Czterdzieści siedem! To wiele wyjaśnia, powinni go już wysłać na emeryturę.
6 Piątek
Ojciec zabiera mnie jutro na jakąś specjalnie organizowaną zabawę przy ognisku
(oczywiście, jeżeli będę się czuł dość dobrze). Cała impreza ma na celu zdobycie pieniędzy na Poradnię Matrymonialną. Mama Pandory gotuje jedzenie, a jej ojciec odpowiada za sztuczne ognie.
Do mojego ojca należy rozpalenie ogniska, więc będę się starał stać w odległości przynajmniej stu metrów. Wiele razy widziałem, jak przypalał sobie brwi.
Wczoraj wieczorem jacyś kompletnie nieodpowiedzialni mieszkańcy naszej ulicy urządzali zabawę przy ognisku we własnym ogródku!
Fakt!
Mimo wszystkich ostrzeżeń o niebezpieczeństwie powtarzanych przez radio, telewizję, program "Blue Peter" i inne środki masowego przekazu, kierowali się jedynie własnym egoizmem.
Tym razem obyło się bez wypadku, ale to niewątpliwie tylko kwestia szczęścia.
7 sobota
Ognisko na rzecz Poradni Matrymonialnej było gigantyczne. Wielkie osiągnięcie lokalnej społeczności. Pan Cherry przeznaczył na nie setki egzemplarzy magazynu pod tytułem " Teraz!"
Powiedział, że od przeszło roku zawalały mu kantorek za sklepem. Pandora spaliła swoją kolekcję komiksów, „Jakie". Oświadczyła, że "nie wytrzymują feministycznej analizy" i wobec tego "nie chciałaby, żeby się dostały w ręce młodych dziewcząt".
Pan Singh i wszyscy mali Singhowie przynieśli hinduskie zimne ognie. Są znacznie głośniejsze od angielskich. Byłem zadowolony, że zamknęliśmy psa w komórce na węgiel z watą w uszach.
Nikt nie został poważnie poparzony, ale puszczanie sztucznych ogni równocześnie z podawaniem jedzenia wydawało mi się błędem.
Spaliłem rachunek telefoniczny na czerwonym blankiecie, który przyszedł dziś rano.
8 Niedziela
Dwudziesta pierwsza po św. Trójcy.
Dzień pamięci poległych w pierwszej wojnie światowej
Naszą ulicę wypełnia gryzący dym. Poszedłem zobaczyć resztki ogniska z gorącego popiołu sterczą numery czasopisma " Teraz!", których ogień nie bierze. (Nasz czerwony rachunek telefoniczny zniknął, dzięki Bogu).
Pan Cherry będzie musiał wykopać wielki dół i zalać numery " Teraz!" wapnem palonym, inaczej cała dzielnica zaczadzieje.
Poszedłem do Berta. Wyszedł gdzieś z Queenie.
9 Poniedziałek
Poszedłem do szkoły. Pies u weterynarza; trzeba mu usunąć watę z uszu.
10 Wtorek
Spuchły mi sutki! Przekształcam się w dziewczynę!!!
11 Środa
Dzień Weterana w USA.
Dzień Pamięci w Kanadzie.
Pełnia księżyca
Doktor Grey skreślił mnie z listy pacjentów! Oświadczył, że obrzęk sutek jest powszechny u chłopców. Zazwyczaj zdarza się to w wieku lat dwunastu i pół. Doktor Grey stwierdził, że jestem niedojrzały uczuciowo i fizycznie! Ja niedojrzały? Dostałem przecież odmowny list z BBC! A czyż mogłem iść do gabinetu ze spuchniętymi sutkami?
Swoją drogą nie mam pojęcia, dlaczego on to nazywa gabinetem, skoro nie robi tam nigdy żadnych zabiegów.
12 Czwartek
Powiedziałem panu Jonesowi, że nie mogę ćwiczyć na wf z powodu obrzęku sutek.
Zachował się niezwykłe prymitywnie. Nie wiem, czego ich uczą w tym studium nauczycielskim.
13 Piątek
Dziś wieczorem odbyliśmy z Pandorą szczerą rozmowę na temat naszego związku. Ona nie chce mnie poślubić za dwa lata!
Zamiast tego pragnie robić karierę zawodową!
Całkiem naturalne, że jestem przytłoczony tym ciosem. Wyznałem szczerze, iż nie miałbym nic przeciwko temu, by po ślubie pracowała w jakiejś cukierni czy gdzieś, na co oświadczyła, że zamierza wstąpić na uniwersytet, a do cukierni będzie chodziła jedynie po świeżutkie ciastka.
Padły między nami ostre słowa. (Znacznie ostrzejsze z jej strony).
14 sobota
Nadpalone numery „Teraz!" fruwają nad całą naszą uliczką. Wydają się obdarzone szczególną wolą przetrwania. Magistrat wysłał specjalny zespół ludzi w celu wyzbierania wszystkich numerów magazynu.
Pies nie ma już waty w uszach. Po prostu udaje, że nie słyszy.
Poszedłem do B.B., ale był gdzieś z Quennie. Ona pcha jego wózek po terenach rekreacyjnych.
15 niedziela
Dwudziesta druga po sw. Trójcy
Przeczytałem „Miasto jak Alicja" Nevila Shute'a; to bardzo dobre. Chciałbym mieć przyjaciela intelektualistę, z którym mógłbym rozmawiać o wielkiej literaturze. Mój ojciec uważa, że „Miasto jak Alicja" napisał Lewis Caroll.
16 Poniedziałek
Wróciłem ze szkoły z bólem głowy. Bardzo mi szkodzi cały ten hałas, krzyki i pouczania.
Chyba nie ulega wątpliwości, że nauczyciele powinni być lepiej wychowani.
17 Wtorek
Bardzo mnie martwi ojciec. Nie poprawia mu moru nawet stale powtarzana wiadomość o poczęciu przez księżnę Dianę.
Babcia zrobiła już na drutach trzy pary bucików i wysłała je na adres pałacu Buckingham.
Ona jest prawdziwą patriotką.
18 Środa
Ostatnia kwadra księżyca
Drzewa stoją całkiem gołe,
Chodniki zaśmiecają
Ich jesienne stroje.
Zamiatacze ulic ogniem je traktują
Tworząc miejskie całopalne stosy.
Ja, Adrian Mole,
Kopię je nogami.
Ogniem za to igram
Z moimi butami.
Przepisałem wiersz starannie i wysłałem do Johna Tydemana do BBC. Sprawia na mnie wrażenie człowieka, który lubi wiersze o jesiennych liściach.
Muszę mieć wkrótce coś na antenie albo w druku, bo inaczej Pandora straci do mnie cały szacunek.
19 Czwartek
Pandora zasugerowała, żebym założył pismo literackie wydawane na szkolnym powielaczu.
W czasie przerwy obiadowej napisałem pierwszy numer. Nazywa się "Głos Młodości".
20 Piątek
Pandora przejrzała "Głos Młodości". Zaproponowała, żebym zaprosił do Współpracy innych utalentowanych pismaków.
Powiedziała, że sama napisze coś o uprawie roślin w skrzynkach okiennych. Klara Neilson złożyła wiersz punk, bardzo awangardowy, ale nie obawiam się wprowadzania nowości.
WIERSZ PUNK
Społeczeństwo to rzygowina
Ohydne wymioty.
Flagę brytyjską
Sprofanował Sid.
Johnnie to zgnilizna,
Śmierć, śmierć, śmierć.
Zabita przez szarość
Anglia cuchnie.
Ściek świata.
Gnojowisko Europy.
Chwała Punkom
Królom i królowym ulicy.
Klara chce wydrukować to pod przybranym nazwiskiem, jej ojciec jest radnym z ramienia konserwatystów.
Nigel napisał krótki artykuł o konserwacji roweru wyścigowego. Bardzo nudne, ale nie mogę mu tego powiedzieć, bo to mój najlepszy przyjaciel.
Zaczynamy druk w środę.
Podczas weekendu Pandora napisze całość na matrycach.
A oto mój pierwszy artykuł wstępny:
Cześć Koledzy.
To jest wasz własny szkolny magazyn. Tak! Napisany i wyprodukowany wyłącznie nakładem pracy dziecięcej. W pierwszym numerze starałem się spenetrować nieznane obszary.
Wielu z was pewno nie zna tajemnic uprawiania roślin w skrzynkach okiennych czy rozkoszy konserwacji roweru wyścigowego. Jeśli tak, to bądźcie przygotowani na wspaniałą niespodziankę!