Ach, detektywie, czyta pan w moich myślach.
Staram się powiedział skromnie.
D.D. mrugnęła do niego i zawrócili w stronę centrum.
Colleen Pickler zgodziła się z nimi spotkać w nijakim pomieszczeniu, które służyło jej za gabinet.
Podłogę zakrywało jasnoszare linoleum, ściany pomalowane były stalowoniebieską farbą, a szafki na dokumenty miały szare wykończenia Colleen, atletycznie zbudowana kobieta o wzroście metr osiemdziesiąt i intensywnie rudych włosach, miała na sobie czerwoną marynarkę, pod którą widać było T shirt w odcieniach oranżu, żółci i czerwieni. Kiedy na ich widok wstała zza biurka, wyglądało to tak, jakby we mgle rozbłysła nagle pochodnia.
Trzema krokami przecięła gabinet, uścisnęła energicznie ich dłonie, po czym gestem wskazała dwa niebieskie krzesła stojące naprzeciwko biurka.
Proszę wybaczyć ten gabinet oświadczyła pogodnie.
Pracuję głównie z przestępcami seksualnymi, a państwu się wydaje, że jakikolwiek inny kolor niż szary może ich nadmiernie pobudzać. Jak widać pokazała na swój T shirt ja się z tym nie zgadzam.
Pracuje pani głównie z przestępcami seksualnymi? zapytała z zaskoczeniem D.D.
Jasne. To najfajniejsza grupa skazanych na zwolnieniu warunkowym. Dilerzy heroiny i drobni włamywacze biorą nogi za pas od razu, gdy poczują świeże powietrze. Nie da się ich wytropić, nie zmusi się ich do wypełnienia choćby jednego formularza, nie zaciągnie się ich na spotkanie. A przeciętny przestępca seksualny aż się pali, żeby mnie zadowolić.
Miller wpatrywał się w Pickler takim wzrokiem, jakby doznawał przeżycia religijnego. Naprawdę?
zapytał, muskając brązowe wąsy. Jasne. Większość z nich jest koszmarnie przerażona. więzienie było najgorszym, co im się kiedykolwiek przytrafiło i desperacko nie chcą tam wrócić. Są bardzo ulegli, wręcz spragnieni aprobaty. Kurczę, ci naprawdę zatwardziali pedofile meldują się niemal codziennie.
Jestem ich jedynym dorosłym znajomym i chcą, abym była zadowolona.
D.D. uniosła brwi i usiadła na krześle.
Są więc po prostu grupą przeciętnych zjadaczy chleba.
Pickler wzruszyła ramionami.
Tak jak i każdy. Oczywiście nie byłoby was tutaj, gdybyście nie sądzili, że któryś z nich zrobił coś złego. Kto to taki?
D.D. zerknęła do swoich notatek.
Brewster. Aidan Brewster.
Aidan Brewster? powtórzyła za nią Pickler. Ależ skąd!
Ależ owszem.
Tym razem to Pickler uniosła brwi. Potem jednak odwróciła się w stronę pierwszej szarej metalowej szafki z dokumentami.
B… B… Brewster. Aidan. Proszę bardzo. Ale już teraz mogę wam powiedzieć, że to dobry chłopak.
Jak na zarejestrowanego przestępcę seksualnego uzupełniła sucho D.D.
Na litość boską. Widzicie, to właśnie w takich przypadkach system jest swoim największym wrogiem. Po pierwsze, systemowi udaje się szkalować całą klasę sprawców. Po drugie, system stworzył klasę sprawców, która jest zbyt szeroka. Z jednej strony zgwałcisz trzydzieścioro dzieci i jesteś zarejestrowanym przestępcą seksualnym. Z drugiej strony dziewiętnastolatek odbywa z czternastolatką stosunek płciowy za jej przyzwoleniem i on jest także zarejestrowanym przestępcą seksualnym. To tak, jakby do jednego worka wsadzić seryjnego zabójcę i faceta, który podbił żonie oko. Jasne, obaj są śmieciami, ale nie takimi samymi śmieciami.
Jakiego rodzaju przestępcą seksualnym jest więc Aidan Brewster? zapytała D.D.
Dziewiętnastolatek, który odbył stosunek seksualny za przyzwoleniem drugiej strony z czternastoletnią koleżanką przyrodniej siostry.
Jest za to pod nadzorem kuratorskim?
Odsiedział dwa lata w więzieniu. Gdyby ta dziewczyna rok młodsza, dostałby dwadzieścia.
Chłopak będzie miał nauczkę, aby nie rozpinać rozporka.
Czternastolatka jest zbyt młoda na dawanie przyzwolenia odezwał się Miller, siadając w końcu na krześle. Dziewiętnastolatek powinien o tym wiedzieć.
Pickler się nie spierała.
To nauczka, której skutki Brewster będzie odczuwał do końca życia. Bycie przestępcą seksualnym to bilet w jedną stronę. Brewster może być czysty przez trzydzieści następnych lat, a i tak będzie widniał w rejestrze przestępców seksualnych. Co znaczy, że za każdym razem, kiedy będzie się ubiegał
o pracę, szukał mieszkania czy przekraczał granice stanu, jego nazwisko pojawi się w systemie. To niemały bagaż dla dwudziestotrzylatka.
Jak on to znosi? zapytała D.D.
Tak jak się można spodziewać. Dołączył do programu terapii dla przestępców seksualnych i bierze udział w cotygodniowych spotkaniach. Ma mieszkanie, pracę, pozory życia.
Mieszkanie rzekła D.D.
Pickler odczytała adres, który pasował do tego, co ekipa D.D. zdążyła już znaleźć w systemie.
Właściciel wie? zapytała D.D.
Powiedziałam jej odparła Pickler. Nie jest to procedura standardowa przy przestępcach tego formatu, ale ja zawsze uważam, że lepiej tak zrobić niż potem żałować. Gdyby właścicielka dowiedziała się o tym później i niespodziewanie wyrzuciła Aidana z mieszkania, to dopiero byłby dla niego stres i problem. Być może to by go zupełnie rozwaliło. Jako kurator sądowy Aidana uważam, że moim obowiązkiem jest pomoc w unikaniu niepotrzebnego zamieszania.
Jak właścicielka to przyjęła?
Musiała usłyszeć całą historię i chciała mieć mój numer na szybkim wybieraniu w swoim telefonie.
Potem raczej nie miała już obiekcji. Zdziwilibyście się, jak wielu ludzi ich nie ma. Chcą jedynie wiedzieć o wszystkim.
A co z sąsiadami? naciskała D.D.
Nie powiadamiałam sąsiadów ani miejscowego posterunku policji odparła dziarsko Pickler.
Brewster pojawia się oczywiście w rejestrze przestępców seksualnych i uznałam, że to wystarczy, mając na uwadze ocenę i jego obecny poziom programowy.
Co oznacza…? zapytał Miller.
Co oznacza, że Brewster dobrze sobie radzi. Od prawie dwóch lat mieszka w tym samym miejscu, ma tę samą pracę i bierze udział w cotygodniowych spotkaniach tej samej grupy wsparcia. Jeśli chodzi o skazanych na zwolnieniu warunkowym, to chętnie miałabym więcej takich jak Aidan Brewster.
Po prostu sukces życiowy zażartował Miller.
Pickler wzruszyła ramionami.
O tyle o ile. Proszę posłuchać, siedzę w tym już osiemnaście lat. Sześćdziesiąt procent moich podopiecznych jakoś da sobie radę w życiu, może nie przy pierwszym zwolnieniu warunkowym, ale w końcu im się to uda. Pozostałe czterdzieści procent… ponownie wzruszyła ramionami…część wróci za kratki. Część zapije się na śmierć. Kilku popełni samobójstwo. W zasadzie nie popełniają ponownie przestępstw, ale nie jestem pewna, czy można to nazwać sukcesem. No i są też tacy, jak Aidan Brewster. Z perspektywy kuratora sądowego to dobry chłopak i to najlepsze, co wam mogę powiedzieć.
Zatrudnienie? zapytała D.D., marszcząc brwi. Miejscowy warsztat samochodowy. Vito's.
Chłopak ma naprawdę sprawne ręce. Dzięki temu było mu łatwiej niż niektórym z tych ludzi.
D.D. zapisała jej słowa. Mówi pani, że pracuje tam od dwóch lat? To ich najlepszy mechanik dookreśliła Pickler. Jego przełożony, Vito, nie może się go nachwalić. Pod względem zatrudnienia chłopakowi się wiedzie, co nie jest bez znaczenia, zważywszy na jego obecne wydatki.
Jakie wydatki? zaciekawił się Miller.
Programowe. Przestępcy seksualni ponoszą koszty terapii. W przypadku Brewstera to oznacza, że za sesje grupowe buli tygodniowo ponad sześćdziesiąt dolców. No i jeszcze koszt badania wykrywaczem kłamstw, dwieście pięćdziesiąt co dziesięć miesięcy. Gdyby miał bransoletkę na kostce, za nią też by płacił, ale miał szczęście i wyszedł z więzienia rok przed tym, jak GPS stał się standardem. Do tego dochodzą koszty wynajmu mieszkania w Bostonie, koszty komunikacji miejskiej itd., itp. Nietanie życie dla kogoś, kto wchodzi do gry z ograniczonymi możliwościami zatrudnienia.