Выбрать главу

Nigdy nie zauważyłam, aby bratała się z kimś szczególnie, czy to z mężczyzną, czy z kobietą.

Kiedy Sandy tu przebywała, zajmowała się uczniami.

A okienko, czy jak się na to teraz mówi?

Każdy nauczyciel ma jedno okienko wyjaśniła. Większość z nas spędza je na sprawdzaniu prac albo przygotowywaniu się do kolejnych zajęć, choć nie znaczy to wcale, że Sandy nie mogła opuszczać wtedy szkoły. Ale jeśli się nad tym zastanowić… Zawahała się i ponownie zmierzyła go wzrokiem.

We wrześniu Sandy rozpoczęła specjalny projekt. Pracowała z jednym z ósmoklasistów, Ethanem Hastingsem, nad modułem nauczania.

Modułem nauczania?

W ramach zaliczenia z informatyki Ethan miał stworzyć przewodnik po Internecie dla początkujących, który miał być testowany w szóstych klasach na nauce o społeczeństwie. Stąd zaangażowanie Sandy. Projekt zakończył się kilka miesięcy temu, ale nadal widuję ich razem w pracowni komputerowej. Sandy coś tam przebąkiwała, że Ethan pracuje teraz nad czymś większym, a ona mu pomaga.

Sandy… i uczeń? Coś takiego Jasonowi nie mieściło się w głowie. To było niewyobrażalne.

Elizabeth uniosła brew.

Nie odparła zdecydowanie. Po pierwsze, Sandy Jones, choć młoda i ładna, nigdy nie wykazałaby się takim brakiem profesjonalizmu. Po drugie, cóż, gdybyś zobaczył Ethana Hastingsa, zrozumiałbyś punkt drugi. Próbuję ci natomiast powiedzieć, że Sandy każdego dnia miała tylko jedno okienko, które było zajęte.

Jason pokiwał powoli głową, wpatrując się w podłogę. Jednak coś się za tym kryło. Musiał w to wierzyć, choćby dlatego, że było lepsze od innych jego opcji.

A co z czwartkowymi wieczorami? zapytał nagle. Kiedy Sandy i Ree przychodziły na mecze koszykówki?

To znaczy?

Siadała w tym samym miejscu? Może obok tego samego mężczyzny? Być może poznała kogoś podczas tych wieczorów, innego rodzica.

Elizabeth wzruszyła ramionami.

Nie wiem, Jason. Nigdy niczego nie zauważyłam. No ale w tym sezonie nie pojawiłam się na zbyt wielu meczach. Pokazała na swoje siwe włosy. Jestem już babcią, możesz w to uwierzyć? W

listopadzie moja córka urodziła pierwsze dziecko. Większość czwartkowych wieczorów spędzam na kołysaniu wnuka, nie na śledzeniu zalotów. Chociaż mogę ci powiedzieć, kto mógłby to wiedzieć.

Drużyna koszykówki wybrała nowego statystyka na ten sezon: Ethana Hastingsa.

Rozdział 18

Sierżant D.D. Warren ani trochę nie przejęła się tym, co Colleen Pickler powiedziała na temat przestępców seksualnych: że na zwolnieniu warunkowym zachowują się wzorowo, są pełni skruchy i aż się palą, aby zadowolić swe wyznaczone przez sąd nianie. D.D. od ośmiu lat nosiła mundur i jako świadek zbyt wielu scen z udziałem rozhisteryzowanych matek i dzieci o szklistych spojrzeniach żywiła przekonanie, że jeśli chodzi o przestępców seksualnych, to i piekło stanowiłoby dla nich niewystarczająco dotkliwą karę.

W jej świecie zabójstwa pojawiały się i znikały. Ale wykorzystywanie seksualne dzieci zawsze zostawiało po sobie ślad. Wciąż miała w pamięci wezwanie do szkoły po tym, jak pięcioletni chłopiec wyznał nauczycielce, że napadnięto na niego w łazience. Domniemany sprawca kolega chłopca, inny pięciolatek. Dalsze dochodzenie ujawniło, że podejrzany mieszka nie z jednym, ale z dwoma zarejestrowanymi przestępcami seksualnymi. Pierwszy to ojciec, drugi starzy brat. D.D. i jej partner sumiennie zgłosili ten incydent do stosownej placówki zajmującej się chronieniem dzieci przed wykorzystywaniem ze strony dorosłych, naiwnie wierząc, że to coś da.

Nie. Placówka ta wydała opinię, że w interesie chłopca nie leży rozbijanie rodziny. Zamiast tego został wyrzucony z przedszkola za niestosowny kontakt z kolegą z grupy i nie wydarzyło się absolutnie nic innego aż do dnia sześć miesięcy później, kiedy D.D. znowu miała z nim styczność. Tym razem był

świadkiem potrójnego zabójstwa dokonanego przez starszego brata.

D.D. nadal czasem się śniło puste spojrzenie szarych oczu tego dziecka. I to, w jak beznamiętny sposób relacjonował, jak jego szesnastoletni brat zajechał pod minimarket, jak on poszedł za bratem do środka, sądząc, że dostanie batonik. Zamiast tego brat wyciągnął broń, a potem, kiedy dziewiętnastoletnia sprzedawczyni się zawahała, otworzył ogień zarówno do niej, jak i dwóch innych dzieciaków, które tak się akurat złożyło, przebywały w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.

D.D. zanotowała zeznania chłopca. Następnie odesłała go do domu do ojca, przestępcy seksualnego.

System nie zezwoliłby jej na nic innego.

To się wydarzyło dwanaście lat temu. Co jakiś czas D.D. kusiło, aby sprawdzić nazwisko chłopca, zobaczyć, co się z nim stało. Ale w gruncie rzeczy wcale nie musiała. Taki dzieciak, który w wieku lat pięciu był już ofiarą wykorzystywania seksualnego, sprawcą wykorzystywania seksualnego, a następnie świadkiem potrójnego zabójstwa… Cóż, na prezydenta to on raczej nie wyrośnie, no nie? Były, oczywiście, także i inne historie. Raz D.D. przyjechała do rozpadającego się dwupiętrowego domu, gdzie znalazła żonę stojącą nad zwłokami męża, nadal z nożem w ręce, na wypadek, gdyby po otrzymaniu kilkudziesięciu ciosów mimo wszystko udało mu się wstać. Okazało się, że znalazła w komputerze sekretny folder męża, w którym przechowywał domowe filmiki, jakie co wieczór kręcił z sobą w roli głównej, jak uprawia seks z ich dwiema córkami.

Co interesujące, córki po raz pierwszy ujawniły ten fakt, gdy miały siedem i dziewięć lat, kiedy jednak policja zbadała sprawę, nie znalazła żadnych dowodów na wykorzystywanie.

Dziewczęta spróbowały ponownie po ukończeniu dwunastu i czternastu lat, ale wtedy, zważywszy na ich upodobanie do mikrominiówek i bluzek bez ramiączek, nawet własna matka nie uznała ich za wiarygodne.

Filmiki z kolei odniosły skutek. Tak więc matka wyfiletowała męża, a potem, kiedy tylko wyznaczony przez sąd obrońca wyciągnął ją z aresztu, pogrążyła się w głębokiej depresji. Jeśli chodzi o te dwie dziewczyny ofiary kazirodztwa, odkąd skończyły cztery i sześć lat obszerny materiał filmowy z powtarzającymi się atakami został rozpowszechniony w Internecie i już nigdy nie uda się go wycofać…

Cóż, żadna z nich także nie wyrośnie na prezydenta, no nie?

D.D. i Miller zatrzymali samochód przed domem, którego adres otrzymali od Colleen Pickler. D.D.

ćwiczyła już głębokie oddechy i starała się nie dopuszczać do tego, aby jej dłonie automatycznie zwijały się w pięści. Kuratorka poradziła im, aby byli mili.

Większość przestępców seksualnych jest z natury tchórzliwa i ma niską samoocenę. Dlatego właśnie zaczajają się na dzieci albo w wieku dziewiętnastu lat najlepiej się czują w towarzystwie czternastoletniej dziewczyny oświadczyła. Jeśli zwalicie się na Aidana niczym tona cegieł, on tego nie udźwignie. Zamknie się w sobie, a wy znajdziecie się na drodze wiodącej donikąd. Najpierw zostańcie jego przyjaciółmi. Potem go przemaglujcie.

D.D. wiedziała, że to całe zaprzyjaźnianie się nigdy jej nie wyjdzie, dlatego za jej milczącą zgodą to Miller miał przejąć dowodzenie. Wysiadł pierwszy z samochodu, a ona poszła za nim do drzwi skromnego domu z lat pięćdziesiątych. Miller zapukał. Cisza.

Tego się właśnie spodziewali. Zdążyli się już dowiedzieć od dwóch funkcjonariuszy w cywilu, że Sandra Jones serwisowała swój samochód w warsztacie, w którym Pracował Aidan Brewster. Godzinę później zadzwoniła do nich Colleen Pickler z wiadomością, że właściciel warsztatu, Vito Marcello, wręczył Aidanowi Brewsterowi wypowiedzenie. Oboje czuli, że Aidan jest wystraszony. Lepiej dorwać go teraz, nim pójdzie w siną dal.

Miller ponownie zapukał, po czym przyłożył swoją odznakę do szyby.

Aidanie Brewster zawołał. Policja bostońska. Otwórz, chłopie. Chcemy tylko porozmawiać.