Выбрать главу

— On mnie obserwował. Wiedziałem, że jak tylko dam po sobie poznać, że zrozumiałem, oślepi nas wszystkich w jednej chwili. Kazałem ci odejść, żebyś była bezpieczniejsza, i poszedłem poszukać worka po goglach. Laser obluzowałem, żeby odwrócić jego uwagę… no… światło lasera w całym pomieszczeniu…

— A moich ludzi zabiłeś i poraniłeś!

Jacob przysunął się do niej bliżej.

— Posłuchaj, ty głupia babo! — Podniósł się tak, że patrzył na nią z góry. — Wytłumiłem tę wiązkę! Mogła kogoś oślepić, ale nie spalić! A teraz, jeżeli mi nie wierzysz, to załatw mnie! Dołóż mi! Tylko prędko nas stąd wyciągnij, i to zanim Kulla wszystkich zabije!

— Kulla…

— Jego oczy, do jasnej cholery! Kumaryna! Jego „uzupełnienie żywnościowe” to barwnik stosowany w laserach! Kulla zabił Dubrowskiego, kiedy ten próbował pomóc mnie i Donaldsonowi! Kłamał o tych laserowych roślinach na swojej planecie! Pringowie mają swoje własne źródło spójnego światła! Przez cały czas wyświetlał „dorosłe” Słoneczne Duchy! I… a niech to! — Jacob zamachnął się pięścią. — Jeżeli ten jego projektor jest na tyle precyzyjny, że może wyświetlać fałszywe „Duchy” na wewnętrznej stronie powłoki heliostatku, to potrafi też działać na wejściowe dane optyczne komputerów zaprojektowanych według wskazówek Biblioteki! On przeprogramował komputery, żeby rozpoznały LaRoque’a jako Nadzorowanego. I jeszcze… byłem tuż obok niego, kiedy programował statek Jeffa na samozniszczenie! Ja podziwiałem ładne światełka, a on przez cały czas wprowadzał polecenia!

Helene cofnęła się o krok, potrząsając głową. Jacob przysunął się do niej, potężny, z zaciśniętymi pięściami, choć widać było, że wyrzuca sobie winę. — Dlaczego to właśnie Kulla zawsze jako pierwszy zauważał człekokształtne Duchy? Dlaczego żadnego z nich nie widziano, kiedy Kulla był z Keplerem na Ziemi? Że też nie pomyślałem wcześniej o tym, dlaczego uczestniczył w odczycie „wzoru siatkówki” podczas sprawdzania tożsamości!

Słowa padały zbyt szybko. Helene zmarszczyła brwi z napięcia, próbując to przemyśleć.

— Helene, musisz mi uwierzyć! — Oczy Jacoba wyrażały błaganie.

Zawahała się, ale wreszcie krzyknęła:

— Niech to cholera! — i rzuciła się do mikrofonu.

— Chen! Wyciągaj nas stąd! Nie zwracaj uwagi na ostrzeżenia o nie zapiętych pasach, tylko daj ciąg do dechy i uruchom kompresję czasu! Chcę zobaczyć czarne niebo zanim zdążę mrugnąć okiem!

— Tak jest!

Statkiem szarpnęło w górę i pola kompensacyjne częściowo się poddały. Jacob i Helene zatoczyli się. Komendant nie wypuściła mikrofonu.

— Cała załoga! Włożyć gogle i od tej pory nie zdejmować ich ani na chwilę. Niech każdy przypnie się pasami najszybciej jak może. Hughes, natychmiast zamelduj się przy wejściu do pętli!

Na zewnątrz statku torusy zaczęły oddalać się coraz prędzej. Kiedy stworzenia po kolei znikały pod krawędzią pokładu, ich obrzeża rozbłyskiwały jasno, jakby na pożegnanie. — Ja też powinnam się była w tym połapać — stwierdziła ponuro Helene. — A tymczasem wyłączyłam laser i pewnie pozwoliłam mu uciec.

Jacob pocałował ją pospiesznie, ale na tyle mocno, że poczuła mrowienie warg.

— Po prostu nie wiedziałaś. Na twoim miejscu zrobiłbym to samo.

Helene dotknęła ust Jacoba i spojrzała przez jego ramię na ciało Dubrowskiego.

— Odesłałeś mnie, bo…

— Pani kapitan — przerwał jej głos Chena. — Mam kłopoty z przejściem na ręczne sterowanie kompresją czasu. Czy Hughes nie mógłby mi pomóc? Poza tym straciliśmy właśnie łączność maserową z Merkurym.

Jacob wzruszył ramionami.

— Najpierw łączność maserowa, żeby wiadomości się nie rozeszły, potem kompresja czasu, potem napęd grawitacyjny, na koniec staza. Zgaduję, że ostatnim krokiem będzie spalenie osłon. Chyba że wystarczą wcześniejsze posunięcia. Powinny zresztą wystarczyć. — Brak zgody, Chen — rzuciła Helene do mikrofonu. — Hughes jest mi tu potrzebny! Rób sam, co tylko możesz — przekręciła wyłącznik.

— Idę z tobą — zwróciła się do Jacoba.

— Nigdzie nie idziesz — odparł. Znów nałożył gogle i podniósł z podłogi worek. — Jeśli Kulla przejdzie do trzeciego posunięcia, zrobi się nam tu gorąco, i to dosłownie. Ale jeśli uda mi się go powstrzymać w pół kroku, to tylko ty masz szansę wyciągnąć nas stąd. A teraz pożycz mi pistolet, proszę. Może się przydać.

Helene wręczyła mu go. W tej chwili kłótnie byłyby absurdalne. To Jacob rządził. Ona sama nie miała żadnych pomysłów.

Cichy pobrzęk statku zmienił rytm i przeszedł w niski, nierówny warkot. — To kompresja czasu — odpowiedziała Helene na pytające spojrzenie Jacoba. — Zaczął już nas hamować. Zabrzmi to dwuznacznie, ale nie mamy zbyt wiele czasu.

25. W potrzasku

Jacob kulił się w przejściu, gotów zanurkować za występ ściany, gdy tylko ujrzy wysokiego, szczudłowatego obcego. Do tej pory szło dobrze. W pętli grawitacyjnej nie było Kulli.

Biegnąca do góry nogami droga na odwrotną stronę, zresztą jedyna, byłaby dobrym miejscem na zasadzkę, ale Jacob nie był wcale zdziwiony, że nie napotkał tam Kulli, i to z dwóch przyczyn.

Pierwsza była taktyczna. Broń Kulli działała na linii wzroku. Pętla zwinięta była bardzo ciasno, tak że ludzie mogli zbliżyć się do siebie na odległość kilku metrów i nie widzieć się nawzajem. Przedmiot rzucony wzdłuż pętli przelatywał większą jej część nie zmieniając prędkości, tego Jacob był pewien. Kiedy wraz z Hughesem wchodzili do przejścia, cisnęli kilka zabranych z mesy noży. Znaleźli je w pobliżu wylotu na odwrotną stronę, w kałuży amoniaku z tub, które wycisnęli przed sobą, idąc do góry nogami. Kulla mógł czekać tuż za drzwiami, ale miał jeszcze jeden powód, żeby pozostawić tyły nie osłonięte. Miał niewiele czasu, zanim heliostatek osiągnie wysoką orbitę. Gdyby wydostali się na wolną przestrzeń, ludziom przestałyby zagrażać wiry burz chromosfery, a wytrzymała lustrzana skorupa fizyczna statku ochroniłaby ich przed żarem Słońca do czasu, aż nadeszłaby pomoc.

Kulla musiał więc wykończyć ich i siebie jak najprędzej. Jacob był pewien, że Pring jest teraz przy wejściu komputera, dziewięćdziesiąt stopni w prawo wokół kopuły, i za pomocą swojego laserowego spojrzenia powoli przedziera się przez programy zabezpieczające maszynę.

Pytanie dlaczego to robił, musiało jeszcze poczekać na odpowiedź. Hughes podniósł noże. Razem z torbą, tubami i małym ogłuszaczem Helene stanowiły ich uzbrojenie.

Sytuacja była klasyczna. Ponieważ alternatywą była śmierć wszystkich, jeden z mężczyzn powinien poświęcić się, by drugi mógł załatwić Kullę.

Jacob i Hughes mogli starannie skoordynować swoje zbliżanie się z różnych kierunków, żeby zaskoczyć Kullę dokładnie w tej samej chwili. Jeden z nich mógł też nadejść z przodu, a drugi wymierzyć ogłuszacz, kryjąc się za jego ramieniem. Niestety, żaden z tych planów nie byłby skuteczny. Ich przeciwnik mógł zabić człowieka spoglądając na niego przez moment. W przeciwieństwie do „dorosłych” Duchów Słonecznych, wywołanych projekcją ciągłą, mordercze błyskawice Kulli były jednorazowymi wyładowaniami. Jacob żałował, że nie pamięta, ile ich zostało wystrzelonych podczas walki na górze ani z jaką częstotliwością się powtarzały. Prawdopodobnie nie miało to zresztą wielkiego znaczenia. Kulla miał dwoje oczu i dwóch wrogów. Na każdego wystarczyłoby pewnie po jednej błyskawicy.

Co gorsza nie mieli pewności, czy obdarzony umiejętnością projekcji holograficznej Kulla nie potrafi zlokalizować ich na podstawie odbić od wewnętrznej powłoki statku, gdy tylko wyjdą z przejścia. Odbicia prawdopodobnie nie mogły ich zranić, ale była to słaba pociecha.