Выбрать главу

Przeczytałam najpierw „S@motność” i chciałam Pana rozstrzelać za zakończenie. Potem przeczytałam drugi raz.

Potem kupiłam „Zespoły napięć” i prawie wpadłam pod samochód, bo nie mogłam skończyć czytać w autobusie.

Agata Jużyk (e-maiclass="underline" nicolaju@interia.pl)

Dobry wieczór… Jest 4:02. Pewnie Pan nigdy nie odpisze, ale jestem zła na Pana. Właśnie skończyłam czytać „S@motność w Sieci” i nie mogę zasnąć. Powinni zabronić wydawać takie książki!!!!!

Przecież nie ma takich ludzi, takich kobiet, które nie wybierają szczęścia i miłości, która jest tak oczywista! Jestem zła i nie wiem, czy wolałabym nie przeczytać jej! Maila chciałam zacząć od słów „Ty głupi eh…”, ale wydało mi się to bezcelowe. Jestem zła, okropnie zła, rozdrażniona i nawet wkurwiona…

Niech choć raz zaśnie pan z niepokojem lub wyrzutami sumienia, że ktoś gdzieś w Polsce płacze przez Pana książki…

(e-maiclass="underline" skorpioniattko@poczta.onet.pl)

Właśnie po raz drugi skończyłam lekturę „S@motności” i po raz dziesiąty dwudziestu ostatnich stron, należących do tej książki. I zawsze miałam nadzieję, że coś się w tych dwudziestu stronach zmieniło. I zawsze było tak samo. Teraz mam siłę tylko na puszczanie muzyki smutniejszej jeszcze bardziej niż zakończenie (o ile istnienie takiej jest w ogóle możliwe). Nigdy wcześniej i już nigdy później nie spotkałam miłości tak opisanej. Rozłożonej na molekuły i najczulszej, jaka może się przydarzyć.

I jeszcze nie przypuszczałam, że jest tak wiele rodzajów płaczu.

Może nie tyle chcę, żeby Pan to wiedział, ile po prostu chcę to Panu powiedzieć.

Kamila (e-maiclass="underline" gaja7@o2.pl)

Inni nie zgadzali się z tym zupełnie, podchodząc do sprawy bardziej analitycznie, mniej zaś emocjonalnie:

Ciekawa jestem, który to mail z kolei…

Dziś skończyłam czytać…

„S@motność w Sieci” to druga książka w moim życiu, którą zdarzyło mi się czytać nad ranem i pierwsza, przy czytaniu której płakałam, wygrzewając się na plaży w moim ukochanym Kołobrzegu.

Wszystkie wymyślone historie zazwyczaj kończą się pomyślnie, nawet jeśli ten dobry koniec poprzedzony jest dramatem…

„S@motność w Sieci” to książka napisana pod typowego przedstawiciela mojego pokolenia. Jest miłość, jest sex, jest Internet, elita intelektualna, ludzie, którzy latają samolotami, piją drogie alkohole i mają problemy. Przez całą książkę wydaje się, że czyta się historię niesamowitej, tylko na razie nie spełnionej miłości i czeka się na ten wspaniały koniec… a tu zimny prysznic. I SUPER.

I nie dlatego SUPER, że Jakub postanawia popełnić samobójstwo.

Rzeczywistość to przecież nie reklama płatków śniadaniowych czy love story. O tych najmniej przyjemnych rzeczach zazwyczaj mówi się najmniej, a przecież niespełnione marzenia, zmarnowane szanse, stracone pieniądze czy niespełnione miłości to też ważny element naszego życia.

Mam nadzieję tylko, że nie napisze Pan drugiej części, w której to okazuje się, że Jakub jednak nie popełnił samobójstwa, bo ktoś mu w tym przeszkodził. To byłoby straszne, a tak każdy może sobie dopisać koniec…

JOANNA WALCZAK (e-maiclass="underline" ahaaerobik@wp.pl)

Właśnie skończyłam czytać „S@motność w Sieci”. Najpierw Pan stwarza idealnego faceta (a propos – tacy nie istnieją, chyba że geje), a potem go Pan zabija. To nie fair.

Gosia (e-maiclass="underline" malost@poczta.onet.pl)

…potrafiłabym pisać całymi stronami o tym, co czułam w trakcie czytania jej, ale po ostatnim zdaniu, kiedy trzy strony wcześniej papier zaczął się deformować pod moimi łzami, potrafiłam tylko zadać jedno pytanie… dlaczego(?)

…dlaczego napisał Pan tę książkę, dlaczego złożył Pan hołd mądrości, nauce, czułości, prawdzie, a potem w tak przerażająco racjonalny sposób zrównał to z ziemią????

…mimo że ja, będąc osobą bardzo młodą, bezustannie proszkującą wiary w to, że dobro zwycięża zawsze, że źli muszą być ukarani, w zetknięciu z książką czuję się, jak gdyby mi ktoś zabrał… wiarę… nadzieję…miłość…

mimo to dziękuję

…dziękuję jeszcze za coś, za tę Pana cudowną delikatność… całkiem jak Jakuba, a nawet większą, bo Pana delikatność wykreowała jego… to cudowne…

…tak bardzo dziękuję…

Marta Kwiatkowska ……(e-maiclass="underline" jabulo@wp.pl)

Niektórzy „odreagowywali” zakończenie „S@motności…” natychmiast. Nie czekali nawet, aby dotrzeć do komputera. Pisali na mój adres wprost ze swojego telefonu komórkowego. Z pociągu, z plaży, z autobusu lub z ławki w parku (dostałem 34 e-maile wysyłane w taki sposób jako SMS):

Jestem 291 kobieta, która przeczytała S@motnosc. DZIEKUJE CI, choć zasmuciłes mnie. Opisales tyle piekna by pod koniec…odciac Mu caly tlen.

( 486056088XX@text.plusgsm.pl)

Prosze niech mnie pan jakos sprowadzi na ziemie ja tego zakonczenia nie przezyje-606-242-xxx

( 606242XXX@eranet.pl)

Przeczytalam wlaśnie „S@motnosc” i jestem oburzona: Trzeba było ja przekonac, zeby wybrała Jakuba, od czego w koncu jest pan autorem?! Zocha

(501420XXX@sms.idea.com.pl)

Inni się z tym zakończeniem nie zgadzają wcale nie dlatego, że okrutnie obchodzę się z Jakubem, ale głównie dlatego, że niewiarygodnie ich zdaniem przedstawiam zachowanie głównej bohaterki.

No i ostatecznie zakończenie. Nie rozumiem naprawdę, jak kobieta myśląca, wrażliwa, która nie wierzy w Boga, postanawia nie łamać przysięgi małżeńskiej i zostać z mężem, który ją zgwałcił i tkwić w związku, gdzie miłości szukać na próżno…

Bardzo mnie zawiodło to zakończenie nie dlatego, że było tragiczne, ale dlatego, że nie było konsekwentne. Nie było żadnych podstaw do takiego zakończenia. Moja koleżanka twierdzi jednak, że ona ją rozumie i też zrobiłaby wszystko, żeby uratować rodzinę, ale ona zawsze była hipokrytką.

Anna Urszula Łoś (e-maiclass="underline" nikodem90@hotmail.com)

Niekiedy reakcja na zakończenie jest zabawnie wzruszająca:

Nie mogę się pogodzić z decyzją bohaterki „S@motności w Sieci”. Ona nie powinna była tak postąpić, nie powinna była. Każda inna, ale nie ona… Dlaczego kazał jej Pan tak postąpić? Żeby nie było happy en-du?!!!

Idę płakać…

(e-maiclass="underline" renata.kim@bbc.co.uk)

Są jednak i przekonani, że zakończenie jest wiarygodne, uzasadnione lub wręcz typowe: