zbyt dużo, a jedną trzecią z wybitnie poukładanym mężem, który mówił zbyt mało. Ojciec twierdził, że mąż jest pedofilem. Mąż sugerował, że ojciec brał udział w wykorzystywaniu dziecka.
D.D. zastanawiała się, czy Sandy Jones kochała swego męża. Czy postrzegała go jako rycerza na białym koniu, dzielnego wybawcę, aż do środowego wieczoru, kiedy została pozbawiona ostatnich złudzeń.
Sandrę Jones już trzy dni uznawano za zaginioną.
D.D. nie wierzyła, że znajdą młodą matkę żywą.
Na tym etapie gry miała nadzieję głównie na to, że uda im się uratować Ree.
Ethana Hastingsa dręczyły wyrzuty sumienia. Coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy. Ponieważ czuł, że jest inteligentniejszy od wszystkich znanych mu dorosłych, traktował ich oczywiście lekceważąco. Jeśli nie potrafili do czegoś dojść, to znaczy, że nie musieli tego wiedzieć.
Ale teraz, kiedy siedział na podłodze z iPhonem matki wczorajszy incydent w szkole zaowocował
całkowitą utraty przywilejów komputerowych na następny miesiąc, ale technicznie rzecz biorąc, nikt nie powiedział, że nie wolno mu grzebać w torbie matki czytał e mail i zastanawiał się, czy powinien zadzwonić na policję.
Ethan martwił się o panią Sandrę. Martwił się od listopada, kiedy stało się jasne, że jej zainteresowanie zabezpieczeniami internetowymi znacznie wykracza poza to, co trzeba wiedzieć, aby uczyć szóste klasy wiedzy o społeczeństwie.
Nigdy mu nie powiedziała, że podejrzewa męża, co oczywiście znaczyło, że był on najbardziej prawdopodobnym sprawcą. Podobnie nigdy nie użyła słów „internetowe porno", no ale przecież z jakiego innego powodu ładna nauczycielka spędzałaby wszystkie swoje okienka z dzieckiem takim jak on?
Och, była bardzo miła. Wiedziała, że ją wielbi, ponieważ nie był zbyt dobry w ukrywaniu tego rodzaju rzeczy. Ale otrzymał wiadomość, jasną i wyraźną, że nie jest w nim zakochana tak jak on w niej. Potrzebowała go jednak. Szanowała jego umiejętności. Doceniała pomoc. I jemu to wystarczało.
Pani Sandra rozmawiała z nim jak równy z równym. Niewielu dorosłych to robiło. Albo próbowali mówić ponad jego głową, albo tak ich przerażała jego wyjątkowa inteligencja, że w ogóle unikali rozmowy z nim. Lub też zachowywali się jak jego rodzice. Oboje próbowali z nim rozmawiać, ale brzmiało to tak, jakby przez cały czas zgrzytali zębami.
Nie pani Sandra. Ona mówiła do niego ciepło, z tą delikatną śpiewną intonacją, której mógłby słuchać i słuchać. I pachniała pomarańczami. Nigdy nikomu o tym nie powiedział, ale wyciągnął z niej nazwę balsamu do ciała, którego używała. Następnie kupił przez Internet całą zgrzewkę, żeby móc ją czuć, kiedy jest daleko. Trzymał ją w szafie ojca, schowaną za tymi wszystkimi garniturami, których nigdy nie nosił, dlatego że już dawno się domyślił, że mama codziennie przeszukuje jego pokój.
Mama naprawdę bardzo się starała. Posiadanie dziecka tak bystrego jak on nie mogło być łatwe. No ale przecież to nie jego wina, że jest tak bardzo inteligentny. Taki się już urodził.
W listopadzie, po wydedukowaniu, że pani Sandra martwi się tym, co jej mąż robi online, a następnie po ustaleniu, że mąż pani Sandry zaskakująco dużo wie na temat komputerów, Ethan uznał, że trzeba poczynić odpowiednie kroki, aby ochronić ulubioną nauczycielkę.
Po pierwsze, pomyślał o swoim wujku, jedynym dorosłym, jakiego uważał za inteligentnego. Jeśli chodziło o komputery, wujek Wayne był profesjonalistą. Na dodatek pracował w policji stanowej, co oznaczało, że jeśli mąż pani Sandry robił coś niezgodnego z prawem, wujek Wayne mógł go za to aresztować i mąż pani Sandry by zniknął. Według Ethana byłoby to idealne rozwiązanie. Doskonały plan.
Tyle że mąż pani Sandry nie zniknął. Nie zniknął także wujek Wayne. Nagle niezwykle wprost zainteresował się koszykówką. W każdy czwartkowy wieczór pojawiał się w szkole i odchodził gdzieś razem z panią Sandrą, zostawiając Ethana z nieznośną Ree.
Ethana zaczęły drażnić te czwartkowe wieczory. Nie trzeba było trzech miesięcy cotygodniowych spotkań, aby się włamać do czyjegoś komputera. Kurde, on by to zrobił w pięć minut albo jeszcze szybciej.
Wtedy wpadł mu do głowy pewien pomysł. Może wcale nie musiał angażować w to ani wujka, ani policji stanowej. Może musiał jedynie stworzyć trojana. Mógł go dołączyć do e maila, którego by wysłał do pani Sandry. I ten trojan otworzyłby przed nim jej komputer.
Miałby do niego dostęp.
Zobaczyłby, co tak naprawdę kombinuje mąż pani Sandry.
Mógłby uratować sytuację.
Tyle że Ethan tak naprawdę nigdy dotąd nie napisał takiego kodu. Najpierw musiał więc się tego nauczyć. Potem go przetestować. A później poprawić.
Trzy tygodnie temu wreszcie go ukończył. Napisał do pani Sandry niewinny e mail z kilkoma linkami, jakie uznał, że mogą jej się przydać do lekcji. Następnie wprowadził stworzony kod i czekał.
Dopiero po dwóch dniach otworzyła e mail, co go trochę zirytowało. Czy nauczyciele nie powinni nieco żywiej reagować?
Ale trojan przekroczył furtkę i natychmiast się rozlokował na twardym dysku pani Sandry. Ethan przetestował go trzeciego dnia i rzeczywiście miał dostęp do komputera domowego państwa Jones.
Teraz mógł poczekać i przyłapać pana Jonesa na gorącym uczynku.
Ethan był bardzo podekscytowany. Pojawi się w programie dokumentalnym 48 Hours Inuestigates.
Cały odcinek poświęcony nastoletniemu geniuszowi, który zdemaskował groźnego pedofila. Lesley Stahl przeprowadzi z nim wywiad, internetowe portale społecznościowe będą go chciały zatrudnić.
Stanie się jednoosobowym zespołem alfa do spraw bezpieczeństwa w sieci. Współczesnym internetowym komandosem.
W ciągu trzech pierwszych nocy Ethan zdecydowanie dowiedział się czegoś o panu Jonesie.
Właściwie dowiedział się całkiem sporo. Więcej, niż tak naprawdę chciał wiedzieć.
Ethan nie przewidział jednak tego, jak wiele dowie się także o pani Sandrze.
I teraz miał problem. Sypiąc pana Jonesa, musiałby także sypnąć panią Sandrę i wujka Wayne'a.
Wiedział zbyt mało, wiedział zbyt dużo.
A Ethan Hastings był wystarczająco bystrym chłopcem, by zdawać sobie sprawę, że znalazł się w bardzo niebezpiecznym położeniu.
Wziął do ręki iPhone'a matki, ponownie sprawdził wiadomości. Nakazał sobie zadzwonić pod 911, ponownie odłożył telefon. Może mógł zadzwonić do pani sierżant, tej z jasnymi włosami. Wydawała się całkiem miła. No ale przecież mama zawsze mu powtarzała, że zatajanie jakichś faktów to kłamstwo, a miał pewność, że okłamując policję, narobiłby sobie jeszcze większych kłopotów niż zawieszenie w prawach ucznia i miesięczna utrata przywilejów komputerowych.
Ethan nie chciał trafić do więzienia.
Ale strasznie się martwił o panią Sandrę.
Ponownie wziął iPhone'a, sprawdził wiadomości, westchnął ciężko. W końcu zrobił jedyne, na co był
w stanie się zdobyć. Otworzył nową wiadomość i zaczął tak: Drogi wujku Waynie…
Wayne Reynolds nie należał do ludzi cierpliwych. Sandra Jones zaginęła już kilka dni temu, a z tego, co widział, prowadzący sprawę detektywi wcale się z jej znalezieniem nie spieszyli. Do diabła, praktycznie musiał im podać Jasona Jonesa na srebrnej tacy, a i tak, sądząc po wiadomościach o piątej, jeszcze go nie aresztowano.
Zamiast tego dziennikarze wpadli na trop zarejestrowanego przestępcy seksualnego mieszkającego na tej samej ulicy co Sandra. To jakiś blady, dziwacznie wyglądający chłopak z pokrytą pęcherzami głową, którego przyłapali na ulicy, a potem dosłownie za nim pobiegli do starego domu z lat pięćdziesiątych. Ja tego nie zrobiłem! zawołał chłopak przez ramię. Porozmawiajcie z moją kuratorką.