Выбрать главу

Aż do dnia, kiedy skończył osiemnaście lat i nabył prawa do spadku po Ricie. Czy rodzice zaplanowali dla niego przyjęcie? Janie kupiła mu prezent?

Nigdy się tego nie dowie. Dlatego że rankiem w dniu osiemnastych urodzin udał się prosto do banku, wypłacił dwa przecinek trzy miliona dolarów i zniknął.

Już raz powrócił ze świata martwych. Nie miał w planach ponownego skrzywdzenia swojej rodziny.

Sandy była w ciąży.

Powinien coś zrobić.

Myśl o ciąży Sandy była dziwna. Unosiła się tuż nad nim. To było coś, co mógł wypowiedzieć na głos, co mógł powtórzyć, ale co wcale nie brzmiało jak słowa w ojczystym języku.

Sandy była w ciąży.

Powinien coś zrobić.

Policjanci wyszli. Zwinęli się krótko po pierwszej w nocy. Razem z nimi zniknął komputer. Jego iPod, Leapster Ree. Także kilka kartonów z piwnicy, pewnie te ze starym oprogramowaniem. Nie wiedział.

Miał to gdzieś. Podpisał się tam, gdzie mu kazano, ale nie miało to dla niego większego znaczenia.

Zastanawiał się, czy dziecko jest jego.

Pomyślał, że zabierze Ree i ucieknie. Na strychu pod grubą warstwą izolacji miał schowane metalowe pudełko, a w nim dwa komplety fałszywych dokumentów i jakieś dwadzieścia pięć tysięcy dolarów w banknotach o dużych nominałach. Plik banknotów był zaskakująco mały, a metalowe, zamykane na klucz pudełko nie większe od powieści w twardej oprawie. Wiedział, że policja go nie znalazła, w przeciwnym razie od razu by go o to zapytali.

Wszedłby po schodach na strych, wyjął pudełko, schował do torby na laptopa. Obudziłby Ree, obciął

jej długie brązowe loki, a resztę włosów zakrył czerwoną bejsbolówką. Ubrałby ją w dżinsowe ogrodniczki i niebieską koszulkę polo i byłaby doskonałym Charliem podróżującym ze swym świeżo ogolonym ojcem.

Musieliby wymknąć się tyłem, aby uniknąć prasy. Przeskoczyć przez płot. Parę przecznic dalej znalazłby jakiś samochód i odpalił go z kabli. Policja spodziewałaby się, że pojadą na stację South, wobec tego on by ich zawiózł na Amtrak. Tam zaparkowałby pierwszy skradziony samochód i poczęstował się drugim. Policja miałaby na oku wszystkie pociągi zmierzające na południe, ponieważ tak właśnie robili ludzie, prawda? Udawali się na południe, może do Nowego Jorku, gdzie łatwo jest przepaść jak kamień w wodę. Zatem on pojechałby drugim skradzionym samochodem prosto na północ, aż do Kanady. Ukryłby „Charliego" w bagażniku i przywdział sportową marynarkę i grube okulary w czarnych oprawkach. Po prostu kolejny biznesmen przekraczający granicę, aby zrobić sobie laserową operację oczu Lasik. Patrol graniczny był do czegoś takiego przyzwyczajony.

Potem, kiedy on i Ree wjechaliby już do Kanady, zniknęliby. To duży kraj, mnóstwo pustkowia i gęstych zielonych lasów. Mogliby znaleźć jakieś miasteczko i zacząć wszystko od nowa. Z dala od Maksa. Z dala od podejrzeń bostońskiej policji.

Ree mogłaby wybrać sobie nowe imię. On znalazłby pracę, może w sklepie wielobranżowym.

Mogliby tak żyć przez wiele lat. O ile tylko nigdy nie zajrzałby już do komputera.

Sandy była w ciąży.

Powinien coś zrobić.

Nie wiedział co.

Po dłuższym zastanowieniu uznał, że nie może uciec. Jeszcze nie teraz. Musiał uratować Ree.

Zawsze wszystko będzie się sprowadzało do Ree. Ale chciał, musiał się dowiedzieć, co się stało z Sandy. I chciał, musiał się dowiedzieć prawdy odnośnie do dziecka.Mógł być jego ojcem.

Albo Sandy rzeczywiście go nienawidziła.

Skoro nie mógł uciec, to potrzebny był mu komputer. Prawdę powiedziawszy to potrzebny był mu jego komputer i musiał się dowiedzieć, co konkretnie zrobiła Sandy. Ile nauczył ją trzynastoletni Ethan?

Z tego, co mu było wiadomo, rodzinny komputer spoczywał bezpiecznie w redakcji „Boston Daily".

Ale jak go odzyskać? Mógł pojechać tam razem z Ree. Tym razem w ślad za nim udałaby się policja i pewnie także albo trzech dziennikarzy. Już sama jego obecność napełniłaby ich podejrzeniami. Który pogrążony w rozpaczy mąż budzi dziecko w środku nocy, aby jechać do pracy drugą noc z rzędu?

Gdyby policja nabrała wystarczająco dużych podejrzeń, mogłaby nawet sprawdzić komputery w

„Boston Daily". Zwłaszcza jeśli Ethan Hastings nadal miał coś do powiedzenia. Jak wiele dowiedziała się Sandy? Jakie fragmenty złożyła w jedną całość, w ogóle nie doprowadzając do konfrontacji z nim?

Na pewno była zła. Wściekła. Przerażona. Ale nie wspomniała na ten temat ani słowem. Zdążyła do tego czasu wziąć sobie kochanka? Czy do tego się to wszystko sprowadzało? Znalazła kochanka, a potem, kiedy natrafiła na te pliki w komputerze, podjęła decyzję o odejściu od Jasona. Tyle że wtedy odkryła, że jest w ciąży. Z nim? Z tym drugim mężczyzną? Może próbowała zerwać z kochankiem.

Może to go rozsierdziło i podjął pewne kroki.

A może w środowy wieczór, uzbrojona w zdobytą od Ethana Hastingsa wiedzę, Sandy odkryła pliki komputerowe Jasona. I wtedy zdała sobie sprawę z tego, że nosi w sobie dziecko potwora. Więc… co?

Wybiegła z domu, nie zabierając choćby portfela czy ciuchów na zmianę? Postanowiła ocalić jedno dziecko, porzucając drugie? To nie miało żadnego sensu.

Co sprowadziło go z powrotem do jedynego innego nowego mężczyzny w życiu Sandy, o którym wiedział Ethana Hastingsa. Być może ten chłopiec założył, że jego relacje z Sandy są bardziej zażyłe.

Być może ona próbowała mu powiedzieć, że się myli. Ze względu na te wszystkie godziny, jakie spędził w jej towarzystwie, próbując jej pomóc przechytrzyć męża, Ethan odebrał to bardzo osobiście. Przyszedł więc do domu w środku nocy i… Najmłodszy zabójca w Ameryce został skazany za podwójne zabójstwo w wieku dwunastu lat, więc Jason był przekonany, że Ethan Hastings spełniał

wymogi wiekowe dla potencjalnego niebezpiecznego przestępcy. Jednak logistyka morderstwa wydawała się mocno skomplikowana. Jak trzynastolatek dostałby się do domu Jasona? Przyjechał na rowerze? Przyszedł pieszo? I jak chłopak tak mizernej postury jak Ethan Hastings pozbyłby się ciała dorosłej kobiety? Wyciągnął ją za włosy? Przerzucił przez kierownicę roweru?

Jason usiadł w kuchni, cały skołowany. Był zmęczony. Totalnie wykończony. W takich właśnie momentach musiał zachowywać szczególną ostrożność, żeby jego myśli nie zboczyły i nagle nie znalazły się w pomieszczeniu, w którym zawsze było czuć świeżo skopaną ziemią i gnijącymi liśćmi.

Słyszałby szepty setek pająków ocierających się o jego policzki i włosy. Potem zobaczyłby szybko poruszającego się dużego włochatego owada, albo dwa czy trzy mknące po jego tenisówce lub nogawce spodni albo po ręce, gorączkowo szukające drogi ucieczki.

Ponieważ trzeba było uciec. W tej ciemności kryły się rzeczy o wiele gorsze od nieśmiałych, spanikowanych pająków.

Pragnął myśleć o Janie. O tym, jak tylko ona powitała go w domu, mocno się do niego przytulając.

Pragnął pamiętać o tym, jak siedział obok niej na podłodze, posłusznie rysując jednorożce, gdy tymczasem ona szczebiotała na temat ważności koloru fioletowego czy też powodów, dla któryś chciała mieszkać w zamku, gdy dorośnie.

Pragnął pamiętać minę siostry w dniu jej dwunastych urodzin, kiedy po miesiącach oszczędzania zabrał ją na cały dzień na konie, ponieważ nie byli rodziną, którą byłoby stać na własnego kucyka.

I pragnął wierzyć, że rankiem w dniu jego osiemnastych urodzin, kiedy się obudziła i odkryła, że jego pokój jest znowu pusty, nie płakała i nie tęskniła. Że po raz kolejny nie złamał młodszej siostrze serca.

Ponieważ ostatnie dwa dni wiele go nauczyły. Przekonywał się, że bycie rodziną osoby zaginionej jest na swój sposób równie straszne jak bycie tą zaginioną osobą. Przekonywał się, że życie z tak wielką ilością pytań jest trudniejsze niż bycie osobą, która zna wszystkie odpowiedzi. I przekonywał