Выбрать главу

Siedziała po turecku na podłodze tunelu serwisowego, który biegł pod sadem. Miała zamiar wyjść potem na górę i spać wśród drzew niedaleko przegrody, bezpiecznie ukryta wśród kwitnących tam obficie krzewów. Don Diego byłby zachwycony tym miejscem, pomyślała, jest tu odrobina dzikości w starannie zaplanowanym systemie habitatu.

Na ekranie telefonu wiszącego na ścianie naprzeciwko niej leciał jakiś film edukacyjny z Ziemi, coś o dinozaurach i przywleczonych przez kometę drobnoustrojach, które je wytępiły. Holly uznała, że bierne korzystanie z telefonu jest bezpieczne; nikt nie mógłby tego wyśledzić. Namierzyć można było jedynie rozmowę.

Pogryzała ciasteczka, aż program się skończył. Złożony z trzech tonów sygnał oznajmił wiadomości.

Oglądając je Holly miała wrażenie, że oczy robią jej się wielkie jak spodki. Spiker ogłosił, że jest nie tylko poszukiwanym zbiegiem, ale niebezpieczną chorą psychicznie osobą, poszukiwaną w związku z utonięciem Don Diega. Osobą, która może rozprzestrzenić w habitacie zarazę.

— Wy skurwiele! — krzyknęła Holly, zrywając się na równe nogi.

W wiadomościach pokazano zarejestrowany wcześniej materiał: wywiad z Malcolmem Eberlym, którego przedstawiono jako zastępcę administratora habitatu. Całkiem zgrabnie udając smutek, Eberly mówił:

— Tak, panna Lane pracowała w dziale zasobów ludzkich, którym zarządzałem. Wówczas wydawała się osobą całkowicie zdrową, cóż, najwyraźniej, kiedy odstawi leki, zaczyna się zachowywać… agresywnie.

— Masz pieprzoną rację, że jestem agresywna! — warknęła Holly. — Poczekaj, jak dostanę w swoje ręce twoją kłamliwą gębę!

Ubrana w błękitną bluzę i spodnie Cardenas wróciła do salonu, gdzie rozmawiali Gaeta i Tavalera.

— Czy dossier z Atlanty już dotarło? — dopytywała się Cardenas.

Gaeta potrząsnął głową.

— Twoja wiadomość prawdopodobnie dopiero dociera do Ziemi. Jesteśmy daleko od domu, Kris.

Tavalera poderwał się.

— Ten wiec zaczyna się za pół godziny.

— Usiądź, Raoul — rzekła Cardenas. — Musimy najpierw zobaczyć dossier Holly.

— Nie zobaczymy…

— Kandydaci nie zaczną wygłaszać przemówień końcowych jeszcze przez co najmniej godzinę — zauważył Gaeta. — Nie zobaczymy tylko początku: maszerujących orkiestr i całego tego gówna.

Tavalera usiadł z powrotem na sofie i odparł:

— Martwię się o Holly. Te gnoje z ochrony bywają nieprzyjemne.

— Gdzie ona może być? — zastanawiała się głośno Cardenas, podchodząc do sofy i siadając obok Tavalery.

Gaeta, siedzący w fotelu po drugiej stronie niskiego stolika, poderwał się.

— Chyba wiem, gdzie.

— Gdzie?

— W tunelach. Ona lubiła zwiedzać podziemne tunele.

— Tunele?

— Tam muszą być setki kilometrów tuneli. Albo więcej. Nigdy jej tam nie znajdą. A ona zna na pamięć każdy centymetr habitatu.

— Więc jak możemy ją znaleźć?

— Poszukam jej — oświadczył Tavalera, znów wstając.

Gaeta wyciągnął rękę i złapał go za nadgarstek.

— Raoul, tam jest zbyt dużo tuneli do przeszukania. Nigdy jej nie znajdziesz. Zwłaszcza dlatego, że ona nie chce, aby ktoś ją znalazł.

Tavalera uwolnił się z uścisku.

— To lepsze niż siedzieć tu i nic nie robić.

— Jeśli ją znajdziesz — wtrąciła Cardenas — przyprowadź ją do nas. Zaopiekujemy się nią, dopóki wszystko się nie wyjaśni.

— Jasne. W porządku.

Nie mając nic lepszego do roboty po odejściu Tavalery, Cardenas i Gaeta oglądali wiadomości, w których pokazano tłum zbierający się w miejscu nad jeziorem. Mównica stała pusta, ale wśród tłumu przechadzały się orkiestry grające marszowe melodie i podgrzewające atmosferę. Zauważyli, że na trawie jest mnóstwo pustych krzeseł.

— Nie będzie problemu z miejscami — mruknęła Cardenas.

Gaeta wstał z fotela i usiadł na sofie obok Cardenas. Oglądali relację, siedząc tak blisko, że prawie się dotykali. Wbrew wszystkiemu, Cardenas rozmyślała, że za tydzień albo dwa Gaeta spakuje się i odleci z habitatu. Jego szybki statek może jest już w drodze, pomyślała. Czy powinnam z nim odlecieć? I czy on by tego chciał?

Rozległ się brzęczyk telefonu. Cardenas wyświetliła wiadomość. Było to dossier Susan Lane, z archiwum centrali Nowej Moralności w Atlancie.

— Przysłali nam nie tę Lane co trzeba — rzekł Gaeta. Potem jednak pojawiło się zdjęcie, co do którego nie było wątpliwości: to była Holly.

— Musiała zmienić imię — mruknęła Cardenas.

— Czy to jest symptom braku zrównoważenia?

Przeczytali dossier, każde słowo, każdą liczbę.

— Żadnych informacji o schorzeniach umysłowych albo psychicznych — rzekł Gaeta.

— Ani o lekach.

— Te skurwiele sfałszowały jej dossier. Chcą ją wrobić. Cardenas przeniosła plik na swojego palmtopa i zerwała się z miejsca.

— Chodźmy na wiec i pokażmy to Eberly’emu.

— Doskonale — rzekł Gaeta.

Kiedy jednak otworzył drzwi, zobaczył na korytarzu czterech rosłych ochroniarzy z czarnymi pałkami przyczepionymi do pasków.

— Pułkownik Kananga chce z wami rozmawiać — rzekła jedna z kobiet, która najwyraźniej przewodziła grupie. — Po wiecu. Macie tu zostać, dopóki nie będzie chciał z wami rozmawiać.

Cardenas bez słów zamknęła drzwi i podeszła do sofy.

— Musieli wiedzieć, co się stało — rzekł Gaeta.

— Założyli podsłuch — rzekła Cardenas opadając z powrotem na sofę. — Musieli słyszeć każde nasze słowo. I wiedzą o dossier Holly z Atlanty.

Czując, jak ogarnia go bezradność, Gaeta odparł:

— W takim razie wiedzą też, że Tavalera szuka Holly w tunelach.

OSTATNI WIEC WYBORCZY

Dookoła nich tłoczyło się tylu ludzi, że trudno było rozmawiać. Eberly i Morgenthau maszerowali obok siebie ścieżką, prowadzącą do miejsca przy jeziorze, w którym odbywał się wiec. Vyborg szedł tuż za nimi, Kananga i dwóch jego największych ludzi wyprzedzało ich, torując im drogę przez tłum. Ludzie stali przy ścieżce, pokrzykiwali i uśmiechali się, chcąc wymienić z Eberlym uścisk dłoni, dotknąć go, zobaczyć jego uśmiech.

Eberly chciał wymieniać uściski dłoni, rozdawać uśmiechy, pławić się w blasku uwielbienia. Tymczasem jednak ignorował ich, pogrążony w rozmowie z Morgenthau.

— Ukrywa się w tunelach? — usiłował przekrzyczeć bezsensowny pomruk tłumu.

Morgenthau skinęła głową, ciężko dysząc, choć napór tłumu sprawiał, że wlekli się w ślimaczym tempie.

— Asystent Cardenas poszedł jej szukać w tunelach — krzyknęła mu do ucha.

— Mam nadzieję, że będzie miał więcej szczęścia niż osiłki Kanangi.

— Co?

— Nieważne — rzekł głośniej. — Nieważne.

— Trzymamy pod strażą Cardenas i tego kaskadera. Mają oryginalne dossier Holly.

Eberly przeraził się.

— Jakim cudem je dostali?

— Z Atlanty. Nowa Moralność ma akta wszystkich obecnych na pokładzie habitatu.

Eberly wyłamywał palce z wściekłości.

— Trzeba było spreparować także i te akta.

— Za późno.

— To wszystko wymyka się spod kontroli. Nie możemy wiecznie trzymać Gaety i Cardenas pod strażą. Wykorzystuję jego kaskaderski popis w kampanii.