Marta
PS Gdy będę miała syna, dam mu na imię Jakub…
(e-maiclass="underline"
Chciałabym Panu tylko powiedzieć, że zniszczył Pan moje życie. Tym, że stworzył Pan Jakuba. Mimo to dziękuję.
Pat (e-maiclass="underline" Anonimowo)
Przeczytałam S@motność w Sieci. Płakałam, płakałam, płakałam. Rozdarło mnie wszystko – pragnienia i własne wspomnienia, i że ma najpiękniejsze imię na świecie. Pan na pewno wie, że z hebrajskiego Jakub znaczy „niech Bóg strzeże”.
Wzięłam tę książkę i nikt mnie przed nią nie ostrzegł.
Ale dziękuję.
K.B.
(e-maiclass="underline"
Szanowny Panie Januszu!!!
Słyszałem różne opinie o tej książce – że doskonale rozumie Pan kobiety – ta przeważała.
Moja opinia jest taka – doskonale moim zdaniem – rozumie Pan mężczyzn.
Każdy (jeśli ma dość oleju w głowie) chciałby być dla swojej kobiety Jakubem, każdy chciałby spotkać kobietę, dla której warto być Jakubem.
Bardzo, bardzo dziękuję za tę książkę. Uświadomiła mi, że nie tylko ja jestem samotny (nie tylko w sieci), jak również to, że samotność może się skończyć, i to całkiem przypadkowo. Udowodniła, że w XXI w. może jeszcze istnieć taki ideał jak miłość (mam nadzieję, że nie tylko na stronach powieści).
Jeszcze raz dziękuję serdecznie i pozdrawiam.
Zbigniew Misiak
(e-maiclass="underline"
Jak zawsze jestem pod wrażeniem… Pełna nadziei, że istnieje na świecie mężczyzna wyjątkowy… Wrażliwy… Który potrafi dostrzec kobietę uśmiechającą się z wdziękiem, zmysłową, pełną życia, niepowtarzalnym ruchem poprawiającą włosy, kobietę, która dźwiga, gdy upadasz, kobietę się poniżającą, by dorównać temu, którego kocha, kobietę podnoszącą dziecko jak hostię wiecznego życia…
Kobietę – kobietę…
Pozwól mi znów się czuć tak wspaniale…
Pozdrawiam, prawie wakacyjnie.
Beata
(e-maiclass="underline"
Każda kobieta powinna mieć takiego Jakuba:-)… żywego… i nosić go na rękach.
Danka
(e-maiclass="underline"
Wczoraj skończyłam czytać Pana książkę S@motność…
Jestem nią oczarowana!!!!
Mam kilka ulubionych utworów, które koniecznie muszę mieć w swojej biblioteczce i Pana „S@motność” będzie tam miała specjalne miejsce! Jest cudna, tylko taka smutna!
I, przepraszam bardzo, taka kobieca! To nie jest żadna nagana, chodzi mi o to, że tak mało prawdopodobne, żeby facet, informatyk i chemik (czyli „twardogłowy”), miał tyle delikatności i czegoś takiego… nie wiem, jak to nazwać, to się czuje. Za moment będę mieć 40 lat, ale dzięki tej książce wiem, że warto jeszcze czekać na wiele!
Elżbieta
PS Po przeczytaniu natychmiast zaczęłam od nowa, żeby upewnić się, że ten cholerny pociąg naprawdę uciekł!!!!
(e-maiclass="underline"
Pana książka… to książka, której nie powinnam przeczytać.
Spotykałam na swojej drodze wyjątkowych mężczyzn, każdy z nich dokładał swój kawałek do mojej układanki. Cieszę się, że żaden z nich nie był bohaterem Pana książki. Bo wtedy cała moja układanka rozpadłaby się bezpowrotnie…
Czy mężczyźni o takiej kobiecej wrażliwości istnieją naprawdę? Dziękuję za wzruszenia i za odbudowanie wiary…
Lilla
(e-maiclass="underline"
Motyw „kobiecości” bohatera pojawia się w listach często. Najwidoczniej funkcjonuje w świadomości wielu, głównie czytelniczek, przekonanie, że pewne zachowania i reakcje są specyficzne głównie dla kobiet i zdumiewają, gdy praktykuje je mężczyzna. Nigdy ta kobiecość nie jest jednak potępiana lub wytykana jako wada. Przeciwnie. Traktuje się ją jako coś pociągającego lub nawet czarującego:
Po raz pierwszy przekonałam się, że mężczyźni mają kobiece dusze. Nie mogłam uwierzyć, że tak samo tęsknią, kochają, cierpią… Tym bardziej bezduszni wydają się mężczyźni obok nas – czy tylko udają? Czy trzeba być wyjątkiem, żeby tak odczuwać jak Jakub? Porażająco smutna książka, ale taka prawdziwa. Będę do niej wracać.
Pozdrawiam serdecznie
Iwona
(e-maiclass="underline"
To tak fajnie napisać o kobiecie, a potem ją olać. To kapitalnie nie mieć czasu na korespondencję, albo uważać ją za stratę czasu???!!!! Piszesz pięknie, bo znasz kobiety. Myślisz, że Ty jeden? Nie. Jest takich trochę więcej, tylko oni nie umieją pisać, nawet rozmawiać o tym. Ty pewnie też umiesz tylko pisać. Gdybyś nawet umiał rozmawiać, to co z tego??? Już się narozmawiałeś, już wiesz wszystko. Na porozmawianie o tym, co piszesz, już nie masz czasu. Może to Twoje przekleństwo??? A może w głębi serca genialnie kamuflujesz BUFONA?
Bogna (e-maiclass="underline" viola
Jest, jak na mnie, dość późno w nocy, ale nie żałuję – właśnie skończyłam czytać wyrwaną wreszcie z biblioteki „S@motność w Sieci”. Naprawdę… książka wywarła na mnie olbrzymie wrażenie. I poza tym – dodatkowo – doznałam wstrząsu, gdyż stwierdziłam, że mój 'netlo-ver' (dowiedziałam się od młodszych znajomych, że tak się mówi na ukochanych z Sieci, których się kocha na podstawie magicznych literek) wypróbowuje na mnie metody Jakuba. Jest tak samo czuły, ciepły, troskliwy, zadaje te same pytania, interesuje się moim okresem i pieprzykiem na udzie, ech… a ja myślałam, że on tak sam z siebie – stąd także moja fascynacja nim – w końcu rzadko który mężczyzna jest tak cudownie kobiecy:)
Jutro trzeba będzie zweryfikować nieco tę znajomość… Plagiatorów nie lubię.
Pozdrowienia dla Ciebie i Twoich kobiet:-)
Aleksandra
(e-maiclass="underline"
Nie będę zapewne oryginalna, mówiąc, że książka mną mocno poruszyła. Dotknęła strun, o których w pogoni codzienności zapomniałam…
Jestem w trakcie czytania, gdzieś pomiędzy wymieraniem dinozaurów, kokainą, tęsknotami ich obojga. Właściwie to nie wiem, w którym dokładnie miejscu książki jestem… Co chwilę wracam do pewnych, wcześniej opisanych dialogów, zdarzeń, maili.
Biorąc pod uwagę intensywność odczuwania samotności bohaterów, książka pokazuje, że w tej kwestii nie może być podziału na płeć. A ktoś na czacie zapytał, dlaczego kobiety są bardziej samotne. Moim zdaniem nie są, one bardziej otwarcie to pokazują…
Ktoś inny (mężczyzna) dla odmiany napomknął o rozemocjonowanych czytelniczkach. Hmm… Czy ja też jestem rozemocjonowana? A może po prostu ubrał Pan w słowa uczucia, marzenia, namiętności targające każdym z nas. Przypomniał Pan, jak ważna w życiu jest druga osoba, niezależnie od tego, czy ma się naście lat i przeżywa pierwsze drgania serca, czy jest się emerytem i w mniemaniu otoczenia dawno powinno się zapomnieć, co to takiego porywy serca.