Выбрать главу

Nie groził jej, nie użył też żadnej broni. Przez cały czas milczał, jakby jej w ogóle nie słyszał. Nagle zrozumiała, że jest silniejszy i że musi mu ulec. Strach sparaliżował ją zupełnie. Teraz nie czuła nawet bólu, właśnie w chwili, kiedy był on prawdopodobnie najsilniejszy. Powtarzała tylko: „Nie, nie, nie”. Na próżno.

Przez moment w jej śnie pojawiły się dobrze znane sekwencje. Głowy bez twarzy, czarne ściany nasuwające się na nią. Wkrótce jednak obraz znowu nabrał ostrości.

Po paru minutach, kiedy się ocknęła, stwierdziła, że ma podarte ubranie. Spódnica i majtki były poplamione krwią. Chłopak stwierdził spokojnie, że wiedział, iż jest dziewicą, i że powinna przestać płakać, ponieważ Sama tego chciała. Obudziło to w niej gwałtowne wyrzuty sumienia. Rzeczywiście chciała, żeby ją pocałował. Wszyscy w szkole wiedzieli, że za nim szaleje.

Odwiózł ją do domu jak dobry kumpel. Na szczęście wszyscy już spali. Weszła na palcach do domu, starając się nie zbudzić sióstr i chrapiącego jak zwykle ojca. Rozebrała się i wepchnęła wszystkie, nawet całe i nie zabrudzone części garderoby do plastikowego Worka. Wybiegła boso, w samym szlafroku, na podwórko i wrzuciła worek do kubła, a następnie przysypała go śmieciami. Wcale nie brzydziła się grzebać w starych, nadgniłych odpadkach.. Później zamknęła się w łazience, puściła silny strumień wody i dopiero wtedy rozszlochała się na dobre. Czuła się posiniaczona na zewnątrz i wewnątrz. Chciała, żeby przyszła do niej nieżyjąca od dwóch lat mama, przytuliła ją i powiedziała, że nie ma się czym przejmować. Przecież nie będzie mogła nikomu powierzyć swego sekretu. Rodzina chłopaka była zbyt bogata i wpływowa. Jej ojciec, jako duchowny, najadłby się tylko wstydu, nie mówiąc już o młodszych siostrach, które musiałyby znosić potworne upokorzenie.

Priscilla weszła pod prysznic. Strumienie wody cięły jak bicze. Mimo to sięgnęła po mydło. Jutro rano będzie musiała zachowywać się normalnie. Powitać z uśmiechem ojca… Żeby móc to zrobić, musi się jak najszybciej oczyścić.

Priscilla obudziła się zlana potem. Serce biło jej mocno. Wyciągnęła drżącą dłoń i zapaliła lampkę. Dochodziła piąta. Głowa opadła jej bezsilnie na poduszkę.

Ten sen nie powracał do niej od wielu lat. Chciała wymazać go z pamięci na zawsze.

W drzwiach zobaczyła łepek Kleopatry. Zwierzę przyszło, zaniepokojone nagłym ruchem w sypialni. – Idź spać – powiedziała. Kotka miauknęła żałośnie.

Być może chciała w ten sposób dać do zrozumienia, |e nie opuści jej w biedzie. Wskoczyła zwinnie na łóżko i ulokowała się tuż obok policzka swojej pani. Priscilla zaczęła gładzić jej lśniące futerko. Jednocześnie rozglądała się po swojej sypialni.

Było to jedyne pomieszczenie, które zmieniło się radykalnie po śmierci Davida. Umieściła tu antyczne lustro, kupione na wyprzedaży, a także stary sekretarzyk, na którym stały jej kosmetyki. Ściany pokryły pastelowe tapety, a na podłodze pojawił się dywan i delikatnym wzorkiem, który przedtem zniknąłby pod błotem naniesionym przez Davida. Priscilla przestała obawiać się nieporządku. Wiedziała, że żaden mężczyzna nie wejdzie już do jej Sypialni. Tak było do niedawna. Przynajmniej do chwili, kiedy Cooper pocałował ją po raz pierwszy.

Priscilla spojrzała na zwiniętą w kłębek kotkę i podrapała ją za uchem. Wszystko wydawało się tak skomplikowane. Powinna uświadomić sobie, skąd bierze się jej sympatia do Shannon, a także, dlaczego Ojciec tej małej budzi w niej lęk. To właśnie z jego powodu miała dzisiaj ten sen. Cooper jest stanowczo za wysoki oraz, jak na jej gust, zbyt śmiały. {Nawet po tamtym zdarzeniu Priscilla nie unikała Chłopców. Nie chciała pozwolić, żeby jeden bydlak złamał jej całe życie. Po długim namyśle wybrała – chłopaka zdecydowanie niższego niż tamten. Takiego, który drżał na jej widok i pytał, czy może wziąć ją za rękę.

Nigdy później nie miała powodów, by żałować, że zdecydowała się właśnie na Davida. Chociaż trudno było w ich przypadku mówić o „komunii dusz” (termin, który gdzieś usłyszała jako nastolatka i który bardzo jej się spodobał), ani też o płomiennym uczuciu, to jednak David kochał ją po swojemu i nigdy nie pytał, dlaczego budzi się w nocy z krzykiem ani dlaczego tak bardzo przejmuje się problemami swoich uczniów. Po prostu kochał ją taką, jaką była. Nigdy też na nic nie narzekał.

Priscilla uśmiechnęła się do swoich wspomnień. Oboje z Davidem ciężko pracowali. Czasami powodziło się im lepiej, czasami gorzej, ale przynajmniej wiedziała, na czym stoi. Nic nie zapowiadało radykalnych zmian. Tymczasem Cooper wszystko skomplikował. Uświadomi jej, że są rzeczy, o których nie tylko Filozofom, ale również i jej się nie śniło. Nigdy wcześniej nie czuła takiego podniecenia na widok mężczyzny. Od paru dni nie opuszczała jej euforia, która miała nie tylko seksualne podłoże. Priss chciała po prostu być z Coopem, rozmawiać z nim, pomagać mu w pracy…

W głębi serca wiedziała, że nigdy nie była tak naprawdę zakochana i dopiero teraz zaczynała rozumieć, co to może znaczyć.

Priscilla zamknęła oczy i pogrążyła się w marzeniach. Nie trwało to jednak długo. Nagle usłyszała jakiś hałas w pobliżu łóżka i ciche miauczenie. Mogła się tego spodziewać. Wszystkie kotki przyszły tu za matką i zaczęły się wspinać na łóżko. Jeden wlazł nawet na znajdującą się tuż przy łóżku zasłonkę. To właśnie on miauczał, nie wiedząc, czy zdecydować się na skok, licząc na to, że wyląduje w pobliżu Kleopatry, czy też zejść na dół do swojego rodzeństwa.

– Widzisz, co narobiłaś, Kleopatro – powiedziała oskarżycielskim tonem Priscilla. – Teraz mam na głowie całą kocią rodzinę.

W rzeczywistości miała na głowie znacznie więcej. Musi przede wszystkim poradzić sobie z cieniami przeszłości. Jeszcze raz zdobyć się na odwagę. Oczywiście będzie musiała uważać, żeby nie zranić Coopera. Przecież w każdej chwili może stracić panowanie nad sobą. Na początku bała się nawet Davida i w noc poślubną zamknęła się w łazience. Na szczęście wyszła stamtąd po półgodzinie, a David przyjął to, tak jak wszystko, zupełnie naturalnie.

Priscilla wstała, zdjęła miauczącego kotka z zasłonki i położyła go obok Kleopatry.

Wiedziała już, że się nie podda. Cooper nigdy nie dowie się o tym, co się stało.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Do niedzieli Priscilla zupełnie zapomniała o swoim śnie. Być może rozmowa z Cooperem obudziła stare lęki, ale Priss jakoś sobie z nimi poradziła. Nie chciała, żeby przeszłość miała jakikolwiek wpływ na teraźniejszość. Coop w niczym nie przypominał tamtego chłopaka, a ona nie była już kochliwą i nierozważną nastolatką.

Jej uczucie do Coopera rozkwitało powoli, niczym róża. Priscilla po prostu czuła się z tym człowiekiem coraz lepiej. Przez cały tydzień nie odstępowali siebie na krok. Razem zajmowali się kładzeniem tapet i zakupami. Posunęła się nawet do tego, że wybrała się z nim na ryby, chociaż nigdy tego nie lubiła. Cooper ze swej strony zawsze zachowywał się delikatnie i nigdy nie dał jej najmniejszych powodów do obaw.

Z kościoła zaczęły dobiegać pierwsze tony hymnu. Priscilla zapięła mankiety sukienki i spojrzała do lustra. Nucąc, zeszła na dół, żeby przygotować ciasteczka i kawę. Za chwilę ludzie przyjmą błogosławieństwo ojca, zamienią z nim kilka słów na progu kościoła i zaczną się rozchodzić do swoich domów. Jednak niektóre z kobiet przyjdą tu, żeby jej pomóc w przygotowaniu śniadania dla ojca i części parafian.

Kot jej ojca spał spokojnie w refektarzu. Gdyby przypuszczała, że zrobi się taki gruby na parafialnym wikcie, nigdy by go mu nie dała. Nawet nie łypnął okiem, kiedy stawiała ciasteczka i cukier na stole. Bardziej zainteresowało go srebrne naczynie ze śmietanką.