Выбрать главу

Zakochałaś się w komputerowcu z policji stanowej stwierdził Jason. Cofnął dłonie i położył je kolanach. Zaciśnięte w pięści. Może to nie było z jego strony fair, ale nic nie był w stanie na to poradzić.

Zadurzyłam się.

Przespałaś się z nim.

Natychmiast pokręciła głową, po czym się zawahała.

Ale czasami, podczas wieczorów spa…

Wiem o nich powiedział zwięźle Jason.

W takim razie dlaczego mi na nie pozwalałeś?

Uważałem, że czymś nie fair byłoby karanie cię za moje wady.

Nie potrafisz uprawiać seksu.

Uprawialiśmy seks.

Podobało ci się? zapytała z ciekawością.

Uśmiechnął się krzywo.

Chętnie ponownie spróbuję.

Sandra też się uśmiechnęła. Po chwili jednak znowu spoważniała, a on nachylił się ku niej, aby widzieć w ciemności jej oczy.

Po naszych rodzinnych wakacjach kontynuowała kiedy zrozumiałam, że zdjęcie, które widziałam, to nie coś, co ty zrobiłeś, ale coś, co zrobiono tobie, próbowałam zerwać z Wayne'em. Tyle że on niezbyt dobrze to przyjął. Uważał, że wymuszasz to na mnie, że nie wiem, co robię. Zagroził, że doniesie na ciebie na policję, jeśli nie będę się z nim dalej spotykać.

Chciał cię mieć dla siebie.

Dowiedziałam się, że jestem w ciąży szepnęła Sandra. W zeszły piątek zrobiłam test. I dotarło do mnie, że naprawdę muszę zakończyć tę znajomość z Wayne'em. Byłam głupia, lekkomyślna. Ale…

pragnęłam ciebie, Jasonie. Przysięgam, jedyne, czego pragnęłam, to być z tobą i Ree i wieść takie życie, jakie razem wiedliśmy. Napisałam więc do Wayne'a, że popełniłam błąd i że przepraszam, ale postanowiłam ratować moje małżeństwo. Natychmiast do mnie zadzwonił. Poruszony, rozgniewany.

Ciągle mi powtarzał, że nie myślę rozsądnie. Najwyraźniej uważał, że masz nade mną w jakimś sensie władzę, może mnie bijesz, aby wymusić posłuszeństwo. Nie wiem. Ale im bardziej starałam się mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, tym większe żywił przekonanie, że musi mnie uratować.

Zerwałam z nim kontakt. Przestałam odbierać telefony, SMS y, e maile. Wyczyściłam konta. Zrobiłam wszystko, co mi przyszło do głowy. Chciałam, aby po prostu zniknął. A potem, w środę wieczorem…

Odwróciła wzrok. Jason ujął jej brodę i odwrócił głowę z powrotem w swoją stronę.

Powiedz mi, Sandy. Powiedzmy sobie wszystko, a potem zdecydujemy, co dalej.

Pojawił się Wayne. Tutaj. W naszej sypialni. Najwyraźniej podczas naszego ostatniego spotkania zrobił sobie wycisk mojego klucza od domu. Twarz miał czerwoną, rozgniewaną. W ręce trzymał kij baseballowy.

Urwała. Wzrok miała nieobecny, jakby patrzyła na coś, co widzi tylko ona. Jason nie przerywał.

Po prostu czekał.

Próbowałam go powstrzymać szepnęła. Próbowałam go uspokoić, powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze. Że nadal będziemy się kontaktować, chodzić na mecze koszykówki, nieważne. Ale że musi wyjść. Musi jechać do domu. Uderzył mnie. Dłonią. Tutaj. Jej palce dotknęły sińców na twarzy.

Upadłam na łóżko, a on wszedł na mnie. Przestałam walczyć. Nie było sensu i pomyślałam, że może jeśli mu ulegnę, to nie będzie tak bardzo rozgniewany. Że skończy i sobie pójdzie, nim wydarzy się coś gorszego. Koszmarnie bałam się o dziecko i oczywiście o Ree. No i także o ciebie. A gdybyś wrócił do domu i nas nakrył, złapał za kij… W mojej głowie działo się tyle przerażających rzeczy. Wtedy…

pojawiła się Ree. Usłyszała hałas i przyszła do naszej sypialni. Stała w drzwiach, na wpół rozbudzona.

Powiedziała: „Mamusiu". Kiedy tylko usłyszał jej głos, znieruchomiał. Pomyślałam, że to koniec. Zabije ją, zabije mnie. To koniec. Więc go odepchnęłam. Powiedziałam, żeby się nie ruszał. Następnie obciągnęłam koszulę nocną, podeszłam do naszej córki i zaprowadziłam ją z powrotem do jej pokoju.

Powiedziałam, że mamusia i tatuś bawili się w zapasy. Że wszystko w porządku. Że zobaczymy się rano. Na początku nie chciała puścić mojej ręki. Zrobiłam się niespokojna. Pomyślałam, że jeśli nie wyjdę od niej wystarczająco szybko, wtedy on tam wejdzie. Ze swoim kijem. Powiedziałam jej więc, że muszę na chwilę wyjść, ale że wrócę. Że wszystko w porządku. Że niedługo wrócę.

Puściła cię.

Sandra pokiwała głową.

A kiedy wróciłam do sypialni, Wayne'a nie było. Myślę, że Ree go wystraszyła. Może się zawstydził i wrócił mu zdrowy rozsądek; nie jestem pewna. Zeszłam na dół, pozamykałam drzwi, co zresztą i tak nie okazałoby się wystarczającą przeszkodą dla osoby dysponującej kluczem. Następnie zabrałam się za sprzątanie. Poplamiony koc, zbita lampa. Tyle że…

Pogłaskał jej dłoń.

Tyle że…

Spojrzała na niego.

Tyle że zaczęło do mnie docierać, że nic, co zrobię, nie okaże się wystarczające. Wayne pracuje dla policji stanowej. Ma klucz do naszego domu. Może i nie zabił mnie tamtego wieczoru, ale co z następnym i jeszcze następnym? Nie przynosi się ze sobą kija baseballowego, jeśli chce się jedynie porozmawiać. Mógł wnieść przeciwko tobie oskarżenie z powodu tego zdjęcia, wsadzić mojego męża do więzienia. Albo mógł zrobić krzywdę Ree. Uważa go za przyjaciela. Wsiadłaby do jego samochodu.

Zaczęło do mnie docierać… zaczęło do mnie docierać, że strasznie wszystko schrzaniłam.

Więc uciekłaś.

Uśmiechnęła się blado, wyłapując gniew w jego głosie, nawet jeśli próbował go ukryć.

Pomyślałam, że jedynym sposobem na zapewnienie sobie bezpieczeństwa będzie upublicznienie naszego związku. Gdyby wszyscy o tym wiedzieli, on nie mógłby zrobić krzywdy mnie ani mojej rodzinie, no nie? Automatycznie stałby się osobą podejrzaną.

Jason nie do końca nadążał za tokiem jej rozumowania.

Chyba tak.

No więc postanowiłam zniknąć. Ponieważ gdybym zniknęła, wtedy policja wszczęłaby śledztwo, prawda? Dowiedzieliby się o Waynie, więc kiedy bym się odnalazła, byłabym bezpieczna. Nie śmiałby niczego zrobić; ryzykowałby utratą pracy. Wyjęłam więc na poddaszu twoje pudełko…

Nigdy ci o nim nie mówiłem.

Ree to zrobiła. Zobaczyła cię po świętach, kiedy wynosiłeś choinkowe ozdoby. Pół stycznia trajkotała o tym, że masz na strychu skrzynię skarbów i na okrągło żądała, abyśmy się bawiły w

„poszukiwanie skarbów". Sądziłam, że masz po prostu karton z pamiątkami czy czymś podobnym, ale potem, zważywszy na wszystko, co się działo, zaczęłam się na nowo zastanawiać. Jak łatwo zmieniłeś nasze nazwisko z Johnson na Jones. Nasze znaczne rezerwy finansowe, o których nigdy nie mówisz, ale o których wiem z wyciągów. Postanowiłam trochę poszperać na strychu. Nie od razu się udało, ale w końcu odkryłam metalowe pudełko. Pieniądze były bardzo użyteczne, fałszywe dokumenty…

niepokojące.

Plany ucieczki są dla mnie ważne powiedział.

Są tam dokumenty tylko dla ciebie. Nie dla rodziny.

Mogę to zmienić.

Uśmiechnęła się, tym razem cieplej, a on ponownie ujął jej dłoń.

Ubrałam się w twoje stare czarne ciuchy kontynuowała Sandra. Do kieszeni schowałam pieniądze i dokumenty. Pieniądze do wykorzystania, dokumenty po to, aby mieć pewność, że nie znikniesz, gdy mnie nie będzie. Zapasowym kluczem zamknęłam za sobą drzwi, następnie schowałam się w krzakach i czekałam na twój powrót.

Schowałaś się w krzakach?

Nie mogłam zostawić Ree samej odparła z powagą. Na wypadek, gdyby Wayne wrócił. Po prostu nie mogłam jej zostawić. To było trudne… Głos jej się załamał. Bardzo trudno było odejść.

Nie masz pojęcia. Zostawienie was obojga… Wciąż sobie powtarzałam, że to tylko kilka dni, że zatrzymam się w jakimś tanim hotelu, płacąc gotówką. Potem, kiedy policja zacznie przesłuchiwać Wayne'a, pojawię się, powiem, że mnie poniosło, i po kilku krępujących dniach kurz opadnie i będziemy dalej wieść nasze życie. Nie spodziewałam się, że zjawi się mój ojciec. Albo że przycisną Ethana. Albo… nie wiem. Wszystko przerosło moje oczekiwania. Zainteresowanie mediów, policyjne śledztwo. Wszystko wymknęło się spod kontroli.