Jason chodził w kółko wokół niewielkiej ławy, od czego kręciło mu się w głowie. Nie był jednak w stanie przestać. Nie miał tutaj rodziny, nie miał przyjaciół. Czy policja skontaktowałaby się z ojcem Sandy, wysłałaby Ree do Georgii,a może zaprosiła Maxa tutaj?
A gdyby Max się tu zjawił, jak dużo mógłby powiedzieć czy zrobić?
Jasonowi potrzebna była strategia, jakiś plan awaryjny.
Ponieważ im dłużej Sandy pozostawała zaginiona, tym większe rozpęta się piekło. Policja będzie dalej prowadzić śledztwo, będzie zadawać coraz więcej pytań. I nieuchronnie wieści wyciekną na zewnątrz, i media przypuszczą atak. Współpracownicy Jasona rzucą się na niego niczym kanibale, prezentując jego zdjęcie całemu wolnemu światu. Jason Jones, mąż zaginionej kobiety i ważna postać w toczącym się śledztwie.
Prędzej czy później ktoś rozpozna to zdjęcie. Ktoś zacznie dodawać dwa do dwóch.
Zwłaszcza jeśli policja dorwie się do jego komputera.
Jason zbyt szybko wziął zakręt i uderzył kolanem w róg pralki. Ból wystrzelił aż do uda i wreszcie zmusił go do zatrzymania się. Przez chwilę świat wirował i Jason uczepił się kurczowo klapy pralki, z bólu nie mogąc złapać tchu.
Kiedy w końcu był w stanie ponownie się skupić, pierwsze, co dostrzegł, to pająk, malutki brązowy pająk ogrodowy tuż przed nim na cienkiej nitce. Jason odskoczył, uderzając piszczelem w zdezelowaną ławę. Niemal krzyknął z bólu. Nie przejął się tym jednak. Był w stanie znieść Nie miał nic przeciwko niemu, o ile tylko nie zobaczy już tego pająka. I przez chwilę było już tego wszystkiego za wiele. Na moment jeden malutki pająk zabrał go z powrotem w miejsce, gdzie w ciemnościach widać było jedynie oczy świecące w kilkunastu terrariach okalających pomieszczenie. W miejsce, gdzie krzyki zaczynały się w piwnicy i po ścianach pięły się coraz wyżej i wyżej. W miejsce, gdzie stale czuło się śmierć i zgniliznę i nie mogła tego zmienić żadna ilość amoniaku.
W miejsce, gdzie mali chłopcy i duże dziewczynki umierali.
Jason wsadził sobie pięść do ust. Gryzł własne knykcie, aż poczuł krew. Wykorzystał ten ból, żeby wrócić do rzeczywistości.
Nie stracę kontroli mruknął. Nie stracę kontroli, nie stracę kontroli, nie stracę kontroli.
Na górze zadzwonił telefon. Z wdzięcznością opuścił piwnicę i poszedł go odebrać.
Dzwonił Phil Stewart, dyrektor szkoły Sandy. Wydawał się wyjątkowo jak na niego zmieszany.
Zastałem Sandrę? zaczął Phil.
Nie może podejść do telefonu odparł automatycznie Jason. Mam coś przekazać?
Przez długą chwilę panowała cisza.
Jason? Tak.
Jest w domu? To znaczy czy policja już ją odnalazła? A więc policja rozmawiała z ludźmi z pracy Sandry. Nie ma co się zresztą dziwić. To był logiczny kolejny krok. Po sprawdzeniu tutaj równie dobrze mogli sprawdzić tam. Oczywiście. Jason potrzebował jakiejś inteligentnej odpowiedzi. Oświadczenia, które podsumowywałoby obecny stan rzeczy bez zagłębiania się w szczegóły natury prywatnej.
Nie przychodziło mu do głowy ani jedno cholerne słowo.
Jason?
Odkaszlnął, zerknął na zegarek. Było pięć po siódmej, co oznaczało, że Sandy zaginęła już ile, osiemnaście, dwadzieścia godzin temu? Dzień pierwszy prawie się skończył, dzień drugi prawie się zaczął.
Umm… ona… ona… nie ma jej w domu, Phil. Nadal jest zaginiona stwierdził dyrektor.
Tak.
Przychodzi ci coś do głowy? Policja trafiła na jakiś ślad? Co się dzieje, Jason?
Wczoraj wieczorem pojechałem do pracy odparł prosto. Kiedy wróciłem do domu, jej już nie było.O mój Boże. Phil wydał z siebie długie westchnienie. Masz może jakieś podejrzenie dotyczącego tego, co mogło się stać?
Nie.
Myślisz, że wróci do domu? To znaczy może po prostu musiała odetchnąć albo coś w tym rodzaju.
To właśnie było zagłębianie się w szczegóły natury prywatnej i Jason oczami wyobraźni widział, jak Phil się czerwieni.
Może powiedział cicho.
Cóż. Phil najwyraźniej wziął się w garść. Wygląda na to, że powinienem na jutro znaleźć zastępstwo.
Też mi się tak wydaje. Rano zaczną się poszukiwania? Podejrzewam, że wielu nauczycieli chciałoby w nich jakoś pomóc. Pewnie niektórzy rodzice także. Będzie ci oczywiście potrzebna pomoc w roznoszeniu ulotek, przeczesywaniu okolicy i tym podobne. Kto będzie wszystkim dowodził?
Jason ponownie znalazł się na granicy paniki. Tym razem udało mu się jednak w porę zareagować i zmusił się do tego, aby w jego głosie słychać było zdecydowanie. Dowiem się tego dla ciebie.
Będziemy musieli się zastanowić, co powiedzieć dzieciom oświadczył Phil. I najlepiej zrobić to, zanim usłyszą o wszystkim w wiadomościach. Być może także oficjalnie poinformować rodziców. Nigdy dotąd nie wydarzyło się tutaj nic takiego. Musimy zacząć przygotowywać dzieci.
Dowiem się tego dla ciebie powtórzył Jason.
Jak się trzyma Clarissa? zapytał bez ceregieli Phil.
Mniej więcej tak, jak się można spodziewać.
Jeśli będzie ci potrzebna pomoc, daj znać. Jestem pewny, że nasze nauczycielki chętnie pomogą.
Wszystko da się, oczywiście, załatwić. Potrzebny jest jedynie dobry plan.
Oczywiście zapewnił go Jason. Potrzebny jest jedynie dobry plan.
Rozdział 9
O siedemnastej pięćdziesiąt dziewięć sierżant D.D. Warren była całkiem zadowolona. Dysponowała nakazem przeszukania pikapa Jasona Jonesa. Była umówiona na spotkanie z kuratorem sądowym zarejestrowanego przestępcy seksualnego. A co więcej, rano mieli wywozić śmieci.
Jeździła po południowym Bostonie razem z detektywem Millerem, badając ukształtowanie terenu i planując kolejne działania.
Według detektywa Robera oświadczył Miller Jones przez cale popołudnie trzymał się w cieniu.
Żadnych gości, żadnych spraw do załatwienia, żadnych działań. Wygląda na to, że przez cały czas siedział w domu razem z córką.
Wychodził do samochodu? zapytała z ciekawością D.D.
Nie, nawet nosa nie wystawił na dwór.
Hm. Robił coś przy komputerze? Wasz człowiek powinien go przy nim widzieć przez okno w kuchni.
Pytałem o to i odpowiedź jest niepewna. Popołudniowe słońce utrudniało obserwację akurat tego okna. Ale funkcjonariusz twierdzi, że Jones przez większość dnia zajmował się dzieckiem.
Interesujące powiedziała D.D.
To, co małżonek robił po zaginięciu ukochanej osoby, zawsze stanowiło pożywkę dla dociekliwego detektywa. Czy małżonek szedł do pracy tak jak zwykle? Nagle zapraszał do siebie nową przyjaciółkę, która go „pocieszała"? A może biegał po sklepach, kupując rzadko używane narzędzia elektryczne?
Jeśli chodzi o Jasona, to jego zachowanie można by przede wszystkim zdefiniować tym, czego nie zrobił. Nie pojawili się żadni krewni ani przyjaciele, niosący wsparcie albo pomoc przy opiece nad dzieckiem. Żadnych wycieczek do miejscowych punktów fotograficznych w celu zrobienia dużych odbitek zdjęć zaginionej żony. Żadnych krótkich wizyt w sąsiednich domach, aby zadać standardowe pytania: Hej, nie widzieliście przypadkiem mojej żony? A może w nocy słyszeliście coś niecodziennego?
Och, a tak przy okazji, nie rzucił wam się w oczy rudy kot?
Żona Jasona Jonesa zniknęła, a on nie zrobił absolutnie nic.
Było niemal tak, jakby się nie spodziewał, że zostanie odnaleziona. D.D. uznała to za fascynujące.
Okej powiedziała teraz. Skoro Jason jest twardy, myślę, że najpierw powinniśmy jechać do kuratorki Aidana Brewstera. Mamy już kontrolę nad Podejrzanym Mężem. Pora dowiedzieć się czegoś więcej na temat Zbrodnie Sąsiada.
Mnie pasuje odparł detektyw Miller. Wiesz, tak się akurat składa, że jutro rano zabierane są stąd śmieci. Kiwnął głową w stronę kilku koszy zaczynających się pojawiać przy krawężniku. Śmieci w domu stanowiły własność prywatną i ich zarekwirowanie wymagało nakazu. Ale śmieci przy krawężniku… Powiedzmy o drugiej albo trzeciej w nocy podeślę jakiegoś funkcjonariusza po śmieci Jonesów, co ty na to? Będziemy mieli rano co przeglądać.