Выбрать главу

Mój mąż się ze mną ożenił, ponieważ pragnął mojego dziecka. Czy to czyniło z nas rodzinę?

Clarissa stała się naszą córką, ponieważ przyszła na świat akurat wtedy. Czy to czyniło z nasrodzinę?

Może po prostu trzeba od czegoś zacząć.

Wyciągnęłam rękę. Jason zbliżył się do mnie. I powoli, bardzo powoli, wyciągnął palec i dotknął

nim policzka Clarissy.

Ze mną będziesz bezpieczna mruknął. Obiecuję, że już nigdy nie przydarzy ci się nic złego.

Obiecuję, obiecuję, obiecuję.

A potem ścisnął moją dłoń i poczułam prawdziwą siłę jego uczuć, mroczny przypływ tychwszystkich rzeczy, o których mi nigdy nie powie, ale o których wiedziałam, że drzemią gdzieś podpowierzchnią.

Pocałował mnie. Pocałował mnie z Clarissą umoszczoną między nami. Był to pocałunek pełenmocy.

Zawsze będziesz ze mną bezpieczna wyszeptał ponownie, jego policzek przy moim policzku,jego łzy mieszające się z moimi. Obiecuję ci to, Sandy. Nigdy nie zrobię ci krzywdy.

A ja mu uwierzyłam.

O siedemnastej pięćdziesiąt dziewięć, gdy Aidan Brewster meldował się na cotygodniowym spotkaniu grupy wsparcia, Jason Jones włączał film swojej córce i zaczynała go ogarniać panika.

Zadzwonił już do pracy i powiedział, że jest chory. Nie wiedział, co jeszcze zrobić. Nadchodził

wieczór. Nadal ani słowa od Sandry. Nadal ani śladu policji. Ree obudziła się w takim samym wyciszonym nastroju, w jakim była wcześniej. Pobawili się razem w różne gry.

Potem usiedli przy jej malutkim stole do rysowania, on z brodą na kolanach, i kolorowali wielkie obrazki z bajki o Kopciuszku z ulubionej kolorowanki Ree. Pan Smith w żaden czarodziejski sposób nie pojawił się pod drzwiami i Ree przestała pytać i o kota, i o mamę. Zamiast tego przyglądała się Jasonowi poważnymi brązowymi oczami, które zaczynało go prześladować.

Po kolacji klopsikach, spaghetti i plastrach ogórka włączył film. Ree ożywiła się w oczekiwaniu na tę nieczęstą przyjemność i siedziała teraz na zielonej sofie, trzymając w ramionach królika maskotkę.

Chodził tam i z powrotem gdy już zaczął, nie był w stanie przestać.

Kiedy wrócił nocą do domu i przekonał się, że nie ma w nim Sandry, ogarnęła go konsternacja, być może nawet niepokój. Podjął normalne w tej sytuacji kroki: sprawdził piwnicę, sprawdził poddasze, Jason oświadczył, że musi zająć się praniem, i wycofał się pospiesznie do piwnicy, sprawdził starą szopę za domem. Potem zadzwonił na jej komórkę, aby usłyszeć sygnał w jej torbie. Przejrzał bez przekonania zawartość torby, zajrzał do niewielkiego notesu, aby sprawdzić, czy w jakiś magiczny sposób nie pojawił się w nim zapis dotyczący jakiegoś spotkania w środku nocy. Kiedy o drugiej trzydzieści upewnił się, że jego żona nie zaplanowała swojego zaginięcia, zrobił obchód okolicy, wołając szeptem jej imię, tak woła się kota.

Nie było jej w jej samochodzie. Nie było jej w jego samochodzie. I nadal nie było jej w domu.

Usiadł na sofie, żeby wszystko przeanalizować.

Dom był pozamykany, kiedy wrócił z pracy, łącznie z drzwiami i dwiema zasuwami. To sugerowało, że Sandy przed pójściem spać zrobiła to, co zawsze. Na blacie w kuchni znalazł poprawione prace, co znaczyło, że po położeniu Ree do łóżka Sandy zrobiła to, co zawsze.

W którym więc momencie coś poszło nie tak?

Jego żona nie była idealna. Jason doskonale o tym wiedział. Sandy była młoda, a jako nastolatka wiodła szalone i lekkomyślne życie. Teraz, w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat, próbowała wychowywać małe dziecko i jednocześnie przyzwyczajać się do nowej pracy i mieszkania w nieznanym sobie stanie. Od początku roku szkolnego wydawała się taka jakaś nieobecna, najpierw zbyt spokojna, a od grudnia niemal zbyt przyjacielska w taki wymuszony sposób. Zaczął myśleć o lutowym wyjeździe właśnie dlatego, że jej nastroje stały się takie poplątane, takie… inne. Pewny był tego, że tęskni za domem, zwłaszcza zimą, choć nigdy nie wspomniała o tym ani słowem. Pewny był tego, że czasami żałuje, że nie może gdzieś sobie wyskoczyć, poczuć się choć przez chwilę młoda, choć nigdy nie wspomniała o tym ani słowem.

On sam zastanawiał się, jak długo Sandy pozostanie jego żoną, choć o tym także nigdy nie wspomniała ani słowem.

Tęsknił za nią teraz. Ta myśl sprawiała mu ból. Zdążył się przyzwyczaić do tego, że po powrocie do domu znajduje ją skuloną w ich łóżku, śpiącą w dokładnie takiej samej pozycji jak ich córka. Lubił jej południowe przeciąganie samogłosek i uzależnienie od napoju Dr Pepper, i to, że kiedy się uśmiechała, w jej lewym policzku pojawiał się dołeczek.

Kiedy zachowywała się spokojnie, była w niej łagodność, która działała na niego kojąco. Kiedy chichotała razem z Ree, była w niej iskra, która go elektryzowała.

Lubił patrzeć, jak czyta ich córce. Lubił słuchać, jak nuci pod nosem, kiedy krząta się po kuchni.

Podobał mu się sposób, w jaki włosy opadały wokół jej twarzy złotą kurtyną loków, i to, jak się rumieniła, kiedy go przyłapywała na obserwowaniu jej.

Nie wiedział, czy go kocha. Nigdy tego nie rozgryzł. Ale przez jakiś czas go potrzebowała, a jemu to wystarczało.

Odeszła ode mnie, taka była jego pierwsza myśl o trzeciej nad ranem, kiedy siedział w pełnym cieni pokoju. W lutym próbował zmienić się na lepsze i zakończyło się to kompletnym fiaskiem. Więc Sandy w końcu od niego odeszła. Ale potem, pół uderzenia serca później, odrzucił od siebie te myśl. Choć Sandy może i miała ambiwalentny stosunek do małżeństwa, nie miała go wobec Ree. Co oznaczało, że gdyby z własnej woli opuściła ten dom, zabrałaby ze sobą Ree i przynajmniej swoją torebkę. Ponieważ tak się jednak nie stało, nasuwał się wniosek, że Sandy nie opuściła domu z własnej woli. Tutaj, w jego własnym domu, wydarzyło się coś złego, podczas gdy na górze spała jego córka. I nie miał

pojęcia co.

Jason był skrytym człowiekiem. Zdawał sobie z tego sprawę. Od emocji wolał logikę, od przypuszczeń fakty. To był jeden z powodów, dla których sprawdzał się jako dziennikarz. Doskonale sobie radził z przeszukiwaniem mnóstwa danych i wyławianiem z nich cennych informacji. Nie grzązł z powodu oburzenia, szoku czy smutku. Nie miał przyjętych z góry założeń na temat mieszkańców Bostonu czy ogólnie ludzkości.

Przez cały czas wierzył w to, że może wydarzyć się najgorsze. Taka była smutna rzeczywistość.

Wmówił więc sobie, raczej niemądrze, że jeśli wystarczająco dużo będzie wiedział, tym razem może się czuć bezpiecznie. Jego rodzina nie ucierpi. Jego córka wychowa się w poczuciu bezpieczeństwa.

Tyle że teraz stanął twarzą w twarz z wieloma wielkimi niewiadomymi i czuł, jak jego opanowanie zaczyna rozpadać się na kawałki.

Policjanci wyszli od niego już niemal sześć godzin temu, został tylko jeden funkcjonariusz w samochodzie przed domem, zmieniony raz, mniej więcej o siedemnastej. Wcześniej Jason uważał, że obecność policji w jego domu przez cały ranek była długa i bolesna. Teraz dotarło do niego, że ich nieobecność była znacznie gorsza. Co ci detektywi robili? Co sobie myślała sierżant D.D. Warren?

Połknęła haczyk w kwestii jego sąsiada, przestępcy seksualnego, czy też nadal to jego uważano za głównego podejrzanego?

Czy zdobyli już nakaz, aby zajrzeć do komputera? Mogli wykopać go z domu, zmusić do pojawienia się na komisariacie? Jaki konkretnie dowód był im potrzebny?

A co gorsza: co by się stało z Ree, gdyby go aresztowano?