Pięćdziesiąt pensów przepadło! Gdybym tak znał karate, przeciąłbym Barry Kentowi tchawicę.
W domu spokojnie. rodzice nie rozmawiają ze sobą.
20 Piątek
Dzisiaj na geografii Barry Kent poradził pannie Elf, żeby się " wypchała ", wysłała go więc do pana Scrutona, żeby mu wymierzył karę, Mam nadzieję, że dostanie pięćdziesiąt batogów.
Zamierzam się zaprzyjaźnić z Craigiem Thomasem, To jeden z największych chłopaków w trzeciej klasie, Dziś na przerwie kupiłem mu batonik Mars. Udawałem, że mi niedobrze i nie mam ochoty na czekoladę. Powiedział: "Dobra, Molak". Po raz pierwszy się do mnie odezwał. Jeśli dobrze rozegram swoje karty, mogę się znaleźć w jego gangu. A wtedy Barry Kent nie odważy się mnie tknąć.
Mama czyta kolejną książkę o seksie, ma to tytuł "Druga płeć", a napisana jest przez jakiegoś pisarza żabojada Simona de Beauvoir. Mama zostawiła książkę na stoliku w dużym pokoju, gdzie każdy mógł ją zobaczyć, nawet babcia!
21 Sobota
Miałem cholernie tajny sen, w którym Szabla masakrował Barry Kenta. Przyglądali się temu panna Elf i pan Scruton, Była tam też Pandora w tej spódnicy z rozcięciem. Zarzuciła mi ręce na szyję i powiedziała: "Należę do drugiej płci". W tym momencie się obudziłem i okazało się, że miałem mokry sen po raz drugi w życiu. Musiałem wrzucić piżamę do pralki, żeby mama tego nie odkryła.
Dzisiaj przyjrzałem się dokładnie swojej twarzy w lustrze w łazience. Mam pięć pryszczy, nie licząc tego na brodzie. Mam też ślady zarostu nad wargą. Wygląda na to, że wkrótce będę musiał zacząć się golić. Poszedłem z ojcem do warsztatu, spodziewał się, że dzisiaj odbierze samochód, ale okazało się, że jeszcze nie gotowy. Wszystkie części leżały osobno. Oczy ojca napełniły się łzami.
Było mi za niego wstyd. Poszliśmy do Sainsbury'ego. Ojciec kupił puszki łososia, krabów i krewetek, tort owocowy, a także jakiś obrzydliwy biały ser obsypany pestkami od winogron. Kiedy wróciliśmy do domu, mama strasznie się wściekła, bo zapomniał o chlebie, maśle i o papierze toaletowym. Powiedziała, że nie można go nigdzie puścić samego. Ojcu trochę się poprawił humor.
22 Niedziela
Mięsopustna
Ojciec zabrał psa i poszedł na ryby. Pan Lucas przyszedł na obiad i został na kolację. Zjadł trzy kawałki tortu jagodowego. Graliśmy w monopole. Pan Lucas był bankierem. Mama ciągle trafiała do więzienia. Ja wygrałem, ponieważ w przeciwieństwie do nich naprawdę koncentrowałem się na grze. Ojciec wrócił frontowymi drzwiami, a pan Lucas wyszedł tylnymi. Ojciec powiedział, że przez cały dzień miał ochotę na tort jagodowy. Ale nie została ani okruszynka. powiedział, że nie zabrał nic do jedzenia i nic też nie brało na wędkę. Mama dała mu na kolację ten ser z winogronowymi pestkami i odchudzający chleb. Ojciec rzucił tym wszystkim o ścianę i oświadczył, że nie jest… myszą, tylko… mężczyzną, a na to mama, że już od niepamiętnych czasów nie… i wtedy kazali mi wyjść z pokoju. To okropne, kiedy się słyszy, jak własna matka przeklina. Myślę, że to wpływ tych wszystkich książek, które czyta. Jeszcze nie wyprasowała mojego szkolnego mundurka, ale mam nadzieję, że o tym pamięta.
Pozwoliłem dziś psu spać w moim pokoju, on nie znosi kłótni.
23 Poniedziałek
Dostałem list od pana Cherry'ego prowadzącego sklep z prasą, że mogę od jutra rozpocząć roznoszenie gazet. Czy można mieć większego pecha?!
Bert Baxter niepokoi się o Szablę, który nie chce jeść i nawet nie próbuje nikogo ugryźć.
Poprosił, żebym go zabrał na badanie. Obiecałem, że zrobię to jutro, jeżeli stan Szabli się nie poprawi.
Mam dosyć zmywania dla Berta. On chyba odżywia się wyłącznie sadzonymi jajkami; zmywanie naczyń w zimnej wodzie bez żadnego płynu to naprawdę nie żarty. Nigdy nie ma tam suchej ścierki do wycierania. Tak naprawdę to nie ma tam w ogóle żadnej ścierki do naczyń, a Szabla podarł na strzępy wszystkie ręczniki. Więc nie mam pojęcia, w jaki sposób Bert może się w ogóle umyć. Chyba spróbuję załatwić dla niego pomoc domową.
Muszę się skoncentrować, żeby zdać egzaminy państwowe, jeśli chcę zostać weterynarzem.
24 Wtorek
Św. Mateusza
Wstałem o szóstej, żeby poroznosić gazety. Przypadła mi Elm Tree Avenue. Strasznie elegancka. Czytają tam bardzo ciężkie gazety: " Timesa", "Daily Telegraph" i "Guardiana".
Wiadomo, mój pech!
Bert oświadczył, że Szabla ma się lepiej, usiłował ugryźć mleczarza.
25 Środa
Dziś wcześnie wstałem powodu roznoszenia gazet. Prócz gazet codziennych dostarczyłem także dwadzieścia pięć egzemplarzy „Puncha".
26 Czwartek
Gazety się dzisiaj pomieszały. Elm Tree Avenue dostała "Sun" i "Daily Mirror", a wszystkie ciężkie dzienniki poszły na Corporation Row.
Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się tak powściekali. Można by się spodziewać, że dla odmiany chętnie przeczytają inną gazetę.
27 Piątek
Ostatnia kwadra księżyca
Wcześnie rano zobaczyłem Pandorę na podjeździe pod numerem sześćdziesiątym dziewiątym przy Elm Tree Avenue. Miała na sobie toczek i bryczesy, nie mogła, więc być w drodze do szkoły. Postarałem się, żeby mnie nie zauważyła. Nie chcę, żeby mnie widziała przy takim nędznym zajęciu.
A więc wiem już, gdzie mieszka Pandora! Dobrze sobie obejrzałem dom. Jest znacznie większy od naszego. We wszystkich oknach są opuszczane drewniane rolety, a pokoje wyglądają jak dżungla tyle tam roślin w doniczkach. Zajrzałem przez skrzynkę do listów i zobaczyłem dużego rudego kota, który coś jadł na kuchennym stole. Biorą "Guardiana", "Puncha", "Priate Eye" i "New Society". Pandora czyta komiks dla dziewcząt "Jackie", nie jest więc intelektualistką tak jak ja. Ale żona Malcolma Muggeridge'a też pewno nie jest intelektualistką.
28 Sobota
Pandora ma niedużego tłustego konika, który się nazywa Pączek. Codziennie rano przed szkołą karmi go i skacze na nim przez beczki. Wiem o tym, bo schowałem się za volvem jej taty, a potem poszedłem za nią na pólko w pobliżu torów dawnej kolejki. Ukryłem się za wrakiem samochodu na skraju pola i obserwowałem Pandorę. Wyglądała cholernie fajnie w tym jeździeckim stroju, a piersi jej podskakiwały jak szalone. Wkrótce będzie musiała nosić stanik. Serce biło mi tak mocno, że czułem się jak stereofoniczny głośnik I odszedłem, żeby mnie nie usłyszała.
Ludzie się poskarżyli, że gazety dotarły z opóźnieniem Został mi "Guardian" w papierowej torbie, Więc wziąłem go do domu, żeby przeczytać. Pełno tam było błędów ortograficznych.
Niedobrze się robi na myśl o tym, ile osób umiejących pisać ortograficznie jest bez pracy.
Marzec
1. Niedziela Zapustna, św. Dawida
Przed roznoszeniem gazet zaniosłem Pączkowi trochę cukru. W jakiś sposób zbliżyło mnie to do Pandory.
Nadwerężyłem sobie kręgosłup przez dźwiganie tych wszystkich niedzielnych dodatków.
Zbywający egzemplarz "Sunday People" zabrałem do domu jako prezent dla mamy, która powiedziała, że to się nadaje wyłącznie do wyłożenia kubła na śmieci. Za sześć poranków dostałem dwa funty i sześć pensów; to naprawdę niewolnicza praca. I w dodatku muszę połowę oddać Barry Kentowi. Pan Cherry otrzymał skargę od numeru sześćdziesiątego dziewiątego przy Elm Street Avenue, że nie dostarczono wczoraj "Guardiana". Posłał więc pod numer sześćdziesiąty dziewiąty "Daily Express" wraz z przeprosinami, ale ojciec Pandory odniósł gazetę do sklepu i stwierdził, że " woli obejść się bez czytania ".
Dzisiaj nie zadałem sobie nawet trudu, żeby przeczytać gazetę, mam kompletnie dosyć gazet.