— Kogo mamy sądzić? Jakie jest oskarżenie?
Kananga wyciągnął długi palec.
— Holly Lane jest oskarżona o zamordowanie Diega Romera.
— To jakaś bzdura! — krzyknął Tavalera.
Kananga podszedł do rannego młodego człowieka i kopnął go w żebra. Tavalera odchrząknął boleśnie i z trudem złapał oddech. Holly zacisnęła pięści; Kananga odwrócił się i uderzył ją wierzchem dłoni w twarz, rozcinając wargę. Cofnęła się o kilka kroków.
— Sąd nie będzie tolerował żadnych wyskoków — oświadczył Kananga ostrym tonem patrzącemu na niego, mrugającemu Tavalerze. — Ponieważ pomagałeś oskarżonej i jesteś współsprawcą, będziecie sądzeni razem.
— Jeśli mam być tu sędzią — rzekł Eberly — ja decyduję o tym, kto może mówić, a kto nie.
Kananga zgiął się w kpiącym ukłonie.
— Oczywiście.
— Zakładam, że chcesz być prokuratorem — zwrócił się do Rwandyjczyka.
Kananga pochylił podbródek.
— A kto będzie adwokatem oskarżonej?
— Oskarżona będzie bronić się sama — odparła Morgenthau.
— A ława przysięgłych?
— Morgenthau i ja będziemy ławą przysięgłych — odezwał się Vyborg.
Sąd polowy, pomyślał Eberly. I wrabiają mnie w coś takiego! Nigdy nie będę w stanie zaprzeczyć, że brałem udział w egzekucji Holly, postarali się o to. Najlepsze, co mogę zrobić, to dopilnować, żeby po tej rozprawie został wydany jakiś praworządny nakaz. Skutek widać tak wyraźnie, jak strach w oczach Holly.
Westchnął głęboko, żałując, że nie może być gdzie indziej. Gdziekolwiek indziej, pomyślał, może z wyjątkiem celi więziennej w Wiedniu.
— Doskonale — rzekł w końcu, unikając wzroku Holly. — Sąd ogłasza rozpoczęcie rozprawy.
EGZEKUCJA
Gaeta dokonywał przybliżonych obliczeń wykorzystując wewnętrzny komputer skafandra. Temperatura wewnątrz nadal spadała, choć ogrzewanie pracowało z pełną mocą. Zdecyduj się, dopóki masz jeszcze ciepło w skafandrze. Bo inaczej zginiesz.
Gaeta podjął decyzję. Wyciągnął z rękawów skafandra oba ramiona. Wyciągnięcie nóg z nogawek było o wiele trudniejsze. Powinienem był wziąć lekcje jogi, które proponowali mi w zeszłym roku, powiedział sobie, zmagając się z wyciąganiem nogi i zawinięciem stopy za pośladek. Z drugą nogą było o wiele trudniej; Gaeta zawył z bólu, gdy strzeliło mu coś w kolanie. Przeklinając w swoim biegłym hiszpańskim, wreszcie zdołał podciągnąć drugą nogę do głównej części skafandra. Dysząc z wysiłku, czując ból, usiadł wewnątrz skafandra w dziwacznej parodii pozycji lotosu.
— Dobrze — powiedział sobie. — A teraz zobaczymy, czy można oddychać w próżni.
— Nie zabiłam Don Diega — upierała się Holly, ścierając krew z rozciętej wargi. Drugą ręką wskazała na Kanangę: — On to zrobił. Przyznał się mi.
— Czy są jacyś świadkowie? — spytał Eberly, grając na czas. Nie wiedział dlaczego. Sądził, że nie ma nadziei. Kananga „skaże” Holly za morderstwo i zabije ją, razem z Tavalerą. Lincz w śluzie.
Holly potrząsnęła obojętnie głową.
— Ona oczywiście kłamie — wtrącił Kananga. — To ona ostatnia widziała Romero. Twierdzi, że odkryła ciało. Ja twierdzę, że zamordowała starszego pana.
— Ale po co miałabym to robić?! — wybuchła Holly. — Był moim przyjacielem. Nie zrobiłabym mu krzywdy.
— Może próbował się do ciebie dobierać — zasugerował Eberly, chwytając się ostatniej deski ratunku. — Może to było zabójstwo w samoobronie. Albo wypadek.
— Nonsens — mruknęła Morgenthau, stojąca przy Vyborgu.
— Jesteście ławą przysięgłych — przypomniał Eberly. — Nie powinniście komentować.
— Ona jest winna — warknął Vyborg. — Żadne dalsze dowody nie są potrzebne.
Wypuszczę ciepłe powietrze ze skafandra i może to je odpędzi, pomyślał Gaeta. A jeśli nie, to po mnie. Co mam do stracenia?
Skinął głową w pokrytym lodem hełmie. Do roboty. Na co czekasz?
Przestawił panel sterowania we wnętrzu skafandra tak, żeby móc uruchomić klapki dostępowe w rękawach i nogawkach skafandra. Przed jego oczami zajarzyły się cztery klawiatury. Nad nimi unosiły się cztery palce jego prawej dłoni.
Zrób to, nakazał sobie.
Zamknął oczy i wydmuchał powietrze z płuc, usiłując jak najbardziej opróżnić płuca, po czym wbił palce w klawiaturę.
I liczył: tysiąc jeden, tysiąc dwa, tysiąc trzy…
W wyobraźni widział, co się dzieje. Podgrzewane powietrze skafandra uciekało przez otwarte klapki. Lodowe stworzenia powinny poczuć uderzenie gorąca. Może to je zabije. Na pewno nie będzie im przyjemnie.
…tysiąc osiem, tysiąc dziewięć…
Gaeta poczuł stuknięcie w uszach. Nie mógł już dalej wstrzymywać oddechu, ale nie odważył się jeszcze otworzyć oczu. Pamiętał opowieści o ludziach, którzy zginęli z powodu nagłej dekompresji. Cały skafander byłby pełen mojej krwi i flaków, pomyślał.
Uderzył znów w klawiaturę i poczuł, że klapki się zamykają. Otworzył ostrożnie oczy, wdusił przycisk regulacji powietrza i usłyszał syk powietrza ze zbiornika awaryjnego skafandra.
Szybka jego skafandra była nadal pokryta lodem. W desperacji walnął ponownie w przycisk uruchamiający silniki.
Poczuł się, jakby ktoś podetknął mu petardę pod tyłek. Szarpnięcie silników całkowicie go zaskoczyło. Wrzasnął, czując coś pomiędzy zaskoczeniem, zachwytem a bólem. Leciał na oślep, ale przynajmniej leciał.
Morgenthau i Vyborg nawet nie spojrzeli na siebie, żeby uzgodnić werdykt.
— Winna — rzekła Morgenthau.
— Uznaje się winną zgodnie z oskarżeniem — rzekł Vyborg. — Współsprawcę także.
— Współsprawcę? — wyrzucił z siebie Tavalera.
Kananga znów go kopnął.
— Rada przysięgłych uznała was za winnych — zwrócił się do Holly Eberly. — Czy macie coś do dodania?
— Mnóstwo — prychnęła Holly. — Ale nie chcesz tego słuchać.
Morgenthau zatrzymała się przed Holly. Wyjęła palmtopa ze swojego jarmarcznego kaftana i rzekła:
— Jest jeszcze coś, co chciałabym usłyszeć. Chcę, żebyście zeznali, że ty i twój przyjaciel pracowaliście z doktor Cardenas nad zabójczymi nanomaszynami.
— To nieprawda! — odparła Holly.
— Nie powiedziałam, że to musi być prawda — odparła Morgenthau ze szczwanym uśmiechem na ustach. — Ja tylko chcę to od was usłyszeć.
— Nie powiem nic takiego.
— Ja też nie — dodał Tavalera.
Kananga spojrzał w dół na znękanego, rannego inżyniera, po czym zwrócił się znów do Holly.
— Myślę, że potrafię ją przekonać — rzekł z drapieżnym uśmiechem.
Uderzył Holly w brzuch. Zgięła się wpół.
— To za ten cios w twarz — rzekł, dotykając swojej szczęki. — A będzie jeszcze więcej.
Fritz siedział w napięciu przy konsoli od wielu godzin, nie odzywając się i nie ruszając. Inni technicy dreptali wokół niego. Nie mieli połączenia z Gaetą, więc nie dało się wiele zrobić, można było tylko czekać. Zegar czasu misji na konsoli Fritza wskazywał, że Gaecie zostało jeszcze powietrza na ponad trzydzieści godzin, ale nie mieli pojęcia, w jakim stanie jest kaskader.
Nadia Wunderly weszła do warsztatu i natychmiast wyczuła, że nastrój przypomina stypę.
— Co z nim? — wyszeptała do najbliższego technika.