Выбрать главу

– Wychodzimy – rzuciła Samantha do Carrie. – Musimy znaleźć nową przystań.

Znalazły. Klub Baby Doli Lounge. Mordownię ze striptizem w TriBeCa. Nie mogły się pozbyć Barkleya, więc zabrały go ze sobą. Może nawet lepiej było z facetem iść do baru topless. Poza tym miał trawkę. Wypalili w taksówce, a kiedy wysiedli przed Baby Doli Lounge, Sam chwyciła Carrie za ramię (choć niemal nigdy nie robi takich rzeczy) i powiedziała:

– Naprawdę chcę wiedzieć, co jest grane z Mr. Bigiem. Nie jestem pewna, czy to odpowiedni facet dla ciebie.

Carrie musiała się zastanowić, czy chce odpowiedzieć. Tak było zawsze między nią i Sam. Kiedy akurat była z kimś szczęśliwa, pojawiała się Sam i wsączała te wszystkie wątpliwości, jakby wpychała stalowy pręt między deski płotu.

– Sama nie wiem – mruknęła Carrie. – Chyba za nim szaleję.

– Ale czy on na pewno wie, jaka jesteś wspaniała? Jaka, według mnie, jesteś wspaniała?

Carrie pomyślała: „Pewnego dnia Sam i ja wylądujemy w łóżku z jednym facetem. Ale nie dzisiaj”. Podeszła do nich barmanka.

– Jak to miło znów tutaj widzieć kobiety – powiedziała.

I zaczęła im nalewać darmowe drinki. To zawsze był problem. Potem Barkley usiłował dyskutować. O tym, że tak naprawdę to on chce być reżyserem, a przecież i tak wszyscy malarze na tym kończą, to dlaczego on nie miałby przeskoczyć nudnego, malarskiego etapu i od razu nie zacząć reżyserować?

Na scenie tańczyły dwie dziewczyny. Wyglądały na „naturalne” i nie było to zachęcające – małe, obwisłe piersi, duże tyłki. Tymczasem Barkley wykrzykiwał:

– Jestem lepszy niż David Salle! Jestem, kurwa, genialny!

– Ach tak? Według kogo?! – odkrzyknęła Sam.

– Wszyscy, kurwa, jesteśmy genialni – powiedziała Carrie. I poszła do toalety.

Trzeba było przecisnąć się między dwoma podestami, potem zejść na dół po schodach. W toalecie były szare, drewniane drzwi, które się nie domykały, i połamane kafelki. Carrie myślała o Greenwich, małżeństwie, dzieciach.

– Nie jestem gotowa – stwierdziła.

Wróciła na górę, zdjęła ubranie, weszła na scenę i zaczęła tańczyć. Samantha patrzyła na nią ze śmiechem. Ale kiedy w końcu podeszła barmanka i grzecznie poprosiła Carrie, żeby opuściła scenę, Samantha już się nie śmiała.

Następnego ranka Mr. Big zadzwonił o ósmej rano. Wybierał się na golfa. Głos miał spięty.

– O której wróciłaś do domu? – spytał. – Co robiłaś?

– Nic specjalnego – powiedziała Carrie. – Poszłam do Bowery Bar. Potem w to drugie miejsce. Do Baby Doli Lounge.

– Ach tak? Działo się coś wyjątkowego?

– Za dużo wypiłam – zaśmiała się.

– O niczym więcej nie chcesz mi powiedzieć?

– Nie, nie ma o czym – odpowiedziała Carrie głosem małej dziewczynki, który stosowała, gdy chciała go udobruchać. – A ty co robiłeś?

– Ja odebrałem dziś rano telefon. Ktoś mówił, że widziano, jak tańczyłaś topless w Baby Doli Lounge.

– Och, naprawdę? – spytała. – A skąd wiedzieli, że to ja?

– Wiedzieli.

– Jesteś wściekły?

– Dlaczego mi nie powiedziałaś?

– Jesteś wściekły?

– Jestem zły, że mi nie powiedziałaś. Jak możemy być ze sobą, skoro nie umiesz być szczera?

– A skąd mam wiedzieć, czy mogę ci ufać?

– Wierz mi – odparł. – Jestem jedyną osobą, której możesz ufać. – I odłożył słuchawkę.

Carrie wyjęła wszystkie zdjęcia z Jamajki (jacy byli na nich szczęśliwi, dopiero co odkrywali siebie nawzajem). Poodcinała ujęcia Mr. Biga palącego cygaro. Myślała o tym, jak to jest spać z nim, jak zasypiała przytulona do jego pleców.

Chciała przykleić te fragmenty zdjęć do kawałka tektury, na górze napisać „Portret Mr. Biga i jego cygara”, pod spodem dodać „Tęsknię” i odbić ustami mnóstwo pocałunków.

Długo wpatrywała się w zdjęcia. W końcu nie zrobiła nic.

12

Skipper i Pan Cudowny szukają gorącego seksu w żywopłotach Southampton

Może chodzi o ten bezdyskusyjny fakt, że większość ludzi naprawdę wygląda lepiej z opalenizną. A może to dowód na to, że popęd seksualny jest silniejszy od ambicji, nawet dla nowojorczyków. W każdym razie Hamptons ma w sobie coś, co sprzyja banalnym seksualnym zwarciom, jak te żenująco krótkie spółkowania, do których większość ludzi woli rano się nie przyznawać.

Może to połączony efekt nagiej skóry (kobiety topless na Media Beach), geografii (droga z Southampton do East Hampton trwa taaak długo, zwłaszcza o czwartej nad ranem) i topografii (wszystkie te wysokie żywopłoty, w których pary mogą się ukryć). Natomiast wykorzystanie tych wszystkich elementów tak, by wyjść na swoje, zwłaszcza jeśli jest się mężczyzną, wymaga pewnej finezji. Młodość niekoniecznie daje przewagę. Trzeba umieć zarzucać sieci i wiedzieć, jak się z nich później z gracją wyplątać. Inaczej możesz coś złapać, ale nie to, czego oczekiwałeś.

Oto opowiastka ku przestrodze. O trzech pełnych nadziei kawalerach z Hamptons, podczas długiego weekendu Czwartego Lipca.

Najpierw jednak poznajmy bohaterów.

Kawaler nr 1: Skipper Johnson, lat dwadzieścia pięć. Student prawa. Specjalizacja – przemysł rozrywkowy. Cudowne dziecko. Zamierza pewnego dnia być szefem wielkiego studia, jak twierdzi, w Nowym Jorku. Zabawki plażowe: mały mercedes, ciuchy od Brooks Brothers („Mam ciało do Brooks Brothers”) i telefon komórkowy, z którego nieustannie korzysta.

Niedawno przyjaciele narzekali, że Skipper spędził dwie godziny na parkingu przy plaży, dobijając interesu przez telefon.

– Chodzenie na plażę to strata czasu – mawia Skipper. – Poza tym nie lubię się upiaszczyć.

Skipper martwi się ostatnio o brak seksualnych sukcesów.

– Czy kobiety mnie biorą za geja? – pyta całkiem szczerze.

Kawaler nr 2: Pan Cudowny, lat sześćdziesiąt pięć. Mówi, że ma sześćdziesiąt. Mocna szczęka, srebrne włosy, jasnoniebieskie oczy, atletyczne ciało – wszystkie członki działają na żądanie. Pięć razy żonaty (i rozwiedziony). Dwanaścioro dzieci. Żony numer dwa, trzy i cztery są zaprzyjaźnione. Kumple zachodzą w głowę, na czym polega jego sekret. Zabawki plażowe: nie posiada. Za to może dużo opowiadać o swoim mieszkaniu przy Park Avenue, domu w Bedford, apartamencie w Palm Beach. Na weekend zatrzymał się u przyjaciół na Further Lane w East Hampton. Rozważa kupno tego domu.

Kawaler nr 3: Stanford Blatch, lat trzydzieści siedem. Scenarzysta. Nowy Joe Eszterhas. Gej, ale woli facetów heteroseksualnych. Długie, ciemne, kręcone włosy; odmawia ich ścięcia czy związania w kucyk. Pewnie w końcu się ożeni i narobi dzieciaków. Mieszka w domu swojej babci przy Halsey Neck Lane w Southampton; babcia aktualnie mieszka w Palm Beach. Zabawki plażowe: nie prowadzi, więc przekonuje rodzinnego szofera, żeby przyjeżdżał z nim na weekendy i go woził. Najlepsza zabawka plażowa: od dziecka zna każdego, kogo znać warto, więc nie musi niczego udowadniać.

Zimny prysznic Skippera Piątek, wieczór. Skipper Johnson jedzie do Southampton, gdzie umówił się ze znajomymi w Basilico. To cztery kobiety, wszystkie pod trzydziestkę, pracują u Ralpha Laurena. Gołym okiem nie sposób ich od siebie odróżnić. Skipper twierdzi, że ich łagodna uroda działa na niego kojąco. Podobnie jak fakt, że tworzą małe stadko. Znaczy to, że nie będzie obciążony zabawianiem jednej przez cały wieczór.

Przy barze piją drinki Pine Hamptons. Płaci Skipper. O jedenastej wieczorem idą do M-80. Na zewnątrz tłum, ale Skipper zna bramkarza. Piją koktajle z plastikowych kubków. Skipper spotyka kumpli – modelarzy George’a i Charliego.