— Może przed wiecem powinniśmy coś szybko zjeść w kafeterii — zaproponował.
— Mam jakieś przekąski w lodówce. Możesz zjeść, a ja się przebiorę.
Gaeta pokiwał głową i uśmiechnął się. Kobiety muszą się przebierać przy każdej okazji. Potem przypomniał sobie, że ma na sobie tylko zwykłą koszulę i wygodne dżinsy, a ma być na scenie z Eberlym. Mam to gdzieś, pomyślał, jestem kaskaderem, a nie gwiazdą wideo.
Raoul Tavalera siedział na progu budynku, ze zwieszoną nisko głową. Wyglądał jeszcze bardziej posępnie niż zwykle. Widząc nadchodzących Cardenas i Gaetę wstał powoli. Gaeta dostrzegł, że twarz młodego człowieka jest wykrzywiona bólem.
— Raoul — odezwała się Cardenas — co ty tu robisz?
— Zamknęli laboratorium — odparł.
— Co?
— Jakąś godzinę temu. Czterech zbirów z ochrony wpadło z pał kami w łapach i kazali mi wszystko wyłączyć. Potem pomieszczenia pozamykali. Dwóch jest tam dalej, pilnują drzwi.
Cardenas poczuła, jak ogarnia ją wściekłość.
— Zamknęli laboratorium? Dlaczego? Jakim prawem?
Tavalera dotknął swego boku i odpowiedział:
— Pytałem, ale nie odpowiadali. Przyłożyli mi pod żebra i wy walili na korytarz. To wielcy faceci i jest ich czterech.
Cardenas przecisnęła się przez drzwi budynku, wyszarpnęła z kieszeni komunikator i warknęła:
— Profesor Wilmot.
Gaeta i Tavalera poszli za nią, po schodach i do jej salonu. Tavalera wyglądał na załamanego. Gaeta pomyślał, że właściwie mógłby się przebrać w sypialni Kris. Miał u niej mniej więcej tyle samo ubrań, co u siebie.
Cardenas wyświetliła otoczoną szarymi włosami twarz profesora na ścianie.
— Profesorze — rzekła, nawet się nie witając — ktoś z ochrony zamknął moje laboratorium.
Wilmot wyglądał na zaskoczonego.
— Co?
— Chcę wiedzieć, dlaczego tak się stało, i dlaczego nie skonsultowano tego najpierw ze mną.
Wilmot pogładził wąsy. Wyglądał, jakby był zmartwiony albo speszony.
— Hm, proponuję, żeby porozmawiała pani o tym z zastępcą administratora.
— Zastępcą administratora?
— Doktorem Eberlym.
— Odkąd ma on uprawnienia pozwalające na zamykanie mojego laboratorium?
— Proszę jego zapytać. W rzeczywistości nic o tym nie wiem. Kompletnie nic.
— Ale może pan mu wydać polecenie, żeby otworzył moje laboratorium! — krzyczała Cardenas. — Może mu pan powiedzieć, żeby odwołał swoich zbirów.
Poczerwieniał i odparł:
— Naprawdę sądzę, że powinna pani porozmawiać z nim bezpośrednio.
— Ale…
— To jest jego cyrk. Ja z tym nie mam nic wspólnego. Obraz Wilmota znikł. Cardenas patrzyła w przestrzeń z otwartymi ustami.
— Rozłączył się!
— Chyba powinnaś zadzwonić do Eberly’ego.
Gotując się ze złości, Cardenas wydała polecenie połączenia z Eberlym. Zamiast niego pojawiła się twarz Ruth Morgenthau.
— Doktor Eberly przygotowuje wystąpienie na wieczorny wiec — powiedziała uprzejmie. — W czym mogę pomóc?
— Może pani odwołać ochronę, która zajęła moje laboratorium i umożliwić mi powrót do pracy — warknęła Cardenas. — I to teraz. Natychmiast.
— Obawiam się, że to niemożliwe — rzekła całkowicie niezrażona Morgenthau. — Znaleźliśmy się w niebezpiecznej sytuacji. Na wolności przebywa poszukiwana osoba i mamy podstawy, by wierzyć, że może się włamać do pani laboratorium i uwolnić nanoboty, które mogą zagrozić całemu habitatowi.
— Poszukiwana? Ma pani na myśli Holly?
— Jest niezrównoważona psychicznie. Mamy powody, by przypuszczać, że zamordowała człowieka. Wiemy, że zaatakowała pułkownika Kanangę.
— Holly? Holly kogoś zaatakowała? Ona nigdy dotąd nie zachowywała się w taki sposób. Co się u licha dzieje?
Twarz Morgenthau przybrała smutny wyraz.
— Najwyraźniej panna Lane przestała brać z jakiegoś powodu swoje leki. Jest stanowczo niezrównoważona. Mogę pani przesłać jej dossier, jeśli potrzebuje pani jakiś informacji na temat jej stanu.
— Tak, poproszę — warknęła Cardenas.
— Wyślę.
— Nie rozumiem jednak, co to ma wspólnego z moim laboratorium.
Morgenthau westchnęła jak nauczycielka, która próbuje coś wytłumaczyć opóźnionemu uczniowi.
— Wiem, że pani się z nią przyjaźniła, doktor Cardenas. Nie możemy ryzykować, że dostanie się do pani laboratorium i uwolni nanoboty. To byłoby…
— W moim laboratorium nie ma żadnych niebezpiecznych nanobotów! — wybuchła Cardenas. — A gdyby nawet były, wystarczy poddać je działaniu ultrafioletu, żeby je dezaktywować!
— Wiem, że pani zdaniem tak to wygląda — rzekła cierpliwie Morgenthau. — Ale dla nas nanomaszyny są poważnym zagrożeniem, które może kosztować życie wszystkich obecnych w tym habitacie. I jest oczywiste, że należy z nimi postępować wyjątkowo ostrożnie.
W Cardenas wszystko się gotowało.
— Ale czy pani nie rozumie, że…
— Przykro mi — odparła Morgenthau. — To już postanowione. Laboratorium zostanie zamknięte, dopóki Holly Lane nie znajdzie się w areszcie.
3 DNI, 6 GODZIN 117 MINUT DO WEJŚCIA NA ORBITĘ SATURNA
Gaeta widział, że Cardenas szaleje z wściekłości. Nawet Tavalera, który zwykle sprawiał wrażenie osobnika biernego i ponurego, patrzył uważnie w miejsce, gdzie przed chwilą drgał holoobraz Morgenthau.
— Holly nie jest stuknięta — mruknął Tavalera.
— Też tak sądzę — rzekła Cardenas.
— Ale Morgenthau tak myśli — przypomniał Gaeta. — Oraz Eberly i cała reszta ważniaków.
Cardenas potrząsnęła ze złością głową.
— A Wilmot nie kiwnie palcem.
— To poważna sprawa, Kris — rzekł Gaeta. — Mówią, że Holly mogła kogoś zabić.
— Kogo? — spytał Tavalera.
Idąc w stronę kuchni, Cardenas odparła:
— Jedyną osobą, która zmarła w habitacie był Diego Romero. Utonął.
— I oni twierdzą, że zrobiła to Holly? — spytał Tavalera.
Cardenas nie odpowiedziała. Szukała czegoś za kuchenną ladą i zaczęła wyciągać opakowania z lodówki.
Gaeta zobaczył, że na komputerze miga światełko odebranej wiadomości.
— Coś przyszło, Kris.
— Odbierz, dobrze?
To było dossier Holly. Cała trójka przeczytała je uważnie, wyświetlając je na ścianie salonu.
— To zaburzenia dwubiegunowe, maniakalno-depresyjne.
— Ale to wcale nie oznacza, że będzie chciała użyć przemocy — rzekła Cardenas.
Tavalera skrzywił się.
— Ja też w to nie wierzę. To do niej niepodobne. Cardenas przyjrzała mu się uważnie.
— Ja też nie wierzę.
— Czy ktoś mógł sfałszować jej dossier? — spytał Gaeta. — Żeby ją wrobić?
— Jest tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć — rzekła Cardenas. Wydała systemowi polecenie znalezienia dossier Holly w archiwach Nowej Moralności w Atlancie.
— To może zająć co najmniej godzinę — rzekł Gaeta.
— Zjedzmy coś tymczasem, dobrze? — zaproponowała Cardenas.
— Idziemy na wiec? — spytał Gaeta.
— Nie wcześniej, jak dostaniemy dossier Holly — odparła Cardenas.
Holly czekała na wieczorne wiadomości spożywając kolację złożoną ze świeżych owoców zebranych w sadzie i paczki ciastek z podziemnego magazynu, w którym przechowywano delikatesy zabrane z Ziemi.