Выбрать главу

Na niedzielny obiad był jakiś chiński gulasz i fasolka szparagowa.

Kiedy ojciec poszedł odwiedzić babcię, zjawił się u nas pan Lucas. Miał plastykowego narcyza w klapie sportowej kurtki.

Moje pryszcze zniknęły całkowicie. To widocznie wpływ porannego powietrza.

2 Poniedziałek

Mama weszła przed chwilą do mojego pokoju i oznajmiła, że ma mi coś strasznego do powiedzenia. U siadłem na łóżku i przybrałem szalenie poważny wyraz twarzy na wypadek, gdyby się okazało, że zostało jej tylko sześć miesięcy życia, że przyłapano ją na kradzieży w sklepie czy coś takiego. Niby to poprawiała zasłony, obsypała popiołem z papierosa model Concorde'a i zaczęła mamrotać o "stosunkach między dorosłymi", o "skomplikowanym życiu" i o tym, że "musi siebie odnaleźć". Powiedziała, że jest bardzo do mnie przywiązana! Przywiązana!!! I że za nic nie chciałaby mnie zranić. Następnie oświadczyła, że dla niektórych kobiet małżeństwo jest jak więzienie. Potem wyszła z pokoju.

Małżeństwo w niczym nie przypomina więzienia! Kobiety wypuszczane są codziennie do sklepów i tak dalej, a wiele z nich nawet chodzi do pracy. Myślę, że mama podchodzi do sprawy trochę melodramatycznie

Skończyłem "Folwark zwierzęcy". To cholernie symboliczne. Płakałem, kiedy Boksera wzięto do weterynarza. Od tej pory będę traktował świnie z należytą pogardą, jak na to zasługują.

Bojkotuję wieprzowinę w każdej postaci.

3 Wtorek

Ostatki

Dzisiaj dałem Barry Kentowi forsę za rzekomą ochronę. Nie bardzo widzę, jak może istnieć jakiś Bóg. Gdyby istniał, na pewno by nie dopuścił, aby osobnicy pokroju Barry Kenta bezkarnie zagrażali intelektualistom. Dlaczego więksi są tak niemili dla mniejszych? Być może ich umysły męczą się szybciej z powodu dodatkowego wysiłku koniecznego dla wytworzenia większych kości i tak dalej, być może te wielkie chłopaczyska doznają uszkodzenia mózgu w wyniku tych wszystkich sportów, a może po prostu ci wyrośnięci lubią sypać pogróżkami i staczać bójki. Kiedy pójdę na uniwersytet, mogę się zająć tym problemem. Opublikuję swoją rozprawę i poślę egzemplarz Barry

Kentowi. Może do tej pory już się nauczy czytać.

Mama zapomniała, że dzisiaj był dzień pączków. Przypomniałem jej o tym o jedenastej wieczorem. Nie mam wątpliwości, że potem celowo wszystkie przypaliła. Za miesiąc będę miał czternaście lat.

4 Środa

Popielec

Dziś rano doznałem paskudnego szoku. Odniosłem pustą torbę do sklepu pana Cherry'ego i zobaczyłem, jak pan Lucas wertował magazyny z najwyższej półki. Stałem za stelażem i wyraźnie widziałem, że wybrał "Big and Bouncy", zapłacił i wyszedł ze sklepu schowawszy pismo pod palto"Big and Bouncy" to wyjątkowo nieprzyzwoity magazyn. Pełno tam obrzydliwych obrazków.

Mama powinna się o tym dowiedzieć.

Dzisiaj ojciec odebrał samochód z warsztatu. Mył go i rozkoszował się nim przez całe dwie godziny. Zauważyłem, że z tylnej szyby zniknęła nalepka w postaci machającej ręki, którą kupiłem mu na gwiazdkę. Powiedziałem, że powinien złożyć skargę w warsztacie, na co oświadczył, że nie chciał stwarzać problemów. Pojechaliśmy do babci, żeby wypróbować samochód. Babcia poczęstowała nas filiżanką rosołu z kostki Bovril i obrzydliwymi ciastkami z anyżkiem. Nie zapytała, jak się czuje mama, stwierdziła natomiast, że ojciec jest szczupły i mizerny i wymaga "odżywienia ".

Powiedziała, że Berta Baxtera wyrzucono ze stowarzyszenia Zimozielonych z powodu jego zachowania w Skegness. Autokar czekał na niego przez dwie godziny na stacji autobusowej.

Wysłano grupę zwiadowczą na poszukiwania do pubów, wtedy wrócił Bert – nietrzeźwy, ale sam, i trzeba było wysłać drugą grupę zwiadowczą na poszukiwanie pierwszej. W końcu zawołano na pomoc policję i wiele czasu minęło, zanim udało się wytropić wszystkich emerytów i doprowadzić ich do autokaru.

Według babci podróż powrotna była koszmarem. Wszyscy emeryci nieustannie się przepychali (nie do wyjścia, tylko między sobą). Bert Baxter recytował nieprzyzwoity wiersz o Eskimosie, a pani Harriman zasłabła i trzeba było rozluźnić jej gorset.

Babcia oznajmiła, że od czasu tej wycieczki dwóch emerytów już zmarło. Winą za to obciąża Berta Baxtera "tak jakby ich zamordował" – ale według mnie jest bardziej prawdopodobne, że wykończyły ich zimne wiatry w Skegness. Powiedziałem: "Bert Baxter nie jest taki zły, kiedy się go bliżej pozna ". A babcia na to, że nie rozumie, jak Dobry Bóg mógł zabrać dziadka, a zostawić taką szumowinę jak Bert Baxter. Potem zesznurowała usta i zaczęła przecierać oczy chusteczką, więc wyszliśmy.

Kiedy wróciliśmy do domu, mamy nie było; chodzi teraz na zebrania jakiejś grupy kobiecej.

Słyszałem, jak ojciec mówił samochodowi "dobranoc". Chyba coś z nim niedobrze!

6 Piątek

Nów

Pan Cherry jest bardzo zadowolony z mojej pracy I podniósł moje wynagrodzenie do dwóch i pół pensa za godzinę. Zaproponował mi też wieczorną rundę na Corporation Row, ale odmówiłem. Na Corporation Row magistrat lokuje wszystkich trudnych lokatorów. Pod numerem trzynastym mieszka Barry Kent.

Pan Cherry dał mi dwa stare numery "Big and Bouncy". Prosił tylko, żebym nic nie mówił mamie. Jakby coś podobnego w ogóle mogło mi przyjść do głowy! Schowałem magazyny pod materac. Tacy intelektualiści jak ja mają prawo interesować się seksem. Zwykli ludzie typu pana Lucasa powinni się tego wstydzić.

Dzisiaj zadzwoniłem do opieki społecznej, żeby zapytać o pomoc domową dla Berta Baxtera. Skłamałem i przedstawiłem się, jako jego wnuk. W poniedziałek przyślą do niego opiekuna społecznego. Wypożyczyłem "Wojnę i pokój" na kartę ojca. Swoją kartę biblioteczną zgubiłem.

Zaprowadziłem psa na pólko koło torów, żeby poznał Pączka. Całkiem sobie przypadli do gustu.

7 Sobota

Po rozniesieniu gazet położyłem się z powrotem do łóżka i leżałem całe rano czytając "Big and Bouncy". Czułem się jak nigdy dotąd.

Poszedłem z rodzicami do Sainsbury'ego, gdzie wszystkie kobiety kojarzyły mi się z "Big and Bouncy", nawet te po trzydziestce. Mama oświadczyła, że wyglądam, jakbym miał gorączkę, nawet się tym zaniepokoiła i odesłała mnie na wielopiętrowy parking, żebym dotrzymywał towarzystwa psu w samochodzie.

Pies miał już towarzystwo, szczekał i skomlał tak głośno, że wokół samochodu zebrała się grupka ludzi wymieniających komentarze typu "biedactwo", "co za okrucieństwo, żeby go w ten sposób przywiązać". Pies zaczepił obrożą o dźwignię zmiany biegów i oczy wychodziły mu z orbit.

Na mój widok usiłował podskoczyć i omal się nie udusił.

Próbowałem wytłumaczyć tym ludziom, że kiedy dorosnę, zostanę weterynarzem, ale nie chcieli słuchać i zaczęli coś mówić o Królewskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Samochód był zamknięty, Więc musiałem sforsować małą szybkę i włożyłem rękę do środka. Pies oszalał z radości, kiedy go uwolniłem, więc ludzie się rozeszli. Ojciec jednak nie szalał z radości na widok uszkodzonej szybki, tylko się wściekł. Cisnął torby z zakupami, potłukł jajka, pogniótł ciasto, a potem jechał zdecydowanie za szybko. W drodze do domu nikt się nie odzywał, jedynie pies nie przestawał się uśmiechać.

Skończyłem " Wojnę i pokój". Całkiem niezłe.

8 Niedziela

Pierwsza w wielkim poście

Mama poszła na zebranie, na którym grupa kobiet przeprowadza specjalne ćwiczenia, żeby nabrać większej pewności siebie. Mężczyzn się na te zebrania nie wpuszcza. Zapytałem ojca, na czym polega "ćwiczenie pewności siebie". Odpowiedział: "Bóg jeden wie, ale na pewno nie oznacza to dla mnie nic dobrego".