Strzeliła gumą do żucia, jednocześnie szczerząc się w uśmiechu i porozumiewawczo do niego mrugając.
– Dzięki, wróbelku.
14
Pan Sanderson pozostawał w ich pokoju trzy godziny i przez cały czas mówił o powadze nadchodzących wydarzeń i znaczeniu powrotu Arii na tron. Mówił też, że Stany Zjednoczone potrzebują wanadu i baz wojskowych w Lankonii.
– Nasz plan jest następujący – przystąpił do szczegółów. – Zdejmiemy fałszywą księżniczkę i jej ciotkę lady Emere jutro, zaraz po ich powrocie z Ameryki, zanim ktokolwiek z rodziny zdąży zobaczyć księżniczkę Maude. Przypuszczam, że buntownicy, którzy podstawili Maude na miejsce księżniczki Arii, natychmiast nawiążą kontakt z waszą wysokością. Żeby jednak byli świadomi istnienia waszej wysokości, przez najbliższe dwadzieścia cztery godziny oboje musicie się pokazywać publicznie tak często, jak tylko można. Po dokonaniu zamiany pańskie usługi, poruczniku, nie będą dłużej potrzebne. Księżniczka nie może wrócić do Pałacu z amerykańskim mężem. Ambasador i ja załatwiliśmy panu szybki powrót do Stanów Zjednoczonych. Skorzysta pan z niego natychmiast, gdy buntownicy skontaktują się z jej wysokością.
– Ale… – zaczęła Aria, chcąc powiedzieć, że porucznik Montgomery miał zostać w Lankonii jako jej mąż.
J.T. położył jej rękę na ramieniu.
– Czyli mamy dla siebie dwa dni – powiedział cicho.
– Tak – potwierdził pan Sanderson, spoglądając to na jedno, to na drugie. Ich zażyłość nie uszła jego uwagi.
– Obawiam się o jej bezpieczeństwo – powiedział J.T… – Nie chcę, żeby była sama wśród wrogów. Ktoś już próbował ją zabić.
– Tak, ale teraz ten, kto tego próbował, będzie myślał, że jej wysokość jest Amerykanką. Mordercy są z pewnością przekonani, że prawdziwa księżniczka utonęła u wybrzeży Florydy. Mamy zamiar negocjować powrót fałszywej księżniczki z porywaczami, którzy skontaktują się z jej wysokością. Wyrobimy w nich przekonanie, że księżniczka Aria zniknie po powrocie podstawionej następczyni tronu. Ktoś jest przekonany, że prawdziwa księżniczka nie żyje, ale to wcale nie musi być ta sama osoba, która nawiąże kontakt z Kathy Montgomery.
J.T. wstał i z marsem na czole zaczął się przechadzać po pokoju.
– Nie wierzę, że autor planu podstawienia księżniczki jest taki głupi, jak wam się zdaje. Ona prędzej czy później się zdradzi. Moim zdaniem…
– Poruczniku – ostro przerwał mu pan Sanderson. – Pańskie usługi nie będą nam już potrzebne. Umiemy zapewnić opiekę jej wysokości.
Aria usiłowała zapanować nad swymi uczuciami, ale była bardzo zadowolona, że porucznik chce jej zapewnić ochronę, że troszczy się o jej bezpieczeństwo. Może był to kamuflaż. Może w rzeczywistości chciał zostać z nią na zawsze. J.T. zaczął tymczasem wyglądać przez okno, odwróciwszy się do pozostałych dwojga plecami.
– My, to znaczy pan ambasador i ja – podjął pan Sanderson – uważamy, że powinniście urządzić publiczną kłótnię małżeńską. Potem, gdy buntownicy nawiążą kontakt z jej wysokością, będzie się wydawało naturalne, że pani Montgomery chce uczestniczyć w tej farsie bez męża.
J.T. nadal wyglądał przez okno.
– Tak, to się trzyma kupy – mruknął. – Idziemy na obiad? Mamy za sobą długi lot i chcielibyśmy wcześnie położyć się do łóżka.
Pan Sanderson odchrząknął.
– Dziś wieczorem powinniście zainscenizować kłótnię przy kolacji, głośną, publiczną wymianę zdań, po której jej wysokość ucieknie wzburzona do ambasady i tam spędzi noc. Musimy przekazać jej instrukcje i zapewnić kontakt z naszą ambasadą. Trzeba jeszcze rozpracować masę szczegółów.
– Czyli ja nie będę już dłużej potrzebny – powiedział J.T. i spochmurniał. Nie spojrzał na Arię. – Idę wziąć prysznic… jeśli uda mi się znaleźć łazienkę w tym miejscu. Potem pójdziemy na kolację i się pokłócimy. To powinno być łatwe. – Wyjął z walizki czystą bieliznę, wziął z wieszaka ręcznik i wyszedł z pokoju.
– Nie, nie, nie – powiedziała Aria do pana Sandersona, gdy tylko J.T. znalazł się za drzwiami. – Pan wszystko myli. Nie wolno nas rozdzielać. Amerykański rząd pomógł mi pod warunkiem, że osadzę Amerykanina na lankońskim tronie. Musimy pozostać małżeństwem, zresztą będzie lepiej, jeśli on zostanie. – Ogarniała ją lekka panika. Wciąż jeszcze miała przed oczami żywy obraz Ameryki i nie chciała go stracić. No, i nie chciała stracić tego mężczyzny, który potrafił wprawić ją w absolutnie rozkoszny stan.
Pan Sanderson przesłał jej spojrzenie rasowego dyplomaty.
– Naturalnie byliśmy poinformowani o tym aspekcie porozumienia waszej wysokości, ale to było porozumienie wojskowe, a nie dyplomatyczne czy polityczne. Nie sądzę, by można było rozważać osadzenie Amerykanina na lankońskim tronie. On nie wie absolutnie niczego o obowiązkach księcia małżonka ani o Lankonii. Z tego zaś, co słyszałem, w dodatku wcale nie chce zostać księciem małżonkiem. Nie zrobiłby nic dobrego, nawet gdyby jakimś dziwnym zrządzeniem losu naród lankoński przyjął zwykłego Amerykanina jako męża królowej. Wasza wysokość musi myśleć o Lankonii, a nie o… no, osobistych uczuciach.
Aria czuła, jak z każdą chwilą bardziej nasiąka Lankonią, zupełnie jakby ktoś otworzył okno i w pokoju robiło się coraz chłodniej.
– W rodzinach królewskich nie ma rozwodów – powiedziała cicho.
– Małżeństwo waszej wysokości zostanie anulowane – oświadczył pan Sanderson. – Zawarto je pod przymusem, co uznają zarówno lankońska Rada Najwyższa, jak i władze Stanów Zjednoczonych. Ufamy, że wasza wysokość potrafi namówić króla do sprzedaży wanadu Stanom Zjednoczonym i że w ramach rewanżu za pomoc, jakiej waszej wysokości udzieliliśmy, możemy w przyszłości liczyć na zgodę w sprawie założenia baz wojskowych.
– Tak – powiedziała. – Stany Zjednoczone mi pomogły, więc okażę swą wdzięczność.
Twarz pana Sandersona zmieniła się.
– Przykro mi z powodu wszelkich nieprzyjemności, jakie waszą wysokość spotkały. Nie przyszło mi do głowy, że wasza Wysokość aż tak polubi porucznika Montgomery’ego w ciągu kilku tygodni. Mnie dano do zrozumienia, że anulowanie małżeństwa wasza wysokość powita z zadowoleniem.
– Kiedyś tak było – mruknęła. Podniosła głowę. – Pozwólcie nam spędzić ten czas razem, żebyśmy mogli się pożegnać. Możemy rozstać się w złości, gdy ktoś nawiąże ze mną kontakt. On powie, że żadna żona nie zrobiłaby czegoś takiego, a ja się zbuntuję. Potem będę mogła twierdzić, że wolę być księżniczką niż żoną. A małżeństwo można anulować, gdy znajdę się znowu na swoim miejscu.
– Tak, ale…
– Teraz chcę zostać sama. – Wypowiedziawszy te słowa, Aria uświadomiła sobie, ile czasu minęło, odkąd wydała ostatni rozkaz królewskim tonem.
– Tak jest, wasza wysokość – opowiedział pan Sanderson, wstał i z nieznacznym ukłonem opuścił pokój.
Aria podeszła do okna i wyjrzała na wąską uliczkę. Spacerujący po niej ludzie wydali jej się bardzo starzy. W ich krokach nie było sprężystości. Dookoła nie dostrzegła żadnych dzieci. Z każdym rokiem coraz więcej młodych ludzi wyjeżdżało za granicę. Nie było tu przemysłu, nie było dla nich miejsc pracy, nie było nowoczesnej rozrywki.
Przyglądając się temu widokowi, nabierała coraz głębszego przekonania, że jest odpowiedzialna za tych ludzi. Rada Najwyższa stanowiła prawa, pracowała nad systemem wymiaru sprawiedliwości, ale zainteresowanie obywateli sprawami kraju należało do rodziny królewskiej. W ostatnim stuleciu rodzina królewska stała się turystyczną atrakcją. Spojrzała na swoją sukienkę, na jej sportowy krój. Ot, zwykła brązowa szmatka, bez żadnych diamentowych ozdób, królewskich insygniów. Zaczęła sobie przypominać, jak musiała się ubierać jako księżniczka. Każdego ranka trzy kobiety przez dwie godziny odziewały ją w szaty i układały jej włosy. I przez cały dzień się przebierała. Na rano miała inne stroje, na popołudnie inne, jeszcze inne na przyjęcia, na herbatki. Miała też długie, bardzo eleganckie suknie na oficjalne obiady.