Выбрать главу

– To teraz lawina – powiedział Peter. – Znam kilka dziewczyn, zresztą z jedną się dziś wieczorem spotykam, które twierdzą, że ponad dziewięćdziesiąt procent ich koleżanek złożyło im takie propozycje. To zdecydowanie nowe zjawisko.

Peter zanurzył pędzel w czerwonej farbie. Powiedział, że przemysł mody nakłania dziewczyny do trójkątów.

– Agenci i bookerzy wymuszają to na modelkach w zamian za angaże. – Po chwili dodał: – Wszystkie dziewczyny są macane po klopach.

Tad, architekt i złoty chłopiec, lat czterdzieści jeden, był sceptyczny.

– A prawdziwe liczby trzyma w tajemnicy rządowe biuro cenzury – zażartował, ale ciągnął dalej: – Kobiety fizycznie prezentują więcej piękna, więcej zmysłowości. Więc łatwiej jest mężczyźnie fantazjować o dwóch kochających się ze sobą kobietach. Dwóch facetów to raczej kiepska fantazja. Peter uniósł głowę ze swego miejsca na podłodze.

– Kobiety mogą spać w jednym łóżku i nikt z tego nie robi sprawy – dorzucił.

– Wręcz przeciwnie, popieramy to – powiedział Simon, właściciel firmy oprogramowania komputerowego, lat czterdzieści osiem.

– Mało prawdopodobne, że któryś z nas mógłby spać w łóżku z drugim. Ja bym tego nie zrobił – dodał Jonesie, lat również czterdzieści osiem, dyrektor wytwórni nagrań ze Wschodniego Wybrzeża. Rozejrzał się dokoła.

– Faceci tego nie robią głównie dlatego, że większość z nich chrapie – stwierdził Peter. – Poza tym to niedobre dla systemu nerwowego.

– To wyciąga na wierzch wszystkie te głęboko zakorzenione lęki – dodał Simon.

Przez chwilę zapanowała cisza. Rozglądaliśmy się po pomieszczeniu. Napięcie przerwał Peter.

– Najlepiej to tłumaczą biologiczne badania na szczurach – powiedział. – Tłok, stres, przeludnienie struktur niszowych. Pierwszym zjawiskiem wśród stłoczonych szczurów jest odseparowanie płci. A w tym mieście, przy tej liczbie adwokatów i zatłoczonych strukturach niszowych podlegamy niesamowitej presji. Presja rozpieprza nam hormony, a kiedy hormony są rozpieprzone, jest więcej homoseksualistów, a homoseksualizm to sposób natury na obniżenie populacji. Te wszystkie nienaturalne rzeczy, o których gadamy, rosną w postępie arytmetycznym.

– I to wszystko wyjaśnia – rzucił kwaśno Tad.

– Prowadzimy życie nasycone zmysłowo – dalej perorował Peter. – Duże ciśnienie. Intensywność. Miliony spotkań. Miliony spotkań z prawnikami. Zwykłe rzeczy już nie cieszą. Teraz potrzebujemy dwóch albo trzech dziewczyn, albo egzotycznych striptizerek z Pure Platinum.

– Ale z drugiej strony ochota na grupowy seks może być powodowana zwykłą ciekawością – powiedział Tad. – Bez takich głębokich analiz.

Peter był jak w transie.

– A co z brakiem szczerości? – zapytał. – Jest mniej szczerości, mniej uczciwości. Jeśli dziewczyna naprawdę ci odpowiada, to nie powinieneś chcieć innej. Ale dzisiaj jest mniej szczerości.

– Może i tak – rzucił ostrożnie Jonesie.

– Kiedy spotykasz ludzi w Nowym Jorku, to tylko wciskają ci kit – ciągnął Peter, nie zważając na to, że pędzle mu wysychają. – Na przyjęciach wysłuchujesz w kółko tego samego gówna. Potem na proszonych obiadach. W końcu przestajesz tam chodzić.

– Odcinasz się – przyznał Jonesie.

– I idziesz do łazienki, gdzie ktoś z przemysłu mody obciągnie ci druta – powiedział Peter.

Nastąpiła krótka, ale – jeśli się nie mylę – pełna szacunku cisza. Potem Peter znów się włączył.

– Ale to nie jest autentyczne. Nie jest szczere. Nie ma w tym żadnej komunikacji. To tylko krótka chwila w tym naładowanym stresem życiu.

„Ekstatyczna” milość Niewesoły był stan umysłu Tada, kiedy trzy lata temu doświadczył najprymitywniejszego rodzaju trójkąta, który nazwał „na zgłuszenie”.

Tad był wtedy tuż po zerwaniu z dziewczyną, po pięciu latach związku. Znalazł się na imprezie i wypatrzył atrakcyjną dwudziestolatkę. Poszedł za nią, zobaczył, jak wsiada do taksówki. Ruszył za nią swoim mercedesem. Kiedy taksówka stanęła na światłach, zrównał się z nią. Umówili się na następny wieczór w klubie. Przyszła z koleżanką o imieniu Andie.

– Na szczęście – opowiadał Tad – ta Andie była kompletnie pokręcona. Dopiero co wysiadła z samolotu z Włoch i dumnie paradowała w swoim futrze z lisów. Łyknęli tabletki ecstasy i cała trójka pojechała do Tada. Pili szampana, tłukli kieliszki o podłogę, całowali się. Dwudziestolatka zasnęła, a Tad i Andie poszli na całość, z tą małą śpiącą obok nich na łóżku.

Peter znów zaczął swoje:

– Właśnie! Codziennie więcej przeżyć, więc musisz mieć jeszcze więcej i szybciej! I jeszcze więcej! – krzyczał. – Przekraczać granice wytrzymałości, kusić szczęście, stwarzać nowe nisze, rozszerzać…

– To tak, jakby ktoś podsunął ci tacę ciasteczek, ale ty bierzesz dwa, nie jedno – powiedział spokojnie Garrick, lat trzydzieści, gitarzysta w zespole z city.

Tad zaczął się w końcu zgadzać z Peterem.

– To ta cała obsesja „więcej” – powiedział. – Cztery piersi, nie dwie.

Na szczęście przyszedł w końcu Sam, doradca inwestycyjny, lat czterdzieści jeden. Był facetem, który ciągle mówił, że chce się ożenić, ale często „zapominał” zadzwonić do kobiet, z którymi chodził. Więc wciąż był wolny. Sam przyznał, że bywał w trójkątach.

– Dlaczego to robiłeś? – zapytaliśmy.

Sam wzruszył ramionami. – Odmiana. Po jakimś czasie męczy cię bycie z jedną osobą.

Sam wytłumaczył nam, że do trójkąta prowadzą trzy podstawowe sytuacje. Pierwsza: Facet od dawna starał się namówić swoją dziewczynę na pójście do łóżka z jeszcze jedną kobietą. Powodem może być to, że jest znudzony albo skrycie chce się przespać z koleżanką dziewczyny.

Druga: dziewczyna chce się przespać z inną kobietą i namawia do tego chłopaka, żeby jej samej było łatwiej.

Trzecia: dwie kobiety chcą być ze sobą i kombinują, żeby do łóżka wciągnąć faceta.

Sam powiedział, że przez jakieś sześć miesięcy chodził z pewną Libby i wmówił sobie, że to ona chce iść do łóżka ze swoją najlepszą przyjaciółką, Amandą. Oczywiście, prawda była taka – co teraz przyznaje – że to on chciał się kochać z Amandą. Pod jego naciekiem Libby w końcu zgodziła się zorganizować wspólny wieczór. Przyszła Amandą. Pili wino. Siedzieli na kanapie. Sam powiedział kobietom, żeby się rozebrały. A potem?

– Totalna porażka – westchnął Sam. Libby została na kanapie, a on zabrał Amandę do łóżka. – Strasznie się na nią napaliłem. I to był problem. Bo zwykle jest tak, że w końcu wolisz być z jedną kobietą bardziej niż z drugą, i ta druga czuje się odrzucona.

W końcu Libby sama przyszła do łóżka.

– Chyba chciały, żebym im mówił, co robić, żebym przejął kontrolę. Ale ja byłem tak zajęty Amandą, że o niczym innym nie myślałem – mówił Sam.

Libby nigdy się z tym nie pogodziła. Dwa miesiące później zerwali. Libby i Amandą przez jakiś czas nie odzywały się do siebie. Sam przyznał, że wiedział, iż trójkąt może nieść ze sobą „konsekwencje”, ale, jak stwierdził:

– I tak w to idziesz, bo jesteś facetem.

Zasada numer jeden przy trójkątach:

– Nigdy, przenigdy nie rób tego ze swoją dziewczyną – powiedział Garrick. – To zawsze katastrofa.

Zasada numer dwa:

– Nie wolno tego planować. Bo wtedy zawsze coś jest nie tak – dodał Simon, który przyznał, że brał udział w sześciu czy siedmiu trójkątach. – To musi wyjść spontanicznie.

Zanim doszliśmy do zasady numer trzy, odezwał się dzwonek u drzwi. Przyszli: Jim, magik lat dwadzieścia jeden, i łan, producent telewizyjny lat dwadzieścia pięć. Jim oznajmił, że kochał się w trójkącie w ubiegłym tygodniu.