Выбрать главу

Zawinął naczynie w chustę, wsunął do torby i przerzucił ją sobie przez ramię.

– Wybieram się na przejażdżkę – wyjaśnił żołnierzom grającym w cieniu namiotu. – Wrócę może za dwie godzinki. Uważajcie na siebie, oni mogą wrócić. Na pewno wrócą… – dodał z naciskiem.

Zbyli go machnięciem ręki. Po chwili pędził co koń wyskoczy na południe.

Dotknąłem tajemnicy, rozmyślał. Sekretu, który od wieków jest starannie chroniony. Ludzie żyjący na tej ziemi zabiją każdego, kto wie, każdego, kto się domyśli. Oddział, który poszedł ich spacyfikować, z pewnością wpadł prosto w pułapkę. Ci, którzy zostali w strażnicy, także nie wydostaną się stąd żywi. Tylko ja mam szansę…

Był już daleko za przełęczą, gdy echo przyniosło huk wystrzałów. Uderzył konia piętami. Torba z rewolwerem i trzema kilogramami bezcennego specyfiku tłukła mu się o biodro. Pędził, uciekał najszybciej jak się dało, zmuszając wierzchowca do szaleńczego biegu. Jeśli zdoła umknąć, jeśli wszystko dobrze pójdzie, za pięć dni zobaczy białe mury Damaszku. Za miesiąc może być już w Warszawie. Sprzeda mumio. Będą fundusze na badania. Założy nową hodowlę tej zadziwiającej pleśni.

Kula wystrzelona z arabskiej strzelby skałkowej jest szybsza niż dźwięk. Doktor nawet nie zdążył się przestraszyć.

Andrzej Pilipiuk

***