Nie mam nic do napisania.
Pytanie dziewiąte: W przypadku jakichkolwiek kontaktów z dziećmi podaj imię, nazwisko i wiek dziecka, łączące was relacje, rodzaj kontaktu i nazwisko obecnego przy nim opiekuna.
Nie mam nic do napisania.
No i tak to idzie. Kolejny cotygodniowy raport, kolejne spotkanie grupy wsparcia.
Wiecie, co tak naprawdę robimy na tych spotkaniach? Usprawiedliwiamy się. Ojciec, który przespał się z jedną córką, udaje, że jest lepszy od księdza, który się przespał z piętnastoma ministrantami.
Facet, który obmacywał, udaje, że jest lepszy od tego, który penetrował. Drapieżnicy, którzy wabią swoje ofiary, obiecując słodycze, uczucie lub wyjątkowe przywileje, przekonują, że są lepsi od potworów, którzy uciekają się do przemocy, a potwory, które uciekają się do przemocy, przekonują, że czynią mniej szkody od kusicieli sprawiających, że ich ofiary czują się jak wspólnicy przestępstwa.
Państwo wrzuciło nas wszystkich do jednego worka i jak każda zorganizowana grupa ludzi czujemy desperacką potrzebę odróżnienia się.
Wiecie, dlaczego te spotkania się udają? Ponieważ nikt lepiej nie rozpozna kłamcy niż inny kłamca. A spójrzmy prawdzie w oczy, w tym pomieszczeniu są sami profesjonaliści.
Przez pierwsze trzydzieści minut spotkania omawiamy cotygodniowe raporty, a potem, po raz pierwszy od miesięcy, mam w końcu coś do powiedzenia.
Chyba mnie aresztują.
To kładzie kres dotychczasowej rozmowie. Pani Brenda Jane odkasłuje, poprawia trzymaną na kolanach podkładkę do pisania z klipsem.
Aidan, wygląda na to, że masz nam coś do powiedzenia.
Taa. Na mojej ulicy zaginęła kobieta. Tak sobie myślę, że jeśli w najbliższym czasie jej nie znajdą, winą za to obarczą mnie.
Moje słowa brzmią gniewnie. Jestem tym nieco zaskoczony. Aż do teraz wydawało mi się, że byłem pogodzony ze swoim losem. Ale może mam mimo wszystko jakieś oczekiwania. Przyłapuję się na tym, że pstrykam gumką na nadgarstku, objaw ożywienia. Zmuszam się, żeby przestać.
Zabiłeś ją? pyta Wendell.
Wendell to niesamowicie gruby biały mężczyzna ze starannie przystrzyżonym czarnym zarostem. Jest wykształcony, dość zamożny i ma głos, który wydobywa się prosto z balonu z helem. Wendell to także aktualny mistrz gry w usprawiedliwianie się. On jest jedynie biednym, szykanowanym ekshibicjonistą tylko pokazywanie, bez dotykania. Dla niego przydzielenie go do grupy takich jak my stanowi dowód, jak nieludzki jest w gruncie rzeczy system sprawiedliwości.
Nie wiem, czy Wendell to rzeczywiście tylko pokazywanie, bez dotykania. Teoretycznie, w ramach programu terapii sprawców przestępstw seksualnych, dostarczył kompletny opis wszystkich popełnionych przez siebie przestępstw, a następnie poddano go badaniu wykrywaczem kłamstw, kosztowało sto pięćdziesiąt dolarów. (Sami za to, notabene, płacimy, i musimy płacić tak długo, aż badanie zakończy się sukcesem).
Osobiście uważam, że Wendell to wynaturzony psychopata. Biedny, szykanowany ekshibicjonista, psiamać. Celem Wendella zawsze była specyficzna grupa ofiar. Lubił na przykład wpadać do domów starców i błyskać stu trzydziestoma kilogramami białego dupska przed przykutymi do łóżek pacjentami, którzy ledwie mieli siłę, żeby zasłonić oczy. Następnie jechał do młodzieżowego ośrodka zdrowia, gdzie wymachiwał swoim dzwoneczkiem przed oszołomioną czternastolatką, która się właśnie dowiedziała, że jest w ósmym tygodniu ciąży. Najczęściej jednak lubił działać przed poradniami dla ofiar gwałtów, gdzie mógł prezentować zwaliste cielsko i tak już znerwicowanym kobietom. Jego ostatnia ofiara poszła do domu i się powiesiła. Ale Wendell żywi przekonanie, że nie jest taki zły jak pozostali członkowie naszej grupy.
Nie tknąłem jej odpowiadam teraz, ignorując znaczący uśmieszek Wendella. Nawet jej nie znam. Ale to nie ma znaczenia. Policja zajrzy do rejestru i pojawi się moje nazwisko. Aresztują mnie dla zasady, a nie dam przecież rady zapłacić kaucji. Jak mnie zamkną, to już po mnie.
Znowu pstrykam gumką. Widzę, że pani Brenda Jane mnie obserwuje i po raz kolejny zmuszam się, by przestać.
Wiem już, co sobie myśli: I jak się w związku z tym czujesz, Aidanie Brewster?
Jak w potrzasku, mam ochotę zawołać. Jak w cholernym potrzasku.
Zniknęła kobieta? W Southie? Kiedy to się stało? Pytania te zadaje inny członek grupy, Gary Provost. Gary jest trzydziestosiedmioletnim alkoholikiem, managerem inwestycyjnym, którego przyłapano na niestosownym dotykaniu jedenastoletniej córki przyjaciela. Odeszła od niego żona, zabierając ze sobą dwóch synów. Dalsza rodzina nadal się do niego nie odzywa. A jednak to prawdopodobnie dla niego jest najwięcej nadziei z nas wszystkich. Po pierwsze, wciąż wygląda jak szanowany profesjonalista, a nie jak karany zboczeniec. Po drugie, wydaje się autentycznie pełen skruchy i jest niezwykle oddany swej niedawno odzyskanej trzeźwości. Gary to ten poważny. Cichy, ale inteligentny. Ze wszystkich obecnych na sali osób to jego prawie lubię.
Ta kobieta zniknęła zeszłej nocy.
Nic nie mówili w wiadomościach.
Nie wiem wzruszam ramionami.
Ile ma lat? pyta Wendell, przechodząc od razu do sedna sprawy.
Ponownie wzruszam ramionami.
Jest matką, więc dwadzieścia kilka, coś w tym rodzaju.
To będzie działać na twoją korzyść wtrąca Jim. Że jest dorosła i w ogóle. Poza tym nie masz w aktach przemocy.
Jim uśmiecha się, gdy to mówi. Jim to jedyny przestępca seksualny stopnia trzeciego, co oznacza, że z nas wszystkich to jego państwo obawia się najbardziej. Ekshibicjonista pokroju Wendella może i charakteryzuje się najwyższym stopniem ryzyka recydywy, ale zatwardziały pedofil taki jak Jim to dopiero prawdziwy potwór pod łóżkiem. Jim sam się przyznał, że pociągają go wyłącznie ośmioletni chłopcy i na przestrzeni czterdziestu lat niestosowne relacje łączyły go prawdopodobnie z trzydzieściorgiem pięciorgiem dzieci. Zaczął, kiedy miał czternaście lat i dorabiał do kieszonkowego jako opiekun do dzieci. Teraz, w wieku pięćdziesięciu pięciu lat, w końcu przystopował go malejący poziom testosteronu. Poza tym lekarze przepisywali mu regularnie antydepresanty, skutkiem ubocznym których było obniżanie libido.
Jim ma zwyczaj ubierać się w rozpinane swetry w szpic i ssać twarde karmelki. Już samo to każe mi sądzić, że nadal snuje fantazje głównie na temat chłopców przed okresem dojrzewania.
Nie sądzę, by to miało znaczenie mówię teraz. Wystarczy, że jestem zarejestrowanym przestępcą seksualnym. Myślę, że najpierw mnie zaaresztują, a dopiero potem będą zadawać pytania.
Nie wtrąca Gary, manager inwestycyjny. Najpierw pójdą do twojego kuratora sądowego. Tak to się odbywa.
Mojego kuratora sądowego. Mrugam z zaskoczeniem oczami. Zupełnie zapomniałem o tej kobiecie.
Już dwa lata jestem na zwolnieniu warunkowym i choć mam obowiązek comiesięcznego meldowania się, moje zachowanie stało się tam monotonne, że przestałem zauważać te spotkania. Po prostu kolejna papierkowa robota i posłuszne podpisywanie formularzy. Facetowi takiemu jak ja wszystko to zajmuje jakieś osiem minut. Kseruję pokwitowania wypłaty, wręczam pismo od swojego terapeuty, udowadniam, że uiściłem cotygodniowe opłaty za terapię itd., i mam spokój na kolejnych trzydzieści dni. Myślisz, że co powie twój kurator? pyta teraz Wendell, mrużąc oczy.
Niewiele jest do powiedzenia.
Byłeś dzisiaj w pracy? pyta pani Brenda Jane.
Tak.
Żadnego picia, narkotyków ani Internetu?
Pracuję. Spaceruję. Trzymam się z dala od kłopotów.
No to nic ci nie grozi. Masz, oczywiście, prawo do adwokata, więc jeśli zaczniesz się czuć nieswojo, powinieneś o niego poprosić.
Myślę, że to mąż to zrobił słyszę wypowiadane przez siebie słowa. Bez żadnego dobrego powodu. To znowu sprawka tego całego usprawiedliwiania się. Widzicie, to nie ja jestem potworem.