Выбрать главу

Podporucznik odłożył papiery.

– Wniosek, panowie, jest następujący. Ten Montgomery ma najbardziej błękitną krew, jaką można znaleźć w Stanach Zjednoczonych.

Wykluczone! – oburzyła się Aria. – W żadnym wypadku nie wyjdę za mąż za tego prymitywnego, ordynarnego człowieka. Wolę żebrać na ulicy, niż zgodzić się na to małżeństwo. – Pierwszy raz w życiu nawet nie starała się ukryć swoich uczuć. Pokazała wszystkim swą niechęć, zgrozę, odrazę. Ci Amerykanie byli umysłowo chorzy!

Członek Kongresu Smith spojrzał na nią z pogardą.

– Gdyby chodziło tylko o panią, nie byłoby sprawy. Przykro mi myśleć, co ta fałszywa księżniczka i jej doradcy zrobią z pani krajem. Mam nadzieję, że przynajmniej nie zabiją pani dziadka. – Zamknął aktówkę. – Miło mi było panią poznać, księżniczko. Życzę pani wszystkiego najlepszego, cokolwiek się stanie.

Przez głowę Arii przemknęło wyobrażenie Cissy na tronie, spełniającej życzenia jakiegoś człowieka, mordercy. Lankonia już raz brała udział w wojnie. Czyżby ten morderca chciał wmieszać Lankonię i w tę wojnę, która siała spustoszenie na całym świecie? Niektórzy Lankończycy, zwykle starsi ludzie, nie mający dzieci w wieku poborowym, twierdzili, że przystąpienie Lankonii do wojny bardzo ożywiłoby gospodarkę kraju.

Potem Aria wyobraziła sobie, jak mieszka w amerykańskim hotelu i czyta o bombardowaniu jakiejś części Lankonii. Byłaby winna śmierci wielu ludzi. Żeby ocalić setki, może tysiące swoich rodaków, musi zgodzić się na małżeństwo z tym odrażającym człowiekiem.

– Proszę poczekać! – zawołała do członka Kongresu Smitha.

Stanął przy drzwiach, ale się nie odwrócił.

– Zrobię… zrobię to, czego chcecie – wyszeptała. Siedziała sztywno wyprostowana. Czuła, że jeśli pozwoli sobie na najmniejsze rozluźnienie, zaleje się łzami.

– Już posłano po porucznika Montgomery’ego – powiedział członek Kongresu Smith, uśmiechnął się ironicznie, po czym opuścił salę.

– Sukinsyn – mruknęła kobieta w mundurze za plecami Arii i wzięła ją za ramię. – Słoneczko, musisz się porządnie wypłakać. Chodź ze mną. Wezmę cię do gabinetu generała Gilchirsta. Akurat go nie ma, więc będziesz tam miała spokój. Czy ten Montgomery naprawdę jest takim osłem?

Aria pozwoliła poprowadzić się korytarzem. Gula w gardle nie pozwalała jej mówić. Zdołała tylko skinąć głową.

– Dajcie spokój! – oświadczyła kobieta w mundurze. – Cieszę się, że jestem Amerykanką. Amerykanom nikt nie mówi, co mają robić. Mogę wybrać sobie takiego męża, jakiego chcę. – Otworzyła drzwi. – No, tutaj możesz sobie posiedzieć. Zgaś światło, nikt cię tu nie znajdzie. Przyjdę po ciebie o piątej. Do tej pory nie będę miała pojęcia, gdzie się podziałaś. – Mrugnęła do Arii i zamknęła za sobą drzwi.

Aria usiadła na niewielkiej skórzanej sofie i kurczowo splotła dłonie. Bata się, że jeśli zacznie płakać, to już nigdy nie przestanie. Przywołała przed oczy obraz Lankonii nękanej wojną, a potem pomyślała, że swym altruistycznym, szlachetnym postępkiem ratuje kraj przed tą katastrofą. Niestety, pamiętała również rugającego ją porucznika Montgomery’ego, jego obcesowość, jego bezceremonialność, gdy ciągnął ją za sobą i wrzucał do lodzi. Jak można wychować takiego mężczyznę na księcia małżonka?

Im dłużej o tym myślała, tym ciężej jej było na duszy. Mój Boże, żeby chociaż dziadek zrozumiał, że musiała tak postąpić.

6

W dwadzieścia cztery godziny później z sześciu mężczyzn, którzy pracowali nad operacją Lankonia, zostało czterech. Dwaj wymówili się pilniejszymi sprawami i opuścili salę konferencyjną. Prawda zaś była taka, że już księżniczka dała im w kość, ale na ośli upór porucznika Montgomery’ego zupełnie nie byli przygotowani.

Generał Brooks miał zaczerwienione oczy i ochrypł od mówienia.

– Ten sukinsyn ciągle jeszcze się śmieje?

Członek Kongresu Smith był zbyt wściekły, żeby odpowiedzieć czymś więcej niż skinieniem głowy.

– Jakie nowiny? – spytał generał Brooks, kierując pytanie do urodziwej, młodej kobiety w mundurze. Najpierw próbowali przemówić Montgomery’emu do rozumu mężczyźni. Nic nie osiągnęli. Postanowiono więc uciec się do pomocy kobiet. Jak do tej pory bez powodzenia.

– J.T… to znaczy porucznik Montgomery mówi, że woli stanąć przed sądem wojskowym, niż ożenić się z księżniczką. Kiedy powiedziałam mu, że wybrano go ze względu na Przeszłość jego rodziny, zaproponował jednak, żebyśmy wydali jej wysokość za jednego z jego braci. Powiedział, że ich może uda się skusić, bo nie mieli okazji poznać tej… – Podniosła głowę. – Przemilczę nieprzyzwoite wyrażenia.

– On ma braci? – zainteresował się generał Brooks z cieniem nadziei w głosie.

– Sprawdziłem, panie generale – zabrał głos młody kapitan. – Najstarszy brat jest w wywiadzie, tak głęboko zakonspirowany, że jego miejsce pobytu zna tylko prezydent i dwóch innych ludzi. Drugi brat leży teraz w szpitalu. Tydzień temu omal nie stracił nogi, bo dostał się pod ostrzał karabinu maszynowego. Trzeci brat ożenił się w zeszłym miesiącu z Angielką. Rodzina jeszcze o tym nie wie.

Generał Brooks się zachmurzył.

– Może jakiś kuzyn?

– Nie mamy czasu! – przerwał mu członek Kongresu Smith, waląc pięścią w stół. – Ten Montgomery pasuje jak ulał. Jest najbardziej amerykańskim Amerykaninem świata i wygląda jak książę. – Uniósł brew, widząc żarliwe poparcie młodej kobiety w mundurze. – Ma iloraz inteligencji sto czterdzieści trzy i jest bogaty. Według naszych informacji Lankonia ledwie wiąże koniec z końcem. Pieniądze rodziny Montgomerych mogłyby postawić ten kraik na nogi.

– I w ten sposób przekonać wszystkich mieszkańców o przychylności Stanów Zjednoczonych – dodał generał Brooks.

Członek Kongresu Smith ułożył przed sobą stertę papierów.

– Nie możemy mu grozić, bo ryzykujemy utratę poparcia Warbrooke Shipping…

– Albo Tynana Millsa, albo Fenton – Taggert Steel – dodał kapitan.

– Wobec tego spróbujmy go okłamać. – Tym stwierdzeniem członkowi Kongresu Smithowi udało się uciszyć zebranych. – On nie znosi księżniczki, zgadza się? Wyśmiewa pomysł zostania królem. Powiedzmy mu więc, że małżeństwo jest na lipę i że ma je traktować jak zwyczajne wojskowe zadanie wywiadowcze. Niech z nią pomieszka, nauczy ją, jak być Amerykanką, weźmie ją do Lankonii, a kiedy ona odzyska tron, on będzie mógł odejść.

– I dopiero w Lankonii Montgomery przekona się, że ma zostać królem? – spytał generał Brooks.

– Mniej więcej. Postarajmy się tymczasem doprowadzić do tego małżeństwa, to uchwycimy przyczółek. Konsekwencjami będziemy się martwić później.

– Czy księżniczka nas nie zdradzi? – spytał kapitan.

Członek Kongresu Smith parsknął pogardliwie.

– Ona oddałaby własną duszę za Lankonię. Dla dobra ojczyzny okłamie Montgomery’ego i w ogóle zrobi wszystko, co będzie musiała. Mam przeczucie, że ona wcale nie zamierza koronować Montgomery’ego na króla. Zresztą posłuchajmy, co sama księżniczka powie na ten temat. Idziemy, panowie? Nie chcę, żeby Montgomery miał czas do namysłu. Jak długo już nie śpi?