Выбрать главу

A więc zrobiłam coś sensownego. Zawinęłam razem spódniczkę, szpilki i bluzkę i wyrzuciłam je.

Jeszcze raz wzięłam prysznic, szorując dłonie, które czuć było spermą i potem, i wódką z limonką.

Następnie posmarowałam pachnącym pomarańczami balsamem posiniaczone żebra, podrapanemęskim zarostem uda, ugryzione ramię. I założyłam szare sztruksy i lawendowy golf, i wróciłam domęża.

Będę grzeczna, mówiłam sobie przez całą drogę do Southie. Od teraz będę grzeczna. Ale już wtedywiedziałam, że to powtórzę.

Prawda jest taka, że wcale nietrudno żyć w kłamstwie.

Na powitanie pocałowałam męża w policzek. Jason również mnie cmoknął i zapytał uprzejmie, jakmi minął weekend.

Czuję się teraz znacznie lepiej odparłam zgodnie z prawdą.

Cieszę się powiedział.

A ja zrozumiałam, patrząc w jego ciemne oczy, że wie dokładnie, co zrobiłam. Nie dodał jednak nicwięcej, i ja też nie. To właśnie stanowi część życia w kłamstwie człowiek się do niego nie przyznaje.

Pozwala mu pozostać i obchodzi go niczym słonia na środku pokoju.

Poszłam na górę. Rozpakowałam się. Wzięłam na ręce córkę i przytuliłam ją do siebie. I gdy taksiedziałam, czytając jej Uciekającego króliczka i całując delikatnie w czubek głowy, odkryłamdziwka czy nie, cudzołożnica czy nie że moja córka jest dokładnie taka sama jak wcześniej, pachniedokładnie tak samo, kocha mnie dokładnie tak samo.

Z powodu zwykłej grzeczności przez cały następny tydzień ubierałam się i rozbierałam tylko wtedy,gdy byłam sama. Jason z kolei spędził go przy komputerze korzystał z niego praktycznie aż do rana,wyraźnie mnie unikając. Gdzieś w okolicach siódmego czy ósmego wieczoru, kiedy ślady pougryzieniach praktycznie zniknęły, a ja nadal budziłam się w pustym łóżku, uznałam, że to się ciągnieza długo. Kochałam Jasona. Naprawdę go kochałam wierzyłam, że on mnie także kocha. Że mnienaprawdę kocha. Po prostu nie zamierzał nigdy uprawiać ze mną seksu. Cóż za ironia. Ten jedynymężczyzna, który w końcu obdarzył mnie szacunkiem, współczuciem i zrozumieniem, był zarazemtym, który w ogóle nie pragnął mojego ciała. Ale miłość to jednak miłość, no nie? A według Beatlesówto przecież jedyne, czego nam trzeba.

Założyłam szlafrok i zeszłam po cichu na dół. Chciałam poprosić męża, aby wrócił do łóżka.

Znalazłam go jak zwykle pochylonego nad rodzinnym komputerem.

Zauważyłam, że policzki ma zarumienione, a oczy błyszczące. Miał otwarte przed sobą różnegorodzaju dokumenty finansowe, włącznie z internetowym wnioskiem o wydanie karty kredytowej.

Wynoś się stąd oświadczył ostro, a zważywszy na ton jego głosu, zrobiłam dokładnie to, co mikazał.

Cztery godziny później siedzieliśmy obok siebie w kuchni, jedząc na śniadanie płatki. Reegaworzyła w automatycznej huśtawce. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem.

On gryzł. Ja gryzłam. A potem on wyciągnął rękę i bardzo powoli ujął moją dłoń. I znowu wszystkobyło dobrze, tak po prostu. Pewnie aż do następnego razu, kiedy będę musiała zniknąć w hotelowympokoju. Do następnego razu, kiedy on będzie musiał zniknąć w komputerze.

Ciekawe, czy w jego głowie rosła ciemność. Ciekawe,czy kiedykolwiek czuł zapach gnijących róż iprzeklinał kolor swoich oczu i gładkość swej skóry. Nie pytałam go o to. Nigdy bym go o to niezapytała.

Pierwsza zasada kłamstwa, pamiętacie? Człowiek nigdy się do niego nie przyznaje.

I uświadomiłam sobie nad miską rozmiękłych płatków, że potrafię tak żyć. Rozczłonkowana. Tutaj,ale osobno. Razem, ale sama. Kochająca, lecz wyizolowana. Bądź co bądź tak właśnie żyłam przezwiększość swoich dni. W domu, gdzie moja matka mogła pojawić się w środku nocy, aby wyczyniaćnieopisane rzeczy ze szczotką do włosów. W którym kilka godzin później siedziałyśmy naprzeciwkosiebie, dzieląc się przy śniadaniu talerzem maślanych ciasteczek.

Moja matka dobrze mnie przygotowała na takie życie. Zerknęłam na mego męża chrupiącegoCheerios. Zastanawiałam się, kto przygotował jego.

Konferencja prasowa bostońskiego wydziału policji zaczęła się trzy minuty po dziewiątej. Jason wiedział, kiedy dokładnie się zakończyła, ponieważ wtedy zadzwoniła jego komórka.

Nie oglądał briefingu. Kiedy już otarł córce łzy i nakarmił mocno wygłodniałego Pana Smitha, zapakował oboje do volvo Sandy. Kot ułożył się w miejscu, gdzie docierało słońce, i natychmiast zasnął to niezwykle rzadkie, ale on rzeczywiście lubi! jazdę samochodem. Dziewczynka z kolei siedziała w swoim foteliku i tuliła do piersi króliczka Lil'Bunny, wpatrując się jednocześnie w Pana Smitha, jakby siła woli zmuszała go do pozostania na miejscu. Jason siadł za kierownicę jedynie dlatego, że musiał się jakoś dostać na miejsce. Miał wrażenie, jakby znajdował się na otwartych równinach Kansas i obserwował zbliżające się tornado, nie mogąc usunąć mu się z drogi. Mógł jedynie patrzeć, jak niebo ciemnieje, czuć pierwsze podmuchy wiatru na twarzy.

Policja zwołała konferencję prasową. Machina medialna powoli, ale nieubłaganie ruszała. Nie mógł

nic na to poradzić. Ani on, ani nikt inny.

Ponownie zadzwonił jego telefon. Zerknął na wyświetlacz ogarnięty coraz większym uczuciem fatalizmu.

Spojrzał na odbicie córki w lusterku wstecznym i zauważył poważny wyraz jej twarzy, gdy próbowała się cieszyć obserwowaniem śpiącego kota, podczas gdy tak naprawdę najbardziej na świecie pragnęła przytulić się do swojej matki.

Otworzył telefon i przyłożył go do ucha.

Witaj, Greg.

Kurwa mać wykrzyknął mu do ucha główny redaktor działu wiadomości w „Boston Daily".

Czemu nam nic nie powiedziałeś, Jason? Kurczę, jesteśmy jak rodzina… Przecież byśmy zrozumieli.

To trudny czas odparł automatycznie Jason, mając wrażenie, jakby te słowa mówił z pamięci, tak jak kiedyś, dawno temu. Chcesz być na pierwszej stronie? Będzie cięto tylko kosztować życie.

Twoje albo może twojego dziecka. Albo twojej żony.

O co tu chodzi, Jason? I nie pytam jak redaktor dziennikarza. Wiesz, że nie zrobiłbym ci tego.

Kolejne kłamstwo. Następne dni będą obfitować w łgarstwa. Mówię jako członek dziennikarskiej rodziny, facet, który widział zdjęcia twojej rodziny, i wie, jak bardzo ją kochasz. Trzymasz się jakoś?

Staram się myśleć tylko o dniu dzisiejszym wyrecytował spokojnie Jason.

Jakieś wieści? Muszę przyznać, że policja mówiła cholernie ogólnikowo.

Mamy nadzieję, że upublicznienie sprawy dostarczy jakichś tropów odparł Jason.

A twoja córka? Clarissa? Jak ona się trzyma? Potrzebna ci pomoc, Jason?

Dzięki za propozycję. Staramy się myśleć tylko o dniu dzisiejszym.

Jason… Jason, chłopie.

Nie będę mógł przyjechać dziś wieczorem do pracy, Greg.

Oczywiście! Kurwa mać, oczywiście, że to rozumiemy. Musisz wziąć tydzień wolnego, może nawet więcej. Powiedz tylko słowo, a możesz na nas liczyć. Tylko o nas nie zapominaj, okey, chłopie? News na pierwszą stronę, wywiad z mężem na pierwszej stronie, okey, chłopie?

Dziękuję za zrozumienie.