Jonah uśmiechnął się, jakby doskonale wiedział, co Lydie przeżywa.
– Sam nie mogę się już połapać w swoich uczuciach – wyznał po chwili. – Może przynajmniej usiądźmy.
Lydie poczuła, że nie jest w stanie stać ani chwili dłużej, usiadła więc na krześle. Miała nadzieję, że Jonah zajmie sofę, ale ku jej przerażeniu przysunął drugie krzesło. Ich kolana niemal się stykały.
– Lydie, czy mogę ci powiedzieć, że jesteś piękna? Każdy dzień bez ciebie jest szary i ponury. Jesteś moim słońcem.
– Chcesz mnie przekonać, że nie powiedziałeś tego tylko dlatego, ze ja…
– Powiedziałaś, że mnie kochasz.
– Wcale tak nie powiedziałam!
– Nie obawiaj się, kochanie, i tak jeszcze nie wierzę, że to prawda. Ale zapamiętaj, kocham cię tak bardzo, że czasami czuję fizyczny ból.
Z każdym jego słowem zielone oczy Lydie stawały się coraz większe. Dobrze znała uczucie, o którym mówił.
– Ale nigdy nic nie mówiłeś. Nie wspomniałeś choćby słowem…
– A co miałem powiedzieć? Bałem się, że cię stracę.
– Bałeś się…
– Miałem powody – przerwał jej. – Oczami duszy wciąż widzę tę uroczą, ale straszliwie nieśmiałą szesnastolatkę.
– To było dawno…
– Tak, ale co jakiś czas ciebie wspominałem. Minęły lata, dojrzałaś i stałaś się jeszcze piękniejsza. I znów cię spotkałem.
– Siedem lat… – szepnęła, – Kiedy trzy lata temu przyjechałem oddać pieniądze, miałem nadzieję, że cię spotkam. Ale się nie udało.
– Chciałeś się ze mną spotkać?
– Tak… Nigdy nie sądziłem, że będę o tym mówił. – Zamyślił się na chwilę. – Gdy wróciłem z podróży dwa miesiące temu, moja asystentka powiedziała mi, że Lydie Pearson chce się ze mną spotkać. A gdy do tego doszło, poczułem, że ktoś rzucił na mnie czar.
Czar? Serce zatrzepotało jej jak szalone.
– Nie byłam wtedy zbyt miła.
– Myślałaś, że będę cię zwodził, że nie oddam pieniędzy. Jednak wbrew zdrowemu rozsądkowi sięgnąłem po książeczkę czekową. Wiesz przecież, że darzę twojego ojca olbrzymim szacunkiem, on jeden we mnie uwierzył. Wiedziałem, ze jeśli Wilmot ma problemy finansowe, to będzie zbyt dumny, żeby poprosić o pomoc, zwłaszcza gdy nie był w stanie zwrócić tych pieniędzy. Dlatego upierałem się, żebyś od razu zrealizowała czek. Ale nawet wtedy myślałem tylko o tobie.
– Chcesz powiedzieć, że już wtedy się mną zainteresowałeś?
– Nie chciałem przyznać się przed sobą, że ktoś zrobił na mnie aż takie wrażenie. Broniłem się przed tym, jednak kiedy zobaczyłem cię w teatrze z Charliem, poczułem coś dziwnego, Coś, co mi się nie spodobało.
Lydie wpatrywała się w te przepiękne, niebieskie oczy. On również nie odrywał od niej wzroku. Czyżby naprawdę ją kochał? Nie wiedziała już, w co ma wierzyć. Najlepiej będzie trzymać się tego, czego była pewna.
– Powiedziałeś, żebym wróciła do twojego biura w następny poniedziałek. Przyszłam do ciebie, żeby przedyskutować formę spłaty długu.
– Czułem się tak, jakby ktoś mnie zaczarował.
– Zaczarował? Uśmiechnął się.
– Nie zależało mi na pieniądzach, ale pomyślałem, że mógłbym to wykorzystać.
– Wykorzystać…
– Wiedziałem, że będę chciał cię znów zobaczyć. Z jednej strony tak bardzo pragnąłem twojego towarzystwa, a z drugiej nie chciałem się jeszcze wiązać. Ślub Olivera był idealną okazją, by znów spotkać się z tobą. To było takie bezpieczne.
Nie mogła oderwać od niego wzroku.
– Ale następnego dnia, kiedy przyszłam do ciebie do domu, zaproponowałeś, bym przyjechała do Yourk House i spędziła z tobą weekend.
– Czemu nie? Powiedziałaś przecież, że poprzednią noc spędziłaś u Charliego! Tak, tak, jesteście tylko przyjaciółmi, i nigdy jeszcze nie byłaś z żadnym mężczyzną. Ale wtedy tego nie wiedziałem. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że kolejną noc spędzisz z kimś innym. Kiedy myślałem o tym, że ty z nim… – Przerwał na chwilę. – Cholera, jaki ja byłem zazdrosny.
Lydie nie mogła uwierzyć. Jonah zazdrosny o Charliego?
– To wtedy powiedziałeś, że mam go rzucić. Poczuła, jak ujmuje jej dłonie i ciągnie lekko ku sobie.
– Lydie, już dłużej nie mogę. Pewnie cię nie przekonałem, ale kocham cię tak bardzo… Jeśli czujesz coś do mnie, pozwól mi się przytulić.
Dzieliło ich pół metra. Lydie wzięła głęboki oddech, wstała i zrobiła krok w jego kierunku. Po chwili przytulała się do niego, czując ciepło jego ciała.
Stali tak długie, słodkie minuty. W końcu Jonah odsunął się na tyle, żeby móc spojrzeć w jej cudowne oczy.
– Kochasz mnie choć troszkę, moja słodka, mała dziewczynko?
– Bardziej, niż ci się wydaje – szepnęła.
– Moje ty kochanie. – Pocałował ją czule. – Powiedz to jeszcze raz. Powiedz to, proszę.
– Co? – szepnęła po chwili.
– Że mnie kochasz. Mógłbym usłyszeć to jeszcze raz?
– Kocham cię, Jonah. – Uśmiechnęła się i przytuliła się do niego.
– Cieszę się, że to powiedziałaś – szepnął Lydie odsunęła się i spojrzała na męża.
– A ty byś powiedział, gdyby nie zrobiła tego pierwsza? No co?
Jonah pocałował ją czule w policzek.
– Miałem nadzieję, że zasłużę na twoją miłość – wyznał po chwili.
– Cała moja miłość należy do ciebie. – Pocałowała go delikatnie w usta.
Nie miała pojęcia, kiedy czule objęci usiedli na sofie.
– Lydie, czy wiesz, jak bardzo rozświetlasz każdy mój dzień?
– Czyżby?
– Chciałem cl to powiedzieć tyle razy. Przy tobie znowu chce mi się żyć.
Jak cudownie usłyszeć takie słowa.
– Kocham cię, Jonah.
Obdarował ją jednym ze swoich najcudowniejszych uśmiechów.
– Na te słowa mógłbym czekać całą wieczność.
– Kiedy się przekonałeś?
– Że się w tobie zakochałem? – Uśmiechnął się delikatnie. – To było w piątek, kiedy umarła twoja ciotka. Miałaś przyjechać tu na weekend. Załatwiałem coś niedaleko Beamhurst Court, nie mogłem się doczekać, żeby znowu cię zobaczyć. Nie zamierzałem jednak łamać słowa i pojawiać się w twoim domu. Czekałem w samochodzie, właśnie miałem zadzwonić, kiedy zobaczyłem, jak jedziesz bardzo szybko, w odwrotną stronę.
– Byłeś wściekły.
– To mało powiedziane. Nikt nie wyprowadził mnie jeszcze tak z równowagi.
– Wariat…
– Kiedy rozmawialiśmy, zauważyłem w samochodzie twoją torbę. Nie jechałaś do Yourk House. Byłem przekonany, że spędzisz ten weekend z innym facetem.
– Z Charliem?
– To już nieważne. Nigdy wcześniej nie oszalałem z zazdrości. Kiedy to do mnie dotarto, zdałem sobie sprawę, że jestem beznadziejnie zakochany.
– Wiesz, tej nocy, w szpitalu, też zrozumiałam, że cię kocham.
– Najdroższa! – Jonah pocałował ją czule, a potem przytulił mocno.
– Minęło tyle dni, a my…
– Bałem się o tym mówić.
– Bałeś się? – zapytała ciepło, opierając głowę o jego ramię.
– Kiedy pocałowałem cię dzień później, odepchnęłaś mnie. I wtedy zrozumiałem, że muszę. być bardzo delikatny.
– Kiedy mnie pocałowałeś, straciłam głowę. Chciałam odpowiedzieć ci pocałunkiem.
– Więc dlaczego mnie odepchnęłaś?
– Miałam wrażenie, że tonę. A poza tym nie tylko ty wiesz, co to znaczy zazdrość.
– Byłaś zazdrosna? – Spojrzał na nią, jakby nie mógł uwierzyć, choć wyraźnie mu to pochlebiało.
Lydie uśmiechnęła się delikatnie.