Выбрать главу

I to jak.

Musiałam się przemknąć przez cztery sąsiednie podwórka, aby się wślizgnąć do własnego domu.

To szaleństwo.

No więc jak to zrobisz?

Wzruszyła ramionami.

Otworzę drzwi i oznajmię: „Wróciłam…". I niech mi robią zdjęcia.

Dziennikarze zjedzą cię żywcem.

Prędzej czy później muszę zapłacić za swoje błędy.

Nie podobało mu się to. I fragmenty tej historii nie dawały mu spokoju. Kochanek Sandy nie uznał

odpowiedzi odmownej, więc znikając, postanowiła ujawnić ich związek? A czemu po prostu otwarcie się do tego nie przyznać. Powiedzieć jemu, powiadomić policję stanową. Jej zniknięcie Jasonowi wydawało się dość ekstremalne. No ale przecież przeżyła wtedy napaść, przeraźliwie bała się o Ree.

Tyle przeszła, była wykończona psychicznie…

Ponownie pożałował, że tamtego środowego wieczoru nie było go w domu. Żałował, że nie zapewnił

rodzinie bezpieczeństwa.

Dobrze rzekł. Zrobimy to razem. Wyjdziemy razem, ręka w rękę. I tak już jestem groźnym mężem. Ty możesz być żoną idiotką. Jutro nas ukrzyżują, a za tydzień będziemy mieć własny reality show i znajdziemy się na kanapie u Oprah.

Możemy to zrobić rano? zapytała Sandy. Chcę się obudzić z Ree. Chcę, żeby wiedziała, że nic mi nie jest. Że wszystko jest znowu dobrze.

Jak sobie życzysz.

Wstali razem. Zrobili jeden krok, kiedy usłyszeli nagły hałas na zewnątrz. Zaciekawiony Jason podszedł do okna, uchylił żaluzję i wyjrzał.

Ekipy dziennikarzy i kamerzystów jedna po drugiej pakowały się do wozów transmisyjnych i odjeżdżały. Patrzył, jak pierwszy z nich zawraca, potem drugi, a za nim trzeci.

Co się dzieje? mruknął.

Sandra stanęła za nim.

Musiało się wydarzyć coś ważniejszego.

Ważniejszego niż twój powrót ze świata zmarłych?

O tym jeszcze nie wiedzą.

To prawda odparł. Ale po dwóch jasnych nocach nagła ciemność za oknem napawała go niepokojem. Wtedy, nagle, usłyszał coś. Drapnięcie, jakby gałęzie ocierały się o szybę, tyle że oni nie mieli żadnych drzew tak blisko domu. Ten dźwięk dochodził z tyłu domu i przemieszczał się od okna w stronę korytarza.

Zostań tu nakazał.

Ale było za późno. Oboje to usłyszeli w tym samym czasie: brzęk rozbijanej szyby, gdy ktoś się włamywał do ich domu.

Rozdział 36

Strzelono do niego dwa razy D.D. poinformowała Millera, który został wyciągnięty z łóżka i właśnie się zjawił w mieszkaniu Brewstera. D.D. przebywała tu już od niemal dwudziestu minut, więc szybko zdała relację. Pierwsza kulka w brzuch, druga w plecy, między łopatki, pewnie wtedy, gdy się próbował odczołgać.

Ale bałagan stwierdził Miller.

Z całą pewnością nie robota profesjonalisty. Jak nic były to porachunki osobiste.

Miller wyprostował się, przejeżdżając palcem po maści z olejkami eterycznymi, jaką rozsmarował

sobie na wąsach. W takich przypadkach nie tylko panował bałagan, ale także śmierdziało. Kał, krew i żółć, wszystko się mieszało i wsiąkało w dywan.

Ale Wayne'a Reynoldsa unicestwiono za pomocą bomby w samochodzie oświadczył. To już z całą pewnością zawodowstwo.

D.D. wzruszyła ramionami.

Facet nie może być jednocześnie w dwóch miejscach. Podkłada więc bombę dla kawalera numer jeden, a kawalerowi numer dwa składa wizytę. I w jeden wieczór załatwia obu rywali.

Myślisz, że zrobił to Jason Jones.

Któż inny miał powiązania z obu mężczyznami?

No więc Jones najpierw w szale zazdrości zabija żonę, następnie mści się na mężczyznach, których uważa za jej kochanków.

Hej, dziwniejsze rzeczy się zdarzały.

Miller uniósł brwi.

Ethan Hastings?

Zwiał. Może dowiedział się, co się przydarzyło jego wujkowi, i boi się, że będzie następny.

Miller westchnął.

Cholera, nienawidzę tej sprawy. Okej, no więc gdzie jest Jason Jones?

Siedzi w domu, w otoczeniu dwóch policjantów i całego tłumu dziennikarzy.

Dziennikarzy nie poprawił ją Miller. Zwietrzyli już naszą strzelaninę. Kiedy tu przyjechałem, gromadzili się na ulicy. Może popraw fryzurę, nim wyjdziemy, bo jutro z pewnością to my będziemy hitem wiadomości.

Psiakrew. Czy niczego nie da się już utrzymać w tajemnicy? D.D. dotknęła włosów. Minęło niemal dwadzieścia godzin, odkąd brała prysznic czy zadbała o higienę osobistą. Nie tak kobieta chciała prezentować się światu. Pokręciła głową. Jeszcze jedno powiedziała do Millera. Tam.

Posłusznie poszedł za nią do szklanych przesuwnych drzwi prowadzących na zewnątrz. Za domem było ciemno w porównaniu z rozświetloną ulicą. Ale Southie miało małe ogrody, najczęściej otoczone parkanem, co trzymało media na dystans.

D.D. zaprowadziła Millera pod drzewo, które sprawdzała podczas ostatniej wizyty. To z konarami idealnym, aby się wspiąć i zajrzeć do okien domu państwa Jones. Miller pomyślał teraz, że po tych samych konarach świetnie się można przedostać do ogrodu sąsiada. I zobaczył, o co chodzi D.D.

Na drugiej gałęzi widniało coś czarnego po oświetleniu latarką okazało się, że to ciemnobrązowa skórzana rękawiczka.

Myślisz, że ta rękawiczka należy do Jasona Jonesa?

zapytała D.D.

Myślę, że jest tylko jeden sposób, aby się tego dowiedzieć.

Schowaj się szepnął niecierpliwie Jason. Do szafy. Szybko. Jesteś zaginiona, pamiętasz?

Nikomu nie przyjdzie do głowy cię szukać.

Sandy stała jak wrośnięta w ziemię, pchnął ją więc w stronę otwartej szafy, wepchnął do środka i przymknął drzwi.

Na schodach słychać było kroki. Powolne, skradające się. Jason chwycił dwie poduszki i wepchnął

pod kołdrę, żeby wyglądały jak śpiące ciało. Następnie oparł się plecami o ścianę obok drzwi i czekał.

Miał świadomość, że zaledwie siedem metrów dalej śpi jego czteroletnia córka. I że zaledwie trzy metry dalej w szafie stoi jego ciężarna żona. To uczucie sprawiło, że czuł lodowaty, nadnaturalny spokój. Znajdował się w swojej strefie i gdyby miał broń, już pakowałby kulki w intruza.

Kroki ucichły na korytarzu, najpewniej przed zamkniętymi drzwiami pokoju Ree. Jason wstrzymał

oddech, dlatego że gdyby intruz otworzył te drzwi, obudził Ree, próbował ją chwycić…

Cichy dźwięk, gdy zrobił kolejny krok, a potem jeszcze jeden.

I znowu cisza. Jason widział w drzwiach cień, słyszał cichy, miarowy oddech.

Równie dobrze możesz już wyjść, synu powiedział przeciągle Maxwell Black. Słyszałem cię, kiedy wchodziłem po schodach, więc wiem, że nie śpisz. Zachowuj się spokojnie, a twojej córce nic się nie stanie.

Jason się nie poruszył. Przy biodrze trzymał ciężką metalową latarkę i zastanawiał się, co zrobić.

Maxwell nie znajdował się na tyle blisko, aby Jason mógł go dosięgnąć. Przebiegle zatrzymał się trzydzieści centymetrów przed otwartymi drzwiami, tak, że mógł zajrzeć do pokoju, a jednocześnie się nie narażać.

Podłoga na korytarzu cicho zatrzeszczała pod nogami cofającego się człowieka, jeden krok, dwa, trzy. Jestem teraz przed jej drzwiami, synu. Wystarczy, że przekręcę gałkę i włączę światło. Obudzi się.

Zapyta o tatusia. Co chcesz, żebym jej powiedział? Ile chcesz, żeby twoja dziewczynka o tobie wiedziała?