Выбрать главу

Astarita przerwał mi natychmiast:

— Bądź spokojna… mogłoby to spotkać robotnika, ale nie studenta!

— Ale ja nie chcę, nie chcę, żeby on siedział! — krzyknęłam nabrzmiałym łzami głosem.

Milczeliśmy przez chwilę, ja próbowałam zapanować nad wzruszeniem, a Astarita patrzał na mnie. Po raz pierwszy nie chciał spełnić mojej prośby, zapewne dlatego, że dowiedział się, iż kocham innego. Oparłam rękę na jego dłoni i dodałam:

— Jeżeli go wypuścisz z więzienia, przyrzekam ci, że zrobię wszystko, co tylko zechcesz.

Spoglądał na mnie z wahaniem. Pochyliłam się i wbrew chęci podałam mu usta mówiąc: — No więc… czy zrobisz to dla mnie?

W jego wzroku widać było walkę: chciał mnie pocałować, ale uświadamiał sobie w całej pełni, jak upokarzająca była dla niego ta oferta, którą z oczyma pełnymi łez zrobiłam tylko dlatego, aby uzyskać to, o co prosiłam. Po chwili odepchnął mnie, zerwał się na równe nogi, kazał mi chwilę poczekać i wyszedł z gabinetu.

Teraz byłam już pewna, że Astarita uwolni Mina. I nie orientując się zupełnie w tego rodzaju sprawach, wyobrażałam sobie Astaritę telefonującego do jakiegoś płaszczącego się przed nim komisarza, któremu wydaje rozkaz, aby wypuszczono natychmiast na wolność studenta Giacoma Diodati. Niecierpliwie liczyłam minuty i kiedy Astarita wrócił, wstałam chcąc mu podziękować i biec na spotkanie Mina.

Uderzył mnie wyraz twarzy Astarity, oschły, a zarazem pełen irytacji i rozczarowania.

— Coś ty naopowiadała, że został aresztowany? — rzekł cierpko. — Strzelał do policjantów i uciekł, jeden z nich walczy ze śmiercią w szpitalu. Jeżeli go teraz złapią, a złapią go na pewno, nie będę już mógł nic dla niego zrobić!

Ze zdziwienia zabrakło mi tchu. Między innymi także i dlatego, że przecież wyjęłam kule z rewolweru Mina; widocznie potem nabił go znowu. Ogarnęła mnie wielka radość, i to z wielu przyczyn. Cieszyłam się, że Mino jest na wolności, a także że zabił policjanta, bo nie przypuszczałam, żeby był zdolny do takiego czynu; zmieniało to całkowicie mój sąd o nim. Zdumiewało mnie po prostu owo gorączkowe uniesienie, z jakim ja, wróg wszelkiej przemocy, upajałam się desperackim postępkiem Mina; w gruncie rzeczy upajało mnie to tak samo jak niegdyś roztrząsanie w wyobraźni zbrodni Sonzogna, tylko że teraz znajdowałam moralne usprawiedliwienie dla mego zachwytu. Pomyślałam, że szybko uda mi się z nim zobaczyć, że uciekniemy i razem będziemy się ukrywać, a może wyjedziemy nawet za granicę, gdzie przyjmują gościnnie uchodźców politycznych. Nadzieja przepełniała moje serce: może otwiera się przede mną nowe życie, które zawdzięczać będę Minowi i jego bohaterstwu? I ogarnęła mnie fala najgorętszych uczuć. Astarita tymczasem przechadzał się po pokoju z rozjątrzoną miną, przystając co chwila i przestawiając jakieś przedmioty na biurku. Powiedział spokojnie:

— Widocznie wziął się na odwagę w chwili aresztowania, strzelił i uciekł.

Astarita stanął, spojrzał na mnie i twarz wykrzywiła mu się wściekłym grymasem:

— Zadowolona jesteś, co?

— Dobrze zrobił zabijając policjanta — odrzekłam szczerze — tamten chciał wpakować go do więzienia. Ty też postąpiłbyś tak samo.

— Ja się nie zajmuję polityką — odpowiedział opryskliwie — a policjant wypełniał swój obowiązek… ten policjant miał żonę i dzieci.

— Jeżeli Mino zajmuje się polityką, ma widocznie jakieś powody — odpaliłam z miejsca — a policjant powinien był zdawać sobie sprawę, że człowiek, któremu grozi więzienie, jest do wszystkiego zdolny… Jeśli o tym nie wiedział, tym gorzej dla niego.

Byłam spokojna, bo w myśli widziałam Mina wolnego, krążącego po ulicach miasta, i już cieszyłam się na tę chwilę, kiedy on wezwie mnie do siebie i będę mogła go zobaczyć. Mój spokój zdawał się wyprowadzać Astaritę z równowagi.

— Już my go znajdziemy! — krzyknął nagle. — Co ty sobie myślisz, że go nie znajdziemy?

— Nie wiem… Cieszę się, że udało mu się uciec!

— Znajdziemy go i możesz byś pewna, że nie ujdzie mu to na sucho.

Odpowiedziałam po chwili:

— Czy wiesz, dlaczego jesteś taki wściekły?

— Wcale nie jestem wściekły.

— Bo miałeś nadzieję, że on siedzi, i chciałeś okazać się wielkoduszny wobec mnie i wobec niego, a tymczasem ta okazja przepadła i to cię doprowadza do szału.

Zobaczyłam, że z gniewem wzrusza ramionami. Potem zadzwonił telefon i Astarita z ulgą człowieka, który znalazł pretekst do przerwania kłopotliwej rozmowy, podniósł słuchawkę. Zobaczyłam, że już przy pierwszych słowach jego twarz zmienia się jak niebo po burzy, kiedy pierwszy promyk słońca przedziera się przez chmury. Nie wiadomo dlaczego, wydało mi się to złą wróżbą. Rozmowa trwała dość długo, ale Astarita odpowiadał tylko „tak” i „nie”, więc nie mogłam domyślić się, o co chodzi.

— Bardzo mi przykro ze względu na ciebie — powiedział odkładając słuchawkę — ale pierwsza wiadomość o aresztowaniu tego studenta była mylna. Z komendy, dla pewności, wysłano policjantów do twego i do jego mieszkania. Liczyli na to, że tym sposobem na pewno go przyłapią. Istotnie aresztowano go w mieszkaniu wdowy, gdzie odnajmował pokój, u ciebie natomiast policja zastała niskiego blondyna, o północnym akcencie, który zamiast okazać dokumenty, natychmiast zaczął strzelać i uciekł… Początkowo myśleli, że to on, ale musiał to być ktoś inny, kto ma też jakieś porachunki z policją.

Czułam, że tracę przytomność. A więc Mino siedział w więzieniu, a na domiar złego Sonzogno uciekł, przekonany, że to ja go zadenuncjowałam. Każdy na jego miejscu pomyślałby to samo: znikłam nagle, a zaraz potem zjawiła się policja. Byłam jak ogłuszona i powiedziałam tylko: — O ja nieszczęśliwa! — idąc w kierunku drzwi.

Musiałam być bardzo blada, bo wyraz zadowolenia z odniesionego zwycięstwa znikł z twarzy Astarity. Podszedł do mnie i powiedział pełen niepokoju:

— Siądź jeszcze na chwilkę… porozmawiajmy… To wszystko da się naprawić.

Potrząsnęłam głową i położyłam rękę na klamce. Astarita zatrzymał mnie i wyjąkał:

— Posłuchaj, obiecuję ci, że zrobię wszystko, co tylko jest w mojej mocy, sam go przesłucham i jeśli to nic poważnego, uwolnię go możliwie jak najprędzej, słyszysz?

— Dobrze — odpowiedziałam martwym głosem. I dodałam z wysiłkiem: — Bądź pewien, że będę ci wdzięczna za wszystko, co będziesz mógł zrobić.

Wiedziałam, że Astarita mówi prawdę i że nie będzie szczędził wysiłków, aby uwolnić Mina. Miałam w tej chwili jedno tylko pragnienie: wyjść jak najprędzej z tego strasznego ministerstwa. Ale w Astaricie zagrała żyłka policyjna i powiedział:

— Jeśli masz jakieś powody, żeby bać się człowieka, którego znaleziono w twoim mieszkaniu, powiedz mi jego nazwisko: to bardzo ułatwi ujęcie go.

— Nie znam jego nazwiska!

— W każdym razie — nalegał dalej — byłoby dobrze, żebyś sama zgłosiła się w komisariacie i opowiedziała wszystko, co o nim wiesz. Zażądają tam, żebyś była w każdej chwili do ich dyspozycji, i puszczą cię, ale jeśli sama się nie zgłosisz, ta sprawa może przybrać dla ciebie zły obrót.

Odpowiedziałam mu, że zastosuję się do jego wskazówek, i pożegnałam się. Nie zamknął za mną drzwi, lecz stanął na progu i patrzał na mnie, jak przechodziłam przez poczekalnię.

Rozdział 9

Kiedy wyszłam z ministerstwa, skierowałam się ku pobliskiemu placowi tak szybko, jak gdyby mnie ktoś gonił. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że nie wiem, dokąd mam iść, i zaczęłam się zastanawiać, gdzie mogłabym się schronić. W pierwszej chwili przyszła mi na myśl Gizela, ale mieszkała daleko, a pode mną nogi uginały się ze zmęczenia. A przy tym nie byłam pewna, czy Gizela gościnnie by mnie przyjęła. Pozostawała jeszcze Zelinda, która wynajmowała pokoje i o której mówiłam matce przed ucieczką z domu. Zelinda bardzo mnie lubiła, mieszkała blisko, postanowiłam pójść do niej.