Выбрать главу

Ale był zmęczony. Zmęczony tym, że się boi, i tym, że czuje się zaszczuty. Najbardziej jednak zmęczyło go tęsknienie za dziewczyną, w której nigdy nie powinien był się zakochać.

Stał więc pośrodku pokoju. Tuż obok kwiecistej sofy, z ręką na ulubionej serwetce pani H.

Pojawiła się przed nim broń i wycelowała w brzuch.

Koniec zmartwień, uznał Aidan.

Pomyślał o Rachel. W jego wyobraźni uśmiechała się do niego. Wyciągała ku niemu ręce i tym razem, kiedy je ujął, nie płakała.

Broń wystrzeliła.

Aidan upadł na podłogę.

Umieranie trwało dłużej, niż sądził. Wkurzyło go to, tak że w ostatniej chwili przekręcił się na brzuch i próbował doczołgać do telefonu.

Druga kula trafiła go w plecy, między łopatki.

No i, kurde, dobrze, pomyślał Aidan. Już się nie poruszył.

Jason wyłączył latarkę. Ściskając ją w dłoni, zbliżył się ostrożnie do chwiejących się schodów.

Światło na korytarzu oświetlało podłogę w sypialni. Postawił lewą stopę na górnym szczeblu drabiny, następnie prawą. Szczebel skrzypnął, a cała drabina zakołysała się niepewnie pod jego ciężarem.

Pieprzyć to. Zeskoczył szybko i wylądował z głuchym odgłosem na podłodze sypialni. Wstał, szykując się na bieg do pokoju córki i walkę o jej życie.

I przekonał się, że przed nim stoi jego żona.

Rozdział 35

Nie rozumiem wyjąkał.

Wiem.

Ty żyjesz? To się dzieje naprawdę? Gdzie byłaś?

Wzięła od niego latarkę. Jason uświadomił sobie poniewczasie, że wymachiwał nią, grożąc żonie, która właśnie wróciła z krainy zmarłych.

Była ubrana cała na czarno. Czarne spodnie, czarna koszula. Nie rozpoznawał tych ubrań, tanich i kiepsko skrojonych. Zobaczył, że na łóżku leży także czarna czapeczka bejsbolowa. Idealny strój na zakradanie się. Zakradała się czy wykradała? Dlaczego nie rozumiał, co tu się dzieje?

Widziałam wiadomości odezwała się cicho.

Jason wpatrywał się w nią.

Mój ojciec pojawił się w wiadomościach o siedemnastej, twierdząc, że zasługuje na uzyskania praw do opieki nad Ree. Wtedy zrozumiałam, że muszę wrócić.

Twierdzi, że jesteś kłamczuchą mruknął Jason. Twoja matka była porządną, szlachetną kobietą, a jedyny grzech twego ojca to kochanie żony bardziej niż córki.

Co takiego? zapytała ostro Sandy.

Jesteś niespokojnym duchem, w przeszłości piłaś, byłaś rozwiązła, być może miałaś kilka aborcji.

Zarumieniła się i nic nie powiedziała.

Ale twoi rodzice byli porządni. To ty byłaś po prostu zazdrosna o swoją matkę, a potem wściekła z powodu jej przedwczesnej śmierci. Uciekłaś więc od ojca, a potem… uciekłaś ode mnie. Zostawiłaś nas. Zaskoczył go ból, jaki towarzyszył wypowiadaniu na głos tych słów. Zostawiłaś mnie i zostawiłaś Ree.

Nie chciałam odejść odparła natychmiast Sandy. Musisz mi wierzyć. Wydarzyło się coś złego. I może nie zabił mnie w środę wieczorem, ale to było tylko kwestią czasu. Gdybym została, gdyby mnie znalazł. Ja… ja nie wiedziałam, co zrobić. Uznałam, że lepiej będzie, gdy na trochę zniknę. Gdyby mnie nie było, nie mógłby już mnie pragnąć. Wszystko by się unormowało.

Kto? Jak? O czym ty, do cholery, mówisz?

Ćśś.

Ujęła jego dłonie i ten pierwszy kontakt nim wstrząsnął. Nie wiedział, czy dotyk jej palców na jego skórze był najlepszym czy najgorszym, co mu się kiedykolwiek przytrafiło. Pragnął jej. Modlił się, aby wróciła do domu. Rozpaczał. A teraz, niech Bóg ma go w swojej opiece, miał ochotę zacisnąć palce wokół jej białej szyi i sprawić ból tak wielki, jak ona sprawiła jemu swoim zniknięciem…

Musiała zobaczyć to w jego oczach, ponieważ jej uścisk stał się mocniejszy, niemal bolesny.

Pociągnęła go bliżej łóżka. Usiedli na skraju materaca, para wracająca do swego małżeńskiego łoża.

Jason nadal niczego nie rozumiał.

Jason, wszystko schrzaniłam.

Jesteś w ciąży? zapytał.

Tak.

To moje dziecko?

Tak.

Z… z rodzinnych wakacji?

Tak.

W końcu zabrakło mu powietrza. Ramiona opadły. Był oszołomiony, ale już tak nie bolało. Strząsnął

z siebie jej dłonie, ponieważ musiał jej dotknąć. O tym właśnie marzył, to pragnął zrobić od chwili, kiedy się dowiedział.

Położył dłoń na jej płaskim brzuchu, szukając jakiegoś znaku. Że mały cud rzeczywiście tam jest.

Prawdziwe życie. Takie, które stworzyli razem i przynajmniej z jego strony z miłością.

Jesteś jeszcze płaska mruknął.

Skarbie, to dopiero czwarty tydzień.

Jason w końcu podniósł wzrok. Wpatrywał się w nią, jej niebieskie oczy, wychudłą twarz. Na prawej skroni widać było blady siniec. Rozcięcie na górnej wardze. Jego dłonie poruszały się same, po jej brzuchu, barkach, ramionach, nogach. Musiał poczuć każdą część niej, aby mieć pewność, że rzeczywiście tu jest, cała i zdrowa. Że jest bezpieczna.

Musiałem dowiedzieć się od policji, że jesteś w ciąży. Od jakiejś pani sierżant, która ma wielką ochotę mnie powiesić.

Przepraszam.

Gdyby mnie aresztowano, Ree dostałaby się pod opiekę państwa. Umieszczono by ją w rodzinie zastępczej.

Nigdy bym do tego nie dopuściła, Jason, proszę, uwierz mi. Wiedziałam, że moje zniknięcie jest ryzykowne. Ale wiedziałam także, że dobrze zaopiekujesz się Ree. Jesteś najsilniejszym człowiekiem, jakiego znam. W przeciwnym razie nigdy bym tego nie zrobiła.

Nie pozwoliłabyś, aby mnie oskarżono o zamordowanie ciężarnej żony?

Uśmiechnęła się blado.

Coś w tym rodzaju.

Nienawidzisz mnie? szepnął.

Nie.

Czy nasza mała rodzina jest aż tak trudna do zniesienia?

Nie.

Bardziej kochasz tamtego mężczyznę?

Zawahała się i on to wyczuł, kolejna rana do opatrywania podczas następnych dni i nocy.

Myślałam, że tak odparła w końcu. Ale wtedy myślałam także, że mój mąż to Jason Jones.

Wygląda więc na to, że oboje jesteśmy bardzo dobrzy w pragnieniu tego, czego mieć nie możemy.

Skrzywił się, po czym zmusił, aby skinąć głową. Do tego się właśnie wszystko sprowadzało.

Rozpoczął ich małżeństwo od kłamstwa, więc jeśli ona zdecydowała się zakończyć je kłamstwem, cóż, kim był, aby ją osądzać?

Zabrał ręce z jej ciała. Wyprostował się i przygotował na to, co miało nastąpić.

Wróciłaś po Ree rzekł. Aby nie trafiła do twego ojca.

Ale Sandra pokręciła głową. Uniosła rękę, ocierając wilgoć z jego policzka.

Nie, Jason. Ty nadal nic nie rozumiesz. Wróciłam po was oboje. Kocham cię, Joshuo Ferris.

D.D. w rekordowym tempie przyjechała z Roxbury. Przez całą drogę miała włączone syreny i koguta.

W tym samym czasie wydawała polecenia przez radio, żądając, aby natychmiast wysłano policjantów do domu państwa Hastings. Chciała, aby Ethan Hastings cały i zdrowy znalazł się pod opieką policji i chciała tego natychmiast.

Ponadto chciała, aby detektywi policji bostońskiej udali się na miejsce eksplozji samochodu, nawet jeśli miało to wkurzyć policję stanową. Wayne Reynolds może i pracował dla policji stanowej, ale był

ich świadkiem organu i zabiło go to, co wiedział na temat Sandry Jones.

Co więcej, chciała, aby wysłano funkcjonariuszy do redakcji „Boston Daily". Nie wolno im było tknąć żadnego komputera, dopóki nie odezwie się Ethan Hastings.

Na koniec wydała jasne polecenia dwóm funkcjonariuszom obserwujących dom Jonesów. Jeśli Jason Jones choćby uchyli drzwi, ma zostać aresztowany. Za podejrzane zachowanie, niepłacenie mandatów, cokolwiek. Ale swój dom mógł opuścić wyłącznie w kajdankach.