Przerwał na chwilę. Zgasił światło i mówił dalej:
– Bo pan mnie wyciągnął spod tego pociągu, a ja tak odszedłem bez słowa. Tak się nie robi. Po prostu nie. I ja tak przychodziłem na Lichtenberg, aby panu podziękować. Najpierw za ten pociąg, a potem to już bardziej za Christiane. Dziękuję panu. Powiem jej, że to żaden anioł. Że to pan. I że już nie będę nerwowy.
Zamilkł.
Jakub w ciemności wyszukał jego dłoń i ścisnął ją mocno. Trwali tak krótką chwilę. Potem otworzył drzwi taksówki, wysiadł i wrócił do hotelu.