– Myślałem, że będziesz chciała poleniuchować w niedzielny poranek. – Dotknął dłonią jej skóry, aż przeszedł ją dreszcz. – Spałaś dobrze?
– Wspaniale. – Spojrzała w okno i uśmiechnęła się.
– Jaka piękna pogoda!
– Niestety przed wieczorem muszę być w Londynie. Poleniuchujmy, ile się da, a zjemy coś w drodze powrotnej, dobrze?
– Jasne. No to leniuchujmy. – Przeciągnęła się powoli. Jonah zmrużył oczy. Była taka kusząca…
– Niestety aż do ślubu będę bardzo zajęty, na jakiś czas wyjeżdżam z kraju. Gdybyś miała jakiś problem, skontaktuj się z moją asystentką. Ona będzie wiedziała, gdzie mnie znaleźć.
– Nasze matkj wszystkiego dopilnują, nie przejmuj się. – Była rozczarowana, że Jonaha tak długo nie będzie.
– Poza bukietem. To twoja działka – podkpiwał.
– No i jest problem z listą gości. Obie mamy wciąż kogoś dopisują, dyskutując przy tym zawzięcie. Chyba nie zdążą na czas – roześmiała się.
– A właśnie, lista gości… – Jonah nagle spochmurniał. – Moja mama dała mi ją do przejrzenia. Oczywiście masz prawo zaprosić, kogo chcesz, ale Charles Hillier…
– zakończył szorstko.
Lydie natychmiast się spięła. Cała radość uleciała z niej. Nienawidziła kłótni, a oto znów się zaczyna.
– Charlie jest moim przyjacielem.
. – Miałaś się z nim rozstać. Przecież tak ustaliliśmy.
– Nieprawda. Ustaliliśmy, że nie będę z nim romansować i słowa dotrzymałam. Ale Charlie jest moim przyjacielem – zaprotestowała ostro. – Nigdy nie zerwę z nim kontaktów. Zresztą jest bratem Donny.
– I twoim byłym facetem!
– Nigdy nim nie był.
– Spałaś z nim – syknął Jonah. Wyglądał naprawdę groźnie.
Lecz Lydie się nie wystraszyła.
– Co się z tobą dzieje? Chcesz mnie rozliczać z przeszłości?
– Nie… – Opanował się nieco. – Ale ty ściągasz na nasz ślub faceta, z którym niedawno spałaś.
– Kto ci to powiedział?
– Ty sama.
– Niby kiedy?
– Przyznałaś, że nocowałaś u niego.
– To prawda, i to wiele razy. Robiłam tak zawsze, gdy zasiedziałam się w Londynie.
– No właśnie! – rzucił oskarżycielsko.
– Daj spokój, Jonah. Skończmy ten temat.
– Lydie, powiedz mi wprost: spałaś kiedykolwiek z Charliem? – dopytywał się gorączkowo.
– A dzień zapowiadał się tak cudownie – mruknęła.
– Odpowiedz!
– Nie masz prawa pytać, z kim spałam, zanim się zaręczyliśmy – powiedziała stanowczo. – I byłabym ci wdzięczna, gdybyś opuścił mój pokój.
– Zaraz to zrobię – oświadczył lodowato. – To prawda, nie powinno się mieszać przeszłości z teraźniejszością. Każde z nas żyło po swojemu i na swój rachunek, ale teraz to się zmieniło. Dlatego nie zaprosiłem na nasz ślub żadnej z moich byłych dziewczyn, kochanek, czy jak tam chcesz to nazwać. I chyba mam prawo oczekiwać od ciebie tego samego.
Już nie była zła. Miał rację. Musiała wyjaśnić to nieporozumienie.
– Kiedy zatrzymywałam się u Charliego, zawsze miałam swój pokój. Między mną i Charliem nigdy nic nie było. Po prostu się przyjaźnimy.
– Rozumiem… Ale między przyjaciółmi czasami coś zaiskrzy, a ty jesteś piękną kobietą… A może z Charliem jest coś nie tak?
– Nie, nie jest gejem – warknęła. – Jonah, mam tego dość. To przesłuchanie mi ubliża.
Lecz on zamyślił się nad czymś głęboko. Wreszcie spojrzał na nią z powagą.
– A może chodzi o ciebie, Lydie?
– To znaczy? – najeżyła się.
– Niedługo mamy się pobrać… Więc odpowiedz mi na jedno bardzo ważne pytanie. Czy nie lubisz seksu?
– A skąd mam to wiedzieć? – mruknęła.
Jonah podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu.
– Lydie… Przepraszam… Nie wiedziałem… – Głaskał ją delikatnie.
– Chciałam ci to wcześniej powiedzieć, ale jakoś nie wyszło. – Spojrzała mu w oczy i mimo że była zażenowana, uśmiechnęła się. – Taki ze mnie dziwoląg, nieznany przypadek w naszych czasach.
– Cudowny dziwoląg. – Pocałował ją delikatnie.
Ich pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Czuła, jak Jonah całuje jej policzki, szyję, ramię, jak zsuwa jej ramiączko koszuli. Z każdą chwilą jej piersi stawały się pełniejsze. Kiedy dotknął ich swoimi ustami, odsunęła się zawstydzona. Jonah natychmiast na nią spojrzał. Uśmiechnęła się zarumieniona.
– Czyżbyś nie była gotowa?
Przez chwilę walczyła ze swoimi myślami. A później szepnęła:
– Naucz mnie.
Poczuła jego gorące usta na swoim ciele. Ogarniał ją pożar namiętności.
– Cudownie… – szepnęła.
Pieszczoty stawały się coraz odważniejsze. Półprzytomna Lydie zrzuciła szlafrok z Jonaha i z dziką fascynacją zaczęła gładzić jego ciało.
– Jesteś wspaniała – zamruczał.
– Ty też…
Zapadli w oszałamiający pocałunek. Potem Jonah, ciężko oddychając, powiedział chrapliwie:
– Jeśli nie przestaniemy…
– Nie chcę przestawać! – krzyknęła. I nagle się zawstydziła. Nerwowo poprawiła ramiączko.
Popatrzył na nią uważnie, potem schylił się po szlafrok i westchnął.
– Pragnę się z tobą kochać, Lydie, ale musisz być gotowa. Nie chcę, żeby to była sprawa chwili. – Uśmiechnął się czule. – Musisz tego pragnąć, gdy się budzisz i zasypiasz, o każdej porze dnia i nocy. Tak jak ja. Wtedy naprawdę będziesz gotowa. – Pocałował ją delikatnie. – Czekam na ciebie w kuchni.
Przy kawie zachowywali się, jakby nic się nie stało.
– Wyjdźmy – zaproponował Jonah.
– Myślałam, że spędzimy leniwy poranek.
– Też tak sądziłem. Ale to było, zanim prawie mnie uwiodłaś. – Uśmiechnął się.
– Szkoda, że mi się nie udało – mruknęła szczerze i zaraz zdumiała się swoją odwagą.
– Wszystko w swoim czasie, Lydie.
Ufała mu. Był bardzo doświadczony, zaś ona… A jednak czuła się rozczarowana.
Nagle zrozumiała, że wreszcie obudziła się w niej kobieta. I od razu poczuła się lepiej.
Kiedy wrócili do Beamhurst Court, matka oznajmiła z dumą, że wreszcie kupiła odpowiedni kapelusz, natomiast ojciec i Jonah odeszli na stronę, by o czymś porozmawiać.
Potem Jonah zaczął się żegnać.
– Nie zostaniesz na kolacji? – spytała Hilary.
– Niestety wzywają mnie interesy. Proszę mi wybaczyć. Lydie, możesz odprowadzić mnie do samochodu?
Gdy wyszli, Lydie zbierało się na płacz. Wiedziała, że to głupie, przecież zobaczą się za dwa tygodnie, pobiorą się i już zawsze będą razem, a jednak…
– Jedź ostrożnie – powiedziała, gdy doszli do auta. Jonah spojrzał w jej piękne zielone oczy.
– Pamiętaj, kochanie, jeśli będziesz miała jakieś problemy, zadzwoń do mojej asystentki, Elaine Edwards. Ona powie ci, gdzie jestem.
– Tak, oczywiście. Smutno mi, że wyjeżdżasz – powiedziała cicho. – I zaraz dodała z uśmiechem: – Nie rozrabiaj zanadto przez te dwa tygodnie. Pamiętaj, że ja będę grzeczna.
– Jesteś jeszcze piękniejsza, gdy się uśmiechasz.
– Czy to znaczy, że dostanę buziaka na pożegnanie? Jonah natychmiast chwycił ją w ramiona i zaczął namiętnie całować.
Wreszcie odjechał, a Lydie wróciła do domu. Łzy napływały jej do oczu. Tak bardzo go kochała. Jak sobie poradzi sama przez tak długi czas?
Przez tydzień nie dostała od niego żadnych wiadomości. Wprawdzie Lydie szczęśliwie miała mnóstwo pracy, ale i tak co rusz dopadała ją tęsknota, Był wtorek, do ślubu zostały już tylko cztery dni. Lydie spakowała rzeczy, które zamierzała zabrać do Yourk House i walizki z ubraniami na podróż poślubną. W sobotę mieli nocować w Yourk House, a w niedzielę polecieć na jakąś wyspę. Lydie była coraz bardziej zdenerwowana. Chwilami miała ochotę rzucić to wszystko i schować się w mysią dziurę.