Выбрать главу

Dałem swoje pozwolenie. Cóż innego mogłem zrobić? Sama była jeszcze dzieckiem, zdecydowanie za młoda i niezrównoważona, aby zostać matką. Modliłem się, Jasonie, modliłem się za moją córkę jak nie wiem co, aż do chwili, kiedy zabrałeś ją z mojego życia. Sędzia westchnął. Chyba próbuję ci powiedzieć, zawsze miałem nadzieję, iż Sandra wyrośnie z lekkomyślności. I po porannej rozmowie z dyrektorem pomyślałem, że może w końcu rzeczywiście dorosła, wykazała się dojrzałością. Ale teraz, kiedy usłyszałem, co ty masz do powiedzenia… Uważam, że moja córka może mieć poważne problemy, Jasonie. Najpierw uciekła ode mnie. I może nadszedł czas, aby przyjąć do wiadomości fakt, że uciekła także od ciebie.

Jason otworzył usta, aby zaprotestować, ale nie wydostał się z nich żaden dźwięk. Max zasiał ziarno niepewności. Co naprawdę wiedział o Sandy i jej rodzinie? Zawsze zakładał prawdziwość jej słów. Jaki miałaby powód, aby go okłamywać?

No ale jaki on miał powód, że ją okłamywał? Jakieś cztery miliony.

Być może czas, żebyśmy się spotkali mówił teraz Maxwell. Możemy usiąść jak mężczyzna z mężczyzną i to wszystko poukładać. Nie mam wobec ciebie złych zamiarów, synu. Chcę jedynie tego, co najlepsze dla mojej córki i wnuczki.

Jak Missy umarła? zapytał nagle Jason.

Słucham?

Twoja żona. Jak umarła?

Zawał odparł gładko sędzia. Straszna tragedia u kobiety w tak młodym wieku. Byliśmy zdruzgotani.

Jason mocniej zacisnął dłoń na słuchawce.

Gdzie umarła?

Eee, w domu. Czemu pytasz?

A nie w garażu? Za kierownicą swojego auta?

Tak, skoro już o tym wspominasz. Podejrzewam, że o tym też powiedziała ci Sandy.

Ale czy to był zawał? Jesteś pewny, że zawał?

Zdecydowanie. To było straszne, naprawdę straszne. Odnoszę wrażenie, że moja mała Sandy nigdy się z tym do końca nie pogodziła.

Czytałem raport z sekcji zwłok nie dawał za wygraną Jason. Z tego, co pamiętam, panią Black znaleziono z purpurową twarzą. To wyraźnie wskazuje na zatrucie tlenkiem węgla.

Na drugim końcu linii przez długą chwilę panowała cisza; trzydzieści sekund, być może nawet minutę. Jason poczuł, jak jego żołądek się rozluźnia, ramiona prostują. Sandy miała rację jej ojciec był bardzo, ale to bardzo dobrym kłamcą.

Nie wiem, o czym pan mówi, panie Jones powiedział w końcu Max. Już nie wydawał się taki sympatyczny. Raczej wkurzony. Zamożny, wpływowy człowiek, któremu coś szło nie po jego myśli.

Naprawdę? Ponieważ wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach komputeryzacji wszystkich dokumentów można w końcu dotrzeć do wszystkich informacji, zwłaszcza jeśli się wie, gdzie szukać.

To działa w obie strony, Jasonie. Ty grzebiesz, szukając haków na mnie, ja grzebię, szukając haków na ciebie.

Kiedy tu przyjechałeś?

Kiedy dokładnie poznałeś moją córkę? zripostował spokojnie Max.

Wynająłeś samochód czy korzystasz z taksówek?

Sam oddasz próbkę do badania DNA w teście na ojcostwo czy poczekasz na nakaz sądu rodzinnego?

To nie ma znaczenia. Jesteśmy w Massachusetts, gdzie małżeństwa homoseksualne są dopuszczalne przez prawo, a in loco parentis znaczy więcej niż biologia w kwestii ustalania, kto powinien sprawować opiekę nad dzieckiem.

Myślisz, że skoro znasz trochę łaciny, to orientujesz się w prawie lepiej ode mnie, chłopcze?

Myślę, że niedawno napisałem artykuł o dziadku, który próbował uzyskać prawo do opieki nad wnukiem, ponieważ odnosił się z dezaprobatą do jego rodziców lesbijek. Sąd zarządził, że dziecko powinno pozostać przy jedynych rodzicach, jakich kiedykolwiek znało, nawet jeśli to nie są jego biologiczne matki.

Interesujące. Cóż, oto kolejny łaciński zwrot. Może także o nim słyszałeś, pracując nad swoją historyjką: ex parte.

Jason zamarł na środku kuchni, a jego spojrzenie poniewczasie pomknęło ku oknu. Zobaczył, że ku drzwiom jego domu zbliża się umundurowany policjant.

To znaczy „w nagłym wypadku" kontynuował gładko Max, po czym zaśmiał się cicho. Na przykład dziadek może złożyć w sądzie wniosek ex parte, a sąd może wydać orzeczenie ex parte w odniesieniu do odwiedzin, gdy tymczasem ty nie będziesz nawet wiedział, że coś takiego ma miejsce.

Bądź co bądź jesteś głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym zaginięcia. Z całą pewnością pozostawanie dziecka pod opieką głównego podejrzanego w sprawie o zaginięcie matki nie leży w najlepszym interesie tego dziecka.

Ty sukin… syknął Jason.

Rozległ się dzwonek przy drzwiach.

Równie dobrze możesz otworzyć rzekł Max. Widzę cię, synu. Ja i większość wolnego świata.

Wtedy Jason także dostrzegł Maksa stojącego obok białych wozów transmisyjnych, trzymającego przy uchu telefon komórkowy. Starszy mężczyzna w niebieskim garniturze podkreślającym bujne srebrzyste włosy radośnie pomachał ręką. Ten telefon, fakt, że Max tak ochoczo gawędził, trzymając Jasona w jednym miejscu, a wszystko pod przykrywką naprawy stosunków… Dzwonek rozbrzmiał

ponownie.

Otwórz, tatusiu! zanuciła Ree.

To nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia Jason już raz umarł, niemal dwadzieścia pięć lat temu. To było gorsze niż tamto. Teraz walił się cały jego świat. Gdy tymczasem Ree stała na paluszkach i otwierała pierwszy zamek, następnie drugi.

Gdy otworzyła szeroko drzwi, zobaczyła policjanta.

Mężczyzna trzymał złożony arkusz papieru. Jego spojrzenie prześlizgnęło się ponad głową Ree i znalazło Jasona stojącego w drzwiach kuchni, nadal przyciskającego do ucha telefon.

Jason F. Jones.

Jason w końcu odłożył słuchawkę. Poruszał się na autopilocie. Zbliżył się i wyciągnął rękę.

Dokument uznaje się za doręczony powiedział funkcjonariusz. Następnie, zakończywszy swą misję, odwrócił się na pięcie i zszedł po schodach. Gdy przechodził przez ulicę, rozległy się trzaski migawek aparatów.

Jason rozłożył arkusz papieru. Przeczytał oficjalne orzeczenie sądu, w którym kazano mu przyprowadzić jego dziecko jutro przed południem, o godzinie jedenastej, na miejscowy plac zabaw, gdzie spędzi godzinę w towarzystwie dziadka, sędziego Maxwella M. Blacka. Za cztery tygodnie odbędzie się rozprawa dotycząca praw do odwiedzin. tego czasu Maxwell Black miał prawo do jednej godziny każdego dnia w towarzystwie wnuczki, Clarissy Jane Jones. Takie orzeczenie wydał sąd.