Выбрать главу

List do Gracji Basen. Jest w skrzydle "D". Napisałem tak:

Droga panno Basen,

dziękuję za zrobienie pokrowca na szczotkę do zębów. Jest zachwycający.

Z uprzejmym pozdrowieniem

Adrian

21 Wtorek

Dziś rano ojciec był pierwszy w kolejce do banku. Kiedy dostał się do środka, kasjer oświadczył, że nie może mu wypłacić żadnych pieniędzy, bo na koncie nic już nie zostało. Ojciec zażądał rozmowy z kierownikiem. Było mi okropnie wstyd, więc siedziałem za plastykowym drzewkiem czekając, aż ustaną krzyki. Pan Niggard, facet z dyrekcji, wyszedł i uspokoił ojca.

Obiecał, że załatwi tymczasową pożyczkę. Ojciec wyglądał okropnie żałośnie, powtarzał ciągle: " To rachunek tego przeklętego weterynarza". Pan Niggard wydawał się pełen zrozumienia. Pewno też ma zwariowanego psa. Niemożliwe przecież, żebyśmy tylko my byli w takiej sytuacji.

Jedenaście funtów z przyległościami przyszło popołudniową pocztą, więc jutro rano jadę do

Sheffield. Nigdy jeszcze nie jechałem sam pociągiem. Naprawdę ostatnio rozwijam skrzydła.

22 Środa

Ojciec odwiózł mnie na stację. Udzielił mi także rady na drogę: żebym nie jadł wieprzowych pasztecików w bufecie.

Stałem przy oknie, a ojciec na peronie. Ciągle spoglądał na zegarek. Nie przychodziło mi do głowy nic, co mógłbym mu powiedzieć. Ojcu też nie. Wreszcie zapytałem: ",Nie zapomnisz nakarmić psa, prawda?" Ojciec roześmiał się Się nieprzyjemnie i w tym momencie pociąg ruszył, więc pomachałem mu ręką i Poszedłem szukać miejsca w przedziale dla niepalących. Wszyscy śmierdzący palacze stłoczyli się razem, krztusząc się i kaszląc… Wyglądali dość prymitywnie i zachowywali Się hałaśliwie, przecisnąłem się, więc przez ten niewielki przedział, wstrzymując oddech.

Pasażerowie w przedziałach dla niepalących robili wrażenie ludzi spokojniejszego, typu. Znalazłem miejsce przy oknie naprzeciwko jakiejś starszej pani. Chciałem wyglądać przez okno albo poczytać książkę, ale starsza pani zaraz zaczęła Opowiadać mi o operacji macicy swojej córki i mówiła różne rzeczy, których nie miałem ochoty słuchać.

O mało nie zwariowałem! Nieustanne jap, jap, jap! Jednak dzięki Bogu wysiadła w

Chesterfield. Zostawiła tygodnik "Świat Kobiet", więc najpierw zdrowo się uśmiałem nad kącikiem problemów, potem przeczytałem opowiadanie i pociąg zaczął zwalniać przed Sheffield. Mama rozpłakała się na mój widok.

Było to trochę krępujące, ale równocześnie bardzo przyjemne. Z dworca wzięliśmy taksówkę. Sheffield wygląda całkiem dobrze, zupełnie się nie różni od naszego miasta. Nie zauważyłem żadnych wytwórni noży i widelców. Pewnie Margaret Thatcher wszystkie polikwidowała.

23 Czwartek

Św. Jerzego

Dzisiaj poszliśmy z mamą po zakupy. Kupiliśmy w Habitacie abażur do lampy w sypialni, a potem dla mnie nowe spodnie. Są cholernie fajne, naprawdę obcisłe.

Zjedliśmy chiński lunch dla businessmenów i poszliśmy na film Monty Pythona o życiu Jezusa. Film był strasznie odważny, więc było mi głupio, że się śmiałem.

Kiedy wróciliśmy, Lucas był w domu. Przygotował kolację, ale powiedziałem, że nie jestem głodny i poszedłem do swojego pokoju. Chyba bym się udławił, gdybym zjadł posiłek przygotowany przez tę glistę. Później zadzwoniłem z budki do ojca, ale ledwie zdążyłem krzyknąć: "Nie zapomnij nakarmić psa”, kiedy włączył się sygnał.

Poszedłem do łóżka z powodu wyczynów tego przebrzydłego Lucasa. Mówi na mamę "Poli", choć doskonale wie, że ona ma na imię Paulina.

24 Piątek

Pomogłem mamie pomalować kuchnię. Wybrała kolory brązowy i kremowy, wygląda to paskudnie, zupełnie jak nasze szkolne ubikacje. Lucas podarował mi scyzoryk. Próbuje mnie przekupić, żebym go znów polubił. Nic z tego, Lucas! My Mole'owie nigdy nie zapominamy.

Podobni jesteśmy do mafii; kto się nam narazi, pamiętamy o nim do końca życia. Lucas ukradł żonę i matkę, więc będzie musiał za to zapłacić! Szkoda, bo scyzoryk ma mnóstwo przyborów, które bardzo by mi się przydały, na co dzień.

25 Sobota

Lucas nie pracuje w soboty, więc musiałem przez cały dzień znosić jego lubieżność. Bez przerwy dotyka ręki mamy, albo ją całuje, albo otacza ramieniem; nie mam pojęcia, jak ona to wytrzymuje. Ja bym zwariował.

Po południu Lucas powiózł nas za miasto, teren był pagórkowaty i znaleźliśmy się dość wysoko. Zmarzłem, więc siedziałem w samochodzie i obserwowałem, jak mama i Lucas robili z siebie głupców. Dzięki Bogu, że nie było w pobliżu żadnych ludzi. Nie jest to zbyt atrakcyjny widok, kiedy starsi państwo wbiegają pod górę zanosząc się od śmiechu.

Wróciliśmy do domu, wykąpałem się, pomyślałem o psie i zasnąłem.

Jutro do domu.

3 nad ranem.

Właśnie mi się śniło, że zakłułem Lucasa wykałaczką do zębów od mojego scyzoryka.

Najmilszy sen od niepamiętnych czasów.

26 Niedziela

14.10. A więc mój krótki pobyt w Sheffield dobiega końca. Mam jechać pociągiem o

19.10, czyli zostało mi tylko pięć godzin na spakowanie. Ojciec miał rację. Nie potrzebowałem dwóch walizek z ubraniami. Jednak zawsze twierdzę, że od przybytku głowa nie boli; lepiej mieć za dużo niż za mało. W każdym razie na pewno bez żalu opuszczę to ponure mieszkanie z kaszlącymi sąsiadami, choć oczywiście trochę mi przykro z powodu uporu mamy, która nie dała się namówić na to, by wrócić ze mną do domu.

Powtarzałem, że pies zagłodzi się na śmierć z tęsknoty za nią, więc mama natychmiast zadzwoniła do ojca, a on, jak skończony głupiec, powiedział, że pies właśnie zjadł całą puszkę Pedigree Chum i pełną miskę sucharów Winalot.

Opowiedziałem mamie o ojcu i Doreen Slater w nadziei, że się wścieknie z zazdrości, ale tylko się roześmiała i zapytała: "A więc Doreen jeszcze ciągle wszystkich obskakuje?" Bardzo się starałem sprowadzić ją do domu, ale muszę wyznać, że poniosłem klęskę

23.00. Podróż powrotna jeden koszmar wszystkie przedziały dla niepalących pełne, musiałem, więc dzielić przedział z fajkami, cygarami i papierosami. Dwadzieścia minut stałem w kolejce po kawę do bufetu. Kiedy doszedłem do okienka, krata się zamknęła i facet zatknął wywieszkę: "Nieczynne z powodu awarii sygnalizacji". Wróciłem do przedziału, na moim miejscu siedział jakiś żołnierz. Znalazłem inne miejsce, ale musiałem znosić towarzystwo jakiegoś wariata siedzącego, naprzeciwko, który twierdził, że ma w głowie radio kontrolowane przez Fidela Castro.

Ojciec czekał na mnie na dworcu, pies rzucił się na powitanie, ale źle obliczył i mało brakowało, a wpadłby pod ekspres do Birmingham dwudziesta pierwsza dwadzieścia trzy.

Ojciec oznajmił, że na kolacji była Doreen Slater. Wnioskując ze stanu, w jakim zastałem dom, można było przypuszczać, że była na śniadaniu, na obiedzie i na kolacji! Nigdy jej nie widziałem, ale pozostawione przez nią ślady świadczą, że ma jasnorude włosy, używa pomarańczowej szminki i sypia po lewej stronie łóżka.

Ładny powrót do domu, nie ma co!

Ojciec poinformował mnie, że Doreen wyprasowała mi na rano szkolny mundurek. Nie wiem, czego się spodziewał. Bo chyba nie podziękowań?

27 Poniedziałek

Podczas zajęć z gospodarstwa domowego pani Bull uczyła nas zmywania naczyń. Tak jakby jajko uczyło kurę! Muszę być chyba najlepszym pomywaczem na świecie. Barry Kent stłukł nietłukący się talerz, więc pani Buli wyrzuciła go z klasy. Widziałem, jak palił na korytarzu papierosa, wcale się z tym nie kryjąc. Nie można mu odmówić odwagi. Uznałem, że moim obowiązkiem jest donieść na niego do pani Bull.