Mogło przecież istnieć jakieś racjonalne wytłumaczenie? Prawda?
Prawda jest taka, że Jason wrócił tamtego wieczoru do domu, a ja nie byłam w stanie spojrzeć muw oczy. Prawda jest taka, że kiedy zapytał, jak minął mi wieczór, odpowiedziałam, że dobrze.
Jestem ekspertem od kłamstwa. Celuję w udawaniu normalności.
A jakaś straszna, pełna gniewu część mnie cieszyła się, że po raz kolejny sprawuję kontrolę.
Zawiozłam Ree do szkoły. Zaczęłam z szóstymi klasami naukę o społeczeństwie. Rozważałammożliwości.
Cztery tygodnie później wykonałam swój ruch. Przeprowadziłam analizę populacji uczniów i mojakochana przyjaciółka, pani Lizbet jak zawsze okazała się pomocna.
Znalazłam Ethana Hastingsa w pracowni komputerowej. Kiedy weszłam, uniósł głowę.
Natychmiast się zaczerwienił, a ja już wiedziałam, że to się okaże jeszcze łatwiejsze, niż sądziłam.
Ethan powiedziałam. Ja: ładna, szanowana pani Jones. Ethan, mam dla ciebie projekt. Chcę,żebyś nauczył mnie wszystkiego, co wiesz na temat Internetu.
D.D. była wkurzona. Opuściła dom Jasona, wsiadła do swego auta i zaczęła wystukiwać numer w komórce. Była już prawie jedenasta, zdecydowanie nie pora na towarzyskie telefony, no ale przecież dzwoniła do detektywa stanowego, a on był do takich rzeczy przyzwyczajony.
Co? Detektyw stanowy Massachusetts warknął do telefonu. Wydawał się poirytowany, co współgrało doskonale z jej nastrojem.
Obudziłam cię, skarbie?
Tak. I się rozłączył.
D.D. ponownie wybrała jego numer. Ona i Bobby znali się od dawna, kiedyś byli nawet kochankami.
Lubiła dzwonić do niego w środku nocy. On lubił się rozłączać. Taki system im odpowiadał.
D.D. jęknął tym razem. Miałem służbę przez cztery ostatnie noce. Daj mi odsapnąć.
Małżeńskie życie robi z ciebie mięczaka poinformowała go.
Sądzę, że politycznie poprawne określenie to „zrównoważony styl życia".
Błagam cię, w świecie gliniarzy zrównoważony styl życia oznacza po puszce piwa w każdej dłoni.
W końcu się roześmiał. Usłyszała szelest pościeli i odgłos przeciągania się. Przyłapała się na tym, że nadstawia uszu, wsłuchując się w ciche pomrukiwanie jego żony. Zarumieniła się, czując się jak podglądacz, wdzięczna za fakt, że to nie telekonferencja.
Miała do Bobby'ego Dodge'a słabość, której nawet ona nie potrafiła wytłumaczyć. Wyrzekła się go, ale nie potrafiła o nim zapomnieć. Oto przykład na to, że inteligentne, ambitne kobiety są swoimi najgorszymi wrogami.
No dobra, D.D., widzę, że coś ci nie daje spokoju.
Kiedy byłeś snajperem w Operacjach Specjalnych, to spałeś?
To znaczy więcej niż teraz?
Nie, chodzi mi, to, czy kiedy nie miałeś jeszcze wyznaczonego celu, to ucinałeś sobie drzemkę?
D.D., o czym ty, u licha, gadasz?
Oglądałeś wiadomości? Zaginiona kobieta w Southie?
Poranną konferencję prasową przespałem, ale Annabelle mi mówiła, że miałaś superfryzurę.
D.D. poczuła się tym udobruchana, co było przecież niemądre.
Taa, no cóż, jestem dzisiaj w tym domu, zajmuję komputer, bla, bla, bla i słuchaj dobrze, w trakcie przeczesywania domu mąż uciął sobie na sofie drzemkę.
Poważnie?
Aha. Po prostu zamknął oczy, odchylił głowę i zasnął. No i powiedz mi, kiedy ostatni raz widziałeś członka rodziny zaginionej osoby, który ucina sobie drzemkę w samym środku śledztwa?
Uznałbym to za dziwne.
Właśnie. No więc mówię mu to, a on raczy mnie jakąś przyśpiewką rodem z brygady antyterrorystycznej, że kiedy jest się w stanie gotowości, ale nie ma się jeszcze wyznaczonego celu, rozsądnie jest spać, żeby być gotowym do działania.
Cisza. Po chwili:
A powiedz mi, czym się zajmuje ten gościu?
Jest dziennikarzem. Pracuje jako wolny strzelec „Boston Daily".
Hm.
Hm co? Nie zadzwoniłam, żeby słuchać twoich pomruków, ale ze względu na twoją znajomość tematu.
Wyobrażała sobie, jak właśnie przewraca oczami.
No dobra, wygląda to tak. W większości policyjnych sytuacji taktycznych stan gotowości i wyznaczenie celu są równoczesne. Ale wiem, o co mu chodzi; paru ludzi w mojej ekipie należało wcześniej do wojskowych sił specjalnych. Komandosi z Navy SEALs, Marine Force Recon i tym podobnych. I owszem, widziałem, jak ci faceci zasypiają na samym środku pastwisk, sal gimnastycznych czy ciężarówek z platformą. Chyba jest nawet jakaś taka zasada dla wojskowych: jeśli nic nie robisz, to lepiej śpij, żebyś mógł się wykazać później.
Cholera powiedziała D.D. i przygryzła dolną wargę.
Myślisz, że jest byłym trepem?
Myślę, że byłby w stanie grać w pokera z samym diabłem. Sukinsyn.
Ziewnięcie.
Chcesz, żebym się nim zajął? zapytał Bobby.
Hej, nie potrzebuję, aby jakiś stanowy garniturek wtykał nos do mojego śledztwa zjeżyła się D.D.
Spokojnie, blondie. To ty do mnie zadzwoniłaś.
Oto zagwozdka kontynuowała, jakby go nie usłyszała. Żona zaginęła, no i to oczywiste, że podejrzewamy męża, więc zajęliśmy jego śmieci. Znaleźliśmy test ciążowy. Wynik pozytywny.
Naprawdę?
Naprawdę. Postanawiam więc zasadzić się z tym dzisiaj na niego. Zobaczyć, jaka będzie jego reakcja. Dlatego, że nie wspomniał o tym ani słowem, a można by sądzić, że mąż by powiedział, gdyby jego zaginiona żona była w ciąży.
A skoro o tym mowa…
Umilkła. Zamrugała oczami. Poczuła ściskanie w żołądku.
Kurka wodna powiedziała w końcu. To znaczy kiedy, jak, gdzie?
Zaśmiał się.
Jak i gdzie raczej nie muszę mówić, ale Annabelle ma termin na pierwszego sierpnia. Jest podenerwowana, ale poza tym czuje się dobrze.
Cholera. To znaczy gratulacje. Dla was obojga. To… niesamowite. I było. I rzeczywiście tak myślała Albo by myślała. Do diaska, potrzebowała ostrego seksu.
No dobrze. Odkaszlnęła, starając się, aby jej głos brzmiał dziarsko i rzeczowo. Tu sierżant D.D.
Warren, zawsze profesjonalistka. Wracając do mojej osoby podgrzanej. Dzisiejszego wieczoru zasadzam się na niego z tą wiadomością…
Powiedziałaś mu, że jego żona jest w ciąży.
Właśnie tak.
Ale skąd wiadomo, że test robiła jego żona?
Nie wiadomo. Ale to jedyna dorosła kobieta w domu, a nie miewają gości, naprawdę nigdy, więc to bezpieczne założenie. Laboranci przeprowadzą testy DNA, żeby mieć pewność, ale na wyniki trzeba czekać trzy miesiące, a powiedzmy sobie szczerze, Sandra Jones nie ma trzech miesięcy.
Tylko pytam.
No więc, wracając do tematu, spuszczam tę małą bombę podczas naszej rozmowy.
I?
I zero reakcji. Nic. Jego twarz była tak pozbawiona wyrazu, jakbym mu powiedziała, że pada deszcz.
Hm.
Taa. Gdyby go to zaskoczyło, no cóż, powinien się poczuć ogłuszony, ponieważ teraz niebezpieczeństwo grozi zarówno jego żonie, jak i nienarodzonemu dziecku. Powinien zeskoczyć z tej sofy, zacząć zadawać pytania, cholera, zacząć się domagać odpowiedzi. Coś zrobić, a nie siedzieć jakbyśmy rozmawiali o pogodzie.
Innymi słowy prawdopodobnie o tym wiedział uzupełnił Bobby. Jego żona zaszła w ciążę z innym, zabił ją, a teraz zaciera ślady. To nie fizyka jądrowa, D.D. To narodowy trend.
Gdybyśmy rozmawiali o normalnym człowieku, przyznałabym ci rację.
Zdefiniuj pojęcie „normalny" powiedział Bobby. Westchnęła ciężko. Tu się właśnie zaczynało robić nieciekawie.