Выбрать главу

Chodzi pani o to, że nie może pracować tam, gdzie są dzieci, tak? zapytała D.D.

Właśnie o to. Tak więc nawet w warsztacie samochodowym Brewsterowi wolno pracować tylko przy samochodach, nigdy z klientami. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się jakaś kobieta z dwójką dzieci. Ale jest dobrym pracownikiem. Najlepszym. Colleen posłała im szeroki uśmiech.

Vito może kazać Brewsterowi urabiać sobie ręce po łokcie i nigdy nie usłyszy z jego ust słowa skargi, ponieważ obaj wiedzą, że nie może tak po prostu odejść i poszukać pracy gdzie indziej. Ludzie sądzą, że przestępcy seksualni mają problem ze znalezieniem pracy. Prawda jest taka, że istnieje grupa

„łebskich" pracodawców, którzy przyjmą ich z otwartymi ramionami.

Miller zmarszczył brwi.

Biedny mały Aidan Brewster? Nie mógł utrzymać rąk z dala od czternastolatki, więc teraz powinniśmy mu wszyscy współczuć?

Tego nie twierdzę odparła ze spokojem Colleen. Prawo jest prawem. Mówię jedynie, że najczęściej w systemie sądowniczym jest tak, że popełniasz przestępstwo i odsiadujesz swoje.

Brewster poszedł do więzienia, ale nadal odbywa karę i tak już będzie do końca jego życia. Na ironię zakrawa fakt, że nieco lepiej byłoby dla niego, gdyby zabił dziewczynę, zamiast się z nią przespać. A jako pracownika systemu sądowniczego wcale mnie nie cieszy taka analiza.

D.D. zastanawiała się już jednak nad czymś innym. Odwróciła się w stronę Millera.

Wiesz, gdzie Jonesowie serwisowali swoje samochody!

Pokręcił głową i zapisał coś w notesie.

Dowiem się tego.

Kim są Jonesowie? zapytała Colleen.

Jason i Sandra Jones. Mieszkają na tej samej ulicy Aidan Brewster. Tyle że ubiegłej nocy Sandra Jones zniknęła.

Ach powiedziała z westchnieniem Colleen. Usiadła na swoim krześle i splotła dłonie za ognistorudymi włosami. Myślicie, że Aidan miał z tym coś wspólnego?

Musimy brać go pod uwagę.

Ile lat ma Sandra Jones?

Dwadzieścia trzy. Jest nauczycielką w gimnazjum. Ma czteroletnią córkę.

A więc sądzicie, że Aidan uprowadził mamę z jej domu w środku nocy, podczas gdy mąż spokojnie spał?

Mąż był w pracy. Pracuje w miejscowej gazecie.

Colleen zmrużyła oczy. Myślicie, że Brewsterowi chodziło o dziecko? Aidan cztery albo pięć razy poddawał się badaniu wykrywaczem kłamstw, gdzie musi przedstawić cały przebieg swego życia seksualnego. Nigdy nie pojawiła się pedofilia.

Nie wiem, co myślę odparła D.D. Z wyjątkiem jednego: z tego, co mówią, Sandra Jones to bardzo piękna kobieta, a spójrzmy prawdzie w oczy, dwadzieścia trzy lata to nie tak wiele. Czy przypadkiem nie jest w tym samym wieku co Brewster?

Colleen kiwnęła głową.

Tym samym.

No więc mamy śliczną młodą mamę i zarejestrowanego przestępcę seksualnego mieszkającego zaledwie kilka domów dalej. Czy Aidan nie jest przypadkiem przystojny?

Jasne. Gęste jasne włosy. Niebieskie oczy. Wygląda trochę jak surfer, ale w taki słodki sposób.

Miller przewrócił oczami.

D.D. dalej jednak rozwijała swoją teorię.

No więc mąż Sandry większość wieczorów spędza w pracy. Co znaczy, że ona często bywa sama, mając za towarzystwo wyłącznie dziecko. Może któregoś wieczoru bawi się przed domem z córką i akurat przechodzi Aidan, nawiązują rozmowę. Może ta rozmowa prowadzi do głębszej relacji, która z kolei prowadzi do tego, że…

Ona z nim ucieka? zasugerowała Colleen.

Albo kończy się to kłótnią. Dowiaduje się o jego przeszłości, wpada w szał. Brewster przebywał w końcu blisko jej dziecka, a wszyscy zgodnie twierdzą, że Sandra Jones zrobiłaby wszystko dla swego dziecka. Więc ją zabija powiedziała rzeczowo Colleen. Sama pani mówiła, że ci ludzie desperacko nie chcą wrócić do więzienia.

Więc Aidan Brewster uwodzi samotną, mieszkają po sąsiedzku gospodynię domową, następnie ją zabija, aby zatrzeć za sobą ślady.

Tym razem to D.D. wzruszyła ramionami.

Dziwniejsze rzeczy się zdarzały.

Colleen westchnęła. Wzięła do ręki ołówek i kilka razy uderzyła w blat biurka końcówką zakończoną gumką.

No dobrze. Tak między nami to uważam, że się mylicie. Aidan już raz był w związku podwyższonego ryzyka i nieźle za to oberwał. Dlatego też sądzę, że gdyby zobaczył przed domem kobietę taką jak Sandra Jones, odwróciłby się i pobiegł w przeciwnym kierunku. Po co kusić los, no nie? Faktem jednak pozostaje to, że Sandra Jones zaginęła, a Aidan Brewster jest pechowym przestępcą seksualnym mieszkającym na tej samej ulicy. Protokół to protokół, lepiej więc go sprawdźmy.

Cieszę się, że pani to mówi.

Colleen jeszcze dwa razy uderzyła ołówkiem w blat.

Czas?

Raczej prędzej niż później. Próbujemy uzyskać tyle informacji, ile się tylko da. Jutro o siódmej rano Sandry Jones nie będzie już od ponad dwudziestu czterech godzin, oznacza, że oficjalnie zostanie uznana za zaginioną, a media…

Będą do was ciągnąć niczym pszczoły do miodu.

Właśnie tak.

Colleen chrząknęła.

Mówiliście, że jest ładną, młodą mamą, miejscową nauczycielką.

Aha.

Macie przechlapane.

Na całej linii.

No dobrze. Przekonaliście mnie. Jeszcze dziś wieczorem zajrzę do Brewstera. Rozejrzę się po mieszkaniu, popytam o to, co ostatnio robił. Zobaczę, czy uda mi się wywęszyć coś, co uzasadni dalsze dochodzenie.

Chcielibyśmy pani towarzyszyć.

Colleen przestała stukać ołówkiem.

Nie ma mowy oświadczyła stanowczo.

Nie reprezentuje pani sądu zripostowała D.D. Jeśli zobaczy pani w jego mieszkaniu krew, bałagan, dowody na użycie siły, nie może pani tego zająć jako materiału dowodowego.

Mogę zadzwonić po was.

Co ostrzeże Brewstera przed nami.

W takiej sytuacji usiądę razem z nim na sofie i zaczekamy. Proszę posłuchać, jestem kuratorem sądowym Aidana, a to znaczy, że od dwóch lat buduję z nim relację. Kiedy ja mu zadam pytania, dwa lata kontaktów przekonają go do udzielenia odpowiedzi. Kiedy wy mu zadacie pytania, zamknie się w sobie. Nic z niego nie wyciągniecie.

D.D. zacisnęła usta, czując jednocześnie upór i rezygnację.

To dobry chłopak przekonywała łagodnie Colleen. Naprawdę wątpię, aby to zrobił.

Miała już pani z tym do czynienia? zapytał ze spokojem Miller. Czy któryś z pani podopiecznych ponownie popełnił przestępstwo?

Colleen skinęła głową.

Trzy razy.

Przewidziała to pani?

Pickler ponownie westchnęła. Nie przyznała cicho. We wszystkich trzech przypadkach… nawet mi to nie przyszło do głowy. Tym ludziom dobrze szło. Radzili sobie z presją. Aż pewnego ranka… coś pękło. Potem nie było już odwrotu.

Rozdział 10

Zawsze fascynowały mnie sekrety. Wychowywałam się w kłamstwie, oczywiste więc, że węszępodstęp, gdziekolwiek spojrzę. To dziecko w mojej klasie, które zawsze nosi bluzy z długim rękawemnawet w ciepłe dni jest przez ojczyma. Ta starsza pani, która pracuje w pralni chemicznej i mawynędzniałą twarz i kościste ramiona jest maltretowana przez syna brutala kręcącego się pozapleczu.

Ludzie kłamią. To coś równie instynktownego jak oddychanie. Kłamiemy, ponieważ nic niejesteśmy w stanie na to poradzić.

Mój mąż kłamie. Patrzy mi prosto w oczy i kłamie. Wychodzi mu to naprawdę pierwszorzędnie.