Kochanie powiedziała pani Lizbet, odsuwając się od Ree. Pamiętasz Jennę Hill z drużyny koszykówki? Tak się akurat składa, że Jenna ma teraz przerwę na lunch i strasznie by chciała, żeby ktoś z nią poćwiczył. Jak myślisz? Mogłabyś z nią trochę porzucać?
Oczy Ree rozbłysły. Pokiwała z entuzjazmem głową.
Pani Lizbet wyciągnęła rękę.
Dobrze, no to chodź ze mną. Zaprowadzę cię do Jenny i poćwiczycie razem. Twój ojciec i ja przez chwilkę porozmawiamy, a potem do ciebie dołączymy.
W ten uprzejmy sposób kupiła im nieco czasu na szczerą rozmowę i Jason był pod wrażeniem.
Jego córka poszła za panią Lizbet w stronę drzwi, wahając się tylko w ostatniej chwili. Patrzył na uczucia widoczne na jej twarzy. Potrzeba bycia blisko niego, jej jedynej kotwicy w szybko rozpadającym się świecie, walczyła z pragnieniem gry z Jenną, prawdziwą gwiazdą koszykówki, w świecie czterolatki zajmującej pozycję równą gwieździe rocka.
Następnie Ree wyprostowała się i wyszła z klasy razem z panią Lizbet. Jason zostawszy sam, już tęsknił za córką dziesięć razy bardziej, niż ona byłaby w stanie tęsknić za nim, i zastanawiał się, dlaczego musi być taki pokręcony, że nienawiść go wzmacnia, gdy tymczasem miłość wprost przeciwnie.
Elizabeth Reyes w zeszłym roku była instruktorką Sandy, a tym samym jej mentorką. W owym czasie Jason spotkał się nią co najmniej kilkanaście razy. Kiedy przyprowadzał Ree, aby raz na jakiś czas zjadła razem z Sandy lunch. Kiedy podrzucał Sandy do szkoły albo po nią przyjeżdżał. Machał wtedy ręką, podobnie jak Elizabeth. Tyle spotkań, a jednak miał pewność, że ona przyznałaby mu rację, iż praktycznie w ogóle się nie znają.
Wróciwszy do klasy, zamknęła za sobą drzwi. Jason patrzył, jak zerka na zegar, po czym nerwowo wygładza spódnicę. Ta kobieta przetrwała jednak dwadzieścia lat lekcji z siódmoklasistami.
Wyprostowała się i stawiła czoła nowemu wyzwaniu.
No więc odezwała się, przechodząc na początek klasy. Jason podejrzewał, że tam czuje się najswobodniej. Phil ogłosił dziś rano, że w środę wieczorem Sandy zaginęła. Powiedział, że policja nie ma pewności, co się stało. Nie ma żadnych tropów.
W środę wieczorem wysłano mnie do pożaru wyjaśnił Jason. Kiedy około drugiej wróciłem do domu, Ree spała w swoim pokoju, ale reszta domu była pusta. Portfel i komórka Sandy leżały w kuchni. Jej samochód stał na podjedzie. Ale nigdzie nie było śladu mojej żony.
Mój Boże. Elizabeth zrobiła chwiejny krok w tył, po czym oparła się o krawędź biurka. Drżały jej dłonie. Kiedy ogłosił to rano, trudno było wziąć jego słowa na poważnie. No bo to przecież Sandy, nie kto inny. Uznałam, że to jakaś pomyłka. Brak porozumienia, być może nawet kłótnia między wami.
Spojrzała mu śmiało w oczy. Jesteście młodą parą. Czasami młode pary potrzebują czasu na ostudzenie emocji.
Nie zostawiłaby Ree powiedział zwięźle.
Kobieta ponownie przygasła.
Nie mruknęła. Racja. Nigdy nie zostawiłaby Ree. Westchnęła, po czym widać było, że próbuje wziąć się w garść. Phil załatwił terapeutów dla dzieci i personelu. Istnieją specjalne protokoły dla tego rodzaju zdarzeń. Mieliśmy coś w rodzaju apelu, ujawniliśmy, co się stało. Lepiej, żeby dzieciaki usłyszały to od nas niż jakichś plotkarzy.
Co powiedział?
Tylko tyle, że pani Jones zaginęła, że wszyscy intensywnie pracują nad jej znalezieniem i że jeśli dzieci mają jakieś pytania, śmiało mogą porozmawiać z nauczycielami. Że policja robi wszystko, co w jej mocy, i że ma nadzieję, iż wkrótce pojawią się dobre wieści itd., itp.
Z tego, co się dowiedziałem, jutro po zebraniu na sali gimnastycznej organizują poszukiwania.
Spojrzała na niego.
Masz zamiar pomóc?
Nie jestem pewny, czy policja doceniłaby moje starania. Jestem mężem, standardowym podejrzanym.
Elizabeth nie spuszczała z niego spokojnego wzroku, co odebrał jako aluzję.
Pogrążony w rozpaczy mąż, pogrążony w rozpaczy mąż. Rozłożył ręce, spojrzał na nie.
Nie wiem, co się stało mruknął. Pojechałem do pracy jako mąż i ojciec, a wróciłem do prawdziwego koszmaru. Czy ktoś uprowadził moją żonę? Nie było żadnych śladów włamania. Czy uciekła z innym? Nie potrafię sobie wyobrazić, aby zostawiła Ree. Potrzebowała po prostu nieco czasu, żeby wszystko przemyśleć? Mam nadzieję i modlę się o to, Elizabeth. Mam nadzieję i modlę się.
Wobec tego ja będę robić to samo.
Wziął oddech, wczuwając się w rolę, czując potrzebę dokończenia swej misji.
Rzeczywiście jesteśmy młodą parą rzekł. Niełatwo nam godzić pracę z wychowywaniem dziecka. Zrozumiałbym, gdyby Sandy była nieszczęśliwa. Gdyby zwróciła uwagę na kogoś innego.
Elizabeth milczała, nie spuszczając z niego wzroku.
Dla mnie to nie ma znaczenia dodał pospiesznie. Jeśli potrzebuje przestrzeni, do diabła, nawet jeśli znalazła kogoś innego… poradzę sobie z tym, Elizabeth. Nie będę miał innego wyjścia. Chcę jedynie, aby wróciła. Jeśli nie dla mnie, to przynajmniej dla Ree.
Uważasz, że kogoś poznała powiedziała otwarcie Elizabeth. I że mi o tym powiedziała.
Wzruszył bezradnie ramionami.
Kobiety rozmawiają ze sobą.
Nie twoja żona poinformowała go ostro. I nie ze mną.
W takim razie z kim? Z tego, co mi wiadomo, jesteś jej najlepszą przyjaciółką.
Elizabeth ponownie westchnęła, odrywając od niego wzrok, by zerknąć na zegar. Jason przyłapał się na tym, że napina mięśnie brzucha, jakby szykował się na otrzymanie ciosu. Odwróciła wzrok z jednego powodu ponieważ miała coś do powiedzenia.
Posłuchaj, bardzo szanuję Sandy zaczęła Elizabeth. Jest doskonałą nauczycielką. Cierpliwą w stosunku do uczniów, ale także… opanowaną. W dzisiejszych czasach to rzadka cecha u nauczycieli.
Zwłaszcza kobiet. Przynoszą do pracy osobiste problemy i może do pewnego stopnia przydaje się to w kontaktach z uczniami, ale nie zaskarbia życzliwości personelu. Sandy była inna. Zawsze spokojna, zawsze niezawodna. Nie wyobrażam jej sobie siedzącej i plotkującej z kimkolwiek, także ze mną. Poza tym kiedy miałaby czas na coś takiego?
Jason kiwnął głową, również się nad tym zastanawiając. Najprostszym wytłumaczeniem zaginięcia Sandy był, rzecz jasna, inny mężczyzna. Uciekła z kochankiem albo miała kochanka, który nagle się rozmyślił.
Nie rób tego. Nadal cię kocham. Proszę…
Ale Jason nie miał pojęcia, jak do czegoś takiego mogłoby dojść. No więc jego żona raz na pół roku robiła wypady do "spa". Rozumiał, że nie zaspokaja wszystkich jej potrzeb jako mąż. Ale to były tylko dwie noce w roku. Nawet kobieta tak atrakcyjna jak Sandy nie stworzyłaby związku na dwa dni w roku.Po szkole? mruknął.
Elizabeth pokręciła głową.
Sandy zostawała wyłącznie na zebrania grona pedagogicznego. Potem spieszyła odebrać Ree, z którą zakładam, że spędzała większość wieczorów.
Jason pokiwał głową. Poza wypadami do spa, popołudniami i wieczorami Sandy opiekowała się Ree.
A czterdzieści osiem ostatnich godzin świadczyło o tym, że czterolatka to doskonała przyzwoitka.
Lunch? zapytał.
Udałoby się to tylko wtedy, gdyby ten inny mężczyzna był także nauczycielem i gdyby zaanektowali schowek na szczotki odparła z powątpiewaniem Elizabeth.
A tutejsi nauczyciele?