przyciągnąć jej uwagę.
Chcę kogoś aresztować mruknęła D.D. Najlepiej Jasona Jonesa.
Dlaczego?
Nie wiem. Ale facet tak spokojny i opanowany musi mieć jakieś mroczne tajemnice.
To samo myślałaś o Aidanie Brewsterze przypomniał jej łagodnie przełożony. A okazało się, że nie miał z tą sprawą nic wspólnego.
D.D. wypuściła powietrze.
Wiem. I człowiek się wtedy zastanawia, skąd, u licha, ma wiedzieć, kto jest prawdziwym potworem.
Dzisiaj mój mąż wyszedł ze szpitala.
Ree przygotowała dla niego duży transparent. Robienie go zajęło jej trzy dni na białym papierzenamalowała tęcze, motylki i trzy uśmiechnięte postacie. Umieściła tam także rudego kota z sześciomadługimi wąsami. Witaj w domu tatuśu! tak było napisane na transparencie.
Powiesiłyśmy go w salonie nad zieloną sofą, gdzie Jason przez kilka kolejnych tygodni miał wracaćdo zdrowia.
Ree obok sofy rozłożyła swój śpiwór. A ja zrobiłam sobie posłanie z poduszek i koców.
Biwakowałyśmy tak przez pierwsze cztery dni, wymizerowane trio, które musiało budzić się rano iwidzieć twarze pozostałych. Piątego dnia Ree oznajmiła, że ma dosyć biwakowania i wróciła doswojego pokoju.
I tak po prostu sobie żyliśmy. Ree wróciła do przedszkolaka dokończyłam rok szkolny. Jasonpracował jako wolny strzelec dla różnych gazet, gdy tymczasem jego żebra skończyły się zrastać, arany się zaleczyły.
Prasa musiała wtrącić swoje trzy grosze. Zostałam okrzyknięta bostońską Heleną Trojańską,kobietą, której uroda doprowadziła do wielkiej tragedii. Nie zgadzam się z tym. Helena wszczęławojnę, ja ją zakończyłam.
Policja dalej węszyła. Niepokoiło ich zniknięcie naszego komputera i po minie pani sierżant widaćbyło, że nie uważa tej sprawy za zamkniętą.
Musiałam poddać się badaniu wykrywaczem kłamstw, podczas którego powiedziałam tylko iwyłącznie prawdę: nie miałam pojęcia, co się stało z naszym twardym dyskiem. Redakcja „BostonDaily"? Możliwy udział Ethana? To była dla mnie tajemnica. Nic nie zrobiłam z komputerem i z całąpewnością nie poprosiłam o to Ethana.
Widziałam, że Jason spodziewa się aresztowania od chwili, gdy wrócił do domu. Wystarczyło, żezadzwonił dzwonek do drzwi, a on zamierał na sofie, szykując się na to, co według niego miało sięwydarzyć. Dopiero po kilku tygodniach zaczął się w końcu odprężać. I wtedy przyłapywałam go nauważnym przyglądaniu się mnie.
Nie zadał mi oczywistych pytań. Ja się nie spieszyłam z udzielaniem odpowiedzi. Staliśmy się sobiebliżsi, niemniej jednak jesteśmy parą, która umie docenić wartość milczenia.
Mój mąż to bardzo inteligentny człowiek. Jestem pewna, że do teraz dodał już dwa do dwóch. Naprzykład uciekłam w środę wieczorem przed Wayne'em Reynoldsem, a on niby przypadkiem został
wysadzony w powietrze tego samego wieczoru, gdy wróciłam na łono rodziny. Albo że mój ojciecprzyznał się do zabicia Aidana Brewstera, ale ani słowem nie wspomniał o Waynie. Interesujące, jeśliweźmie się pod uwagę materiały potrzebne do skonstruowania bomby, znalezione w jego pokoju whotelu.
Oczywiście w dzisiejszych czasach każdy się może dowiedzieć, jak zrobić bombę. Wystarczyposzukać w Internecie.
To bez wątpienia sprawiło, że mój mąż domyślił się jeszcze więcej. Na przykład jakim cudem Ethantak nagle wyśledził nasz komputer? Co więcej, czemu ryzykował, majstrując przy nim w miejscupublicznym? Z całą pewnością nie obchodziło go to, że na twardym dysku znajdowało sięwystarczająco dużo dowodów obciążających Jasona, aby zapewnić mu dożywocie.
Z drugiej jednak strony prawdziwa waga odwiedzin różnych stron internetowychprawdopodobnie stała się jasna chwilę potem, jak Ethan dowiedział się o wybuchu samochoduwujka. Jego trojan zdemaskował nie tylko działania Jasona, ale i moje, i powiedzmy to wprostlepiej nie wspominać o pełnym zakresie moich środowych czynności online.
Nigdy nie rozmawiałam z Ethanem na ten temat. I nigdy tego nie zrobię. Jego rodzice zabronilinam wszelkich kontaktów i przenieśli syna do szkoły prywatnej. Z szacunku dla Ethanauszanowałam ich życzenie. Zwrócił mi moją rodzinę i za to na zawsze pozostanę jego dłużniczką.
Wiem, że Jason się o mnie martwi. Zastanawiam się, czy dostrzega ironię tego wszystkiego że mójojciec zamordował kawalera numer jeden, aby wrobić mego męża, a tymczasem ja zamordowałamkawalera numer dwa, aby wrobić ojca. Jaki ojciec, taka córka? Wielkie umysły myślą podobnie?
Może po prostu nauczyłam się od mego męża czegoś cennego: można być ofiarą albo myśliwym.
Wayne Reynolds zagroził mojej rodzinie. Wtedy jego los został przypieczętowany.
Powiem wam prawdę:
Nie śni mi się już krew ani gnijące róże, ani wysoki śmiech mojej matki. Nie budzę się, słyszącostatnie słowa ojca czy widząc mojego niedoszłego kochanka zamieniającego się w wielką kulę ognia.
Nie śnią mi się rodzice ani Wayne, ani anonimowi mężczyźni dobierający się do mego ciała.
Jest lato. Moja córka biega między zraszaczami w ulubionym różowym stroju kąpielowym. Mójmąż uśmiecha się, patrząc na nią. A ja wyleguję się w hamaku, dłoń trzymając na zaokrąglonymbrzuchu i czując, jak rośnie nowy członek naszej rodziny.
Kiedyś byłam córką mojej matki. Teraz jestem matką mojej córki.
Dobrze więc sypiam, otoczona silnymi ramionami mego męża, spokojna ze świadomością, że wsąsiednim pokoju śpi moja córka z Panem Smithem skulonym w jej nogach. Śnię o pierwszym dniuRee w przedszkolu. Śnię o pierwszym uśmiechu mego nienarodzonego dziecka. Śnię o tym, jak tańczęz mężem w dniu pięćdziesiątej rocznicy naszego ślubu.
Jestem żoną i matką.
Śnię o mojej rodzinie.
Podziękowania i dedykacja
Jak zawsze jestem wdzięczna niezliczonym ekspertom, którzy cierpliwie odpowiadali na moje pytania, i wielu krewnym i przyjaciołom tolerujących moje pisarskie (zrzędliwe) zachowanie. Oni są życzliwymi i błyskotliwymi ludźmi, ja jedynie zarabiam na życie szybkim stukaniem w klawiaturę.
Właśnie tak. I są bardzo mądrzy. A mnie się zdarza mieszać informacje, które z takim poświęceniem starali mi się przekazać.
Po pierwsze, dziękuję Robowi Jossowi, psychologowi sądowemu, który uczył mnie, jak się ocenia czynnik ryzyka w przypadku przestępców seksualnych. Dowiedziałam się także od niego, że wolałby oceniać przestępców seksualnych w sprawach karnych niż rodziców w sądach rodzinnych. No bo w końcu przestępcy seksualni to źli ludzie, choćby ich zachowanie było najlepsze, gdy tymczasem rozwodzący się rodzice to dobrzy ludzie, choćby ich zachowanie było najgorsze.
Dziękuję także Katie Watkins, dyrektorowi wykonawczemu, i Liz Kelley, psychologowi sądowemu z Child Advocacy Center w hrabstwie Carroll. Obie pracują dwadzieścia cztery godziny na dobę nad takimi sprawami o wykorzystywanie seksualne dzieci, które powaliłyby zwykłego śmiertelnika. Wszyscy chcielibyśmy, aby świat był lepszy. One aktywnie się do tego przyczyniają.
Carolyn Lucet, licencjonowanej niezależnej pracownicy socjalnej, specjalizującej się w terapii dla przestępców seksualnych, dziękuję za to, że mogłam poznać historie obu stron. Gdy zaczynałam pracę nad tą powieścią, jako rodzic miałam takie samo zdanie na temat przestępców seksualnych jak D.D.