Выбрать главу

— Krys!

Ja padniaŭ Chery razam z prascinoj, u jakuju jana zachinułasia. Ražok prasciny, mokry ad sloz, upaŭ mnie na plečy. Ja chadziŭ pa pakoi, huškajučy Chery. Jana pahładziła moj tvar.

— Nie, ty nie zmianiŭsia. Heta ja, — šapnuła jana mnie na vucha. — Sa mnoj štości adbyvajecca. Mo sprava ŭ hetym?

Jana pazirała ŭ čorny pusty pramavuholnik, jaki zastaŭsia ad razbitych dzviarej, bo ich abłomki ja vynies viečaram na skład. Treba budzie, padumaŭ ja, paviesić novyja. Ja pasadziŭ Chery na łožak.

— A ty naohul spiš? — Ja stajaŭ nad joju z apuščanymi rukami.

— Nie viedaju.

— Jak nie viedaješ? Padumaj, kachanaja.

— Badaj što splu, ale heta nie sapraŭdny son. Mo ja chvoraja. Ja prosta lažu i dumaju, i viedaješ…

Chery zdryhanułasia.

— Što? — spytaŭsia ja šeptam, bo bajaŭsia, što mnie zdradzić hołas.

— U mianie vielmi dziŭnyja dumki. Nie viedaju, adkul jany biarucca.

— Naprykład?

Treba być spakojnym, dumaŭ ja, što b jana ni skazała. Da jaje słoŭ ja padrychtavaŭsia, jak da mocnaha ŭdaru. Chery biezdapamožna pakivała hałavoj:

— Usio niejkaje takoje… navokal…

— Nie razumieju.

— Jak byccam nie tolki ŭva mnie, ale i dalej, niejak tak… Ja nie mahu raskazać. Nie chapaje słoŭ…

— Napeŭna, tabie heta snicca, — niby mimachodź zaznačyŭ ja. Mnie stała lahčej dychać. — A zaraz davaj patušym sviatło, i da ranicy ŭ nas nie budzie nijakich zhryzot, a rankam, kali vielmi zachočacca, prydumajem sabie novyja, dobra?

Jana praciahnuła ruku da vyklučalnika. Stała ciomna, ja ŭlohsia ŭ vystyłuju pasciel i adčuŭ ciapło jaje dychannia. Ja abniaŭ Chery.

— Macniej, — prašaptała jana. I pasla doŭhaj paŭzy: — Krys!

— Što?

— Ja kachaju ciabie.

Mnie zachaciełasia zakryčać.

Ranak byŭ čyrvony. Pačyrvanieły soniečny dysk visieŭ nizka nad haryzontam. Na parozie lažała piśmo. Ja razarvaŭ kapertu. Chery była ŭ dušavoj, ja čuŭ, jak jana marmyča niejkuju miełodyju. Čas ad času jana vysoŭvałasia adtul, pazirajučy na mianie praz mokryja vałasy. Ja padyšoŭ da iluminatara i pačaŭ čytać:

„Kielvin, spravy dreń. Sartoryus vystupaje za rašučyja miery. Jon spadziajecca, što jamu ŭdasca destabilizavać niejtrynnyja sistemy. Dla dosledaŭ jamu patrebna kryšku płazmy jak zychodnaha budaŭničaha materyjału ŭtvarenniaŭ F. Jon prapanuje tabie pajsci ŭ razviedku i zdabyć trochi płazmy. Ty rabi što chočaš, ale paviedami mnie pra svajo rašennie. A ŭ mianie ŭžo svajoj dumki niama. Badaj, ničoha ŭžo niama. Ja chaču, kab ty heta zrabiŭ, choć by tamu, što my zrušymsia z miortvaha punktu, niachaj sabie i farmalna. Inakš zastajecca tolki zajzdroscić H.

Myšania.

R.S. Nie ŭvachodź u pamiaškannie radyjostancyi. Heta ŭsio, što ty dla mianie jašče možaš zrabić. Lepiej pazvani”.

Majo serca kałaciłasia, kali ja čytaŭ hety list. Uvažliva pieračytaŭ jaho jašče raz, parvaŭ papierynu i vykinuŭ kavałki ŭ rakavinu. Pasla pačaŭ šukać kambiniezon dla Chery. Heta było strašna. Jakraz tak, jak minułym razam. Ale Chery ničoha nie viedała, inakš jana nie ŭzradavałasia b, kali ja skazaŭ, što mnie treba vybracca ŭ karotkuju razviedku za miežy Stancyi i ja prašu jaje supravadžać mianie. My pasniedali na maleńkaj kuchni (Chery znoŭ amal ničoha nie jeła) i pajšli ŭ biblijateku.

Pierš čym vykanać daručennie Sartoryusa, ja chacieŭ pahartać litaraturu pa pytanniach pola i niejtrynnych sistem. Ja nie ŭiaŭlaŭ navat, jak mnie heta ŭdasca, ale vyrašyŭ kantralavać jaho rabotu. Ja padumaŭ, što nie isnujučy pakul što niejtrynny anhilatar moh by vyzvalić Snaŭta i Sartoryusa, a ja pieračakaŭ by razam z Chery „apieracyju” dzie-niebudź zvonku — u latajučym aparacie, naprykład. Ja davoli doŭha siadzieŭ nad toŭstym elektronnym katałoham, jaki ŭ adkaz na maje pytanni albo vykidvaŭ mnie kartku z łakaničnym nadpisam „u biblijahrafii adsutničaje”, albo prapanoŭvaŭ zalezci ŭ taki nierat spiecyjalnych fizičnych prac, što ja nie viedaŭ, jak da ich padstupicca. Mnie nie chaciełasia pakidać vialikaje kruhłaje pamiaškannie z hładkimi scienami, u jakich znachodzilisia skrynački, što vysoŭvalisia, z vialikaj kolkasciu mikrafilmaŭ i elektronnych zapisaŭ. Razmieščanaja ŭ samym centry Stancyi, biez anijakich iluminataraŭ, biblijateka była sama izalavanym pamiaškanniem u stalnoj škarłupinie. Mo tamu mnie było tut tak dobra, pošuki maje ničoha nie davali. Ja błukaŭ pa vialikaj zale, pakul nie spyniŭsia la vializnaj, da samaj stoli, knižnaj šafy. Heta była nie stolki raskoša (zrešty, davoli sumnicielnaja), kolki simval pamiaci, danina pavahi pijanieram salarystyčnych dasledavanniaŭ: palicy, na jakich stajała kala šascisot tamoŭ, utrymlivali ŭsiu kłasičnuju litaraturu pa pradmiecie, pačynajučy z manumientalnaj, choć u značnaj stupieni i sastarełaj, dzieviacitomnaj manahrafii Hize. Ja dastavaŭ hetyja ciažkija tamy i laniva hartaŭ ich, prysieŭšy na ručku kresła. Chery taksama znajšła sabie niejkuju knižku — ja pračytaŭ niekalki radkoŭ cieraz jaje plačo. Heta była adna z tych knižak, što zastalisia ad pieršaj ekspiedycyi, zdajecca, ad samoha Hize „Mižpłanietny kuchar”… Nazirajučy, jak uvažliva vyvučaje Chery kulinarnyja recepty, prystasavanyja da surovych kasmičnych umoŭ, ja moŭčki viarnuŭsia da staroha falijanta, jaki lažaŭ na maich kaleniach. Manahrafija Hize „Dziesiać hadoŭ vyvučennia płaniety Salarys” zjaviłasia ŭ sieryi „Pracy pa salarystycy” ŭ vypuskach z čacviortaha pa tryccaty, a zaraz čarhovyja vypuski sieryi majuć čatyrochznačny numar.

Hize mieŭ nie nadta sprytny rozum, ale sprytny rozum moža tolki naškodzić vyvučenniu płaniety Salarys. Badaj, nidzie ŭiaŭlennie i zdolnasć chutka stvarać hipotezy nie stanoviacca hetkimi zhubnymi, jak tut. U rešcie rešt, na hetaj płaniecie mahčyma ŭsio. Nievierahodnyja apisanni płazmatyčnych „uzoraŭ” chutčej za ŭsio adpaviadajuć sapraŭdnasci, choć pravieryć ich zvyčajna niemahčyma, bo Akijan vielmi redka paŭtarajecca. Naziralnika, jaki ŭpieršyniu sutyknuŭsia z akijaničnymi zjavami, zdziŭlaje ich vielizarny pamier i całkam adsutny na Ziamli charaktar. Kali b heta adbyvałasia ŭ maleńkaj łužynie, usie vyrašyli b, što tut zvyčajnaja „hulnia pryrody”, jašče adna prajava vypadkovasci i slapoha ŭzajemadziejannia sil. Pierad niezličonaj raznastajnasciu salarysnych formaŭ adnolkava biezdapamožnyja i pasrednasć, i hienij. Hize nie adnosiŭsia ni da tych, ni da inšych. Jon prosta byŭ kłasifikataram-piedantam, z hatunku tych, chto pad zniešniaj abyjakavasciu chavaje ŭsiopahłynalnuju, nievykaranialnuju pracavitasć. Hize sprabavaŭ usio apisvać, a kali jamu nie chapała słoŭ, prydumlaŭ novyja, časta niaŭdałyja, nie adpaviednyja sutnasci zjavy. Zrešty, nivodzin termin nie pieradaje sutnasci taho, što adbyvajecca na płaniecie Salarys. Jaho „horadrevy”, jaho „daŭhuny”, „hrybaviki”, „mimoidy”, „simietryjady” i „asimietryjady”, „chrybietniki” i „mihcienniki” hučać vielmi nienaturalna, ale ŭsio-tki dajuć choć niejkaje ŭiaŭlennie pra Salarys navat tym, chto nie bačyŭ ničoha, akramia nievyraznych fotazdymkaŭ i nadta niedaskanałych filmaŭ. Viadoma, hety dobrasumlenny kłasifikatar časam nie ŭtrymlivaŭsia ŭ strohich ramkach kłasifikacyj. Čałaviek zaŭsiody prapanuje hipotezy, navat kali nie imkniecca da hetaha, navat niesviadoma. Hize ličyŭ, što „daŭhuny” ŭiaŭlajuć zychodnuju formu, i supastaŭlaŭ jaje sa šmatrazova pavialičanymi i nahruvaščanymi ŭ niekalki jarusaŭ pryliŭnymi chvalami ziamnych moraŭ. Toj, chto znajomy z pieršym vydanniem jaho pracy, pamiataje, što spačatku Hize nazyvaŭ hetuju formu mienavita „prylivami”, pad upłyvam hieacentryzmu. Z takoha aznačennia možna było b pasmiajacca, kali b jano nie sviedčyła pra biezdapamožnasć daslednika. Hetyja ž utvarenni pa svaich pamierach pieraŭzychodziać — kali ŭžo šukać ziamnyja paraŭnanni — Vialiki kańion Kałarada, da taho ž ich vierchni słoj — pienista-sciudzianisty (piena zastyvaje vializnymi krochkimi fiestonami, vielizarnymi karunkami — častka daslednikaŭ paličyła ich „škiletapadobnymi narastami”), a słai, što lažać nižej, stanoviacca ŭsio bolš pruhkimi, niby muskul, jaki skaraciŭsia, i muskul hety na hłybini paŭtara dziesiatkaŭ mietraŭ — bolš cviordy, čym kamień, ale pruhkasci nie hublaje. Miž scien, pavierchnia jakich nahadvaje skuru na spinie niejkaj pačvary i ŭsia pakrytaja prylipłymi da jaje „škiletami”, na cełyja kiłamietry razlohsia sam „daŭhun”, zniešnie samastojnaje ŭtvarennie, jakoje padobna na vializnaha pitona. Zdajecca, nibyta piton całkam prahłynuŭ niekalki hor i moŭčki pieravarvaje ich, čas ad času ŭzdryhvajučy. Ale taki vyhlad „daŭhun” maje tolki zvierchu, z latajučaha aparata. Kali ž apuscicca na niekalki socień mietraŭ, amal na samaje dno „ciasniny”, to bačna, što piton — heta pałasa, jakaja praciahnułasia až da samaha haryzontu, dzie płazma ruchajecca z nievierahodnaj chutkasciu, u vyniku čaho i ŭznikaje ŭražannie zastyłaha cylindra. Spačatku ličyš hety ruch za kručennie pa kruhu slizistaj šera-zialonaj masy, jakaja bliščyć na soncy, ale la samaj pavierchni (adkul bierahi „ciasniny”, dzie supakoiŭsia „daŭhun”, zdajucca čornymi chrybtami) zaŭvažaješ, što masa ruchajecca pa značna bolš składanym pryncypie. Tut josć i kancentryčnyja akružnasci, i pierakryžavanyja ciačenni bolš ciomnych strumieniaŭ, i lustranyja ŭčastki vierchniaha słoja, jakija adlustroŭvajuć nieba i chmary. Časam na hetych učastkach hrymiać vyviarženni zmiešanaha z hazami paŭvadkaha asiaroddzia. Pastupova razumieješ, što prosta pierad taboj — centr dziejannia siły, jakaja padtrymlivaje sciudzianistyja scieny, što ŭznialisia ŭ nieba i laniva zastyvajuć, pieratvarajučysia ŭ kryštali. Ale toje, što vidavočna dla naziralnika, nie nadta paddajecca navucy. Kolki hadoŭ doŭžylisia nieprymirymyja sprečki z nahody taho, što adbyvajecca ŭ „daŭhunach”, milony jakich płavajuć u biazmiežnych prastorach žyvoha Akijana. Ich ličyli niejkimi orhanami, ličyli, što ŭ ich adbyvajecca abmien rečyvaŭ, pracesy dychannia i pieravarvannia ježy i niešta tam jašče, ab čym pamiatajuć zaraz tolki zapylenyja biblijatečnyja palicy. Kožnaja z hetych hipotez była ŭ rešcie rešt abvierhnuta tysiačami ciažkich, časam niebiaspiečnych dosledaŭ. A sprava ž tolki pra „daŭhuny”, pra formu, jakaja pa sutnasci prasciejšaja, najbolš ustojlivaja (ich isnavannie doŭžycca niekalki tydniaŭ — što na płaniecie Salarys naohul zjaŭlajecca vyklučenniem).