W sypialni Jason leżał na łóżku. Zdjął buty, przerzucił marynarkę przez oparcie krzesła. Oglądał
telewizję, ale wyłączył ją, gdy weszłam.
Jak tam Ree? zapytał.
Zmęczona.
Świetnie sobie dziś poradziła.
Owszem. Dziękuję.
Spędziłaś miły wieczór?
Tak.
Podeszłam bliżej łóżka, czując się niezręcznie, nie mając pewności, co zrobić, czego ode mnieoczekuje. Po szampanie chciało mi się spać. Spojrzałam na mego męża, jego długie, szczupłe ciałorozłożone na wielkiej, białej kołdrze i zmęczenie minęło jak ręką odjął. Nie wiedziałam, co ze sobązrobić, więc po prostu stałam, wykręcając dłonie.
Siądź powiedział. Pomogę ci zdjąć kozaki.
Przysiadłam na skraju łóżka. Jason wstał, klęknął przede mną i ujął w dłonie pierwszy but. Powolirozpiął zamek, starając się nie dotykać mojej skóry. Zdjął prawy kozak i zajął się lewym.
Odchyliłam się, czując, jak jego palce szepczą na moich łydkach, ujmują piętę nagiej stopy, gdy jużzsunął przezroczyste pończochy. Czy kiedykolwiek dotykał moich nóg? Może kiedy byłam wdziewiątym miesiącu ciąży i nie widziałam własnych stóp. Przysięgam, że wtedy tak się nie czułam,w przeciwnym razie bym to zapamiętała.
Pończochy zostały zdjęte, lecz palce Jasona pozostały na mojej skórze. Kciukiem musnął podbiciemojej stopy. Niemal podskoczyłam. Następnie zaczął poruszać dwoma kciukami. Sprawiło mi to tyleprzyjemności, że plecy wygięłam w łuk i cicho jęknęłam, poddając się rozkosznemu masażowi stóp podługim wieczorze w kozaczkach na obcasie.
Po lewej stopie przyszła pora na prawą, następnie jego palce zaczęły się przesuwać w górę łydek,odnajdując małe guzki, naciskając. Za kolanem czułam jego oddech, szept jego ust omiatającywnętrze uda. To wszystko sprawiało, że nie byłam w stanie się ruszyć, poza tym nie chciałam, abyczar prysł.
Jeśli otworzę oczy, on zniknie i znowu będę sama. Jeśli wypowiem jego imię, to go przywoła dorzeczywistości i popędzi na dół do tego cholernego komputera. Nie wolno mi było się ruszyć, niewolno reagować.
Jednak moje biodra zaczynały żyć własnym życiem i byłam boleśnie świadoma każdego dotykujego stwardniałych palców, miękkości falistych włosów, jedwabistej gładkości świeżo ogolonychpoliczków. Szampan ogrzewał mi żołądek. Dłonie Jasona ogrzewały skórę.
Wtedy wstał i się oddalił.
Przygryzłam wargę, aby powstrzymać jęk. W kącikach oczu pojawiły się łzy i w tamtej chwiliczułam się jeszcze bardziej samotna niż podczas tych wszystkich nocy, kiedy opuszczał nasze łóżko.
To nie fair, miałam ochotę zawołać. Jak mogłeś?
Tyle że wtedy usłyszałam odgłos zamykanych drzwi, tych między pokojem Ree i naszą sypialnią.
Następnie łóżko się zapadło, gdy wrócił do mnie, gdy położył się obok. Otworzyłam oczy iodkryłam, że mój mąż, którego poślubiłam pięć lat temu, wpatruje się we mnie. Jego ciemnespojrzenie nie było już takie spokojne i nieprzeniknione. Wydawał się zdenerwowany, może nawetnieśmiały.
Ale powiedział spokojnym głosem, który tak dobrze znałam:
Mogę cię pocałować, Sandro?
Kiwnęłam głową.
I pocałował mnie, powoli, ostrożnie, słodko.
W końcu dotarło do mnie, że mój mąż usłyszał, co mówiłam tamtej nocy. Nie próbował mnie zabić.
Ofiarowywał mi zamiast tego drugie dziecko.
Istnieją rzeczy, o których chciałoby się wiedzieć raczej prędzej niż później. Gdybym tylko odezwałasię prędzej, niż kłamstwo urosło do zbyt wielkich rozmiarów. Albo gdybym odważyła się na rozmowęna samym początku, nim wszystko zaczęło mnie przerastać.
Uprawiałam seks z moim mężem. Czy też raczej wzajemnie go ze sobą uprawialiśmy. Był powolny,delikatny, ostrożny. Pięć lat po ślubie musieliśmy się uczyć swoich ciał, tego, że jedno wciągnięciepowietrza znaczy, że zrobiłam coś dobrze, a inne, że pora się wycofać.
Miałam wrażenie, że z naszej dwójki to ja mam większe doświadczenie. Mimo to ważne było, aby toon przejął inicjatywę. Gdybym zbyt mocno naciskała, zbyt szybko działała, byłoby po wszystkim.
Znaleźlibyśmy się w tym samym miejscu, gdzie zaczęliśmy, para nieznajomych dzieląca ze sobąłóżko.
Pozwoliłam więc, aby jego palce tańczyły po mojej skórze, gdy tymczasem ja odkrywałam zarysżeber, umięśnione plecy, twarde pośladki. Na plecach miał jakiej wgłębienia, jakieś ślady. Ale gdypróbowałam ich dotknąć wycofywał się, więc zadowoliłam się przeczesywaniem palcami włoskówna jego torsie i dotykiem szerokich ramion.
Upajałam się dotykiem jego ciała i miałam nadzieję, że jemu też jest przyjemnie. Wtedy położył sięmiędzy moimi nogami, a ja rozchyliłam je z wdzięcznością, wypychając biodra w jego stronę,przyjmując go w swoje wnętrze. W chwili, gdy we mnie wszedł, możliwe, że krzyknęłam, możliwe, żeaż tak bardzo go pragnęłam.
A potem on się poruszał, ja się poruszałam i nie musieliśmy już być ostrożni ani skrępowani.
Wszystko było tak, jak być powinno.
Po wszystkim tuliłam go do siebie. Jego głowa spoczywała na moim ramieniu. Głaskałam go powłosach. Nic nie mówił, a policzki miał mokre mógł to być pot, a może coś innego. Miło było takrazem leżeć, ze splątanymi nogami, splątanymi oddechami.
Może i z wieloma mężczyznami uprawiałam seks, ale spałam z bardzo nielicznymi. Czułam, że topowinnam zostawić dla męża.
Zasnęłam, myśląc, że te rodzinne wakacje to był fantastyczny pomysł.
A potem obudził mnie gardłowy krzyk.
Mój mąż kołysał się obok mnie. W ciemnościach bardziej czułam jego ruchy niż je widziałam.
Zwinął się w ciasną kulkę i śnił mu się jakiś koszmar. Dotknęłam jego ramienia. Odsunął sięgwałtownie.
Jason? wyszeptałam.
Jęknął, odsuwając się jeszcze dalej.
Jason? spróbowałam ponownie, tym razem głośnej, ale nie za głośno, bo nie chciałam obudzićRee. Jason, obudź się.
Kołysał się i kołysał, i kołysał.
Położyłam obie dłonie na jego plecach i mocno nim potrząsnęłam. Wyskoczył z łóżka i szamotał siępo pokoju, wpadł na krzesło, potknął się o lampę podłogową.
Nie dotykaj mnie, kurwa! zawołał, wycofując się w kąt. Zabiłem cię! Nie żyjesz, nie żyjesz, nieżyjesz.
Wyszłam z łóżka i wyciągnęłam ręce.
Ćśś, ćśś, ćśś. Jason, to tylko sen. Obudź się, skarbie, proszę. To tylko sen.
Włączyłam lampkę obok łóżka, mając nadzieję, że światło pomoże mu wrócić do rzeczywistości.
Odwrócił twarz, chwycił zasłonę i trzymał ją przed sobą jakby zakrywał swoją nagość.
Odejdź jęknął. Proszę, proszę, proszę, po prostu odejdź.
Ale ja tego nie zrobiłam. Przesunęłam się o krok w jego kierunku. A potem jeszcze jeden. Siłą wolizmuszając męża do tego, aby się obudził, a córkę do tego, aby dalej spała.