– Jakieś pół roku temu wstałem wcześniej i poszedłem do łazienki. Chciałem zacząć od mycia zębów. Niestety, skończyła mi się pasta. Zacząłem przeglądać szafkę i wiesz co? Okazało się, że mam tam całe mnóstwo tabletek. Proszki od bólu głowy, pigułki na bezsenność, żel ze świetlika na oczy, tabletki na uspokojenie – wyliczał, zginając kolejne palce. – Zacząłem cierpieć na bóle kręgosłupa i brzucha. Lekarze stwierdzili, że jestem na najlepszej drodze do nabawienia się wrzodów żołądka. Byłem zdruzgotany.
Priss pomyślała, że Cooper nigdy nie dbał o swoje zdrowie, dążąc do obranego celu. Przed egzaminami mówił, że czyta w nocy przy latarce, ponieważ rodzice uważają, że się za dużo uczy. Nagle poczuła gwałtowny przypływ współczucia.
– Och, Cooper… Nie dał jej skończyć. Nie lubił, kiedy się nad nim litowano.
– Pytałaś, czy nie będę się nudził w Bayville. A ja przyjechałem tu właśnie po to, żeby się nudzić. Jeszcze tego samego dnia wyrzuciłem tabletki do kosza i po stanowiłem sprzedać moją firmę. Zdecydowałem, że tu wrócę jeszcze przed śmiercią ojca. Prawie zmarnowałem sobie życie, goniąc za sukcesem. Moje małżeństwo rozpadło się, ponieważ rzadko bywałem w domu. Jeszcze parę miesięcy, a wylądowałbym w szpitalu. Co gorsza, w ciągu pierwszych paru dni po sprzedaniu firmy nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Wszystko się we mnie burzyło. Poczułem się jak alkoholik, któremu zabrano nagle butelkę. Już dawno zapomniałem, co to znaczy: dom, przyjaźń, miłość… – urwał. – Teraz pragnę żyć normalnie. Tak jak inni ludzi.
Priscilla była głęboko poruszona tym, co usłyszała. Nigdy nie spotkała kogoś, kto widziałby tak jasno swoje błędy i potknięcia. Kogoś, kto raz dostrzegłszy, że robi źle, zdecydowałby się na zmianę obranego kierunku.
Miała jednak wątpliwości. Dosyć nasłuchała się już o jego planach, zarówno w szkole, jak i w czasie wspólnych oględzin kuchni, by uwierzyć, że uda mu się nic nie robić.
Coop dopiero teraz się zreflektował, że przez cały czas zajmują się tylko jego sprawami.
– Hej, przecież nie możemy mówić tylko o mnie.
– To bardzo interesujące – stwierdziła.
– Mimo wszystko dosyć tego. Jesteś wspaniałą słuchaczką i pewnie ludzie często ci się zwierzają. Ale teraz ja chciałbym dowiedzieć się czegoś o tobie. – Sięgnął po jej kieliszek, stojący na podłodze z desek, i podniósł go wysoko. Był pusty. – Jestem chyba złym gospodarzem – stwierdził, sięgając po butelkę. – Podobno jesteś nie tylko nauczycielką, ale i szkolnym pedagogiem?
Potrząsnęła głową.
– Nie, jestem tylko nauczycielką.
– Joella mówiła mi coś innego. Podobno Marjorie Lamb jest świetną dyrektorką, ale kiedy jakiś dzieciak ma poważne kłopoty, od razu posyła go do ciebie.
Priscilla westchnęła.
– Nie, to nie tak. Marge jest naprawdę wspaniała, ale ciągle brakuje jej pieniędzy. Nie ma funduszy na zatrudnienie pedagoga, dlatego wszyscy nauczyciele muszą się po trosze zajmować problemami uczniów. Nie jestem tu żadnym wyjątkiem.
– Proszę bardzo, udało ci się oszukać całe miasteczko! Nie tylko Joella mówiła o twoich talentach pedagogicznych. Shannon słyszała od dzieciaków, że jesteś super i że zawsze im pomagasz, więc i je również wyłącznie nabierasz. Jesteś po prostu ot, taką zwykłą nauczycielką. – Cooper udawał zdziwienie.
Roześmiała się.
– Dobrze, że nie widać, jak się czerwienię.
– Zastanawia mnie tylko jedno – ciągnął. – Jak to się stało, że zostałaś nauczycielką? Nie chodzi m o uczniów. Zawsze wydawało mi się, że nienawidzisz szkoły.
Priss zaczęła się przyglądać kroplom rosy lśniących na rosnącej niemal dziko trawie. Coop miał rację Kiedy skończyła szkołę, miała nadzieję, że widzi ją po raz ostatni. Nikt, nawet David, nie pytał, dlaczego nagle zdecydowała się na ten zawód.
Powód był ukryty głęboko w jej pamięci i przykry go kurz innych wspomnień. Przez chwilę żałowała, ż(nie będzie mogła odpowiedzieć szczerze na to pytanie Wydawało jej się, że Coop zasługuje na coś lepszego niż wykręty.
– Chyba nie miałam jakichś specjalnych powodów – odparła bez przekonania. – Po prostu tak wyszło.
– Nigdy też nie sądziłem, że wyjdziesz za Davida Neilsona. Byliście jak ogień i woda. Pamiętam, że łaził za tobą jak chore cielę, ale ty nie zwracałaś na niego uwagi To musiało przyjść później, kiedy skończyłem szkołę.
Zamarła w bezruchu.
– Tak.
– A kiedy poczułaś, że go kochasz? Już po pierwszej randce?
– Może nie po pierwszej, ale David był najporządniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Wciąż mi go brakuje. To było wspaniałe małżeństwo. Wszyscy w miasteczku wiedzieli, że jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Musiał usłyszeć w jej głosie coś, co spowodowało, że przestał drążyć ten temat.
– Przepraszam, Priss. Nigdy bym o tym nie mówił, gdybym wiedział, że sprawi ci to przykrość.
– O Boże, wcale mi nie jest przykro! Kłamała, chociaż po raz pierwszy od lat poczuła, że nie musi tego robić. Coop siedział obok i cierpliwie kiwał głową. Może powinna mu się zwierzyć? Może jest to jedyna okazja, żeby otworzyć się i powiedzieć, że jej małżeństwo wcale nie było bezproblemowe, jak myśleli wszyscy w Bayville.
Przez chwilę się wahała. Następnie podniosła do ust kieliszek i odkryła, że znów jest pusty. Wstała gwałtownie.
– Było mi bardzo miło, Cooper, ale muszę już iść do domu – powiedziała, patrząc w bok. – Dzieciaki powinny wrócić zaraz z kina.
– Już tak późno? – zdziwił się. – No tak, chyba tak. Zapraszam cię więc na kolejny wieczór przy kawie.
– Na pewno chętnie skorzystam. Mówiła szczerze. Z nikim nie czuła się tak dobrze, jak z Cooperem. W ciągu paru godzin zapomniała o całej denerwującej przygodzie z kociakiem. Nawet stopy nie bolały ją już tak bardzo. Jednak wszystko ma swoje granice. Nie może przecież tak siedzieć w nieskończoność.
– Zaczekaj chwilę – poprosił. Wstał leniwie i podszedł do niej. Nagle znalazła się w cieniu jego potężnej sylwetki, mimo że zatrzymał się jakieś pół metra od niej.
– Wiem, że już późno – powiedział trochę zmienionym głosem. – Musimy jednak pogadać o okupie.
Jej serce zaczęło bić przyspieszonym rytmem. Wciągnęła do płuc chłodne, nocne powietrze, starając się uspokoić. Mogła się tego spodziewać.
– Mógłbyś zdobyć się na gest i zapomnieć o całej sprawie – stwierdziła.
– Nic z tego. Priscilla położyła ręce na biodrach.
– Chcesz, żebym ci doradziła, co zrobić z kuchnią. Zgadzam się. To chyba wystarczy.
– Nic z tego – powtórzył i podrapał się po brodzie.
– Tak swoją drogą, twój ojciec chyba wciąż jest pas torem, prawda? Jak sądzisz, co by powiedział, gdyby dowiedział się o… szlafroku? Spotykam się też z twoim synem. Bardzo cię kocha. Wcale by się nie ucieszył, gdyby dowiedział się, że ryzykowałaś życie…
– Wstrętny szantażysta! – krzyknęła. Musiał się chyba uśmiechnąć, chociaż Priscilla nie mogła tego stwierdzić na pewno, gdyż widziała przed sobą tylko plamę jego twarzy.
– Lubię, jak się nazywa rzeczy po imieniu – stwierdził.
– Dobrze, czego chcesz, ty łajdaku?
– Po pierwsze, babkę cytrynową, o której wspomniałaś – zaczął.
– Załatwione. Po pierwsze i po ostatnie!
– Po drugie – ciągnął, nie zważając na jej słowa – chcę, żebyś mnie pocałowała. Zamarła, zaskoczona.
– Co?!
– Przecież słyszałaś – odparł rozdrażnionym głosem.
– Do diabła, to i tak by się stało. Prędzej czy później. Przecież podobam ci się, prawda? Czuję, że mnie pragniesz. A ja od paru dni zastanawiam się, jak całujesz. To już się stało obsesją. Najlepiej zrobimy, jeśli od razu postaramy się to sprawdzić. Może nic z tego nie będzie.