– Jak na szewca z zacofanej planety na peryferiach wszechświata nieźle znasz geometrię – pochwalił.
– Bramę otwieramy, wchodząc w trans – moja towarzyszka podjęła wątek. – Jak jest z triadami?
– Podobnie. Trzeba usiąść w wycinku prowadzącym w interesujące nas miejsce i skoncentrować się. Ścieżka otwiera się tylko dla jednego naraz.
– Da się przenieść ładunek? – to dla odmiany interesuje mnie.
Nie mogę się doczekać tej cudownej chwili spełnienia, momentu, gdy podrzucę maluśką bombkę zapalającą na dach magazynu amunicji Fortu Krakena…
– Da się. – Krowoczłowiek patrzy na mnie, znowu licząc w pamięci. – Sądzę, że mniej więcej trzykrotną masę twojego ciała. Przejście jest neutralne, nie następują odkształcenia właściwości chemicznych ani fizycznych, nie ma uszkodzeń pamięci ani problemów fizjologicznych. Nie da się zabrać tylko niektórych pierwiastków rozszczepialnych.
– Jak się możemy zrewanżować za pomoc?
– Zrobisz mi buty. – Wyszczerzył w uśmiechu szerokie, bydlęce zęby. – I zabierzesz ze sobą jako gwarancję. Wcześniej czy później zahaczę o wasz świat. Wtedy mi je wręczysz.
Złożyłem palce w znak akceptacji.
– Jak odnaleźć taką oś losu? – zapytała Dana. – I co to właściwie jest?
– Miejsca, gdzie stykają się światy, silnie oddziałują na samo prawdopodobieństwo zaistnienia zjawisk. Ich otoczenie jest tak bezpieczne, jak tylko jest to możliwe bez drastycznego naginania praw statystyki.
– Z tego, co słyszałem, triady są tworem sztucznym – zauważyłem. – Czy to wy…
– Tak nam się wydaje. – Skinął łbem. – Ale same szlaki przez wszechświat to nie nasze dzieło. Uczyniono je tysiące, może nawet miliony anta temu. Są dobrze wplecione w samą strukturę, osnowę rzeczywistości. Co więcej, we wszystkich światach występują na powierzchni planety lub odrobinę wyżej. Zważywszy na ruchy tektoniczne i wypiętrzanie się gleby, można założyć, iż pochodzą z tej epoki geologicznej lub wykonano je, zawczasu przewidując, iż nadejdzie czas, gdy staną się łatwo dostępne wszystkim istotom rozumnym zamieszkującym naszą galaktykę. Być może niektóre wiodą nawet dalej.
– Skoro są chronione… – dziewczyna wróciła do tematu.
– Triady zawsze zgrupowane są po trzy. Na granicy styku ich stref występują linie szczególnie złe. Wszystkie wypadki zostają skoncentrowane właśnie tam. Jeszcze jedno. Istoty mojej rasy, penetrując tę część wszechświata, uznały, że triady trzeba choć trochę zabezpieczyć Przed takimi, jak ci wasi zwolennicy rządów kolektywnych. Dlatego powołali strażników, by strzegli każdej z nich przez całe pokolenia.
– Jak uzyskać ich przychylność?
– Tu jest znak rozpoznawczy. – Podał mi amulet. – Daje on dostęp do triad w tym świecie i kilkunastu sąsiednich. Nie obawiajcie się, mam ich kilka. Niezłe te ciasteczka. Jak się nazywają?
Asper ulokował się w kryjówce podobnej do mojej. Wyszukał bunkier osiedlowej kotłowni, zamknięty i porzucony, gdyż bloki dawno już podpięto do sieci centralnego ogrzewania. Zamurował okna, wewnątrz przygotował labirynt. Rozłożył pułapki, potykacze, miny i samopały. Asper jako jedyny z naszej grupy jest szlachcicem i wojownikiem z wykształcenia. Na jego barki złożyliśmy obowiązki poznawania techniki militarnej i taktyki narodów Ziemi Kłamców… Trzeba przyznać, że poświęcił się studiom z prawdziwym zapałem. Jego kryjówkę wypełniają setki książek, na ścianach wiszą repliki szabli i mieczy używanych na tej planecie przez ostatnie tysiąc lat.
Szczególnie starannie przeanalizował dzieje wojen dwudziestego wieku ziemskiej, chrześcijańskiej miary czasu. Znalazł wiele niepokojących analogii. Republika, podbijając nas i eksterminując niepokornych, wykorzystała wiele pomysłów przetestowanych w tym świecie przez nazistów i komunistów. Na szczęście oprócz wiedzy, która przyniosła nam zagładę, odnaleźliśmy tu także myśl, jak się przeciwstawić. Dzieje rozmaitych miejscowych ruchów oporu uświadomiły nam, że powstania prowadziliśmy w sposób dość amatorski. Wrócimy wzbogaceni o mądrość pozwalającą zadać Republice cios, po którym wróg nie podniesie się przez wiele pokoleń.
Przyniosłem mapę Warszawy, na której Byk zaznaczył lokalizację pierwszej triady wraz z jej dokładną wysokością nad poziomem morza. Lepsza byłaby odległość od geometrycznego środka planety, ale cóż…
– To może zadziałać! – Asper podniecony krążył po ciasnej klitce. – Ale namierzenie dwu pozostałych triad nie będzie łatwe…
– Jak wyznaczyć linie losu w wielkim mieście? – zapytała moja towarzyszka. – Bo od tego chyba musimy zacząć?
– Raczej nazwałbym to liniami pecha… – zauważyłem.
– Trzeba by zdobyć szczegółowy wykaz wszystkich przestępstw, wykroczeń, wypadków i awarii, potem nałożyć na plan miasta… – zaproponował Asper. – Nie zdobędziemy tego bez włamania do policyjnych baz danych.
– No to klops – westchnęła.
Komputery… Tylko ja i Timker zdołaliśmy przełamać obrzydzenie na tyle, by nauczyć się ich używać. Ale Timker już nie żyje. Zresztą wątpię, by potrafił więcej niż ja. Ponoć przeciętny człowiek wykorzystuje około trzech procent możliwości tych urządzeń. My nie przekroczyliśmy zapewne jednego procenta. Używamy ich mniej więcej tak sprawnie, jak dziewiętnastowieczny, ledwo Piśmienny chłop użyłby maszyny do pisania… Co nam pozostaje, wynająć hakera?
– Mam pomysł – powiedziałem. – Jeśli triady istniały tu od zawsze, to były też przed sześćdziesięciu, siedemdziesięciu laty, prawda?
– Do czego zmierzasz? – Asper zamarł w pół kroku.
– Może da się odnaleźć linie losu na zdjęciach lotniczych z okresu po ostatniej wojnie. Budynki w pobliżu triad powinny ocaleć. Linie będą pasami totalnej destrukcji.
– No, nie wiem. – Asper poskrobał się po nosie. – To miasto przetrwało tak straszne piekło, że jakakolwiek statystyka może zawieść.
Destrukcja… Przekładamy kolejne karty albumów. Patrząc na dzisiejszą Warszawę, trudno się domyślić, w jak potworny sposób ostatnia wojna dotknęła to miasto. Wykonane w 1945 roku zdjęcia lotnicze pokazują ogrom zniszczeń, który nie mieści nam się w głowie.
Asper podszedł do zadania z właściwą sobie sumiennością. Zdobył szczegółowy plan centrum miasta. Przerysował na foliach. Zaznaczył wszystkie budynki przedwojenne istniejące i nieistniejące. Następnie rozdzielił pracę. Z księgarni i antykwariatów przywiózł kilkadziesiąt monografii naukowych. Ściągnęliśmy do pomocy resztę drużyny. Zaznaczamy wszystko, co się da. Każde paskudne zdarzenie. Pożary po bombardowaniach w 1939, egzekucje uliczne, zniszczenia w czasie walk powstańczych i rozmyślne dewastacje ocalałych budynków dokonane przez komunistów. Dla każdej epoki destrukcji odrębny plan. Cztery dni pracy…
I wreszcie nadchodzi chwila prawdy. Nakładamy siedem kolejnych warstw folii. W gąszczu kolorowych plam widać trzy jasne punkty. Trzy kamienice przetrwały absolutnie wszystko, co najeźdźcy zgotowali temu miastu.
– Triady – szepce Dana.
Pomiędzy nimi widać linie losu, przerażające pasma totalnego wielokrotnego zniszczenia znaczone czarnymi gwiazdami ulicznych egzekucji.
– Znamy przybliżoną lokalizację triad – mówi Ana. – Teraz wystarczy tylko odnaleźć mieszkanie, w którym je umieszczono. Trzeba wybrać się do hipoteki, zdobyć wypisy szczegółowe z ksiąg wieczystych, potem zbadać losy kolejnych właścicieli. Pole generujące się na styku trzech rzeczywistości…
– Chroni tylko punkty, nie ludzi. – Asper kręci głową. – Wystarczyło, że oddalili się od domu, i tracili ochronę, jakby wyszli spod parasola… Trzeba inaczej.