i była kobietą śmiałą. Na nieszczęście często jednak bywała równie ślepa na zdarzenia świata zewnętrznego jak Brązowe. Białym często się to zresztą zdarzało — duża doza logiki i zero rozsądku.

— Ja nie muszę się ukrywać przed Czarnymi Ajah, Yukiri — rzuciła.

Yukiri skrzywiła się. Cóż za głupota, żeby w takim miejscu mówić na głos o Czarnych. Korytarz był wprawdzie nadal pusty aż do zakrętów, jednak taka beztroska czasami naprawdę źle się kończyła. Seaine powinna się lepiej zastanowić, gdzie się znajduje. Najwyraźniej wszakże nie miała więcej rozumu niż gęś. Yukiri już miała skrytykować tę kobietę, ostro skrytykować, ale Seaine ją uprzedziła.

— Saerin powiedziała mi, że mogę cię tu znaleźć. — Powiedziawszy to, zacisnęła usta i rumieńce zapłonęły na jej policzkach. Zmuszona do pytania o cokolwiek lub proszenia o pozwolenie nie czuła się dobrze i, rzecz jasna, zdawała sobie sprawę ze swojej niezręcznej sytuacji. Jakże niemądre było takie niepogodzenie się z faktami. — Muszę z tobą porozmawiać sam na sam, Yukiri. O drugiej tajemnicy.

Przez chwilę Szara Yukiri wyglądała na równie zaintrygowaną jak Meidani i Bernaile. Może udawały, że nie słuchają, jednak stwierdzenie na pewno nie umknęło ich uwadze. Druga tajemnica? Co Seaine miała na myśli? Chyba że... Mówiła może o pierwotnych przyczynach, dla których Yukiri w ogóle rozpoczęła polowanie na Czarne Ajah? Rozważała wówczas powody, dla których wysoko postawione Ajah spotykają się potajemnie. Zepchnęła jednak tę sprawę na dalszy plan, gdyż pilniejsze okazało się znalezienie wśród sióstr Sprzymierzeńców Ciemności.

— No dobrze, Seaine — odparła Yukiri z pozornym opanowaniem. — Meidani, przejdź z Leoninem w dół korytarza. Stańcie na zakręcie, ale tak, abyście widzieli mnie i Seaine. Bacznie sprawdzajcie, czy nikt nie nadchodzi. Bernaile, ty się przesuń w górę korytarza. — Cała trójka odeszła, zanim Yukiri skończyła wydawać polecenia, a gdy miała pewność, że jej nie usłyszą, zwróciła się do Seaine. — A więc?

Ku jej zaskoczeniu Białą Zasiadającą i ją samą otoczyła poświata saidara, który w tym przypadku dawał wprawdzie ochronę przed podsłuchem, lecz jednocześnie stanowił jawny dowód potajemnej rozmowy dla każdego, kto je zobaczy. Temat był najwyraźniej bardzo ważny.

— Pomyśl logicznie. — Seaine przemawiała spokojnym tonem, lecz w dłoniach wciąż miętosiła szal. Stała całkowicie wyprostowana, górując nad Yukiri, choć ta była kobietą ponadprzeciętnie wysoką. — Minął już z górą miesiąc, prawie dwa, od czasu, kiedy Elaida do mnie przyszła, a prawie dwa tygodnie, odkąd odkryłaś Pevarę i mnie. Gdyby Czarne Ajah o mnie wiedziały, już bym nie żyła. Obie z Pevarą byłybyśmy martwe, zanim ty, Doesine i Saerin zdążyłybyście się w ogóle do nas zbliżyć. Wnioskuję z tego zatem, że Czarne o nas nie wiedzą. O żadnej z nas. Przyznaję, że najpierw się bałam, teraz jednak całkowicie nad sobą panuję. Reszta sióstr nie ma już powodu ciągle mnie traktować jak nowicjuszkę... — podniosła, spokojny dotąd, głos. — ...albo idiotkę.