Выбрать главу

Jest dobrym człowiekiem, tak powiedziałam sobie w myślach, jak to często robiłam podczas tychnocy, kiedy cienie się wydłużały i znowu czułam się taka samotna. No więc w naszym małżeństwiebrak było seksu. Żadne małżeństwo nie było idealne, prawda? Na tym polegała dorosłość.

Rozumieniu, że romantyczne marzenia z dzieciństwa się nie spełnią. Osiągało się kompromisy.

Poświęcało dla rodziny.

Robiło się to, co należało, i było się wdzięcznym za wszystkie noce, jakie się przesypiało, nie czującprzesłodzonego zapachu więdnących róż.

Myślenie o Jasonie przypomniało mi, że Ree i ja rano musimy upiec tort. Być może już terazpowinnam zapakować iPoda, dopóki nie ma go w domu. Wtedy moje spojrzenie padło na komputer iuświadomiłam sobie słaby punkt naszego planu.

Jason co wieczór korzystał z komputera. Co znaczyło, że dziś. kiedy wróci z pracy i go uruchomi,pierwsze, co zobaczy, to nową ikonkę iTunes na środku paska menu.

A więc to by było na tyle, jeśli chodzi o niespodziankę.

Usiadłam przed komputerem, próbując coś wymyślić. Mogłam odinstalować program.

Ściągnęłyśmy już na iPoda nasze ulubione piosenki, więc tymczasowe usunięcie oprogramowaniaiTunes niczego nie powinno zmienić. Albo…

Mgliście pamiętałam, że można usunąć coś z komputera, przenosząc to do kosza. I że to cośpozostanie w nim do czasu, aż wyda się polecenie opróżnienia kosza. Co by znaczyło, że mogłabymwrzucić ikonkę iTunes do kosza, żaby zniknęła z oczu Jasonowi, i tam ją zostawić. Voila.

Postanowiłam najpierw sprawdzić swoją teorię na jakimś starym szkolnym dokumencie.

Znalazłam nazwę pliku, zaznaczyłam go i przeciągnęłam do kosza. Następnie dwa razy kliknęłam wikonkę kosza, aby zobaczyć, co się stanie.

Kosz otworzył się, no i proszę, znajdował się w nim mój szkolny plik. I jeszcze jeden element,zatytułowany Foto1.

Kliknęłam więc w niego.

Na ekranie pojawiło się ziarniste czarno białe zdjęcie.

A ja wcisnęłam pięść do ust, żeby moja śpiąca córka nie słyszała, jak krzyczę.

Odległość od gimnazjum do domu Jasona i Sandry wynosiła mniej więcej siedem kilometrów. Osiem minut jazdy samochodem. Ten krótki dystans był idealny podczas codziennej bieganiny, kiedy Ree trzeba było podrzucić do miejsca A lub z niego odebrać, gdy tymczasem Sandra czy Jason musieli szybko dojechać do miejsca B.

Teraz Jason odhaczał w myślach każdą przecznicę. Ściskając dłońmi kierownicę i uważał, że osiem minut to za mało. W osiem minut nie był w stanie odzyskać spokoju. W osiem minut nie potrafił

zrozumieć ataku Ethana Hastingsa. W osiem minut nie był w stanie dojść do siebie po ponurym ostrzeżeniu sierżant D.D. Warren dotyczącym jego dziecka. W zaledwie osiem minut nie potrafił się przygotować na to, co miało się zaraz wydarzyć.

Ree była ostatnią osobą, która w środę wieczorem widziała matkę żywą. Policja o tym wiedziała. On o tym wiedział. I najpewniej wiedziała o tym jeszcze jedna osoba.

Osoba, która zrobiła krzywdę jego żonie. Osoba, która mogła wrócić, aby skrzywdzić Ree.

Jestem zmęczona, tatusiu marudziła Ree, trąc oczy. Chcę jechać do domu.

Nawet Pan Smith porzucił wylegiwanie się i teraz siedział, patrząc wyczekująco na Jasona. Kot z pewnością chciał obiadu, nie mówiąc o świeżej wodzie i kuwecie.

Jedziemy do domu, tatusiu? Chcę do domu.

Wiem, wiem.

On nie chciał. Zastanawiał się nad zabraniem ich na obiad do restauracji, a na noc do jakiegoś taniego motelu. Albo nawet nad zatankowaniem do pełna i ruszeniem ku granicy z Kanadą. Ale w obecnych czasach, kiedy istniał Amber Alert*, ucieczki nie dało się zorganizować na poczekaniu, zwłaszcza z czteroletnią dziewczynką i rudym kotem. Kanada? Pomyślał ponuro, że miałby szczęście, gdyby udało mu się dotrzeć do granicy stanu Massachusetts.

*America's Missing: Broadcast Emergency Response, czyli system szybkiej informacji o zaginionych dzieciach,wykorzystujący różne dostępne media (przyp. tłum.)

Ree chciała do domu. W tej chwili prawdopodobnie było to najbezpieczniejsze miejsce. Miało stalowe drzwi, wzmocnione okna. Zawczasu ostrzeżony uzbroi się na czas. Wcześniej może nie wiedział o wszystkim, co się dzieje w świecie jego żony, nie wyczuł zagrożenia. Cóż, teraz zwracał

baczną uwagę na każdy szczegół. Nie ma mowy, aby ktoś tknął jego córkę.

A przynajmniej tak sobie powtarzał.

Powrót do domu oznaczał także poradzenie sobie z brakiem wesołego powitania ze strony Sandy.

Albo, co gorsza, spotkanie z ludźmi mediów, którzy niewątpliwie koczowali pod drzwiami.

W jaki sposób zabiłeś żonę, Jason? Nóż, pistolet, garota? Pewnie to była łatwizna, zważywszy na twoje doświadczenie…

Pomyślał, że powinien mieć własnego rzecznika. Czyż nie tak się w obecnych czasach dzieje? Stajesz się ofiarą przestępstwa, zatrudniasz własną świtę. Prawnika do reprezentowania interesów, rzecznika do przemawiania w imieniu twojej rodziny i, rzecz jasna, agenta do zajęcia się przyszłymi umowami na książkę i scenariusz filmowy. Prawo do prywatności? Samotne przeżywanie żałoby? Nikt w tych czasach nie certolił. Twoja ciężarna córka została porwana i zamordowana. Twoją ukochaną żonę zabito w metrze. Ciało twojej dziewczyny znaleziono poćwiartowane w walizce. Twoje życie nagle stawało się częścią wiadomości w kablówkach. Zapomnij o planowaniu pogrzebu, musiałeś się zjawić u Larry'ego Kinga. Zapomnij o próbach wyjaśnienia swemu dziecku, że mamusia nie wróci już do domu, musiałeś się udać na kanapę do Oprah.

Zbrodnia oznaczała sławę, czy ci się to podobało, czy nie.

Jasona ogarnął gniew. Nagły, ogromny. Nie chciał tęsknić za żoną. I nie chciał tak bardzo się bać o swoją jedynaczkę.

Zmusił się do tego, aby zrobić głęboki wdech, a potem powoli wypuścić powietrze z płuc. Odsuń to od siebie. Zamknij na trzy spusty. A potem uśmiechnij się, ponieważ jesteś w ukrytej kamerze.

Skręcił w swoją ulicę. No i jakże by inaczej, przy krawężniku zaparkowane zderzak w zderzak stały cztery wozy transmisyjne. A przed samym domem radiowóz. Dwóch umundurowanych funkcjonariuszy na chodniku z rękami na biodrach przyglądało się grupie elegancko ubranych dziennikarzy i niechlujnie wyglądających kamerzystów, reprezentujących lokalne stacje; historia jeszcze nie trafiła do mediów ogólnokrajowych.

Niech no tylko usłyszą o Ethanie Hastingsie. Wtedy się dopiero zacznie.

Siedząca z tyłu Ree otworzyła szeroko oczy.

To jakieś przyjęcie, tatusiu? zapytała z podekscytowaniem.

Może się cieszą, że znaleźliśmy Pana Smitha.

Zwolnił przed domem i od razu rozbłysły flesze. Wjechał na podjazd i wyłączył silnik. Mediom nie wolno wkraczać na teren prywatny, miał więc mnóstwo czasu na to, aby rozpiąć pasy, zająć się dzieckiem i Panem Smithem.

Pogrążony w rozpaczy mąż, pogrążony w rozpaczy mąż. Do aparatów dołączone były przecież teleobiektywy.

Zaniesie Pana Smitha do domu, jednocześnie trzymając za rękę Ree. To była okazja na dobre ujęcie posiniaczony i zabandażowany mąż niosący ładnego rudego kota i trzymający za rękę śliczną dziewczynkę. Jak nic zacznie otrzymywać listy od fanek.

Ponownie poczuł się pusty. Nie wściekły, nie smutny, nie rozgniewany. Odnalazł swoją strefę.

Pan Smith stał na kolanach Jasona, patrząc przez szybę na zgromadzonych ludzi. Uszy miał