– Lankonia leży niedaleko Niemiec i Rosji. Rosja jest naszym sojusznikiem, ale również krajem komunistycznym. Po wojnie…
– Kto wie, co będzie z Lankonia po wojnie? Załóżmy, że przywrócimy księżniczkę do władzy. Czy nie mamy informacji, że ona jest spokrewniona z jakimiś niemieckimi arystokratami, w których żyłach płynie królewska krew? A jeśli za któregoś z nich wyjdzie za mąż?
Sześciu mężczyzn zaczęło mówić jeden przez drugiego.
Generał Brooks rąbnął pięścią w stół.
– Stanowczo uważam, że potrzebujemy jej na tronie. Słyszeliście, że obiecała nam wanad, jeśli pomożemy jej odzyskać władzę. A już na pewno nam go da, jeśli wyjdzie za mąż za Amerykanina.
– Za Amerykanina? – Członek Kongresu Smith aż jęknął. – Te osobniki z błękitną krwią zawierają małżeństwa wyłącznie między sobą. A my w tym kraju znieśliśmy monarchię. Gdzie my znajdziemy amerykańskiego księcia?
– Ta dziewczyneczka dla swojego kraju zrobi wszystko – powiedział generał Brooks. – Wspomnijcie moje słowa, panowie. Jeśli obiecamy jej pomoc pod warunkiem, że wyjdzie za mąż za Amerykanina i potem osadzi go na tronie, to wierzcie mi, że się zgodzi.
– Czy nie mamy przypadkiem informacji, że ona już jest zaręczona?
– Poznałem tego narzeczonego – odparł generał Brooks. – Nadęty karzeł, który mógłby być jej ojcem. Chce naszej księżniczki tylko dla pieniędzy.
– Naszej?! – parsknął generał Lyons.
– Będzie nasza, jeśli pomożemy jej i ulokujemy obok niej Amerykanina. Pomyślcie o wysuniętej placówce wojskowej w pobliżu Niemiec i Rosji.
Przez chwilę obecni rozważali tę myśl.
– Wobec tego kogo wybieramy na króla? – spytał członek Kongresu Smith.
– Kogoś, kogo możemy obdarzyć zaufaniem. Kogoś, kto wierzy w Stany Zjednoczone. Na pewno nie żadnego demokratę.
– Musi mieć dobre drzewo genealogiczne – powiedział generał Brooks. – Nie możemy wymagać od księżniczki, żeby wyszła za mąż za gangstera albo imbecyla. Osadzimy na tronie kwiat Ameryki.
Generał Attenburgh ziewnął.
– Wnoszę o przerwanie narady do czasu przedstawienia kandydatów w dniu jutrzejszym. – Mężczyźni ochoczo wyrazili poparcie dla tej propozycji.
Następnego ranka sześciu mężczyzn o zaspanych oczach zeszło się na kolejną naradę. Czterech z nich, nie zdradzając konkretów, przetestowało żony, kto z Amerykanów nadawałby się na króla. Bez kłopotu zwyciężył Clark Gable, a zaraz za nim uplasował się Cary Grant. Głosy dostał także Robert Taylor.
Po czterech godzinach kłótni wybrano sześciu ludzi. Byli wśród nich dwaj młodzi członkowie Kongresu, jeden nieco starszy biznesmen oraz synowie trzech starych amerykańskich rodzin, których przodkowie przypłynęli do Ameryki na statku „Mayflower”.
Te sześć nazwisk przedstawiono specjalnej komisji, polecając pilne załatwienie sprawy. Członkowie komisji mieli przeprowadzić dogłębny wywiad o każdym z osobna, przy czym wyraźnie dano im do zrozumienia, żeby szukać wszelkich możliwych brudów. Jeśli wybraniec miał zostać królem, należało przygotować się na ewentualne przykre niespodzianki już teraz.
– I sprawdźcie przy okazji tego Montgomery’ego – dodał w ostatniej chwili członek Kongresu Smith. – Zobaczymy, czy można mu ufać, że będzie w tej sprawie milczał.
Przez trzy dni Arię trzymano w hotelu jak więźnia. Dwaj uzbrojeni mężczyźni stali na warcie przed drzwiami jej apartamentu dwadzieścia cztery godziny na dobę, a wzmocnienie czekało na ulicy, pod jej oknami. Rankiem drugiego dnia dzięki uprzejmości generała Brooksa Arii dostarczono grubą pakę amerykańskich magazynów.
Usiadła więc i pierwszy raz posmakowała prawdziwej Ameryki. Uznała, że Amerykanie są nacją dość płochą, zainteresowaną przede wszystkim gwiazdami filmowymi i piosenkarzami z klubów nocnych. Z jednego numeru „Life” wycięto kilka stron. Spis treści wskazywał, że znajdował się tam artykuł o następczyni tronu Lankonii.
O szóstej rano czwartego dnia trzy kobiety w mundurach zameldowały się w apartamencie, żeby pomóc Arii się ubrać. Były nieskazitelnie profesjonalne i bardzo chłodne, robiły bez sarkania wszystko, co poleciła im Aria.
O ósmej Aria znalazła się znowu w Pentagonie. Posadzono ją przy końcu długiego stołu, z tymi samymi sześcioma mężczyznami co poprzednio. Wyjaśnili jej, że ma wyjść za mąż za Amerykanina i koronować go na króla.
Ogarnęło ją przerażenie, ale nic po sobie nie pokazała. Ci Amerykanie wyobrażali sobie, że mogą jej postawić wszelkie żądania. Cierpliwie próbowała im wytłumaczyć, dlaczego nie może wziąć ślubu z Amerykaninem.
– Mój mąż będzie księciem małżonkiem, a żaden Amerykanin nie ma królestwa, które mógłby połączyć z moim.
– Jest „królestwo” Ameryki – powiedział z sarkazmem jeden z mężczyzn.
– To niemożliwe – upierała się Aria, powoli tracąc cierpliwość. – Jestem już zaręczona. Mojemu narodowi nie spodobałoby się zerwanie zaręczyn, podobnie jak mojemu dziadkowi, który jest królem. – Była pewna, że tym argumentem załatwiła sprawę, ale się myliła. Członek Kongresu Smith zaczął jej tłumaczyć całkowicie niedorzeczny plan.
– Jeśli pomożemy pani wrócić na miejsce fałszywej następczyni tronu, nie dowiedziawszy się uprzednio, kto za tym wszystkim stoi, pani życie może znowu być zagrożone. Popełni pani jeden błąd i trup w kaloszach.
– W kaloszach?
– Niech będzie w koronie. Musimy odkryć, kto próbował Panią zabić i kto nie chce, żeby Stany Zjednoczone miały wanad. To na pewno jest ktoś z pani najbliższego otoczenia.
Aria nie odpowiedziała, wiedziała jednak, że ten człowiek ma rację. Próbowała zapanować nad sobą, ale czuła, jak krew odpływa jej z twarzy. Nie było sensu mówić im, że fałszywą królową jest jej kuzynka, dobrze bowiem wiedziała, że nie Cissy to wszystko wymyśliła. Cissy była nerwową, strachliwą mimozą, więc jeśli odgrywała rolę następczyni tronu, to dlatego, że ktoś jej podpowiadał, co i jak ma robić.
– Sytuacja jest dla nas dość korzystna – powiedział potężny, siwowłosy mężczyzna z piersią obwieszoną orderami. – Przede wszystkim tamci nie mają pojęcia, że pani żyje, więc nie będą pani szukać.
– Stąd plan, który pani proponujemy – podjął drugi. – Pozwolimy fałszywej następczyni tronu dokończyć wizytę i wrócić do Lankonii, i tam ją zdejmiemy. W tym samym czasie pani pojawi się w Lankonii. Wyobrażamy sobie, że ktoś zaproponuje pani zajęcie miejsca fałszywej księżniczki.
– W ten sposób dowiemy się, kto podstawił inną osobę na pani miejsce – powiedział członek Kongresu Smith.
Generał Brooks odchrząknął.
– Jedyny haczyk polega na tym, że wasza wysokość musi być Amerykanką z amerykańskim mężem.
Aria nie była pewna, czy dobrze zrozumiała. Jak na jej gust mężczyźni za bardzo się śpieszyli.
– Przecież nie jestem Amerykanką. Skąd miałoby ludziom przyjść do głowy, że nią jestem?
– Nauczymy waszą wysokość bycia Amerykanką.
– Ale po co? – żachnęła się. Nagle poczuła, że pragnie tylko wrócić do domu. Miała dość dziwnego jedzenia, dziwnych obyczajów, używania języka, przy którym musiała zastanawiać się nad każdym słowem. Dość miała ludzi zachowujących się tak, jakby była szpiegiem, i pokojówek, które ją przeklinały, gdy chciała, żeby włożyły jej pończochy. Zmęczyło ją borykanie się z kłopotami i ludźmi, których nie rozumiała. Za wszelką cenę chciała wrócić do domu.
Generał Brooks ujął ją za rękę i uścisnął jej dłoń. Nie cofnęła ręki.
– Jeśli usuniemy fałszywą księżniczkę, a potem zjawi się wasza wysokość i będzie mówić tak, jak mówi, chodzić tak, jak chodzi, jeść ciastka nożem i widelcem, to ludzie, którzy próbowali dokonać zamachu, spróbują znowu. I tym razem może im się udać. My chcemy stworzyć zapotrzebowanie na kobietę, która będzie podobna do waszej wysokości, a potem podsunąć waszą wysokość Lankończykom jako Amerykankę. Lankończycy zapewne będą chcieli wyćwiczyć waszą wysokość do odegrania roli księżniczki.