Выбрать главу

– Na ten weekend mam u siebie dwanaście dziewczyn – chwali się George.

George wie, że Skippera aż skręca, żeby go odwiedzić, więc naumyślnie go nie zaprasza. Dwie modelki zaczynają ze śmiechem oblewać się koktajlami.

O drugiej w nocy jedna z dziewczyn Skippera rzyga w krzakach. Skipper proponuje, że odwiezie całą czwórkę do domu. Mieszkają na rancho, na granicy z „dobrą” częścią Southampton. W lodówce mają skrzynkę piwa i nic więcej. Skipper idzie do sypialni z jedną z dziewczyn, siada na łóżku i sączy piwo. Kładzie się i zamyka oczy, ramieniem otacza talię dziewczyny.

– Jestem za bardzo zalany, żeby jechać do domu – mówi głosem zbitego psiaka.

– Idę spać – stwierdza dziewczyna.

– Proszę, pozwól mi zostać. Będziemy tylko spać. Obiecuję.

– Dobra. Ale masz spać w nogach łóżka. W ubraniu.

Skipper się zgadza. Zasypia i zaczyna chrapać. W środku nocy dziewczyna wykopuje go na kanapę.

Sobota rano. Skipper wraca do swojego domu w East Hampton i po drodze postanawia odwiedzić przyjaciół: Carrie i Mr. Biga, w Bridgehampton. Na tyłach domu Mr. Big bez koszuli pali cygaro i podlewa rośliny wokół basenu.

– Jestem na wakacjach – mówi.

– Co ty wyrabiasz? Nie masz ogrodnika? – pyta Skipper.

Carrie pali papierosy i czyta „New York Post”.

– On jest ogrodnikiem. Myje też samochody.

Skipper rozbiera się do bokserek i daje nura do basenu. Z kolanami zgiętymi pod odpowiednim kątem, sterczącymi na zewnątrz, wygląda jak postać z kreskówki. Kiedy wypływa, żeby nabrać powietrza, Mr. Big mówi:

– Teraz już wiem, dlaczego nie możesz nikogo zaliczyć.

– No to co mam robić? – pyta Skipper.

– Zapal cygaro – mówi Mr.

Zakochany Stanford Blatch Sobota, Halsey Neck Lane. Stanford Blatch siedzi przy basenie, gada przez telefon i obserwuje, jak dziewczyna jego brata, której nienawidzi, usiłuje czytać „New York Obseryera”. Specjalnie rozmawia podniesionym głosem w nadziei, że ona sobie pójdzie.

– Ależ musisz się przewietrzyć – mówi do słuchawki.

– To śmieszne. Co chcesz robić? Przez cały weekend siedzieć w city i pracować? Wsiadaj do hydroplanu. Ja płacę.

– Po chwili: – No to weź te skrypty ze sobą. Wy, agenci, tak cholernie ciężko pracujecie. Oczywiście, jest mnóstwo miejsca. Mam dla siebie całą górę.

Stanford kończy rozmowę. Podchodzi do dziewczyny brata.

– Znasz Roberta Morriskina?

Kiedy dziewczyna spogląda na niego nieprzytomnie, dodaje: – Tak przypuszczałem. To największa wschodząca gwiazda wśród agentów literackich. Jest cudowny.

– To jest pisarz? – pyta ona.

Skipper daje dala Sobota, wieczór. Skipper idzie na barbecue do swoich przyjaciół Rappaportów. To młoda para, która ciągle zdaje się balansować na krawędzi rozwodu. Skipper znów się upija i na dziewczynie imieniem Cindy próbuje swojej sztuczki z „piciem piwa i leżeniem na łóżku”. Wszystko idzie dobrze do chwili, gdy wspomina, że uważa Jima Carreya za geniusza.

– Wiesz co, mam crjłopaka – mówi Cindy.

Niedziela. Pan Cudowny dzwoni do przyjaciół, mówi, że ma już dość Bedford i przyjeżdża do nich swoim ferrari.

Stanford Blatch siedzi przy basenie w lekkim, plażowym garniturze od Armaniego. Marynarka z krótkimi rękawami, dopasowane spodnie. Znów rozmawia przez telefon z Robertem Morriskinem.

– Przyjedź nawet dziś wieczorem. Jest świetna impreza. Wiesz, dobre imprezy już się tu tak często nie zdarzają. Przywieziesz kogoś ze sobą? Jeśli chcesz, przyjedź z dziewczyną. Mnie wszystko jedno.

Dzieje się coś niezwykłego Sobota, wieczór. Impreza w domu Teda Fieldsa z okazji wydania książki Coerte Felskego. Skipper nie został zaproszony, co go wkurzyło. Ale i tak załatwił sobie wstęp, bo zaproponował, że podwiezie tam Stanforda Blatcha, którego zna przelotnie, a którego zapraszają wszyscy.

Impreza odbywa się w ogrodzie. Skipper stwierdza, że młoda kobieta o imieniu Margaret wyraźnie zwraca na niego uwagę. Jest niska, ma ciemne włosy i duże piersi. Ładna, ale nie w typie Skippera. Pracuje w public relations. W pewnym momencie Skipper i Margaret stwierdzają, że muszą iść do toalety, a to oznacza spacer oświetloną pochodniami ścieżką na tyłach bujnych krzewów. Zbaczają w krzaki. Zaczynają się całować. I wtedy dzieje się coś niezwykłego.

– Naprawdę strasznie chcę to zrobić – mówi Margaret, klęka i rozpina mu spodnie.

Skipper stoi jak wryty. Cały akt trwa nie dłużej niż dwie minuty.

– Ale podwieziesz mnie do domu, prawda? – pyta Margaret, trącając go łokciem w bok.

– Nie mogę – mówi Skipper. – Obiecałem już Stanfordowi, że go odwiozę, a mieszkacie w przeciwnych kierunkach.

Och, Panie Cudowny Further Lane. Pan Cudowny przyjeżdża z Bedford akurat na obiad. Jego gospodarz, Charlie, jest od pięciu lat rozwiedziony. Zaprosił kilku mężczyzn i kilka kobiet między trzydziestką a czterdziestką. Pan Cudowny siedzi obok kobiety imieniem Sabrina – lat trzydzieści dwa, piersi wylewające się z czarnego gorsetu od Donny Karan. Pan Cudowny nalewa jej drinki, wysłuchuje historii o eksmężu. O jedenastej wieczorem Sabrina oznajmia, że musi pojechać do Stephen’s Talk House w Amagansett, bo jest umówiona z przyjaciółmi. Pan Cudowny proponuje podwiezienie, bo może wypiła ciut za dużo. O trzeciej nad ranem lądują w domu Sabriny.

Kiedy Pan Cudowny tam wchodzi, jej współlokatorka oświadcza:

– Jeśli masz w głowie jakieś świństwa, to je sobie natychmiast wybij.

Układa się na kanapie i gasi światło.

Później, około piątej rano, Pan Cudowny zaczyna, odczuwać klaustrofobię. Dom Sabriny jest maleńki. Słychać, jak jej koleżanka chrapie na kanapie, tuż za drzwiami sypialni. „Chyba wariuję” – myśli Pan Cudowny.

Poniedziałek. Pan Cudowny dzwoni do Sabriny, od której wyjechał godzinę wcześniej. Nagrywa się na sekretarkę. „Chcesz pojechać na plażę?”

Pan Cudowny jedzie na Media Beach, gdzie spotyka Carrie i Mr. Biga. Dostrzega atrakcyjną blondynkę z cocker-spanielem. Podchodzi do niej i zaczyna się bawić z psem. Zaczynają rozmawiać. Pan Cudowny już myśli, że coś z tego będzie, kiedy pojawia się jej chłopak. Wielki, zwalisty osiłek na krótkich nogach, z napakowaną klatą. Pan Cudowny wraca na swój ręcznik. Jest już tam Samantha Jones, która dosiadła się do Carrie i Mr. Biga.

Blondynka i jej napakowany facet spacerują wzdłuż plaży. Ona odwraca głowę i macha Panu Cudownemu.

– Widzicie? Mówiłem, że była zainteresowana. Naprawdę zainteresowana – mówi Pan Cudowny.

– Tobą? – pyta Samantha. Śmieje się złośliwie.

Załamanie komórkowe Skipper gra w tenisa, kiedy słyszy, że dzwoni jego telefon komórkowy.

– Cześć, kochanie – mówi Margaret. – Tak tylko jestem ciekawa, co robisz.

– Jestem w trakcie partii tenisa.

– Chcesz potem do mnie wpaść? Tak bym chciała ci ugotować obiad.

– Hmm. Nie mogę.

– Co to znaczy, że nie możesz?

– To znaczy, że sam jeszcze nie wiem, co będę robił. Chyba już obiecałem jednym znajomym, że przyjdę na obiad do nich.

– No, to możemy iść razem.

Skipper ścisza głos: – Chyba nie. Wiesz, to raczej takie spotkanie w interesach, rozumiesz.

– Mój ty mały potentacie – mówi Margaret.

Robert Morriskin w końcu przylatuje hydroplanem. Stanford jest trochę wkurzony, że się nie zjawił dzień wcześniej, więc posyła po niego kierowcę starym fordem kombi, a nie mercedesem.