Выбрать главу

Pozwolił jej więc to zrobić, a sam zajął się przygotowaniem lemoniady z lodem. Nie spodziewał się, że Priss zrobi mu w kuchni taką rewolucję. Przede wszystkim wywlokła z kredensu wszystkie naczynia, które poustawiała na stole, parapetach, a kiedy przestały się mieścić, to i na podłodze, a następnie zabrała się do cięcia papieru. Sprawiała wrażenie, jakby było to jej ulubione zajęcie.

– Cooper – zaczęła, zabierając się do wycinania kolejnego prostokąta.

– Tak?

– Chciałam ci o czymś powiedzieć. – Sięgnęła po stojącą obok szklankę i wypiła łyk lemoniady.

– O czym? – Starał się jej pomóc.

– Może nie warto o tym mówić. To wydarzyło się tak dawno. Jednak miałabym wyrzuty sumienia, gdybym ci nie powiedziała… – Znowu urwała, żeby się napić.

Starała się mówić wszystko lekkim tonem, ale Cooper wiedział, że wcale nie jest jej lekko na sercu. Poczuł, że za chwilę wydarzy się coś ważnego. Nie chodziło jednak o to, co Priss mu powie, to przecież wiedział dokładnie, ale o to, co stanie się później. Na chwilę wstrzymał oddech, bojąc się głośniej oddychać.

– Otóż… kiedyś, jeszcze w szkole, zgwałcił mnie pewien chłopak – powiedziała beznamiętnie, wpatrując się we wzorek na tapecie. – Początkowo myślałam, że to moja wina i że sama się o to prosiłam. Żaden sąd by go za to nie skazał. Przecież z własnej woli z nim pojechałam. Byłam naiwna i głupia. On wiedział, co chce zrobić, a ja nie miałam o tym najmniejszego pojęcia. Wszystko stało się tak nagle, jak w koszmarnym śnie. Nie sądziłam, że coś takiego w ogóle może się przytrafić.

Siedziała ze spuszczoną głową, wolno obracając w rękach nożyce, jakby były one narzędziem zbrodni. Dopiero po chwili dotarło do niej, że powinna się czymś zająć, i sięgnęła po kolejny kawałek tapety.

Cooper chciał podejść i przytulić ją do piersi. Było mu tak przykro, jak nigdy dotąd. Jednak instynkt ostrzegł go, że nie powinien działać pochopnie. Priscilla musi sama zakończyć tę historię.

– Nikomu o tym nie mówiłam. Przede wszystkim dlatego, że ludzie i tak prędzej uwierzyliby jemu, a po drugie bałam się o siostry i ojca. Wiesz, mogło im to zaszkodzić. Bayville to niewielka mieścina.

– Rozumiem. – Skinął głową.

– Nie jestem pewnie pierwszą, której to się przytrafiło. Oczywiście, mogłam prosić o pomoc, zwłaszcza teraz tyle się o tym mówi, jednak wybrałam milczenie. Trzeba zapomnieć o złych rzeczach.

Tylko czy naprawdę udało ci się zapomnieć? zastanawiał się Cooper. Przecież wciąż się boisz.

– Wiem, że to wyznanie może wiele zmienić. – Spojrzała na niego. Po raz pierwszy od początku rozmowy. – Wcale się nie pogniewam, jeśli uznasz, że… że… nie jestem ciebie godna.

Cooper omal nie zerwał się z miejsca. W jego oczach zamigotały płomyki gniewu. Nie spodziewał się, że rozmowa przybierze taki obrót.

– Nie wygłupiaj się. Przecież mówiłem, że cię kocham. Najpierw osłaniałaś rodzinę, a teraz próbujesz osłonić mnie przed skutkami tego, co się stało.

Wstał najwolniej, jak tylko mógł, i zbliżył się do niej. W oczach Priscilli czaił się strach. Jednak wciąż była jego ukochaną. Tą, z którą spędził noc na łące przy jeziorku.

– Czy sądziłaś, że pomyślę sobie coś złego tylko dlatego, że ten zbir zachował się tak, jak się zachował? Może myślałaś, że będę się ciebie wstydził? Do licha, Priss! Jak mogłaś?!

Dotknął delikatnie jej policzka, na którym pojawiły się pierwsze łzy. Wstrzymał oddech, ale Priscilla na szczęście przytuliła się do niego.

– Mówiłam ci, że to nie było takie jednoznaczne. Wielu ludzi uznałoby, że sama o to prosiłam.

– Na szczęście nie jestem jednym z nich – uciął krótko, zamiast wdawać się w długie wyjaśnienia.

Przez cały czas próbował panować nad sobą. Nie było to łatwe. Bliskość Priscilli działała na niego hipnotycznie. Jednocześnie wciąż pamiętał, że niedaleko znajduje się jego niedawno wyremontowana sypialnia. Wystarczyło wziąć Priss na ręce i wspiąć się na górę.

Nie, nie możesz tak myśleć, powtarzał sobie. Jeden nie przemyślany gest i wszystko stracone.

Jednak Priscilla wciąż tuliła się do niego. Ziołowy zapach jej włosów działał na niego odurzająco. Cooper objął ją, ale tak, żeby móc puścić w każdej chwili. Przywarła do niego i przyciągnęła do siebie.

– Chodź. Nie wyglądała na przestraszoną. Starał się jednak zachowywać nadzwyczaj delikatnie. Pochylił się i dotknął ustami jej warg. Nagle powróciły do niego obrazy wspólnej nocy spędzonej pod rozgwieżdżonym niebem. Poczuł, że nie jest już w stanie zapanować nad wezbranymi emocjami, i przytulił ją jeszcze mocniej.

Nie chciał, żeby kojarzyła go z przemocą. David na pewno był dla niej miły i czuły.

Odsunęła się od niego trochę i nagle usłyszał, że guziki od jego koszuli spadają na podłogę. Priscilla nie chciała bawić się w jej rozpinanie. Cooper spojrzał na nią zdumionym wzrokiem.

– A… ależ, kochanie – wydusił w końcu. Potrząsnęła głową i sięgnęła do zamka od spodni.

Po chwili stał przed nią w dżinsach, które zatrzymały się na kolanach. Dobrze, że tym razem włożył slipy, co nie zawsze mu się zdarzało.

– Ależ kochanie – powtórzył z rosnącym podziwem.

Priss zdjęła przez głowę koszulkę, a następnie ściągnęła spodnie. Przez moment widział jej płonące oczy. Wyglądały nieziemsko. Jakby skumulowała się w nich namiętność całego świata.

Cooper chciał zrobić krok w jej stronę, ale zaplątał się w nogawkach dżinsów. Zdjął je szybko. Przywarli do siebie, jakby nie widzieli się przez całe lata. W tej chwili byli równorzędnymi partnerami. Zniknęły wszelkie zależności. Priscilla przestała być słabą kobietą, na którą trzeba uważać. Cooper zrozumiał to, gdy tylko zobaczył jej uśmiech.

Bez trudu pozbyli się bielizny i stanęli nadzy naprzeciwko siebie. Chciał, żeby kochali się tak jak poprzednio, ale Priscilla pokręciła głową.

– Mam lepszy pomysł – powiedziała.

Skinął głową bez przekonania. Priscilla znowu zaczęła się uśmiechać, a potem wskazała wolny skrawek podłogi. Coop przestał myśleć o tym, żeby przenieść się na górę do sypialni.

Kiedy położył się na niej, instynktownie rozwarła uda i przyciągnęła go do siebie nogami. W głowie wciąż kołatało mu się, że musi być ostrożny i powinien uważać, ale Priscilla wcale nie zachowywała się jak krucha, przestraszona istota.

– Mocniej – szepnęła. Posłuchał, a ona jęknęła z rozkoszy. Zanim jeszcze w jego głowie zawirowała kolorowa karuzela, zdążył pomyśleć, że chyba wszystko w porządku i już nie musi uważać. To, co nastąpiło później, przypominało huragan. Na szczęście skutki były zdecydowanie mniej destrukcyjne. Zniszczyli wprawdzie tapetę i poprzewracali garnki, ale kuchnia wyszła z tego bez szwanku.

Kochali się bez żadnych zahamowań. Priscilla krzyczała w ekstazie, a Coop mruczał z rozkoszy, penetrując zakamarki jej cudownego ciała. Spodziewał się, że Priss będzie wspaniałą kochanką, nie wiedział jednak, że aż tak.

Kiedy w końcu legli obok siebie, dysząc ciężko, poczuł się tak, jakby wspiął się na Mount Everest. Spojrzał na Priscillę. Leżała z zamkniętymi oczami. Na jej ciele pojawiły się kropelki potu. Wyglądała na szczęśliwą.

Cooper uniósł się na łokciu i pocałował ją delikatnie. Uśmiechnęła się.

– Kocham cię – szepnęła.

– Ja ciebie też. – Zamyślił się na chwilę. – Pamiętasz, jak spotkaliśmy się na poczcie? Pomyślałem wtedy, że w końcu jestem w domu i najwyższy czas zmienić styl życia. I właśnie wtedy ty się pojawiłaś. Jak na zawołanie. Myślę, że już wtedy się w tobie zakochałem, chociaż nie chciałem się do tego przyznać.